duchowość i rozwój osobisty

Śmierć i seksualność w duchowości. Ekstaza

Dziś będzie o seksualności, pożądaniu, ekstazach mistyków i śmierci, która temu towarzyszy. Bo śmierć i seksualność idą ze sobą w parze – przenikają wszystkie wymiary jestestwa,  są podstawą nie tylko biologicznej egzystencji człowieka, ale także jego praktyki duchowej, bez względu na wyznawaną religię czy światopogląd.  Bojąc się śmierci, podświadomie nie akceptujemy swojej cielesności, którą postrzegamy w negatywie. Tym samym zamykamy lub ograniczamy potencjał seksualny, który jest wyrażeniem się naszego męskiego pierwiastka – Ducha (Śmierci) w żeńskim – Ciele (Życiu).

Przypomnę, że śmierć oraz seksualność to podstawowe przejawy uniwersalnego, męskiego pierwiastka kosmicznego – Ducha – Świadomości, pierwszego kreatora. Tego, który zapładnia podświadomość – Boginię – Ciało, ogniem pożądania i światłem świadomości, czyniąc ją Życiem. Ten sam ogień również niszczy, czyli powoduje śmierć.

STARZENIE SIĘ – RELACJA CZASU I FORMY (PRZESTRZENI)

Goya-kronosPrzejawami Ducha na biologicznym poziomie są wprost wyrażane instynkty dążenia do seksu, prokreacji, oraz proces niszczenia i śmierci każdego organizmu pod wpływem czasu. Czas na poziomie fizycznym jest związany z przestrzenią.

Przestrzeń to Bogini jako, że ona jest  formą wyrażenia się dla męskiego pierwiastka kosmicznego, jego „ciałem”. Czas to będzie Duch (Świadomość). Razem to Świadomość Przestrzeni – zbiorowa Jaźń Stworzenia. Wszystko jest oparte na „dwójce” czyli żeńskiej oraz męskiej emanacji Absolutu, które wchodzą ze sobą w relację, dążąc do świadomej jedności.

Dlatego archetyp Kronosa makabrycznie pożerającego swoje dzieci możemy uznać jako metaforę starzenia się ciała – relacji czasu i formy na poziomie cielesności. Oczywiście ta relacja jest widziana skrajnie negatywnie przez ludzi, dlatego Kronos ostatecznie ląduje na dnie Tartaru (archetyp najgłębszej nieświadomości człowieka). Nie bez powodu zresztą jest mylony z Chronosem – Duchem Czasu. Te dwa aspekty (archetypy) Ducha spokojnie można połączyć, bo nawet ich imiona są niemal identyczne.  Uwolniony z nieświadomości,  „prowadzi”  na pola elizejskie (archetyp rajskiego szczęścia – przebudzenia), którymi włada wg mitów. Pewną analogię mamy w Szatanie – sprawcy grzechu pierworodnego i śmierci niszczącej ciało.  Jego również mity osadzają „za karę” w najgłębszych piekłach, do czego jeszcze wrócę w kolejnym artykule. To właśnie z braku akceptacji śmierci  biorą się te wszystkie postacie, z którymi ezoterycy z jasnej strony mocy walczą – wampiry energetyczne, pijawki, tzw larwy astralne, gady, demony, źli kosmici itd. Są to  mniej lub bardziej rozwinięte archetypy Ducha, który biorąc Ciało człowieka w objęcia powoli niczym Kronos „pożera”, innymi słowy wysysa życie – bo tym jest Śmierć, mówiąc obrazowo.  Szerzej napiszę jeszcze o tym w odcinku: „Przejawy Śmierci – wrogowie człowieka, którzy kradną mu życie”.

ŚMIERĆ I POŻĄDANIE W NATURZE MĘŻCZYZN

Z kolei na poziomie wyższym niż biologiczny,  Duch wyraża swoją seksualność i atrybut niszczenia poprzez naturalne dążenia i aspiracje wszystkich ludzi z mocno aktywnym męskim pierwiastkiem, czyli przede wszystkim mężczyzn. Patrząc globalnie – to w naturze mężczyzn – wojowników, eksploratorów, kreatorów, myślicieli, naukowców, wszelkiej maści władców i liderów, będących ucieleśnieniem Ducha tutaj na ziemi, leży pożądanie Bogini, czyli szeroko pojętego wymiaru cielesnego. To pożądanie, od zarania dziejów wyraża się poprzez zdobywanie i kontrolowanie kobiet, niewolników, ziemi, i bogactw (każdy porządny rycerz wg bajek dąży do zdobycia ręki księżniczki i królestwa, obie te rzeczy są związane z Boginią), poznania granic i wszystkich tajemnic rzeczywistości. To pragnienie władzy nad cielesnością i materią, organizowania ich,  wiedzy jak funkcjonują, wreszcie ich penetracji dosłownie i w przenośni. Może to mieć wymiar negatywny, destrukcyjny poprzez zdobywanie Bogini siłą i to jest właśnie śmierć i gwałt, które od zarania dziejów leżą w naturze niedojrzałego Ducha ludzi z aktywnym męskim pierwiastkiem. Zabijanie i torturowanie drugiego człowieka jest skrajnie destrukcyjnym wyrażeniem pożądania Ducha do Ciała. Rozpatrując to symbolicznie – wbijanie w ciało sztyletów, mieczy itd  ma podtekst seksualny. Wojownicy w szale bitewnym zabijali, mordowali i torturowali ciała wrogów a potem odreagowywali to przez zbrodnie seksualne. Miarą postępu cywilizacyjnego jest stosunek zbiorowej świadomości do żeńskiego pierwiastka – kobiet, dzieci, słabszych i bezwolnych, a także ogólnie cielesności i seksualności. Dojrzały Duch wyraża swoje pożądanie do Bogini poprzez  idee ochrony, miłości i szacunku do żeńskiego pierwiastka – życia i ciała każdego człowieka a także zwierząt i ziemi.

Kończąc ten wątek, nawet artyzm towarzyszący człowiekowi niemal od początku – jest „erotyczną” zabawą boga z boginią, Ducha z Formą, wyrażeniem jego ekspresji i chęci kreacji, pragnieniem nadania Bogini kształtu by móc w nią wejść i wyrazić „myśl”.  Artyści, pisarze itd dostają inspirację z wyższych warstw świadomości – co nazywamy natchnieniem i przenoszą to na poziom fizyczny (przekuwając natchnienie w formę Bogini – słowo, rzeźbę, obraz, film itd). Cała kultura jest wyrażeniem się zbiorowego Ducha ludzi.

ŚMIERĆ I SEKSUALNOŚĆ W WYMIARZE DUCHOWYM

Wreszcie na poziomie duchowym, mamy niszczenie wyrażone poprzez praktyki oczyszczania umysłu – ściślej podświadomości (która w tym porządku jest żeńskim pierwiastkiem – Ciałem każdego człowieka). Praktyka ta polega na rozbijaniu iluzji, projekcji, wreszcie struktur ego, co inicjuje Świadomość.  Jest to „symboliczna” śmierć, prowadząca do przebudzenia.  Rozbijanie fałszywej tożsamości w procesie dogłębnego oczyszczenia jest niszczącym ogniem trawiącym ciało i umysł, to piekła jakie przeżywa każdy praktyk duchowy. Duch – Świadomość  w tym procesie pełni rolę totalnego Niszczyciela, bo nie spocznie, aż wszystko co fałszywe w człowieku i generujące cierpienie wypali ogniem.  Jak najbardziej kieruje nim pożądanie – miłosne i seksualne.  Seksualność na poziomie duchowym jest wyrażone pragnieniem wejścia Wyższej Świadomości – Ducha w Ciało – oczyszczenia, poznania i wypełnienia całej podświadomości człowieka – zarówno mężczyzny jak i kobiety. Ta udana komunia jest właśnie stanem świadomości przebudzonej, stanem Duszy. Pisałam wielokrotnie o tym, że różne kultury duchowe inaczej ten proces nazywają – od zstąpienia ducha świętego, wchodzenia Świadomości w Pustkę (czyli w oczyszczoną podświadomość – archetyp łona Bogini), kundalini, mistyczną tantrę, osiągnięcie świadomości chrystusowej, zjednoczenie z Bogiem/Absolutem itd.

O Duchu wypełniającym wszystkie ciała subtelne łącznie z fizycznym człowieka – czyli wszystkie poziomy podświadomości, mówi wiele ścieżek duchowych tyle , że używając różnego nazewnictwa i metafor. To naturalne dążenie męskiego pierwiastka kosmicznego, Ducha Bożego, Świadomości, która przenika wszystkie wymiary materii, do wejścia we wszystko, co NIEŚWIADOME  (żeńskie) w jaźni człowieka zarówno w ujęciu indywidualnym jak i zbiorowym. Bo tylko w niej, w swojej Bogini – w ciele, formie i przestrzeni, Duch może się wyrazić, tylko wtedy następuje mistyczna komunia żeńskiego i męskiego przejawu Boga, świadomy powrót do stanu jedności dwojga (symbol mistycznej trójcy, mistyczny akt seksualny).

Dlatego, choćby nie wiem co głosili ci, którzy nawołują w procesie rozwoju do wyrzekania się energii „niszczenia” i śmierci, cielesności i płciowości, prawda jest taka, że nie ma duchowości bez tego wszystkiego, co wchodzi w skład natury człowieka – stworzonego na obraz Boga. Śmierć, niszczenie, seksualność – w wymiarze duchowym również funkcjonują, tyle, że na wyższym poziomie relacji męskiej i żeńskiej siły kosmicznej.

Dobrze to pokazuje obrazek obok –  wyobrażenie Ducha Świętego w postaci gołębia. Ptak to symbol wymiaru duchowego jak i archetyp anioła – pośrednika z Bogiem. Żółty okrąg to Słońce, najstarszy archetyp męskiego przejawu Boga – obecnego w wierzeniach pogańskich. Możemy to też zinterpretować po „katolicku” czyli jako  hostię. Hostia i tak symbolizuje Ciało  (forma, symbol Bogini) wypełnione Duchem (słoneczny żółty kolor). No i ogień wychodzący z okręgu – podstawowy atrybut Ducha- który jest pożądaniem Boga jak i niszczeniem.  Śmiercią, która oczyszcza i Świadomością, która dociera do Prawdy. To przeniesienie na płaszczyznę chrześcijańską starego, pogańskiego symbolu Jaźni – krzyża w okręgu, o którym piszę w artykule: Rozwój Świadomości: wieczny taniec Ducha i Formy.

To moc ciała – OGIEŃ, na poziomie biologicznym – libido, na poziomie mistycznym – kundalini, jest wyrażeniem się Ducha w pierwiastku żeńskim – Ciele.

Mamy to również w mitach chrześcijańskich. Imię Archanioła Gabriela zwiastującego Matce Boskiej nie bez powodu oznacza Męża Bożego, Siłę Boga czyli moc seksualną. Podczas gdy archetyp Maryi oznacza po prostu wyniesioną Boginię czyli  oczyszczoną i przepracowaną podświadomość (Ciało).   Według terminologii katolickiej – niepokalaną, czyli bez grzechu. Przekładając to na nasz język praktycznej duchowości  – bez cieni, iluzji i projekcji generujących cierpienie. To odpowiednik buddyjskiej Pustki, to CZYSTE ciało gotowe do przyjęcia Ducha Świętego (Świadomości). Dlatego Archanioł Gabriel ofiarowuje jej lilie – symbol czystości, dziewictwa jak i niewinności – bo tym w istocie staje się oczyszczona podświadomość człowieka.

To archetyp  dziecka –  dziewczynki, czystego Życia w każdym z nas, archetyp niewinnej  bogini – Oblubienicy, z którą łączy się boski Oblubieniec po to, by uczynić ją ŚWIADOMĄ  Sofią – Mądrością Bożą, swoją partnerką na wieczność.

Duch jako męski przejaw Boga, jest paliwem dla Bogini -Życia i Miłości, esencją natury każdego mężczyzny. I z drugiej strony, jest tym, co powoduje śmierć –począwszy od biologicznej śmierci, skończywszy na duchowej, która jest okresem oczyszczenia w procesie poprzedzającym przebudzenie. Człowiek na poziomie fizycznym niszczy dosłownie pierwiastek żeński – materię, ciało  a na poziomie duchowym niszczy metaforycznie – swoje iluzje, wzorce, projekcje, które są formami – wytworami podświadomości. Nic nie funkcjonuje w oderwaniu, wszystko jest połączone i przenika się wzajemnie na WSZYSTKICH POZIOMACH.

W swojej najwspanialszej, oczyszczonej z projekcji umysłu formie, Duch wypełniając ciało mistyka powoduje doznania najwyższej rozkoszy cielesnej połączonej z niszczeniem wszelkich granic dzielących od Boga. Umieranie z rozkoszy jest apogeum mistycyzmu, apogeum połączenia Ducha z Ciałem w świadomej jedności Absolutu, komunią Boga z Boginią, Śmierci kochającej się z Życiem.

UMIERANIE Z ROZKOSZY – APOGEUM MISTYCYZMU

estasi_di_s._caterina_da_siena_(particolare)Brak wiedzy na temat natury śmierci – niszczycielskiego i seksualnego zarazem przejawu Boga, powoduje lęk i cierpienie. Chrześcijanie zrobili wszystko, żeby relację Ducha i Matki Boskiej odrzeć z seksualności, choć sama mistyka chrześcijańska się obroniła – przeżycia świętych jasno koncentrują się wokół doznań erotycznych z aniołami, Matkami Boskimi, Jezusami itd. Mistyczki doznają uniesień gdy wstępuje w nich Duch Święty, gdy czują bliskość Jezusa itd. Opowiadają o bólu zmieszanym z rozkoszą, o ogniu, który pali a jednocześnie jest źródłem najwyższej rozkoszy. Kto jest zainteresowany niech poszuka hasła: mistyka oblubieńcza, albo zajrzy na mój artykuł- O pierwotnym pożądaniu Ducha i jego seksualności w relacji z człowiekiem.  Nie dotyczy to tylko katolickich świętych ale i sufich,  oraz mistyków innych kultur i tradycji, którzy również pisali o rozkoszy obcowania z przejawami Boga – osobowym lub nieosobowym, męskim albo żeńskim.  Nie jest to rzadkość ani coś niezwykłego – wielu współczesnych praktyków duchowych ma takie doświadczenia, ale nie wiedząc jak do tego podejść i co o tym myśleć – zazwyczaj blokują się z obawy przed utratą kontroli nad ciałem. O tym mało się mówi w  dyskursie współczesnej duchowości – trochę przy terminie ekstaza,  Kundalini, albo tantra, ale to ostatnie głównie w odniesieniu do drugiego człowieka, a nie do Boga. No i mówi się  negatywnie o seksualnym podłożu opętań, molestowań astralnych, sennych itd, nie rozumiejąc, że przy nieprzepracowanym cieniu i toksycznych wzorcach seksualnych (np z dzieciństwa) pożądanie duchowe jest odbierane przez człowieka skrajnie negatywnie. Jest zniekształcone przez projekcje podświadomości, która w ten sposób odreaguje „zapis” krzywdy na tym polu.

Tymczasem relacje mistyków poprzednich epok jasno koncentrują się na miłości i erotyzmie w relacji z Absolutem.  Ekstaza Św Teresy – patrz obrazek obok, jest całkowicie zrozumiała i uniwersalna, jeśli przyjmie się tą perspektywę, o której mówię – że każda męska postać to archetyp Ducha (Świadomości), a każda żeńska – Ciała, czyli Bogini (Pustki). Duch wchodząc w Boginię w jakikolwiek sposób, daje rozkosz i najwyższe uniesienie bo to metafora aktu seksualnego na poziomie boskim.  To esencja mistycyzmu (jednoczenia się człowieka z Absolutem). I nie musi to być wyrażone wprost, bo językiem duchowości są archetypy i metafory, wyższe, wielowymiarowe myślenie symboliczne. Św Teresa jednoczyła się z Bogiem, w seksualno-duchowej ekstazie, poprzez wizję nie dosłownego aktu seksualnego, mianowicie – pięknego Anioła (soteryczny archetyp Ducha – Wyższej Jaźni) wbijającego jej złotą, ognistą dzidę czy też strzałę (archetyp boskiego fallusa – ognia pożądania Bożego i światła świadomości) w ciało (Pustka – Łono Bogini), co powodowało niewysłowioną rozkosz mistyczki, „słodki” ból jak i uczucie wypełniającej miłości Boga (ekstaza, boska tantra, duchowy orgazm).

ekstaza sw teresy1Dziś nie musimy się bać i można o seksualności mówić głośno, bo zupełnie niepotrzebnie stała się tematem tabu w duchowości, powodując jednocześnie ograniczenie i blokadę w relacji z Bogiem.  Bo warto zrozumieć, że nie ma pełnej relacji z Absolutem (którego odbieramy przez boga albo boginię)  bez seksualności, która jest główną potrzebą wyrażenia się poprzez Ciało- świątynię dla Ducha. Taka jest natura każdej relacji miłości. Duchowość jest wyższym wyrażeniem natury biologii a nie jej zaprzeczeniem. Nie mówiąc o tym, że to z Ducha wyodrębniła się Materia a pożądanie seksualne jest pragnieniem ponownego połączenia się, ale już w stanie świadomości, miłości i poczucia własnej odrębności. Ma to wymiar globalny i indywidualny, co opisuję w artykule: Rozwój Świadomości: wieczny taniec Ducha i Formy.

Współcześni praktycy duchowi, jedynie przebąkują nieśmiało o tej rozkoszy i błogości jaka jest udziałem duchowego przebudzenia i otwarcia się. Nieliczni nawołują do „romansu” ze swoją Jaźnią – obrazem i archetypem Boga. Osobiście się z tym zgadzam – to obraz Boga w Jaźni – najczęściej męski dla kobiet i żeński dla mężczyzn,  jest tak naprawdę tą drugą, słynną połówką człowieka, którą szuka na zewnątrz, często jej nie odnajdując. Temu jednak poświęcę zupełnie osobny artykuł, wyjaśniając mit o hybrydach a także Adamie i Ewie w raju, w kontekście bratnich dusz, których dosłowna interpretacja, osadzająca ciężar poszukiwań wśród fizycznych ludzi, spowodowała pewne nieporozumienie.  Jednakże nie zamierzam tutaj podważać sensu miłości i relacji międzyludzkich, bo każdy czyni i żyje zgodnie ze swoim powołaniem, zgodnie z potrzebami aktualnego stanu świadomości.  Przede wszystkim chcę otworzyć zamkniętą furtkę we współczesnej duchowości pt: seksualność.  Albo pokazać, że nigdy nie była zamknięta. Dla osób z wyboru samotnych, rozwijających się duchowo, które w głębi duszy są gotowe na relację miłosną z Bogiem, może to mieć kluczowe znaczenie i zaoszczędzić wielu cierpień wynikłych z NIEWIEDZY i poczucia wewnętrznej pustki, o czym piszę w artykule: Wyższa Jaźń jako samoświadoma istota.  Relacja miłosna z Absolutem dociera z czasem na szczyt cielesnych i duchowych odczuć, dlatego „Jogini umierali z rozkoszy” jak pisał okultysta Eliphas Levi, próbując opisać moc Boga przenikającego ciało każdego mistyka.

„Umieranie z rozkoszy” to właśnie doświadczenie pozytywne śmierci i związanej z nią seksualności. To apogeum mistycznego jednoczenia się człowieka z Absolutem.

Poganie, szczerzy wobec siebie jak zwykle, nie robili z tego tematu tabu i na długo przed monoteistami i chrześcijanami wiedzieli, że połączenie Ducha czyli Śmierci z Ciałem, ma wydźwięk miłosno – seksualny, jak i oczyszczający człowieka. I o tym w następnym odcinku.

Kategorie: duchowość i rozwój osobisty, mity i symbole, O naturze Świata, Paradoks Śmierci -cierpienie albo rozkosz, Praktyka duchowa, Rozwój duchowy, seksualność, Tantra życia i śmierci, śmierć

Tagi: , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , ,

17 odpowiedzi »

  1. „Podczas gdy archetyp Maryi oznacza po prostu wyniesioną Boginię czyli oczyszczoną i przepracowaną podświadomość (Ciało). Według terminologii katolickiej – niepokalaną, czyli bez grzechu. Przekładając to na nasz język praktycznej duchowości – bez cieni, iluzji i projekcji generujących cierpienie. To odpowiednik buddyjskiej Pustki, to CZYSTE ciało gotowe do przyjęcia Ducha Świętego (Świadomości)”

    Pani Sylvano, ten fragment tekstu, jak i wiele innych to rewelacja. Ma Pani niezwykły dar docierania do sedna i nazywania rzeczy po imieniu. Pozdrawiam

  2. co za ulga, że że łączenie przeciwieństw jest możliwe również w konceptualnym wymiarze. Rozumiem, że przez ucho igielne nie przejdzie ktoś z wielkim bagażem wiedzy, błogosławieni ubodzy duchem , nie myśl tylko doświadczaj, żyj itd. Święta prawda ,ale dla mnie praca Pani to jest coś czego mi tak
    brakuje na wszystkich moich przystankach poszukiwań. DZIĘKUJĘ

    • To ja dziękuję za docenienie mojej pracy.
      Gamo, to o czym piszesz ścisle dotyczy praktyk oczyszczania umysłu z projekcji (fałszywej wiedzy i iluzji). Nie chodzi o to, by przestać myśleć – nie po to mamy rozum (Logos) by się go wyrzekać 🙂 chodzi o to, by iluzje nie rządziły świadomością, dlatego mamy być „ubodzy duchem” czyli innymi słowy – żyć prawdą, która jest prosta, bez tych wszstkich otoczek i iluzji , które rządzą ego. Chodzi o to , by umieć dotrzeć do przyczyn każdego doświadczenia, zrozumieć naturę swoją, a tym samym wszechświata. Bez odpowiedniej wiedzy nie da się tego zrobić. Po to mamy zdolność do analitycznego myślenia by wychodzić z każdej perspektywy. To jest wolność umysłu a bez wolności umysłu nie ma czystego ale ŚWIADOMEGO doświadczania życia.

  3. Oblubieniec po to, by uczynić ją ŚWIADOMĄ Sofią??? To jest patriarchalne odwrócenie pojęć. Sofia-Duch (Duch Święty jest rodzaju żeńskiego!) to od-wieczna Boska Mądrość. W świętych pismach Boska Mądrość jest rodzaju żeńskiego! Późniejsze tłumaczenia intencjonalnie przekłamały wszystko

    • SophiaLove, przyznam,że moje obserwacje,przemyślenia i też pewne doświadczenia także kierują mnie w kierunku podobnego postrzegania. Może właśnie istnije kilka różnych sposobów na to przejawianie się. Na ten moment wiem, że jestem osobą HSP z osobowością INFJ (Rzecznik) oraz podejrzewam, że też andrygoniczną. No bo skąd się we mnie siła tego Rzecznika bierze w nadzwyczajnych sytuacjach? Ja siebie wtedy nie poznaję, jakby nagle przetransformowuję się, a i moje otoczenie również dziwi się. Te żeńskie i męski aspekty w mojej głowie chyba przeplatają się. Farido, kojarzę, że wspominałaś w którymś wpisie o pewnej dziewczynie niezależnej i buntowniczej, która bardzo buntowała się przeciwko „wyższości” mężczyzn. Zdaje się, że jej imię zaczyna się na N – czytając tamten wpis miałam poczucie, że właśnie mogą mieć w sobie podobne energie jak ona. Wiesz może o kim tak pogmatwianie mówię? 😉 Pozdrawiam!

      • szczerze mowiac nie wiem, ale każdy ma w sobie męski i zesnki pierwiastek. Cała sztuka w tym, zeby kobiety uwalniały męskie cechy nie zatracając kobiecości a mężczyźni uwalniali żeńskość nie zatracając meskości 🙂 pozdrawiam 🙂

  4. Sofia to Duch w rodzaju żeńskim czyli Bogini 🙂 Ciało wypełnione Duchem, Forma wypełniona Świadomością dlatego jest Mądrością Bożą i to się zgadza. To święty akt komunii Ducha w Ciele, męskości w żeńskości. Chrystus, który wypełnia Sofię sobą (symbolem może być Matka Boska brzemienna) są parą, żenską i męską emanacją Absolutu, także na poziomie Ducha (który jest męski jak i żenski a nie tylko żeński czy tylko męski). Takie jest moje rozpoznanie duchowe, osobiste, dlatego opisuję to w taki sposób, ponieważ doświadczam „ducha” zarówno po postacią męską (Chrystus) jak i żeńską (Bogini). Mój blog nie jest patriarchalny, judeochrześcijański ani szowinistyczny, wręcz przeciwnie 🙂 dotyczy uniwersalnej hierogamii Boga i Bogini, która występuje we wszystkich wymiarach istnienia – od kobiety i mężczyzny po wymiar duchowy, pozdrawiam.

  5. Silvano, jakiś czas temu pisałam w komentarzu o swoim doświadczeniu (wglądzie duszy) – że jestem (każdy jest) zindywidualizowanym Stwórcą, i poza nim jest ciemna próżnia. Cała „reszta” jest iluzją. Ty mi odpisałaś, że materia nie jest iluzją, jest prawdą, że ja to niewłaściwie zinterpretowałam. Zaczęłam się nad tym zastanawiać i wątpić już w swoje poznanie. Aż do momentu aż mój Duch powtórzył mi to doświadczenie, tym razem zrobił to bardziej „precyzyjnie”, tak abym nie miała wątpliwości. Zostało mi to pokazane, że jestem Stwórcą, jestem w tej próźni i cała ta „rzeczywiśtość” jest snem Stwórcy, ona się nam „wyświetla”, a Stwórca, którym to my jesteśmy, ogląda ją. WSZYSTKO Jest ILUZJĄ. Więc teraz nie mam wątpliwości – dobrze zrozmiałam te pierwsze doświadczenie. 😉
    A dziś przeczytałam, że fizycy kwantowi dawno już to odkryli. 😀

    • Wszystko jest na pewnym poziomie iluzją, a na pewnym prawdą. Zakotwiczenie się w tym, że materia jest tylko iluzją, jest cały czas uwikłaniem się w negację żeńskiej emanacji Absolutu. Dla Ducha Materia nie jest iluzją , jest prawdą o Jego umyśle, formą wyrażenia sie Jego świadomości 🙂 Dla fizyków kwantowych, niech będzie iluzją 🙂 to kwestia interpretacji, która będzie się zmieniać i dojrzewać w czasie. Dla jednych ludzi jest iluzją, dlatego uciekają z ziemii i jej nienawidzą, a dla innych materia jest miłością i sensem istnienia, Boginią, partnerką Boga, Ciałem stworzenia, Ciałem dla Jego umysłu, wiec jest prawdą. Dla mnie Materia też jest snem Ducha, tak jak Duch jest snem Materii. Ale sen nie oznacza , że coś jest iluzją i należy to degradować. To prawda na jakimś poziomie świadomości. Przecież dla naszego umysłu, Duch też jets iluzją, gdy żyje tutaj na ziemi. Ma tendencje do negowania duchowego wymiaru. Materia ma swój umysł żeński, swoje czucie, jako zbiorowość stworzenia. Jeśli nazywasz materię iluzją, to negujesz cel i sens stworzenia, zamiast zrozumieć po co jestes na ziemi. Nie po to by z niej uciekać, bo i tak po śmierci wracasz do Ducha. Ale po to, żeby jak ten Stwórca materię zmieniać i uzdrawiać na lepsze. Żeby kiedyś była „rajem”. Nic nie jest zbędne w istnieniu , jeśli coś wyemanowało z umysłu stwórcy znaczy, ze jest ogromnie ważne.

      • Z tego co wiem, bo powoli zostaje mi pokazywane przez mego Ducha to to, że tu na Ziemi są dwa wybory dotyczące duchowości: przebudzenie się we śnie i przebudzenie się ze snu. Przebudzenie się we śnie polega na oświeceniu, zachwycie, poszerzaniu świadomości, współtworzeniu matriksów (a raczej przeskakiwaniu ich z iluzją tworzenia ich) i ciągłej niedoskonalości na każdym poziomie itd. Taką duchowością interesują się niemal wszyscy i nazywają ją „doskonałością”, i na różne sposóby tłumaczą, ze tak być musi, że to dla naszego „dobra” itd. Przebudzenie się ze snu dotyczy „wylogowania się” z matriksa i powrocie do Prawdziwego Boga, co nie jest łatwe, ale możliwe. Taką możliwością mało kto jest zainteresowany – ja jestem. Być może dlatego mój Duch kieruje mnie na tę drogę i wyraźnie mi pokazuje, że cała materia jest złudzeniem umysłu, jest matriksem, tyle że bardzo różnorodnym, w tym powoli pokazuje mi wyjścia „ewakuacyjne”, innymi słowy – daje mi możliwość naprawienia tego błędu, jakim była inkarnacja w matriksie.
        Zastanowia mnie jak Stwórca, który jest Doskonały i Wieczny (to też mi zostało pokazane i odczute) może tworzyć taką fuszerkę, jaką jest ten świat i ten Wszechświat? Co więcej, ta fuszerka jest jego całkowitym przeciwieństwem tzn. jest niedoskonała i nietrwała. Dlaczego Bóg Wieczny i Doskonały doświadcza siebie samego jako takiego prymitywu? Dlaczego stworzył cienie i cierpienie, na każdym poziomie, kiedy sam jest Miłością i Światłem? Tu coś nie gra i tyle.
        Wielu oświeconych twierdzi, że to jest taka gra Boga i kiedy jest im to ukazane, to się z tego śmieją. Do tego twierdzą, że każdy z nas idealnie odgrywa swoje nieświadome role, wspaniale się w nie wczuwa. Hmm… ? role mordercy, psychopaty, pedofila, degenerata itd. są barszo „śmieszne”, a jeszcze „śmieszniejsze” są cierpienia, jakie oni zadają. Kim jest nasz „bóg”?

        • Przyjrzyj się Gino ptakom, zanim się nauczą latać wielu zginie podczas tych prób latania…, to wszystko o czym piszesz…, o tej fuszerce…, to są ślady tego jak dusze uczą się tej sztuki „latania” jednym to wychodzi…, a inni cóż upadają…. Tu uczymy się latać…, każdy ma swoją szansę i od niego zależy jak ją wykorzysta. W świecie idealnym ludzka psychika nie dała by sobie rady, ten świat jest tak obliczony byśmy mogli zmierzyć się z siłą niszczenia i siłą tworzenia. Jedni będą harmonizowali bardziej z siła tworzenia, a inni z siła niszczenia, jednak prawda jest taka że jedna siła przechodzi w drugą i to jest sednem doskonałości tego świata której jako ludzie nie znamy a dopiero ją poznajemy.

  6. wyjasniam to z mojego punktu widzenia na blogu, w Mandali Cienia 🙂 tam pokazuje wędrówkę Świadomości od negacji Materii po zrozumienie że jest Ona doskonała, bo bez niej żadna Świadomośc nie bedzie w stanie się wyrazić. Materia jest lustrem Ducha i nic tego nie zmieni. Polecam Mandalę Cienia do przeczytania jeśli Cię interesuje dlaczego i skad się biorą patologie u ludzi. W skrócie – niedoskonałość, którą projektujemy na materię to nasza iluzja i pycha, nasza niewiedza i nasza własna niedoskonałość… ducha. Łatwo jest zanegować materię i uznać ją za niedoskonałą zamiast podjąć trud uczynienia jej doskonałej czyli dojrzewania duchowego i wzięcia odpowiedzialności za własne negatywne projekcje (bo mamy tendencje do obwiniania cielesności za słabości Ducha).

    Kiedyś też tak myślałam jak Ty, że materia jest bee i ze mam wracać do Boga, pysznie odrzucając Jego Materię, Jego Ucieleśnienie, Jego Boginię. I też dostawałam wizje, które pasowały do moich wyobrażeń, a ścislej do mojej niedojrzałości i niewiedzy. Nazwałam to wzorcem lucyferycznym, bo Lucyfer wzgardził cielesnoscią a więc materią, uważając ją za niedodskonałą więc musiał w nią „upaść” i to są wszyscy ludzie. Muszą oni przejrzeć na oczy i zrozumieć swoje zło, wtedy przestaną je czynić, zaczną kochać i szanować Materię, która jest Królestwem Boga.

    Teraz kocham Materię, i kocham Ducha. Uczestniczę w świadomej tantrze i doświadczam tego jak bardzo Bóg kocha Materię i pragnie jej zbawienia czyli oczyszczenia z tego wszystkiego co jest wynikiem niewiedzy i niedojrzałości ludzi – to są własnie iluzje, które trzeba rozbić. Natomiast samej materii nie rozbijesz nigdy bo jest ona lustrem, przestrzenią dla wyrażenia się Boga. Nie musisz się ze mną zgadzać, idź swoją drogą, ja to rozumiem, bo też kiedyś szukałam sensu zła. Najłatwiej jest odrzucić i dorobić do tego wygodną ideologię czyniąc z Boga istotę wybrakowaną czy też ofiarę własnego błędu, to jest właśnie słabość tych matrixowych teoryjek 🙂

    Człowiek ,który rozumie skąd się bierze zło, zaczyna robić wszystko by materię oczyścić ze zła, bo rozumie, że to nie jest Jej wina. Z kolei człowiek który zła nie rozumie, odrzuci materię, bo projektuje na nią własną niewiedzę. Pozdrawiam 🙂

    • Ja ciągle proszę Ducha św. o prowadzenie. Bardzo dużo pracuję nad oczyszczaniem podświadomości i to od kilku lat,
      U mnie przez długi czas było odwrotnie z tą materią i złem – uważałam, że stworzył ją Bóg dla naszego dobra i patrzałam na nią optymistycznie. Od niedawna to się zaczyna zmianiać. Coraz częściej zauważam, że ona mnie w ogóle nie interesuje, że chcę się od niej uwolnić raz na zawsze i połączyć z Bogiem, bez tego rozwoju duchowego i tych „ceregieli”. Mnie interesuje tylko Bóg, Niczego nie „nakładłam” sobie go głowy, to się stało samo – z duszy. No i Duch mnie prowadzi w sposób, jaki to opisuję… Pokazuje mi, że wszystko, bez wyjątku, jest projekcją umysłu i to mi utrudnia powrót do Boga. Muszę odciąć tę pojekcję. Tylko ja nie wiem, jak? Ale wierzę, że Duch będzie mnie nadal prowadził i pokaże tę drogę powrotu.

      • bo my się rozwijamy od bieguna do bieguna a potem przekraczamy perspektywę. Kochamy materię, potem ją odrzucamy, potem uczymy się ją znowu rozumieć na wyższym poziomie. Czyli jak zrozumiesz o co chodzi z tą ucieczką od materii do Boga, to potem zaczniesz dostrzegać Boga w …materii. To naturalna kolej rzeczy w rozwoju świadomosci. Czyli ryba szukająca oceanu odkrywa , że nim oddycha. Nie ma dróg na skróty. Nie da sie również niczego odciąć, tylko mamy się nauczyć łączyć to co podzielone w naszych umysłach.

Leave a Reply to SylvanaCancel reply