duchowość i rozwój osobisty

WYJDŹ Z FAŁSZYWEJ SKROMNOŚCI, UWOLNIJ KREACJĘ I NATCHNIENIE

pexels-photo-3758105.jpeg

Photo by Andrea Piacquadio on Pexels.com

Jednym z praktycznych przejawów ukrywania swojego światła, o którym się nie mówi, jest niechęć do własnej kreacji. Lubimy wchodzić w fałszywą skromność, nie chwalić się swoimi osiągnięciami, nie pokazywać swojej wartości. Dlaczego ? ponieważ nie chcemy być posądzeni o rozdmuchane ego. Dlatego wchodzimy w drugą skrajność, prowokującą cienia, zwłaszcza w duchowości. Bo prawda jest taka, że ludzie udający przesadnie skromnych, są przesiąknięci hipokryzją, ponieważ wchodzą w nienaturalną dla światła rolę.  Wszak światło ma odwagę do świecenia i pokazywania siebie. W zdrowym podejściu, nie jest skupione tylko na sobie, tylko pragnie rozświetlać sobą otoczenie, bo do tego jest powołane.

W praktyce integracji ciemnej strony przychodzi taki moment, gdy musimy nabrać odwagi do wyjścia ze stanu „potępienia”. Uwalniamy miłość własną, a to się wiąże ze zdrowym poczuciem własnej wartości. Nie chcemy już ukrywać swojego światła, ale to nie oznacza, że stajemy się narcyzami. Zachowujemy równowagę w tym temacie. To znaczy nie wstydzimy się swoich osiągnięć, ale też nie mamy potrzeby walczyć z innymi, by siebie wywyższać. To ważny stan, na który zwracam uwagę, bo zazwyczaj mamy skłonność albo do dowartościowania się czyimś kosztem, albo do umniejszania swojej wartości. I jedno i drugie prowokuje cienia, bo jest naruszeniem równowagi.

W praktyce, zachęcam wszystkich do równowagi, czyli do zdrowej miłości do siebie i do innych ludzi. Wykorzystajcie swoją ciemną stronę do tego by pokazać swoją asertywność i kreację. Zachęcajcie innych do pokazywania swojego blasku, dając im przykład. Nie wstydźcie się swojej twórczości i osiągnięć, bo to tak jakbyście wstydzili się swojego ducha i swojego ciała. W praktyce duchowej, wypełniamy miłością swoje kompleksy, a nie karmimy je brakiem. Dlatego warto przełamać wstyd i po prostu dzielić się sobą, inspirować tym samym innych. Nie przejmujcie się tymi, którzy będą wam zarzucać brak skromności, wszak nikt im nie każe uczestniczyć w Waszym procesie. Przygotujcie się na to, że to co robicie, będzie przeszkadzać ludziom, którzy sami siebie ukrywają.  Nie mają odwagi  pokazać swojej twórczości, bądź też są z niej niezadowoleni, dlatego mają podejście rywalizacyjne z innymi ludźmi. To co robicie będzie też przeszkadzać ludziom pełnym pychy, którzy uważają, że tylko oni są wystarczająco utalentowani do tego, by tworzyć, albo być autorytetami w jakiejś dziedzinie. Na czyjąś pychę nic już nie poradzicie, to nie wasz cień, ani wasz problem. Człowiek prawdziwie uduchowiony widzi w każdym światło i pragnie by każdy świecił. Motywuje i dodaje sił w procesie pokazywania siebie. Uczy innych jak to robić, a nie pogardza i ośmiesza czyjąś twórczość.

Pamiętajcie, w dzisiejszych czasach liczy się praktyka i bycie prawdziwym, ze świadomością swoich jasnych i ciemnych stron. Udawanie „świętego” i „doskonałego”, który ukrywa swoje wady, ale za to jest pierwszy do ich piętnowania w otoczeniu, nie popłaca i prędzej czy później zostanie obnażone. Doświadczenie jest Waszą prawdą, o której macie prawo mówić. Doświadczenie ma większą wartość niż teoretyzowanie, bo prowadzi do mądrości życiowej.  Mądrości nie nauczycie się nigdzie, ani nie kupicie, do niej trzeba dojść w swoim indywidualnym procesie integracji pierwiastka duchowego i materialnego.

A zatem bądźcie sobą, pokazujcie swoje światło, świećcie w swojej ciemności, która jest Waszą archetypową formą i materią. I po prostu kreujcie. Uwolniony duch jest boskością, który pragnie się wyrazić przez każdego człowieka. Dlatego mamy wykształcony aparat mowy, kreatywny umysł, ręce, nogi.  Jesteśmy stworzeni do tego, by przez nas wyrażała się świadomość wyższa – Jaźń. Jeśli ją blokujemy przez fałszywie pojętą skromność, to wciąż jesteśmy w cieniu własnej duszy, a nie w jej świetle.Nie pozwólcie innym gasić swojej duszy, ani podcinać skrzydeł. Nie uzależniajcie swojej wartości od opinii innych. Wy macie uwierzyć w swoją siłę, w swoje światło, i temu służy rozwój duchowy, bo ostatecznie docieramy w nim do własnej boskości. Wtedy nie ma już wiary, jest pewność, która wykuwa się w doświadczeniu własnej Jaźni.

W Biblii mamy nakaz Boga, by iść i się rozmnażać. Osobiście nie odczytuję przekazów dosłownie. Dla mnie ma on wyższy, metaforyczny sens. Rozmnażanie jest procesem kreacji duchowej, a nie tylko biologicznej. Zawsze powtarzam, że duchowość jest wyższym wyrażeniem się praw fizycznych, a nie ich zaprzeczeniem. Zatem tworzenie dzieł – obrazów, słów, filmów itd. jest jednocześnie rozmnażaniem się duchowym człowieka. Dlatego w chrześcijaństwie Jezus – jako Syn Boga został uznany Słowem Bożym, bo był Jego kreacją, tutaj na Ziemi. Każdy z nas posiada ten archetyp w sobie, gdy pozwolimy duchowi, świadomości wyższej przepływać przez umysł i ciało, które jest jego świątynią, jego formą wyrażenia się. To od wieków nazywamy natchnieniem. Natchnienie ma miejsce niezależnie od wierzeń, nie trzeba wierzyć w Boga, by pozwalać własnemu duchowi natchnąć umysł. Człowiek jako pomost między duchem i materią, świadomością i nieświadomością ma za zadanie umożliwić ten przepływ z góry w dół, zgodnie z kierunkiem gęstnienia emanacji. Ideę ducha uczy się przekuwać w konkretny czyn , formę, działanie.

I tutaj uwaga – blokowanie w sobie kreacji, która jest gotowa do ujawnienia, działa autodestrukcyjnie, jest wbrew naturze ludzkiej. To tak, jakbyśmy chcieli zawrócić poród i z powrotem włożyć dziecko do brzucha. Może to spowodować uciążliwe objawy psychosomatyczne, a także poczucie wewnętrznej frustracji.  Z doświadczenia Wam powiem, że najtrudniej jest zacząć, przełamać własne kompleksy i wewnętrznego krytyka, który wszystko będzie podważać, działając jak największy hejter w głowie. Dużo czasu upłynie, zanim nauczymy się z satysfakcją wyrażać własnego ducha.  Ale gdy już się zacznie,  i pomimo oporów, dalej będzie się to robić, to ze strumienia zrobi się kiedyś rzeka.  Powodzenia kreatorzy <3


46925607_124136928487548_242617123388522496_n33erffffffdfafFINISH

Farida Sorana

Jestem trenerką rozwoju osobistego i duchowości, pomagam w pracy z podświadomością i jej programami, obszarem cienia, snami, odnajdywaniem wewnętrznej nawigacji, osiąganiem celów życiowych. Więcej 

Chcesz umówić się na sesję telefoniczną ze mną? Napisz: farida.sorana@gmail.com 🙂

19 odpowiedzi »

    • z doświadczenia powiem, że hejtera w głowie nie da sie zwalczyć, ale można przestać go karmić uwagą 🙂 skupić się na swoich pozytywach i prawie do bycia sobą i kreacji. Wtedy hejter sam się uciszy i zrównoważy. On jest potrzebny bo pełni funkcję krytyka i chroni przez popadaniem w megalomanię. Ale gdy za bardzo się rozbestwi wtedy staje się naszym wew. katem

  1. „Zatem tworzenie dzieł – obrazów, słów, filmów itd. jest jednocześnie rozmnażaniem się duchowym człowieka.”

    Paradoxalnie to się dzieje ni potrafię i Nie Chcę tego zatrzymać . Jestem szczęśliwa ☺

  2. A co powiesz o mobberze w pracy umniejszającym twoją wartość, niewynagradzającym dostatecznie, kontrolującym każdy twój ruch, nastawiającym przeciwko ludzi i zbierającym na ciebie haki. Praca nie sprawia ci trudności, jesteś najbardziej wydajnym, najbardziej wykształconym i sprawnym fizycznie pracownikiem ale co najmniej 50 % czasu w pracy spędzasz rozbrajając miny jakie na ciebie zakładają. Czujesz, że twoja psychika jest niepotrzebnie obciążona, jak rozwiązać ten problem.

      • A nie lepiej się przeciwstawić, przejść przez piekiełko mimo widma porażki i mieć to „przepracowane”. Czy ucieczka nie sprawi, że wyląduje się w innym miejscu tyle, że z tym samym problemem…?

        • przeczytaj proszę ten artykuł który ci podałam tam wiele wyjaśniam. Oczywiście, ze trzeba się przeciwstawić ale jesli to nic nie da, to trzeba mieć odwagę przeciąć więzy , wciąć odpowiadzialnośc za swoje życie a nie odgrywać kata wobec siebie samego i skazywac się na piekło. Przepracowanie cienia to nauka szacunku do siebie w tej sytuacji, brak zgody na poniewieranie, a nie bycie dalej ofiarą w imię źle pojętej karmy. I oczywistym jest, że można wylądować w innym miejscu, gdzie problem się pojawi, i wtedy po prostu jestęsmy mądrzy i nie dajemy się wciągać w grę kata i ofiarę. To nauka na całe życie – nauka oddzielania ziaren od plew. Przepracowanie cienia nie polega, że nagle przestajemy spotykać złych ludzi. Przepracowanie cienia polega na tym, ze uczymy się im przeciwstawiać i odchodzić w swoją stronę, nie pozwalając nikomu siebie krzywdzić. Uczymy sie tego całe życie, w różnych konfiguracjach.

  3. Cóż mogę dodać?
    Natura ludzka jest taka, że ”chodzi z prawa na lewo” i to są te skrajności – to właśnie nasz cień, który jednak nas kształci, czyli jest potrzebny by posiadać możliwość uformowania się. Dlatego jesteśmy wywyższonym gatunkiem zwierzęcym, a po uzupełnieniu nawet wyższym niż aniołowie. Jednak na tym etapie jest to tzw. ”niższa mądrość”- niepełna, do której można dojść przez naukę i doświadczenie. Lecz ”Mądrości wyższej” nie da się zdobyć, ani wyuczyć – można ją jedynie otrzymać!
    Tylko po przez przepracowanie swego ”Ja” można być napełnionym, i osiągnąć ”Pełnię”.
    I tu u wielu zaczynają się ”schody myślowe – rozumienie”. Bowiem wpierw trzeba być ”obdarowanym Wiarą”, która TYLKO umożliwia wejście na wyższy poziom by otrzymywać.
    Miłość – daje, natomiast Wiara – przyjmuje. Te dwa się uzupełniają – jedno nic nie daje (niepełność – brak)
    By otrzymać te dwa pierwsze potrzeba Nadziei. Całość/PEŁNIE tworzą ”Cztery” ; WIARA NADZIEJA MIŁIŚĆ POZNANIE – to DOSKONAŁOŚĆ – Światłość nie posiadająca braku. —-Czy pierwsze ”Trzy” są pełne bez ”Czwartego”?—- Jest takie powiedzenie: ”nadzieja matką głupich” – taki mamy początek i od tego powinniśmy zacząć, rozpoznać własną nieświadomość-ignorancję
    Na naszej planecie wiara i miłość jest, jaka jest – jest to jej cień, dlatego trzeba to przepracować by posiąść wyżyny. Przepracowywanie to przecież ”Poznawanie” – bez tego jest się pustką.
    ” … a mądrość rozpoznając swój brak – zawstydziła się i zaczęła poruszać się tu i tam…”

  4. Jakbym czytała o sobie. Z takiej wieloletniej blokady stworzyłam sobie nawet bielactwo. Dziękuję Farida za ten tekst, jest fajnym dopełnieniem na mojej drodze ku twórczej wolności <3

  5. Czuje jakbyś napisała ten artykuł specjalnie dla mnie po naszym ostatniej rozmowie:) ale w zasadzie jak znalazłam twój blog to miałam wrażenie, że większość była dla mnie. Taka magia, że jak coś jest prawdziwe, to każdy się wokół tego czuje wyjatkowy. Kochana miałam skasować mój blog, ale po ostatniej naszej rozmowie postanowiłam zatrzymać – jeszcze młody, dopiero mięsięczny więc dam mu szanse:) avahtemple.com jakby ktoś miał ochotę trochę poetycznie i o kobiecości.

    • Kochana, rozkładaj skrzydła i leć <3 tekst jest sprzed roku, ale poczułam dziś "coś" i go puściłam raz jeszcze 🙂 <3 cieszę się, że zarezonowało <3

  6. Prawda, przy czym wewnętrzny krytyk może przyjąć różne podstępne formy, jak na przykład „e, tego mi się nie chce robić”, „a, po co się w to angażować, to nie ma sensu”, „tego ludzie nie potrzebują”, „tym już ktoś inny się zajmuje”, „bardzo chcę, ale nie mam czasu” i wszelkie podobne „zdroworozsądkowe” zaprzeczenia własnej istoty, chyba najtrudniejsze do wychwycenia i pokonania w sobie 🙂

  7. Dziękuję za wartościowe wpisy. Właśnie zaczęłam swoją przygodę z kreacją 😉 Pozdrawiam

Leave a Reply to Zwi KrzyCancel reply