Alchemia upadłych. Mandala Cienia

Lucyfer – Świadomość dzieląca i walcząca z cieniem

Obraz Åsa K z Pixabay

SPIS TREŚCI:

 

7. LUCYFER – Świadomość dzieląca i walcząca z cieniem

Symbol: Słońce po osiągnięciu Zenitu, Gwiazda Spadająca, Duch, „Światło Oświecenia”, idealista, marzyciel, wróg niedoskonałości i ciemności, „bujający w obłokach”, duchowa iluzja, negacja cielesności i materii. Dzielenie zamiast łączenia. Liniowe podejście do duchowości bez uwzględnienia paradoksów.

Lucyferem nazwałam wszystkie postacie jasne i zbawcze w mitologiach, religiach, ezoteryce, kulturze itd, walczące z siłami ciemności. Ormuzd, Chrystus, Lucyfer, Plejadanie i tak dalej. To archetyp Świadomości walczącej z Cieniem, szeroko pojętymi siłami ciemności i niedoskonałością, co ma wymiar uniwersalny i dotyczący każdego człowieka.

Funkcja: Zbawca, fanatyczna walka z cieniem, walka z cielesnością, niedoskonałością, fałszywe światło oświecenia

Opozycja: wszelkie siły ciemności symbolizujące psychopatycznego cienia. Od Arymana po Szatana, Archontów, Reptilian, Saurona i tak dalej

Psyche: Ego projektuje swojego nieakceptowanego cienia na otoczenie i pragnie je „naprawiać” (zbawiać) i uwalniać od drażniących cech, nie wiedząc, że to wyparta i nieakceptowana prawda o sobie samym.

Duch:  Idealizm. Pragnienie doskonałości, wynikające z braku rozumienia swojej natury – Śmierci i Niszczenia projektowanej na Materię.  Brak akceptacji swojej drugiej, nieuświadomionej połówki, którą jest żeńska emanacja Absolutu -cielesność, nieświadomość, materia, Życie,  na które patrzy przez pryzmat cienia i syndromu kontroli.

PARADOKS DUCHOWY LUCYFERA

Wybrałam ten archetyp mityczny na opisanie Świadomości, która walczy ze swoim cieniem,  dlatego, że wedle popularnej wersji, to Lucyfer właśnie zbuntował się przeciwko swojemu przeciwieństwu i dopełnieniu zarazem – Ciału Człowieka uznając je za niedoskonałe. Czyli zanegował swoją Boginię co ma odzwierciedlenie w monoteistycznych kulturach, które stworzyły ten archetyp Szatana (bo oczywiście Lucyfer i Szatan to ten sam Duch – Światło, tyle, że różne imiona). Bo to właśnie w tych kulturach kobiety i dzieci (przejawy Bogini) były traktowane najgorzej. Nie mówiąc oczywiście o Ciele, które uznano za siedlisko grzechu i niedoskonałości. Oczywiście później, Lucyfer doczekał się bardziej romantycznych wersji, co tylko pokazuje, że jest przepracowany w nieświadomości zbiorowej. Tym niemniej na potrzeby Mandali Cienia, trzymajmy się  mitów i archetypów Ducha, który na etapie lucyferycznym, buntuje się przeciwko Ciału i szeroko pojętej niedoskonałości, co odzwierciedla dany przejaw ludzkiej natury.

Pomimo jasnych ideałów, misji naprawiania świata i uwolnienia go od niedoskonałości, tak naprawdę nieuświadomiony cień w postaci tego, z czym walczy Duch na poziomie archetypu Lucyfera, rządzi wszystkimi jego motywami. Dlatego jego światło jest zwodnicze i toksyczne. Paradoks  polega na tym, że to z czym walczysz, tak naprawdę Tobą kieruje. Potwierdza to psychologia: treści nieuświadomione rządzą ego. Niedoskonałość cielesną, którą piętnujesz, jest prawdą o Tobie samym. To wynik ograniczonej perspektywy i dualistycznego podejścia świadomości, która dzieli siebie, świat i Absolut na to, co akceptowane, doskonałe (jasne) i na to co  nieakceptowane (ciemne).

Już gnostycy słusznie odbierali Lucyfera, jako brata Jezusa Chrystusa – oczywiście to jest ten sam Duch, tylko w innej fazie świadomości i odbioru przez umysł człowieka. Lucyfer uważa siebie za Zbawcę Niedoskonałego Świata. To wzorzec, któremu ulega niemal każdy adept wkraczający na drogę duchowości, gdy zaczyna sobie uzmysławiać wewnętrzne podzielenie Ducha i Ciała, projektowane na niedoskonały świat. Ale zacznijmy od początku.

JAK ŚWIADOMOŚĆ WCHODZI WE WZORZEC LUCYFERYCZNY

Demiurg Sa’el z poprzedniego etapu widzi w swoim stworzeniu niedoskonałość, będącą projekcją jego własnego cienia (Lilith, żeńskie przeciwieństwo i dopełnienie zarazem). Przechodząc na kolejny „upadku” świadomości, czyli drogi w dół – w stronę Materii,  ma już inne imię, mianowicie: Lucyfer – co oznacza „Niosącego Światło”. Wcześniej był Sa’elem, „Światłem Boga”. Co to oznacza? Ano jest to pierwszy zwiastun oddzielenia od Logosa, początek upadku, zgodny z archetypową wędrówką Słońca. Po przekroczeniu Zenitu, Słońce „upada” na Ziemię, a następnie schodzi do Podziemi stając się Cieniem – czyli Duchem w najgłębszej nieświadomości, siłami ciemności i zła, które niszczą Ciało, bo próbują się uwolnić. „Niosący Światło” zamiast „Światła Boga” oznacza, że przestał być obrazem Emanacji Bożej, stracił  łączność z Stwórcą poprzez rozwój ego i samoświadomości.  To oczywiście uniwersalna przyczyna Syndromu Duchowego Odrzucenia, któremu ulega każdy człowiek urodzony w wymiarze fizycznym.

Rozwój samoświadomości musi iść w parze z oddzieleniem od Boga. I co najważniejsze – to właśnie dzięki zanegowanej początkowo Bogini jest to możliwe. Bo należy pamiętać o tym, że Bogini nadaje formę Duchowi, a więc jest przestrzenią jego wyrażenia się, drogą do samopoznania. Czysta Świadomość (Duch) bez Formy – nie ma jak się przejawić, nie ma też wiedzy o sobie. Granice jakie nadaje Bogini są jednocześnie wolnością wyrażenia się. Ale ten paradoks zrozumie Duch dopiero w fazie odrodzenia – na końcu swojej wędrówki przez żeński pierwiastek. Ma to odniesienie do człowieka, bo poprzez zamknięcie Ducha w Ciele i powstania ego jako efekt ograniczonej świadomości, jednocześnie zakotwicza się w nim i uczy doświadczać. Jest to etap niezbędny w życiu każdego człowieka, kształtujący się już na poziomie małego dziecka i skutkujący dojrzewaniem do relacji Ja-Ty. Dlatego Lucyfer zmierzający ku Ziemi jest jednocześnie świadomością oddzielającą się od Boga, „upadającą” w materię, która go „więzi”, wyznacza granice, tym samym czyni samoświadomym siebie i swojego cierpienia.

LUCYFER – ZWYCIĘSTWO SAMOŚWIADOMOŚCI KOSZTEM ŁĄCZNOŚCI Z ABSOLUTEM

Lucyfer, jako duchowy archetyp zwycięstwa ego – czyli samoświadomości kosztem łączności z Absolutem,  kryje w sobie ogromną duchową mądrość i wyjaśnienie dramatu ludzkości. Daje nadzieję, że odrzucony zawsze powróci, oraz, że nie ma relacji Ja – Ty, bez rozwoju samoświadomości. Jej zwieńczeniem jest właściwie ukierunkowane ego wchodzące na poziom Duszy- świadomej i nieskończonej relacji z Absolutem. Bez tego bylibyśmy cząstką Boga, która się z Nim stapia i nie ma wiedzy o sobie samej. A tak… z jakiegoś powodu Bóg zaprojektował Ducha i Ciało w taki sposób, żeby uczyli się samoświadomości kosztem oddzielenia, bo inaczej nie byłoby to możliwe. Gnostycy widzą w tym źródło zła i słabości, uważając człowieka za ofiarę spartaczonej roboty Demiurga. Buddyści uważają ego za źródło cierpienia, obarczając winą za wszystkie nieszczęścia, a niektóre odłamy z fanatyczną radością najchętniej by się go pozbyły, zapominając o tym, że jest to niemożliwe. Ego jest integralną częścią Świadomości, tyle, że na poziomie ograniczonym, gdy nie poznała jeszcze całej swojej Jaźni. Gdy pozna – ego rozkwitnie do stanu świadomości Duszy (jest to uwolniony, zintegrowany Duch wypełniający całe Ciało).

SAMOŚWIADOMOŚĆ – PODSTAWA RELACJI MIŁOŚCI I MISTYCZNEJ TANTRY

Bez poczucia własnej tożsamości żadna relacja nie jest możliwa, a ona jest właśnie celem ewolucji nie tylko biologicznej, ale i psychicznej oraz  duchowej (inaczej Absolut by się nie podzielił na męską i żeńską emanację). Pamiętajmy o zasadzie, że duchowość jest wyższym wyrażeniem praw biologicznej ewolucji, a nie jej zaprzeczeniem. Dlatego praktyki bazujące na cofaniu się w płciowości i negacji Ciała, na byciu aseksualnym „obojniakiem”,  dążące do jakiejś nieokreśloności, są po prostu niezgodne z cielesnością człowieka i jego pierwotną potrzebą relacji ze swoim przeciwieństwem i dopełnieniem. Uczymy się być kobietą i mężczyzną w sensie biologicznym i psychicznym, a duchowość polega na wzniesieniu swojej świadomości na poziom Bogini i Boga, odkrywanie swojej kobiecości i męskości w wymiarze duchowym. Z tym, że nie ma to nic wspólnego z hasłami mocy, samowystarczalności, cudami itd, tylko jest to niekończące się dojrzewanie do relacji z Absolutem, poprzez Jego męski dla kobiet i żeński dla mężczyzn przejaw. Bo tylko dzięki swojemu lustru, idealnemu przeciwieństwu, możemy poznawać siebie i poszerzać świadomość w mistycznej tantrze. Dualizm, źródło cierpienia, jest jednocześnie potencjałem najwyższego sensu istnienia – relacji JA- TY z Absolutem.

ODPOWIEDZIALNOŚĆ ZA „NIEDOSKONAŁĄ” MATERIĘ

Wróćmy jednak do wędrówki duchowej Świadomości, męskiego pierwiastka kosmicznego.  Na etapie lucyferycznym, czuje odpowiedzialność za całe stworzenie. Widząc jego niedoskonałość i chaos,  określa swoje cele i potrzeby naprawy świata. Tym samym siebie odbiera jako doskonałego, a nawet jako samego Boga.  Nie ma w tym nic dziwnego, wszak oddzielająca się od Boga świadomość pierwszego i największego bytu duchowego nie może jeszcze wiedzieć kim jest Bóg, skoro nie ma punktu odniesienia. Nowo narodzone dzieciątko też przecież przez jakiś czas myśli, że jest mamą, czyż nie?  Lucyfer wie, że światłem stworzył świat, ale nie pamięta , że jako Obraz Emanacji Boga, był tym Światłem i działał jako Wola Stwórcy.  Utraciwszy kontakt z Bogiem, stał się świadomy siebie ale nieświadomy Boga. Dlatego pojawia się w nim pycha -myśli, że jest Bogiem i że zmieni świat wedle swojej woli.

MYŚLENIE MAGICZNE

Może to prowadzić do uzależnienia od tzw „myślenia magicznego” – przez które każdy człowiek przechodzi w swoim życiu i na którym nawiasem mówiąc, żeruje biznes ezoteryczny od zarania dziejów. Bezkrytyczna wiara  i przekonanie, że od naszej magicznej woli zależy wszystko i że jesteśmy w stanie spełnić każdą zachciankę przy użyciu rytuałów i praktyk jest naiwna, niedojrzała i lucyferyczna właśnie. Bo to raz działa, raz nie, a jeśli coś nie jest naszym powołaniem, to będzie mieć toksyczne skutki.  Dlatego lepiej skupić się na odkrywaniu swojej prawdziwej tożsamości pod fasadą lęków i chęci kontroli ego (ego z powodu ograniczonego myślenia często nie wie co jest jego prawdziwym powołaniem albo co mu da prawdziwe spełnienie i szczęście), to wtedy wszystko z czasem zacznie się samo układać i prostować. To jest odwaga do płynięcia człowieka przez życie.

Dodatkowo, przy fałszywej tożsamości ego, prędzej czy później przychodzi taki moment, w którym człowiek stoi przed Potęgą Mocy,  przerastającej możliwości i wobec której jest bezsilny. Wtedy żadne praktyki magiczne ani duchowe nie zadziałają. Jest to bardzo bolesne doświadczenie, o którym napisałam w odcinku „Niszczyciel w praktyce. Pokochać Szatana„, a jednocześnie uczy dojrzałości i gotowości w przyjmowaniu tego, co życie przyniesie, bez nerwowej chęci kontrolowania wszystkiego. Nerwica kontrolującego ego, przenoszona na duchowość powoduje  anty rozwój duchowy. Oparta jest na głęboko zakorzenionym strachu, pustki, braku wiedzy i akceptacji własnego żeńskiego pierwiastka, którym jest nieobliczalne Życie – żeńska emanacja Boga.

NEGACJA ŻEŃSKIEJ EMANACJI BOGA – CIELESNOŚCI

Lucyfer symbolizuje zatem wszystkich tzw mistrzów duchowych, którzy widzą w cielesności, seksualności i materii – niedoskonałość (zło) i mają wewnętrzną misję jego zbawienia, albo wybawienia od niego. Uwikłani w dualistyczną wizję ścierania się Światła i Mroku, popadają w skrajny fanatyzm jasności i „wyższych energii”, nie akceptując niższych, materialnych energii oraz ciemności i aktywnie ją zwalczając, w imię oczyszczania świata z demonicznych energii. To właśnie typ lucyferycznego „zbawcy”, przez którego przemawia nieuświadomiony cień, bo nie trzeba tłumaczyć, że walka z nieakceptowaną i demoniczną ciemnością jest tak naprawdę projekcją własnej wewnętrznej walki – ego i cienia. Jak wspominałam w innych artykułach Cień to aspekty Świadomości uwięzione w żeńskim pierwiastku czyli Ciele – Nieświadomości . To najgłębszy „upadek” Ducha w wymiarze indywidualnym i zbiorowym. Ale o tym Lucyfer nie wie, ponieważ po tamtej stronie czasu liniowego nie ma, wszystko jakby dokonuje się jednocześnie.

To dlatego na tym etapie, wg mitów monoteistycznych, Duch dostrzegając (własną) niedoskonałość w człowieku, decyduje się na bunt przeciwko uznaniu Ciała jako równego sobie. Dopiero na końcu wędrówki zrozumie, że cień przeciwko któremu walczy, i który czyni świat niedoskonałym i cierpiącym jest tak naprawdę aspektem jego wypartej Świadomości.

LUSTRO DLA WZORCA LUCYFERA – ARCHETYP ARYMANA

Opozycją dla Lucyfera jest archetyp ciemnej natury męskiej, którego na potrzeby Mandali Cienia, trzymając się tradycji ezoterycznej, ujęłam w archetypie zaratusztriańskiej siły ciemności  – Arymana, który jest protoplastą postaci Szatana i ma te same uniwersalne cechy co inne postacie maleficzne występujące w kulturze (agresja, zło, śmierć, niszczenie, gwałt, psychopatyczność). Na tym etapie jest całkowicie nieprzepracowany i nieuświadomiony przez Lucyfera, ale ma wpływ na jego motywy. Lucyfer pragnie naprawić świat, zbawić go od niedoskonałości (chaosu, śmierci i niszczenia) ale w praktyce wyjdzie  pycha, narcyzm i toksyczność, ukryte pod maską fałszywej miłości i współczucia. Aryman jako przeciwnik Lucyfera, jego PRZYSZŁA świadomość, ujawnia całą prawdę o nim samym. Mianowicie to, że ta niedoskonałość czyli śmierć i niszczenie są tak naprawdą esencją męskiego pierwiastka kosmicznego, co Duch zrozumie dopiero na końcu wędrówki przez swojego cienia  Materię i Życie. Lucyfer jest  archetypem iluzji duchowej, zniewolenia duchowego pod przykrywką wspaniałych ideałów, toksycznej miłości i współczucia duchowego, tak powszechnego wśród ludzi. Zresztą, dopóki nie przepracujemy własnego cienia, nie jesteśmy w pełni sobą, nawet jeśli mamy dobre intencje jak Lucyfer, to i tak toksyczność wyłazi z naszych uczuć i czynów.

WYGLĄD LUCYFERA

Z archetypem Lucyfera miałam do czynienia bardzo mocno, jest głęboko zakorzeniony w mojej jaźni. Osobiście uwielbiam tą postać 🙂 Na początku jawił mi się jako absolutnie cudowna istota, pełna miłości i współczucia. Zbuntowana ale przepiękna. Ponieważ miałam wtedy nieprzepracowanego cienia, łatwo ulegałam urokowi Pierwszego Anioła, przyjmując na siebie cały jego idealizm, wizję świata opartego na pokoju, powszechnej miłości i współczuciu. Dopiero po jakimś czasie dostrzegłam, że światło Lucyfera tak naprawdę oślepia. Więcej ma wspólnego z chłodem niźli gejzerem miłości. Oczywiście wtedy nie wiedziałam, że mam do czynienia z archetypem lucyferycznym, „przecież światło to światło, musi być prawdą”. Ta istota pokazywała mi się w astralu jako piękny, dobry, świetlisty Anioł. Z czasem życie zaczęło mi się sypać, synchroniczności świata duchowego z tym, co mnie spotykało w realnej rzeczywistości miały charakter toksyczny i destrukcyjny. Oczywiście ta boska istota uspakajała mnie, że to normalne, że przecież walczymy z ciemnością i złem, więc to normalne, że jest rewanż. Walcząc z siłami demonicznymi musimy przecież nastawiać się na nieustanną wojnę i gotowość do ponoszenia ofiar. Łykałam te tłumaczenia, bo nie znałam innej perspektywy.  Dopiero po jakimś czasie zrozumiałam, z czym tak naprawdę miałam do czynienia i jakim byłam więźniem iluzji w postaci fałszywego światła.

Gdy to pojęłam i zdecydowałam się zawalczyć o swoją prawdę i wolność duchową, miałam cykl wizji w których ujrzałam królestwo tej boskiej istoty już zupełnie inaczej – odarte z wcześniejszych iluzji i własnych projekcji. Widziałam śnieżną górę a na jej szczycie szklaną wieżę pełną pozamykanych cieni. Wieża rzucała oślepiające krystaliczne światło „Oświecenia”. Wtedy do końca zrozumiałam naturę pułapki archetypu Lucyfera, który symbolizuje Świadomość DZIELĄCĄ świat i walczącą z niewygodną prawdą o sobie – którą projektuje na obiekt swoich walk (nieprzepracowane cienie), co doskonale ujął C.G. Jung opisując mechanizm projekcji cienia. Jest to jeden z najsilniejszych uniwersalnych wzorców umysłu, mocno zarysowany w ludzkiej jaźni. Każdy, kto zajmuje się rozwojem duchowym, upatrując w nim receptę na „Moc” oraz remedium na zło tego świata, ma nieprzepracowaną i nieakceptowaną ciemną stronę swojej natury. Dlatego siłą rzeczy będzie odbierał duchowość i byty duchowe poprzez projekcję i pryzmat lucyferyczny – czyli Światła, które nie poznało swojego Cienia.

ARCHANIOŁ URIEL – WYJŚCIE ZE WZORCA LUCYFERYCZNEGO

Archanioł Uriel, będący Wyższym Ja Sa’ela oraz Lucyfera, jest jednocześnie ich przyszłością, w której wrócili do Boga rozwiązując swój dylemat i cierpienie. Archanioł Uriel, będąc Bożym Aniołem Skruchy, przypomina, że każdy kto poczuje szczerą skruchę i chęć naprawienia skutków swojego wyboru, ma szansę uwolnić się od egocentryzmu i powrócić do relacji z Bogiem. Miłość Boga, to coś innego niż współczucie, jakim kieruje się Lucyfer. Miłość Boga jako jedyna jest doskonała i wolna od toksyczności i tzw „cieni”.  Miłość Boga pała pożądaniem do CAŁEGO STWORZENIA, a nie tylko do wybrańców jasności. Ogień i Światło Uriela przypominają, że Światło istnieje po to, by rozświetlać ciemność, a nie po to, by z nią walczyć. W oczach Boga, cały świat jest piękny i doskonały, to dopiero w stworzeniu oddzielającym się od Boga powstaje ograniczone widzenie, dualizam, dzielenie i wyparcie prawdy o sobie.  Lucyfer chcąc uwolnić świat od cierpienia tak naprawdę chce uwolnić siebie od postępującej pustki, która towarzyszy rozwijającemu się ego i oddzieleniu od Boga. Jeśli macie do czynienia z lucyferycznymi istotami duchowymi zwodzącymi światłem i fałszywą miłością, zwracajcie się o pomoc, przejrzenie i prawdę do Boga i Archanioła Uriela, który jest pryzmatem dla Bożej Emanacji i Odpowiedzią na tą pułapkę ego oraz nieuświadomionego cienia. Imię Uriela: „Bóg jest moim Światłem” przypomina Lucyferowi o prawidłowym ukierunkowaniu na Boga i jego nieskończone miłosierdzie.

CO LUDZKOŚĆ ZAWDZIĘCZA LUCYFEROWI?

Archetyp Lucyfera, męski pierwiastek kosmiczny – Duch, wg monoteizmu -Pierwszy Anioł i jednocześnie uniwersalny wzorzec duchowy, któremu ulega każdy człowiek na jakimś etapie swojego życia, dał bardzo wiele zbiorowej Świadomości wszystkich ludzi.  Przede wszystkim przepracowany Lucyfer zaszczepił idealizm, poświęcenie, współczucie.  Pragnienie naprawiania świata, co dynamizuje ludzi na całym świecie. Oczywiście walka z ciemnością z powodu niezrozumienia i braku wiedzy, występuje na poziomie nieprzepracowanego cienia co opisałam w niniejszym artykule. Z kolei przepracowany wzorzec lucyferyczny ujawnia  pragnienie rozjaśnienia ciemności i niesienia miłości tam, gdzie jej nie ma. Ruchy ekologiczne, na rzecz praw mniejszości, dzieci, zwierząt, to także idealizm lucyferyczny w pozytywnym wymiarze, który głosi wszech pokój, braterstwo i życie ale zgodny z zasadami „jasnej strony mocy”. Artyzm, bunt przeciwko niedoskonałości świata, ucieczka w wymiar duchowy to także cechy lucyferyczne.  Nawet Jezus Chrystus ( Jezus jest tą wersją Ducha – Świadomości, Demiurga – Syna Boga czyli Pierwszego Anioła,  który wyszedł z „upadku” i powrócił do Boga jako Zbawca) ze swoją chęcią zbawiania wszystkich bez wyjątku przejawia cechy tego archetypu, ale przepracowanego, ponieważ Jezus uświęca Ciało, czego Lucyfer nie jest w stanie zrobić. Odbywa się to niestety kosztem seksualności, którą Chrystus zatracił, ale to temat na inny artykuł.

Pamiętajmy, że wszystkie te postacie – od Ormuzda, Prometeusza, po Chrystusa, Lucyfera i inne kulturowe postacie „zbawcze” to przejawy tego samego Ducha – zbiorowej Świadomości. Imiona mają mniejsze znaczenie, liczy się raczej ten sam wzorzec świadomości duchowej obecny w każdym człowieku, ewoluujący i różnie nazywany przez religie, mity, kulturę.  Mity o podobnej warstwie symbolicznej, opowiadające o tym samym aspekcie Świadomości występują w różnych kulturach i etapach czasowych. Dzieje się tak, ponieważ archetypy jako aspekty zbiorowego umysłu – Ducha mają charakter ponadczasowy i uniwersalny. Ja wybrałam nazwę Lucyfer na określenie danego wzorca w rozwoju świadomości, gdy zaczynamy walczyć z własnym cieniem projektowanym na innych. W efekcie ten cień dopada tego, który z nim walczy – stąd tragiczny finał postaci lucyferycznych. Mity należy czytać symbolicznie, męczeńska śmierć, upadek w otchłań czy męczarnie to „piekła” jakie przeżywa każda świadomość w konfrontacji z cieniem, już ujawnionym. Zasada jest uniwersalna – walcząc z ciemnością, mimo woli w nią wchodzisz na spotkanie z prawdą o sobie. A to oczywiście rozbija iluzje ego, jest bardzo bolesnym doświadczeniem. Stąd opis męczarni tych, którzy się poświęcili w imię „jasności” i „światła” przy nieprzepracowanej ciemnej stronie jaźni, która ich dopada na końcu.

Wielu buntowników, rewolucjonistów, działaczy, artystów, marzycieli, poetów, pisarzy, muzyków, przejawia cechy lucyferyczne, łącznie z egotyzmem. Świat zawdzięcza im piękno i wzrost globalnej świadomości.

Jeszcze raz przypomnę że na tym poziomie, Lucyfer i jemu podobni „zbawcy” nie wiedzą jeszcze, że niedoskonałość i chaos, które tępią i pragną zniszczyć, to prawda o  męskiej naturze, która archetypowo jest związana ze śmiercią biologiczną. Pod kątem najbardziej oczyszczonych archetypów,  wymiar duchowy czyli męski pierwiastek to najogólniej czas, świadomość, seksualność, śmierć, kreacja, dominacja i niszczenie. Z kolei żeński pierwiastek – wymiar fizyczny to forma, nieświadomość, chaos , bierność, miłość, życie i łączenie.  Dlatego projektuje to „zło” na swoją niepoznaną żeńską połówkę, która się od niego wydzieliła , zgodnie z psychologicznym mechanizmem wyparcia cienia. Czyli na naturę cielesności. Na poziomie ludzi wyraża się miedzy innymi obarczaniem ciała grzechem, nienawiścią do niego i traktowaniem go jak siedliska demonów, mimo, że jest czymś zupełnie naturalnym, dobrym i …. tak naprawdę pięknym. Lucyfer to  przykład „bujania w obłokach” i pogardy do świata materii. O pułapkach duchowości ze wzorcem lucyferycznym możesz przeczytać TUTAJ.

Farida Sorana

doradca i przewodnik duchowy, tłumaczka symboliki snów, wizji i sfery cienia, nauczycielka metody rozwojowej „Integracji duszy” – sztuki świadomego życia.

Kategorie: Alchemia upadłych. Mandala Cienia, duchowość i rozwój osobisty, Integracja cienia, mity i symbole, pułapki cienia

Tagi: , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , ,

7 odpowiedzi »

  1. Ciekawe bardzo 🙂
    Jednak powstaje pewien mocny dysonans, skoro te wszystkie ideały, współczucie, romantyzm, co uważamy za pozytywne, jest jedynie skutkiem odrzucenia części siebie i stworzeniem własnego cienia… Czy to wszystko więc jest błędne? Gdyby więc przepracować każdy cień, okazałoby się, że nic nie możemy robić, tylko siedzieć i medytować ^^.
    Jeśli mogę, przedstawię swój pomysł jak to wytłumaczyć, ale pragnąłbym także usłyszeć Twój. Otóż to są tylko słowa, wieloznaczne. Współczucie można rozumieć różnie i może wynikać z chęci poczucia się hojnym i współczującym, a może być naturalnie wynikającym poczuciem z jedności z bliźnim. Ważne więc jest to, jakie mamy motywy i aby nie te działania kontrolowały nas, ale my kontrolowali te działania… Wtedy wszystko okazuje się być doskonale zintegrowane, wszystko jest zaakceptowane i żadne z działań nie szkodzi drugiemu.
    … Ale muszę przyznać, że ładnie to rozpracowałaś 😉 W końcu wszystko jest doskonałe, a na nasze doświadczenie zasadniczo wpływają nasze myśli. Jeśli myślimy o kimś, o czymś źle, przeszkadza nam to, to tego doświadczamy, a nasze działania opierają się na nieuświadomionej iluzji. Jeśli myślimy o kimś, o czymś dobrze, robimy podług tego i skutkuje to tworzeniem świata na taki wzór 🙂
    Pozdrawiam serdecznie 🙂

  2. W ostatniej części artykułu – wyraźnie pokazałam pozytywny wymiar cienia, to, czego ludzkość nauczyła się odkrywając w sobie lucyferyczność:) Każdy cień niesie wzrost świadomości, i głębszy odbiór rzeczywistości. Nic nie jest jednobiegunowe, tylko dwubiegunowe (ach te dualizmy), tak jest skonstuowana psychika i nasze postrzeganie świata. Poprzez cień, uczymy się jednak asymilować nieakceptowane przeciwieństwa poprzez łączenie ich, a nie dzielenie (na tym polegają zresztą paradoksy, które są językiem ducha) i wychodzić do poziomu jedności (integracja jaźni). Jeśli jesteś ukierunkowany właściwie, to cechy lucyferyczne , jak romantyzm, współczucie, bunt, służą Miłości, czyli wzrostowi świadomości. Innymi słowy, Lucyfer jest w naszej jaźni przepracowany. To, co było jego toksycznością, zamienia sie w coś, co jest przejawem Miłosci 🙂 Tak więc mówimy o tym samym 🙂 Dziękuję bardzo za komentarz i miłe słowa 🙂 Również pozdrawiam serdecznie.

  3. Bardzo dobrze popełniona analiza, na „adwokata Lucyfera” się nadajesz 😉 Przechodzę to co Ty, wszystko mi znane ale z zapalem od wczoraj się tu „goszcze i moszczę” – z Lucyferam mialam mniejszą styczność w astralu niz JEGO archetypem w realu. A dokladnie ujmując na razie w wirtualu. Jestem tu jako oblubienica jego (ja nazywam to co przechodzimy „słoneczną loterią” projekcji – mam po kokardę czasami tej buty ale nie sposób się odciąć. Bardzo trafnie nawiązujesz do lodu. U mnie od dzieciństwa były zafiksowania na tle Kaja z „Królowej śniegu” a Gerda to chyba moje potajemne imię. Przepracowany Lucyfer to jednak świadomość która wzmacnia bo zaryzykuje i nie chce a dlatego, ze nie chce nie moze inaczej.
    PS. Znajomy ezoteryk na FB polecił mi tą stronkę, z całą MOCą życzę powodzenia i stworzenia skutecznej afirmacji w odzyskiwaniu „siebie i innych” bo jesteś tego b. bardzo bliska :-)))
    Z wyrazami sympatii – yaga

  4. Super! Ten moment, w którym opisałaś swoją wizję dotyczącą Lucyfera, wydał mi się bardzo znajomy… Mnie się te wielkości pokazały jako pokryta śniegiem, białością kraina, tak doskonała, czysta i poukładana …. jednak martwa. Nie było tam miejsca na, na ruch, na życie, bo wszystko miało już swoje miejsce. Brakowało tam marginesu na „błędy”!. Będąc w tym odczuciu, miałam wrażenie, że z dwojga złego wolę już chyba całe hordy demonów – przynajmniej tam coś się dzieje i jest oczywiste, że jest tam życie. Piekło lucyferycznych światów to plaga nie tylko naszego pola czasu. Bardzo dobrze, że pracujesz z tymi tematami, Farida i że się nimi dzielisz z ludźmi. Myślę, że to współcześnie jest bardziej niż potrzebne. Pozdrawiam! 🙂

Leave a Reply