duchowość i rozwój osobisty

Nieskończony rozwój duszy. Ostatni będą pierwszymi.

andre-cuervo-IUUtkiSdyjg-unsplash

Andre Cuervo on unsplash

W tym artykule podzielę się z Wami moim światopoglądem duchowym. Bo często otrzymuję pytania – czy wierzę w reinkarnację ? Czy wierzę w istnienie po śmierci ? Czy można cofnąć się w rozwoju ? Czym jest dusza ? itd. Postaram się na to wszystko dziś odpowiedzieć.

Duch wchodząc w materię siłą rzeczy stał się ograniczony, ale za to zyskał formę i wiedzę o sobie. Ewolucja jest pokonywaniem ograniczeń cielesnych i intelektualnych. Tym jest każdy rozwój duchowy – przekraczaniem granic niewiedzy i poszerzaniem świadomości. Każdej poszerzonej świadomości odpowiada poszerzona forma, czyli przestrzeń wyrażenia się. Dla uwolnionego ducha, ciałem staje się cały świat.

Ale po za tym światem istnieje nieznane. Dlatego Absolut jest tym, co człowiek wie, i tym czego nie wie. Jest tym co jest i tym co nie jest, a także żadną z tych opcji, bo nieskończoność dąży do rozwalenia każdej granicy myślenia.  Dlatego każde istnienie ostatecznie będzie wzrastać w nieznane i w nieskończoność, bo na podobieństwo nieskończoności powstało.

W tym wzrastaniu, nie ma cofania się, tak jak nie ma możliwości powrotu do przeszłości. Każda kolejna chwila jest unikalna i nigdy się nie powtórzy. Podobnie jest z każdym istnieniem –  nie cofnie się, ani nie powtórzy. Możemy mieć wrażenie cofania się, ale to dlatego, że rozwój przybiera kształt spirali – co jakiś czas wracamy do tych samych motywów. Czyli po nocy jest dzień, po dniu jest noc, ale nie oznacza to, że każdy kolejny dzień jest powrotem do stanu wcześniejszego.  Każdy cykl odbywa się na coraz wyższym poziomie świadomości (wyższe okręgi spirali), dlatego nie jest dosłownym powtórzeniem.

Ponieważ nie ma powtórzeń, po śmierci nie wrócimy ponownie i dosłownie na ziemię, czyli nie wcielimy się np jako mrówka. Kiedyś, w toku ewolucji,  nasz duch już nią przecież był. Naszą prawdziwą tożsamością jest dusza, a ona nabierała wiedzy o sobie poprzez życie, które miała, nawet jeśli było ono bardzo krótkie. Po śmierci jest dalszy rozwój – po spirali w górę. Ego czyli ograniczona świadomość człowieka transformuje się do świadomości duszy, a ciało fizyczne rozpada się do poziomu ciała duchowego. Bo tylko ciało duchowe może umożliwić duszy dalsze poszerzanie się, ale już w wymiarach subtelnych i w obrębie swojej, unikalnej specjalizacji.

To co zostaje na ziemi to podświadomość danego człowieka. Jak nazwa wskazuje – to czego nie uwolnił, co pozostało nieświadome i cierpiące i co przejdzie na kolejnych potomków. Nazywane jest to różnie – błądzące duchy, cienie dziedziczne, karma rodowa, demony, grzech pierworodny itd.

Poprzednie wcielenia są w tej perspektywie pamięcią zbiorową ludzi, a ściślej  przodków, które człowiek symbolicznie odbiera ze swojego Ducha. Duch jest świadomością zbiorową a więc mieści w sobie całą wiedzę i doświadczenia ludzkości, zwierząt, roślin, minerałów… Zatem każdy człowiek zawiera w sobie pamięć wszystkiego co istniało przed nim aż do samego powstania kosmosu.

Rozwój duchowy jest odnajdywaniem w sobie potencjałów ludzi z otoczenia oraz przodków, bo oni istnieją w swoich potomkach, jako różne przejawy zbiorowego umysłu ducha (duch zbiorowy składa się z duchów pojedynczych ludzi, umysły zawierają się w sobie, jak w matrioszkach).  To powoduje przekraczanie tożsamości ego na rzecz coraz szerszej tożsamości duchowej, oraz przekraczanie tożsamości ciała fizycznego na rzecz coraz szerszej materii – ciała dalszego. Temu procesowi towarzyszy uwalnianie wiedzy i miłość – do wszystkiego co jest.

A im szersza tożsamość duchowa i cielesna, tym przestajemy oceniać i emocjonować się, kto jest starszą duszą a kto młodą, bo i tak celem każdej z nich jest Absolut. Nie zwracamy uwagi na to, kto ma jaki kolor aury,  albo ile kto miał wcieleń, bo to nie ma najmniejszego znaczenia, skoro w każdym człowieku jest pamięć wszystkiego aż do początku czasu. W najgłębszym wymiarze istnienia, nie ma też znaczenia czy to cień czy światło, bo cień zawsze prowadzi do światła. Przestajemy bać się życia i śmierci bo rozumiemy, że śmierć jest rozpadem aktualnej formy cielesnej, i przebudzeniem do nowej. Nie boimy się też demonów bo rozumiemy, że największe z nich są pomostem do Boga. Natura ostatnich to być pierwszymi.

Ufamy porządkowi świata i  czynnie bierzemy w nim udział, bo ten porządek trzeba wciąż doskonalić. Aktywność i odpowiedzialność jest fundamentem rozwoju. Najwięksi niszczyciele ludzkości zostawiają za sobą zgliszcza, a na tych zgliszczach musi urodzić się nowa wiedza i postęp. Dokonują tego potomkowie, którzy ducha niszczycielskiego przekuwają w reformatora. Dlaczego ? Bo rolą człowieka jako pomostu góry i dołu, jest brać odpowiedzialność za Ducha i Materię,  tzn uwalniać z negatywów i zniekształceń, które powodują cierpienie.

Duch i materia to Jaźń człowieka w ujęciu szerszej tożsamości duszy, o której  wspomniałam.  Dla przykładu – ludzie, którzy mają wpływ na cały świat, np dokonali jakiegoś wynalazku, który ułatwił życie milionom, nawet jeśli nie są „uduchowieni” to osiągnęli poziom tożsamości zbiorowej, bo potrafią dokonać w niej wielkich zmian. Z kolei ci, co od świata uciekają i demonizują materię, choćby nie wiadomo jak uważali się za uduchowionych – ich dusza jest wciąż zablokowana przez lękające się ego.

Uwolniony duch człowieka potrafi skutecznie kreować materię, bo rozumie, że dla niej istnieje w tym życiu, ona jest jego świątynią i wiedzą, inaczej by się nie urodził. Czyli nie rodzimy się tutaj za karę, ani w wyniku grzechów poprzednich wcieleń. Narodziliśmy się tutaj, bo to nasza przestrzeń – nasze ciało zbiorowe, w którym każdy z nas ma coś do zrobienia. I to „zrobienie” jest powołaniem duszy, niezbędnym etapem jej unikalnego, nieskończonego wzrostu i nauki.


46925607_124136928487548_242617123388522496_n33erffffffdfafFINISH

Farida Sorana

Jestem trenerką rozwoju osobistego i duchowości, pomagam w pracy z podświadomością i jej programami, obszarem cienia, snami, odnajdywaniem wewnętrznej nawigacji, osiąganiem celów życiowych. Więcej 

Chcesz umówić się na sesję telefoniczną ze mną? Napisz: farida.sorana@gmail.com 🙂

59 odpowiedzi »

  1. „Ale po za tym światem istnieje nieznane.”
    Skąd taki wniosek, że istnieje coś niematerialnego/duchowego?

    „Naszą prawdziwą tożsamością jest dusza (…)”
    To po co żyć. Lepiej zgłosić się na ochotnika na jakąś [świętą misje] oddać życie za innych i cieszyć się [prawdziwym życiem] poza nim.

    „To co zostaje na ziemi to podświadomość danego człowieka. […] błądzące duchy, cienie dziedziczne, karma rodowa, demony, grzech pierworodny itd.”
    Skąd takie informacje pochodzą? Jak to się stało, że ludzie w takie coś wierzą?

    „Nie zwracamy uwagi na to, kto ma jaki kolor aury, albo ile kto miał wcieleń, bo to nie ma najmniejszego znaczenia, skoro w każdym człowieku jest pamięć wszystkiego aż do początku czasu.”
    Jakiś duchowy komunizm. Rozumiem, że to idea, która jest atrakcyjna dla mass. 😉

    „Przestajemy bać się życia i śmierci.”
    Słabość [ducha] powoduje, że życiem rządzi strach i pragnienie szukania [lepszego życia] poza nim, w nicości.

    „[…] ci, co od świata uciekają i demonizują materię, choćby nie wiadomo jak uważali się za uduchowionych – ich dusza jest wciąż zablokowana przez lękające się ego.”
    Tutaj się z Tobą zgodzę. Ciało jest najważniejsze, bo tylko niego jesteśmy pewni i życiu tutaj. Trzeba, więc najpierw zadbać to życie, a dopiero dla gimnastyki własnej wyobraźni łudzić się światem widm i upiorów.

    To o czym piszesz w tym wpisie, to właściwie sam duch. Nie widzę, w tym miejsca na kult materii, ciała, radości z życia doczesnego, a co najważniejsze wolnej woli.

    „Narodziliśmy się tutaj, bo to nasza przestrzeń – nasze ciało zbiorowe, w którym każdy z nas ma coś do zrobienia.”
    Najlepiej słuchajmy rozkazów „duchowych przywódców] – oni wiedzą lepiej od nas po co żyjemy 😛

    Chcesz poznać prawdę, to zapraszam do mnie:
    https://swiatly.wordpress.com/2016/05/07/sens-wnosimy-czy-zastajemy-w-swiecie/

    • Odpowiedzi na Twoje pytania a także o cielesności, materii i afirmacji życia pisałam w innych artykułach 🙂 przecież w jednym tekście nie sposób zawrzeć wszystkiego 🙂 pozdrawiam.

      • Rozumiem, jak będę miał chwilę to przejrzę 🙂
        Myślę, że dobrze byłoby przytaczać źródła pod wpisem. 😉
        Również pozdrawiam 🙂

        • Piszę pod wpływem natchnienia i osobistych doświadczeń oraz wglądów duchowych – czyli źródłem i moją księgą jest Duch. Chętnie bym poleciła np jakieś książki ale od dłuższego czasu ich nie czytam, bo nie mam czasu, potrzeby ani ciśnienia. Teraz sama piszę, zamiast czytać. Zreszta w przygotowaniu jest książka o moich osobistych doświadczeniach duchowych. Pozdrawiam 🙂

          • Rozumiem, tekst jest bardzo przyjemny w odbiorze. Dobrze się go czyta,j jest zrozumiały.
            Jednak moim zdaniem jest to typowy tekst na wiarę,

            • Dziękuję. Z tym, że odbierasz, iż jest to na wiarę – nie mam problemu, to zrozumiałe 🙂 jak się przeżyje mistyczne doświadczenie, to wtedy przestaje się człowiek przejmować wiarygodnością tego doświadczenia w oczach innych. Najważniejsze staje się pisanie i mówienie o tym, bo słowa domagają się ujścia. A reszta – nie należy już do mnie. Do kogo ma trafić ten tekst, do tego trafi 🙂 Jeśli miałabym dbać o to, by moja twórczość podobała się każdemu, to efekt będzie taki, że nie spodoba się nikomu. Wole być prawdziwa, pisać co wypływa z mojej duszy, niż spełniać czyjeś oczekiwania. Każdy ma prawo być sobą i kierować twórczość do tych, którzy z nim rezonują. Gdyby moim powołaniem była nauka, to pisałabym naukowe traktaty 🙂

              • To prawda, że każdy swój styl i swoich odbiorców.
                Nauka kończy się tam, gdzie zaczyna się doświadczenie mistyczne.

                Widzę, że masz dużą wiedzę o tym, o czym piszesz i warto dalej to rozwijać, bo widać że wiele osób potrzebuje takiej wiedzy i doświadczeń.
                Jeśli Ty lub Twoi czytelnicy będziecie mieli ochotę na trochę filozofii to zapraszam do mnie. 🙂

                  • To prawda. Siłą rzeczy filozofia była przez całe średniowiecze duszona przez kościół, więc się trochę tam rozwinęła.
                    Problem z filozofią mistyczną jest taki, że bliżej jej do mistycyzmu niż filozofii.
                    Kościół próbował prawdy filozoficzne, poparte logiką i jej prawami przenieść na grunt religii i tutaj już się zaczęła się teologia.
                    Choć niezaprzeczalny jest wpływ myśli chrześcijańskiej, w rozwój uniwersytetów, scholastyki oraz ontologii. To od czasów nowożytnych starano się wrócić do korzeni filozofii i uczynić ją bardziej życiową. Osobiście najbardziej fascynuje mnie egzystencjalizm i myślę, że o nim będzie najwięcej tekstów na moim blogu i kanale.

                    • I to jest wspaniałe jak człowiek potrafi opowiadać o tym, na czym się zna i co jest jego pasją bez potrzeby fanatyzmu, czyli nawracania innych siłą do swojego podejścia. Ostatecznie wszyscy odbierają tą samą prawdę ale interpretują i opisują w różny sposób. Naukowcy widzą boskość w materii, mistycy w duchu. Na swoim blogu wieloktronie opisywałam, że jedni i drudzy się dopełniają a nie wykluczają 🙂 Powodzenia 🙂

  2. Coś innego miałem na myśli. Nie potrafię tego wyjaśnić ale osobiście mam przekonanie że rozwój „duszy” nie może trwać w nieskończone, jeżeli coś kiedyś kończy się definitywnie w skali mikro to i w skali makro również tak jest. Czy możesz wytłumaczyć na czym niby ma polegać rozwój duszy po „tamtej stronie”? Ja np. rozumiem czym jest rozwój człowieka w świecie fizycznym, ale w świecie duchowym to raczej mało możliwe bo nie ma tak zwanego „lustra”. Świadomość, fajnie to ujęłaś w którymś temacie iż to takie uczucie jakby być w ciemnym pomieszczeniu w bezruchu, jeżeli dobrze zapamiętałem, w takim stanie nie można się rozwijać w żaden sposób, a ciało duchowe? Co to jest? Świat subtelny to świat w którym nie ma „ciążenia” więc i rozwój w takim świecie nie jest w ogóle możliwy. Zostaje tylko wyjście po za istnienie jak w Buddyzmie. Powrót do stanu „ameby” aby potem znów na nowo zacząć – tak to widzę.

    • Każdy może wierzyć w co chce 🙂 Osobiście uważam, że rozwój jest możliwy , bo dokonuje sie w jaźniach potomków. Przodkowie cały czas istnieją w swoich potomkach, będąc częścią Jaźni zbiorowej. Forma jest śmiertelna, ale świadomośc jest nieśmiertelna – tak uważam. Bo gdyby świadomośc była śmiertelna, to duch zbiorowy nie dawałby rady się uczyć 🙂 cały czas wiedza ginęłaby wraz ze śmiercią osobników a wiemy ze tak nie jest – ewolucja jest dowodem na to, że wiedza nie ginie, tylko wraca do ducha, który się uczy swojej natury i oddziaływuje dzięki temu na rozwój kolejnych form. I tak jest fraktalnie też i z człowiekiem. Nie ginie, nie przepada, tylko w swojej czasoprzestrzeni rośnie poprzez asymilację wiedzy i specjalizację. Po śmierci wracając do umysłu zbiorowego, może w nim istnieć dalej bo ma ciało duchowe i dzięki następnym pokoleniom dokonywać dalszego rozwoju (ewolucja). A ciało duchowe – to po prostu ciało subtelne. Jak wychodzi się np w astral, albo jest się w świadomym śnie, to właśnie czuje sie swoje ciało duchowe, jest ono prawie jak fizyczne, ale ma o wiele większe możliwości, no i jest jakby „rzadkie”, bo potrafi przenikać materię. Na ziemi istnieje grawitacja – to jakby pokazanie kierunek zstępowania ducha zbiorowego ale i każdego człowieka w materię. Natomiast w wymiarze duchowym doświadczyłam czegoś takiego jak odwrotnośc grawitacji – mianowicie siła wyporu. Zrozumiałąm, ze to kierunek powrotu – wstępowania.

  3. Zgadza się, każdy wierzy w co chcę, ale pomimo mojej „wątpiącej” natury bardzo ciekawie piszesz 😉

    Będę co jakiś czas zaglądał, życzę więc dalszej owocnej pracy 😉

  4. ja jako leniwa dusza często frustruje się ilością niezbadanego i swiadomoscia ze wiem ze nic nie wiem….w efekcie lubie fantazje ze jestem ktorymś tam wcieleniem i rozwijam moja dusze w nieskonczonosc wiec mam czas….mysl ze po smierci rozprosze sie w milosci i znikne jako ego i stane sie jednoscia z wszystkim powoduje brak motywacji i sensu we mnie : P w takim razie moja praca to tylko wklad w zbiorowy postęp ludzkosci… : ) a wiec po co ? mysle ze brakuje mi przyjemności w moim zyciu, a nauki wciaz przybywa

    • „Śmierć wcale nas nie dotyczy. Bo gdy my istniejemy, śmierć jest nieobecna, a gdy tylko śmierć się pojawi, wtedy nas już nie ma.”
      Epikur

      Tak, więc tego… 😉

      ” w takim razie moja praca to tylko wklad w zbiorowy postęp ludzkosci… : ) a wiec po co ? mysle ze brakuje mi przyjemności w moim zyciu, a nauki wciaz przybywa”

      Może Filozofia przyniesie ukojenie.
      Szczególnie polecam autorów, którzy są hedonistami. Od nich można się dowiedzieć, co warto zrobić, w życiu aby być szczęśliwym również w życiu 🙂

    • kobietaniewyzwolona, nikt za Ciebie niczego nie zrobi 🙂 jeśli brakuje Ci przyjemności, to zacznij z niej czerpać. Nie koncentruj się tylko na naukach i przymusach, powinnościach itd, najpierw trzeba odnaleźć w sobie fundament – radość istnienia, a tym jest dusza – prawdziwa tożsamość. Żeby dotrzeć do tego poziomu siebie, odbywa się podróż wewnętrzną. Jak ? opisałam to na blogu, mianowicie metoda integracji duszy. Na forum są osoby, któe pracują tą metodą , więc możesz to zweryfikować w myśl zasady, że po owocach się poznaje skuteczność.

      Ja przez 25 lat kręciłam się w kółko i miałam postępujące stany dezintegracji i pustki, na które nic nie pomogło – ani terapie, ani leczenie, ani zakochanie się ani ezoteryczne „czary mary” czy czytanie książek. Pomogł dopiero kontakt z Jaźnią i oddanie sie wyższemu prowadzeniu, które mnie doprowadziło przez różne poziomy podświadomości do wewnętrznej prawdy i sensu istnienia. Swoimi doświadczeniami dzielę sie na blogu i na forum, tak też powstała metoda integracji, którą pracuję z innymi ludźmi będącymi w stanie beznadziei i którym nic nie pomogło Jest też wielu ludzi, którzy tą metodą pracują samodzielnie i osiągają piękne rezultaty w przebudzaniu się. Droga nie jest łatwa, bo prowadzi przez swoje własne ciemności – ale zawsze do światła duszy.

      Myślę, że przychodzi taki czas, gdy człowiek po prostu musi wziąść odpowiedzialność za siebie i swoje życie. Praktyka i praca z własną podświadomością może być warta więcej niż tony teorii i książek, bo to właśnie podświadomość generuje te stany wątpienia, pustki, poczucie cofania się itd. Ego jest jedynie ich odbiciem, nic z tym samo nie zrobi, należy dotrzeć do przyczyny – czyli zacząć praktykę – podróż w swoją nieświadomość, swoją noc, swój labirynt na spotkanie z cieniem.

  5. chyba nie rozumiem tego…nie ten level…ale dlugo juz trwa u mnie depresyjne poczucie ze sie cofam w rozwoju i ze glupieje z wiekiem

  6. Postęp, postęp, postęp a pewnego razu w urzędzie młody człowiek kiedy miał się podpisać nie wiedział jak się do tego zabrać 🙂 Dziękuję bardzo za taki postęp hehe 😛

  7. Dzień dobry:)
    Z pani strony uczę się na nowo widzieć siebie, swoje lęki, kompleksy i traumy. Uczę się jak wychodzić z nich z miłością, a nie tak jak wcześniej spychając w niepamięć, ratując się ucieczką w uzależnienia, nałogi i kompulsje.
    Dziękuję <3 za tą metodę, za stronę oraz za forum, którego czytanie pozwala mi zobaczyć jak ta metoda wygląda w praktyce u innych. Dziękuję forumowiczom, że tak pięknie i odważnie dzielą się sobą i wszystkich pozdrawiam! <3

    Chciałabym też o coś zapytać. Moja przyjaciółka odzwierciedla mnóstwo moich cieni, kompleksów i lęków, widzę w jej cechach, zachowaniu odbicie swojej NJ. Czy muszę pracować z przyjaciółką, by moje cienie zostały przepracowane czy wystarczy, że zajmę się tym, co widzę w niej – u siebie? Pytam, bo męczy mnie tłumaczenie jej czegokolwiek. Owszem, pyta, bo chce zmian w sobie, czyta Pani stronę, ale ponieważ niczego nie rozumie, nawet podstawowych psychologicznych pojęć, wciąż mnie pyta i chce łopatologicznego wbicia jej tego do głowy. Tracę energię na jej edukowanie przez co nie starcza mi momentami dla siebie. Czuję się przy niej coraz bardziej wypruta.
    Z góry dziękuję za odpowiedź i jeszcze raz wielkie DZIĘKUJĘ za metodę, stronę i forum <3 Pozdrawiam! Miśka

    • Witaj 🙂 cieszę się, że metoda, która tu przedstawiłam okazała sie pomocna Tobie 🙂 co do przyjaciółki – jest taka zasada… najpierw musimy pomóc sobie, by potem umieć pomagać innym 🙂 oraz druga zasada – drogę wewnętrzną odbywamy w samotności, dopiero po sięgnięciu własnej śmierci w środku, rodzimy się do życia. Wtedy jesteśmy gotowi pomagac innym i ta pomoc jest naturalna, pełna pasji i chęci. Dlatego proponuję porozmawiać z przyjaciółką i szczerze jej wyjaśnić, że na ten czas, nie jesteś w stanie jej pomogać, bo sama musisz pomóc sobie najpierw. Napewno zrozumie. A inna rzecz jest taka – że jeśli ona nic nie rozumie i musisz jej cały czas tłumaczyć, to może to nie jest ten czas dla niej 🙂 Nic na siłę 🙂 to też kolejna zasada 🙂 pozdrawiam 🙂

  8. A więc dusza ma tylko jedno wcielenie na to by się zintegrować, odblokować, przepracować cienie i nie wiem o tam jeszcze… Nauczyć się jak pracować z materią… A co jeśli jej się to nie uda? Czytałam też gdzieś, że dusza nie jest wieczna i umiera po jakimś czasie po śmierci ciała. Dzieje się tak, jeśli nie uda jej się oświecić, czy zbawić.
    Sama się zastanawiam jak to jest z tą reinkarnacją.
    Pozdrawiam

    • Dusza wg moich wglądów jest wieczna, ale podlega cykliczności, jak wszystko. Po każdej śmierci jest odrodzenie, ale na wyższym poziomie świadomości i formy. Dusza jest już zbawiona, ponieważ jest stanem łączności z Absolutem. To podświadomość trzeba zbawić – rozświetlić świadomością i zintegrować z Jaźnią, i to właśnie zadanie ludzi. Jeśli człowiekowi nie uda się uwolnić wszystkich cieni, to przechodzą na kolejnych potomków. Dlatego choroby, wzorce, tzw karmy rodowe itd są dziedziczne.

        • są jeszcze potomkowie inni z rodu. Ale dosłownie – jeśli ktoś umiera bezpotomnie, to oznacza, że w tej linii, duch już nie ma po co wracać na ziemię, wyczerpał swoje możliwości z puli genowej 🙂 Gdy wymiera cały ród oznacza to to samo – wyczerpanie możliwości jakie dają dane geny i uwolnienie do szerszej formy zbiorowości.

          • Hmm… a więc jakaś forma reinkarnacji istnieje? Może nie dokładnie taka, jak ją się powszechnie rozumie. Ale skoro duch wraca na Ziemię, nawet jeśli wraca w potomkach, to jest to jeden duch. Myślę, że dużo pomieszania wynika z różnego rozumienia pojęcia duch, dusza.

            • Wg mnie istnieje oczywiscie ale nie dosłownie. Ludzie są róznymi przejawami tego samego ducha, który jest umyslem zbiorowym naszego świata. Każdy człowiek jest aspektem w jego umyśle. Więc poprzednie wcielenia to po prostu tozsamości naszych przodków, historia całej ludzkości, zwierząt, roślin i minerałów. To historia ducha świata, który się rozwijał w ewolucji biologicznej, emocjonalnej, psychicznej, intelektyualnej itd.

              tutaj o tym piszę: https://ciemnanoc.pl/2013/09/30/ewolucja-swiadomosci/

  9. Zawsze mierzi mnie, żeby coś uzupełnić do tak wielkiej, a zarazem znikomej wiedzy. W sumie słowo werbalne otrzymaliśmy po to by poznać wyższe, subtelne; lecz często przeobraża się to w gadulstwo!!!
    I ono zawładnęło tą planetą. Ono wyrządza trwalsze ograniczenia i niemożność przebicia się Wyżej
    i musimy mieć to na uwadze pisząc do szerszego grona. Każde powiedzenie ma ziarnko prawdy: „mowa jest srebrem, milczenie złotem” i trzeba wiedzieć co i kiedy używać
    Jak zaznaczyłaś Farido twoją książką jest Duch; moją również, i jest to ten sam Duch „Jeden”.
    Ogólnie to On ma wybierać, a nie my; komu co, ile i kiedy!
    BĄDŹ WOLA TWOJA, A NIE MOJA.
    Inwolucja duchowa spustoszyła tą planetę i ponowne zamknięcie jest nieuniknione – zbyt dużo jest ignorantów.
    Najgorzej jak na blog zawita osoba z ograniczoną wiarą i sieje kąkol. Długo czasu musi minąć zanim będzie można go wyrwać i spalić.
    Dla tych co posiadają prawdę; jednych prawda zawiera się w naparstku, drugich w szklance, a innych w oceanie. Ten z naparstkiem wody jak najbardziej posiada prawdę! Lecz odległa droga do prawdy oceanu. Taka osoba zawsze będzie bronić swego dopóty, dopóki się nie przebudzi (jeśli to możliwe).
    Jak można zmieścić wodę z większego naczynia w mniejszym? Zastanówcie się nad tym!
    Wpierw trzeba oczyścić i zwiększyć naczynie, a potem lać w nie wodę – nie na odwrót.
    Naczynia są z gliny-nieodwracalne i ze szkła-odwracalne. Szkło można przetopić i oczyścić, glinę nie.

    –W tym wzrastaniu, nie ma cofania się–
    Oczywiście masz rację i jej nie masz, wszystko zależy do którego naczynia zajrzymy.
    Najpierw trzeba ZAISTNIEĆ, by wzrastać!!! I wówczas nie ma cofania, jest tylko wzrost.
    Lecz czy każda istota ludzka istnieje? NIE!
    I tu właśnie jest możliwe tzw. cofanie, zawieszenie, postęp
    Wszystko jest po to, by wielość malało, dla wzrostu Jednego.
    Janowi przyszło maleć, a temu „Jednemu” rosnąć.
    Jest ogromna różnica między tzw. „istotą ludzką z cząstką boską – człowiecza „,
    a Człowiekiem (doskonałością).
    Ta pierwsza ma brak, druga natomiast ma pełnię. Zauważcie, że wszystko; zwierzęta, rośliny, kamień itp. mają cząstkę boską
    CZY JESTEŚCIE NA TYLE MOCNI, BY TĄ DROBINĘ MĄDROŚCI PRZYJĄĆ?
    JAK NIE, TO POZOSTANCIE PRZY SWOJEJ WODZIE I SWOIM NACZYNIU I CIESZCIE SIĘ TYM CO MACIE, MOŻE TO BYĆ DLA WAS LEPSZE. NIE WYMAGA SIĘ OD NIKOGO PODĄŻANIA KU GÓRZE.
    WIĘKSZOŚCI JEST „DOBRZE” W PRZEMIJAJĄCEJ MATERIALNOŚCI I NIE POWINNO SIĘ WPŁYWAĆ NA ICH ZASADNOŚĆ – NALEŻĄ DO NIEJ I NIECH PRZEZ NIĄ PRZECHODZĄ.
    Na ziemi może być jeden „JEDEN” – wszystkie inne cyfry są dla Jednego.

  10. Jest taka mądra przypowieść o tych, którzy nie znają wartości pereł:
    „Nie rzucajcie pereł świniom i psom, gdyż dla świń są bezwartościowe i je wdeptują w odchody, a psa mogą rozdrażnić, tym samym może ugryźć”.
    Czasem osobiście nie stosuję się do tej mądrości, gdyż perła zabłocona zawsze po umyciu pozostanie
    czysta, lecz będąc w błocie nie ma korzyści ten co potrafi rozpoznać wartość tejże perły.
    Po ugryzieniu leczenie rany ogranicza na jakiś czas posiadacza pereł w obdarowywaniu nimi właściwe istoty.

  11. A czy nie uważasz, że właśnie z „naszymi” możliwościami w dobie internetu powinniśmy być czujniejsi i bardziej uważać na to co i komu podajemy na portalach społecznościowych. Wiedz, że duch daje tchnienie, ale nie decyduje za ciebie, nawet Bóg tego nie czyni, ba – Ojciec nawet nie interesuje się tym czy czynisz dobro, czy tzw. grzeszysz. Dają ci wiedzę byś się udoskonaliła jako Oni.
    Zważ, że nie rzucają wyższej wiedzy komu popadnie, wpierw doświadczają, egzaminują, a potem dopiero BUM… I zapewne wiesz że mają trochę większe źródło przekazu niż to tutaj zwane internetem.
    Oczywiście nie wnoszę by nie działać w ten, czy odwrotny sposób, lecz ja jestem tylko od tego by pobudzić w tobie i innych Myśl, a ona była w Bogu i od niego pochodzi – duch był trochę później. Nie powinniśmy ograniczać się do tego co wydaje się nam najwyższe, gdyż jest wyżej. Oczywiście też o tym mówisz innym, lecz czy ty jesteś otwarta wejść poza?

    • Za dużo filozofujesz o innych, lepiej skup się na sobie 🙂 A jeśli już chcesz być „misjonarzem”, to rady dawaj tym, którzy o nie proszą. Moralizuj tych, którzy błądzą. Nawracaj tych, którzy szukają Boga. A tych, którzy tego nie potrzebują, bo już znaleźli – pozostaw w spokoju i idź swoją drogą. Zaakceptować czyjąś duchowość i nie dowartościowywać się jej kosztem, czasem jest trudnym dla osób, którym sie wydaje , że doznali oświecenia. Pozdrawiam 🙂

  12. Jeszcze jedno , w tym „chyba duch pragnie” nie widzę pewności.
    Jest taka prastara mądrość: Jeśli coś głosisz to mów „tak-tak”, „nie-nie”. Wielu oddawało życie za to.
    A nie jak to wielu „w dobie Internetu” mówi: „JESTEM PEWIEN, ŻE CHYBA TAK BYŁO, a jutro będę pewien, że chyba było inaczej”.
    Z czego rodzi się w nas-ludziach mądrość?————- z głupoty (inaczej ignorancji), więc dlaczego wszyscy się tak tego wstydzą, że rodzimy się głupi i co gorsze wychodzimy głupi. Zacytuje fragment przypowieści „trudzili się na darmo”. Więc przestańcie trudzić się na darmo!
    Co do inkarnacji i reinkarnacji – TAK-TAK.
    U ciebie to jest tylko światopogląd – cokolwiek to oznacza.

  13. Zaprzeczasz sama sobie – nieświadomie dajesz rady komu popadnie, zmieniając ich światopogląd i nie odpowiadając za to, zapomniałem działasz dla siebie. Ja Jestem nie dla siebie. Dobrze, że Bóg nie okazał się samolubem! Każdy używa słowa „nie filozofuj” jakaś mania, chyba nie do końca wiedząc co się za nim kryje.

  14. Lol 🙂 Astrapias, każdy ma prawo ekspresji czyli wyrażać się i mówić do tych, którzy chcą słuchać. Ja to robię na swoim blogu, dzieląc się swoim doświadczeniem, wiedzą, natchnieniem, wnioskami itd. Kto chce, ten wchodzi na mojego bloga i z tego korzysta. Natomiast nie wrzucam kamyków do cudzego ogródka, czyli nie wchodzę na blogi innych i nie nawracam tych, którzy tego nie potrzebują, ani o to nie proszą. Dlaczego? Bo Bóg jest Jeden, ale każdy odbierać Go może na swój unikalny sposób, mając prawo dzielić się swoim odbiorem z tymi ludźmi, którzy z nim rezonują. Dlatego, używając metafory – jak ktoś wchodzi do czyjegoś domu, to szanuje jego wystrój i podane jedzenie, to prosta zasada kultury osobistej. Jak komuś się nie podoba czyjś dom, jego wystrój i podane jadło (nie rezonuje z tym), to niech po prostu do niego nie wchodzi. Szacunek do odmienności – różnorodności, obojętnie w jakim obszarze istnienia – także i w duchowości, to podstawa dojrzałości. Rozwój duchowy powinno sie zaczynać od rozwoju kultury osobistej 🙂

  15. Spróbuję Ci to wyjaśnić 🙂 Różni ludzie mają różne oczekiwania wobec mojej osoby, które zawierają w różnych krytykach. Nie widzę sensu konfrontowania się z nimi, bo wcale nie są trudne, tylko po prostu mało wiarygodne – nikt mnie nie poznał osobiście, za to każdy widzi we mnie coś innego :). Kiedyś dawno temu przejmowałam się tym, zwracałam na to uwagę, brałam odpowiedzialność za czyjeś cienie, a teraz wiem, że szkoda czasu na wchodzenie w to, bo nie ma w tym prawdy dla mnie 🙂 Im większa popularność bloga, tym więcej będzie wirtualnych krytyków i zwolenników. To normalne zjawisko, które nie muszę rozpatrywać pod kątem własnego rozwoju, bo im bardziej kontrowersyjne, czy łamiące tabu treści, tym większy opór nieświadomosci zbiorowej, którą komentujący reprezentują – bo występują anonimowo, czyli bezimiennie i bez twarzy.

    Tym kim jestem i swoją twórczością nie dogodzę każdemu, to oczywiste, dlatego od dawna nie traktuję poważnie wirtualnych malkontentów, tylko robię swoje :). Aktualnie niczego nie szukam, czuję się spełniona i szcześliwa. Za to pragnę dzielić się z innymi tym, co znalazłam podczas podróży wewnętrznej. Gdybym miała wątpliwości ( a uwierz mi, że je miałam przez 25 lat piekieł i demonów) – to bym je tutaj zawarła i poprosiła o dobre rady. Ale wątpliwości już nie mam, bo po prostu, odnalazłam w swojej długiej podróży Boga, a On odkrył moje powołanie i odwagę do jego realizowania. Przekonałam się wiele, wiele razy, że to co robię pomogło innym ludziom. I to jest dla mnie najważniejszy wyznacznik, bo.. „po owocach się poznaje” a nie po czyichś anonimowych krytykach na mój temat. Jeśli ktoś ukrywa siebie, swoją tożsamość itd, ale ma potrzebę zmieniania czy negowania tego co piszę, co robię, pomimo, że mnie nie poznał osobiście, ani nie doswiadczył rzeczy, które są w tematyce bloga, to oczywistym jest, że analiza cienia jest po jego stronie, nie mojej.

    Kolejna rzecz jest taka, że duchowość to nie jest wejście w model jednego zachowania, udawania, że się jest świętym czy „ponad”, albo akceptowania wszystkich cieni jak leci – czyli np czyjeś przemocy, obojętnie czy fizycznej czy wirtualnej. Na coś takiego nie może być przyzwolenia. Cień nie uczy bycia ofiarą ani bycia biernym w życiu, wręcz przeciwnie, zmusza ofiarę do postawienia się agresorowi, do nauki bronienia swojej prawdy, do wymuszania empatii na otoczeniu, co rodzi postęp osobisty, a także zbiorowy – przeczytaj jesli chcesz artykuł o Niszczycielu, gdzie o tym piszę. Obrona jest zatem konieczna, wartosciowa i jest prawem, z którego należy korzystać, gdy ktoś bezpodstawnie narusza czyjąś przestrzeń, to oczywiste. To jest właśnie mądrość uwolnionej, ciemnej strony – nie ma potrzeby atakowania kogoś, ale służy ochronie przed atakiem. Daje równowagę między wilkiem a owcą.

    Mnie duchowość nauczyła bycia sobą, czyli człowiekiem, z jasnymi i ciemnymi cechami, wadami i zaletami. Podróż przez cienie, ostatecznie nauczyła mnie zaufania do siebie (nawet do własnych słabości) i odwagi reagowania w zgodzie ze sobą, bez względu na oczekiwania (anonimowego) otoczenia. Nikomu nic złego nie robię, po prostu dzielę się swoją twórczością na swoim blogu i swoich zasadach, do czego mam pełne prawo 🙂 . Jak wcześniej napisałam – nie mam już wątpliwości ani niczego nie szukam, dlatego czyjaś krytyka, bądź negacja przestała być moim problemem, wymagającym konfrontacji. Nie muszę się też z nią zgadzać w imię jakiejś fałszywej , źle pojętej duchowej pokory 🙂 W procesie integracji cienia, nauczyłam się szanować czyjąś prawdę, czyjąś odmienność i przestrzeń jej wyrażenia, o ile nikomu krzywdy nie czyni. Nauczyłam się nie ulegać pokusie jej naruszania i przeszkadzania, oraz tego samego wymagam od innych.

    Dopóki mi się chce, to będę o tym mówić, bo uważam, że nalezy uczyć ludzi kultury i szacunku do czyjeś odmienności w wirtualnym świecie, zwłaszcza w duchowości, która wciąż jest pełna nietolerancyjnych zachowań i ocen. Ale pewnie za chwilę wogole przestanę odpowiadać na czyjeś komentarze, obojętnie czy krytyczne czy pochlebne – bo po prostu brakuje mi czasu (dlatego nie widzę sensu go marnować na jałowe dyskusje o moim światopoglądzie duchowym – wiadomo, ze żadna ze stron nie przekona drugiej, więc po co się ścierać dla samego ścierania? ja nie mam takiej potrzeby, bo jestem po prostu pewna tego, o czym piszę i czego doświadczam. Internetowe polemiki na ten temat są tendencyjne, przeżyłam ich tysiące i nudzą mnie od dawna, nic na to nie poradzę).

    Mało mam czasu, bo inne wyzwania twórcze czekają u mnie pilnie na ukończenie i to jest dla mnie priorytet, to wymusza też selekcję 🙂 Wolę swój czas w wirtualnym świecie, którego nie mam wiele, poświęcać tym, którym moja twórczość szczerze interesuje, pomaga i rezonuje z ich doświadczeniem, niż tym, u których z przeróżnych powodów wzbudza potrzebę negacji 😉 To pierwsze daje piękne, satysfakcjonujące dla obu stron owoce, to drugie – jak się wiele razy przekonałam – nie daje żadnych 🙂 Nie mam obecnie skłonności do umartwiania się czy szukania na siłę problemów, wręcz przeciwnie cieszę się życiem, dlatego wolę się skupiać na owocach, niż na ich braku – najwyraźniej to jeszcze nie ten czas zasiewu, jesli chodzi o inne osoby 🙂 I nie mam z tym problemu, że tak wybieram, choć rozumiem że to może niektórych drażnić 🙂

    Serdecznie pozdrawiam 🙂

  16. Oczywiście że można się cofnąć, tak jak można upaść, przestraszyć a co gorsze potępić. Masz oczywiście racje co do swoich opisów, które są z wyższych ciał subtelnych. To różni ludzi którzy pragną bogactwa od takich jak Ty, że im stosunkowo łatwo spełnić swe pragnienia i utrzymać swą majętność. Na starość zostaną strzępki świadomości, słaby umysł i ciało które odmawia posłuszeństwa i sny w których biegasz lub latasz ledwo się tu poruszając. Powiedz jakie ma znaczenie że to spirala, skoro ciągle to doświadczasz, pełna zachwytu tańcząc w koło jak Głupiec.

  17. Pragnę też dodać, że nie chce żebyś brała odpowiedzialność za mój cień ale też nie traktowała mej wypowiedzi jako jego atak na twój pięknie wysprzątany dom. Nie oczekuje też że w środku nocy waląc do drzwi mi otworzysz, zapalisz światło, poczęstujesz herbatą i opowiesz mi jak wzmacniać me energetyczne ciało u schyłku jego życia. Nie oczekuje recepty na nieśmiertelność i na wieczne szczęście, zwykła ludzka odpowiedz i ciepła herbata wystarczy, tylko czy starczy Ci odwagi żeby nie nałożyć na mnie projekcji i nie schowasz się pod łóżkiem?. Czuje że starczy, ciepła herbata, trochę strawy dla ciała. Cień, te wszystkie moje upadki kiedy uczyłem się chodzić, uczyć jeździć na rowerze, to to ciało fizyczne które lubisz tak zwać, to jego mądrość które boi się że znowu wsadzić rękę w ogień.

  18. I ta próba nazwania wszystkiego, systematyzowania, niemalże tworzenia wzorów z transcendentalnych zjawisk, które z natury wyłamują się wszelkim klasyfikacjom 🙂 A to wszystko po to by mieć iluzoryczną kontrolę, że się wie co się dzieje. A przecież to nic złego nie wiedzieć 🙂 nie było jeszcze takiego co by rozkminił wszystko i nie będzie. A ci, którzy mają gotową odpowiedź na wszystko trzymają kontrolę. Tak wiem, pewnie będzie, że projekcja. Niech będzie 🙂

  19. Zaskoczyłeś mnie. Dziękuję. W porządku 🙂 I proszę :

    http://polki.pl/we-dwoje/p/a_i/61/29/5/33597/b/b_1_33597.jpg

    Popełniłam ogrom błędów na swojej ścieżce, i jeszcze wiele popełnię, bo jest to wpisane w życie i zaufałam temu, błędy stają się lekcjami. Chciałabym jednak sprostować, nie podważyłam jego eksperctwa w tematyce oobe, porad i technik itd. Ale „śmiałam” skrytykować i ocenić jego interpretacje. Fakt, mogłam to zrobić w innej formie, bardziej życzliwej. Teraz uważam, ze moje zachowanie z przeszłości było niedojrzałe. Z drugiej strony to mnie zaprowadziło do odkrycia braku w sobie i wtedy zrozumiałam, dlatego to zrobiłam i co mnie w nim drażniło. Różne odkrycia związane z moim osobistym „hejterstwem” opisałam tutaj, jeśli masz ochotę przeczytać:

    https://ciemnanoc.pl/2015/12/21/bylam-duchowym-hejterem-o-pulapkach-lustra/

    Od dawna już nie mieszam sie w dyskusje nt innych osób i ich światopoglądów. Każdy ma prawo do własnych doświadczeń i wniosków. Interpretacje i tak zmieniają się w czasie, wraz ze świadomością, dlatego nie ma sensu się kłócić o nie.

    Ps. tak, wtedy występowałam pod pseudonimem. Farida to moje prawdziwe imię.

  20. Masz rację, wymiar fizyczny ucieleśnia się z astralnego, dlatego są tam prawa niezmienne, które w gęstszej formie wiążą się na zasadzie biegunowości z prawami fizycznymi 🙂 Ale za mało zbadałam ten obszar by wiecej o tym mówić, po za tym nie znam się na fizyce kwantowej, zostawiam to ekspertom 🙂 Mówiąc o interpretacji, miałam na myśli nie to, co on mówił o oobe, tylko jego dosłowne interpretacje na temat słów jego boga o stygmatach, które ma otrzymać, wiary w zbawczą moc komunii św, to, że jest wcieleniem ojca jezusa i tego typu historie, z tego co pamiętam :). Ale jak napisałam wcześniej – teraz zupełnie inaczej na to patrzę, niepotrzebne hejtowałam 🙂

    Zgadza się, oobe to nie jest podróż mentalna, tylko wejście całym sobą w wymiar niefizyczny. To nie jest wizja ani wyobrażenie, tylko realne wręcz doswiadczenie, w 3d. Osobiście nie zgadzam się tym, że w rozwoju duchowym wymiar astralny jest niepotrzebny. Jest niezbędny, jak wszystko, inaczej by nie istniało 🙂 To niezbędny szczebel w drabinie, którego nie da się ominąć. W procesie integracji – każdy wymiar ducha zostaje do pewnego stopnia prześwietlony i scalony z resztą. Wg mnie chodzi raczej o to, by się na jakimś ciele nie zakotwiczać, tylko go prześwietlić, i otwierać dalej umysł.

    Podziwiam ludzi którzy potrafią wchodzić w astral samodzielnie 🙂 u mnie w skrócie wyglądało to tak, ze od dzieciństwa tego nie kontrolowałam , to mój duch mnie wyciągał ale nie było to przyjemne, miałam dużo spotkań z własną ciemną stroną. Nie mówiąc o tym, że nie rozumiałam tego co tam widziałam i doswiadczałam. Tzn nie rozumiałam natury istot, które tam spotykałam a ich realność była przerażająca. Potem gdy zaczęłam pracę z podświadomością i moimi cieniami, to oobe zaczęło być wspanialą przygodą – a przede wszystkim miejscem spotkań z moim duchem, którego wreszcie zaczęłam odbierać bez negatywnych zniekształceń. Ale potem się skończyło, na rzecz innych form kontaktu i doświadczeń ,które opisuję tutaj na blogu. Trochę mi za tamtymi czasami tęskno 🙂

    Jestesm jednak pewna, że za jakis czas ta sfera znowu będzie uaktywniona, bo tak zawsze jest 😉 cyklicznie poszerzają sie po kolei wszystkie ciała, wiec nawet buddysta, który omija ciała niższe i tak do nich po jakimś czasie wróci, tylko z innym stanem świadomości 🙂 Tak czy inaczej uważam, że ci, którzy uczą innych jak świadomie mieć oobe, biorą udział w globalnym prześwietleniu ciała astralnego zbiorowego. I to jest wspaniałe, bo będzie mieć wpływ też na lepsze rozumienie rzeczywistości fizycznej, która jest kolejną gęstszą emanacją.

    Co do świń i pereł – cóż, każdy ma w sobie jedno i drugie 🙂 🙂 jeśli doświadczyłęś świni w sobie, i zdajesz sobie z tego sprawę, mając odpowiedni dystans, to tym samym otwierasz się na to drugie 🙂

    Ps. cieszę się, że Ci się spodobał 🙂

  21. Nie śmiałabym tak po prostu mówić na tematy osobiste, nie mając potwierdzenia w Twoich snach, gdzie jest klucz do odczytania różnych wzorców i programów z którymi człowiek przychodzi na świat, i które w sposób kompulsywny kierują jego świadomością (zgodnie z zasadą, że treści nieuświadomione rządzą świadomością). Dlatego prawda i przyczyna jest w podświadomości człowieka bo to ona ucieleśnia życie. Drugi człowiek może dokonać odczytu, ale nie zawsze jest to wiarygodne czy też dobrze odczytane, bo jednak patrzymy na drugiego człowieka przez pryzmat siebie 🙂 Opowiedz mi o swoich snach, to będę mogłą odpowiedzieć Ci na pytanie, z poczuciem rzetelnego podejścia do tematu 🙂 Bo powiedzenie Ci, że problem ma źródło w lęku przed odpowiedzialnością za relację, lęku też przed odrzuceniem, byłoby zbytnim uproszczeniem 🙂 U mężczyzny wzorzec żeńskości to dużo bardziej złożona sprawa, pokazuje się już w pierwszej relacji – z matką, albo kobietą która wychowywała. Pokazuje też stosunek do cielesności (pierwiastka żeńskiego w jaźni). Itd.

  22. Nie przeczytałam jeszcze wszystkich komentarzy, gdyż jestem pod zbyt dużym wrażeniem tego artykułu, jak i całego bloga. Pierwszy raz zdarzyło mi się trafić na kogoś, kogo doświadczenia, a w związku z tym i wiara byłyby tak podobne do moich. Oczywiście nie przeczytałam jeszcze wszystkiego, ale jestem zafascynowana Mandalą Cienia oraz Twoim zrozumieniem Lilith i Samaela, którzy są z pewnych względów tematem mi najbliższym.
    W swoim życiu, choć krótkim, wiele razy doświadczyłam już działania istot duchowych, znalazłam się w najgłębszej Pustce i chyba jeszcze cały czas z niej wychodzę. Zastanawiam się, czy jest możliwość skontaktowania się z Tobą bardziej osobiście, jakiś mail? Bardzo potrzebuję osoby, która byłaby w stanie mnie wysłuchać i może trochę uporządkować to wszystko, co w sobie czuję…

  23. Kiedyś tego nie rozumiałam, a teraz bardzo to ze mną rezonuje. Kiedy porzuca się wszelkie programy duchowości to wtedy w naszym sercu pojawia się prawda.

Leave a Reply to MiśkaCancel reply