Archetypy ciemności - integracja cienia

Lilith – siła kobiety, która przeraża i podnieca

pexels-photo-31639941

Od paru dni chodzi za mną energia Lilith. Chociaż pisałam o niej w Mandali Cienia, dziś mam ochotę napisać kolejny artykuł o niej. Przedstawię swoje osobiste przemyślenia i refleksje w temacie relacji damsko-męskich.

Zacznę od tego, że spotykałam mężczyzn, którzy czują w sobie Boginię, i pragną ją uświęcać w kobiecie. Poznałam też klasycznych mizoginów, którzy próbowali gasić światło kobiety, bo tak silna była w nich potrzeba rywalizacji z żeńskością i próba jej podporządkowania. Dzieje się to nawet w komunikacji z osobami zajmującymi się duchowością. Naiwnie myślałam, że takie kontakty powinny być oparte na miłości i akceptacji. Niestety w środowiskach duchowych, funkcjonują te same stereotypy i mentalne „polowania na czarownice” co w życiu codziennym. Nie chcę tu bronić kobiet – wśród nich są też i takie, które pod płaszczem ideologii dają upust pogardzie i nienawiści do ludzi. Toksyczność jest niezależna od płci i zajmowanej pozycji.

Żeńskości nie wiążemy bowiem tylko z żywiołem wody, uległością i zgodą. U kobiety bywają okresy, gdy odzywa się w niej „rogata” osobowość w stylu Lilith. Im bardziej pozwala jej przemawiać, tym więcej wzbudzić może skrajnych emocji w otoczeniu  – od podziwu i zauroczenia, po lęk i potrzebę negacji.  Energia żeńskości  ma swoje budujące i niszczycielskie zastosowanie. Żeńskość, która zintegrowała swego Animusa, używa już nie tylko Wody, ale i Ognia, będąc kompletną w swych umiejętnościach. Sztuką jest rozpoznać je i wiedzieć kiedy i jak używać, aby nie czynić sobie ani nikomu krzywdy. Musimy wtedy decydować, kiedy wchodzić w dany układ i go rozwijać, a kiedy wycofać. Z czasem poprawiamy relacje z otoczeniem, czując pełnię żeńskości i nowe możliwości wyrażania siebie, poza dotychczasowymi schematami.

Zauważyć można, że mężczyźni, którzy nie boją się Bogini w kobietach, są wręcz zauroczeni jej pozornie sprzecznymi obliczami.  Mniej lub bardziej świadomie pokochali zbuntowaną, mocną stronę żeńskości. Tę, która w pozytywie daje dumę, świadomość swojej wartości, niezależność, siłę, charakter i rozbudzoną seksualność. W wersji drapieżnej uosabia łamanie i wykorzystywanie mężczyzn, toksyczną dominację, niewierność, egoizm, wyrodność, ucieczkę. Tych cech bano się od zawsze, dlatego zwalczano kobiety nieprzewidywalne, myślące inaczej.

Przypomnę, że Lilith to nieposkromiona Córka Boga, która wolała uciec i pogrążyć w „upadku”, niż służyć mężczyźnie w niebie (w domyśle: być pionkiem systemu patriarchalnego). Jako pierwsza istota żeńska wyraziła swoje zdanie i sprzeciw, dlatego uczynioną ją partnerką Szatana, który jest z kolei zbuntowanym Synem Boga.

Oboje symbolizują łamiącą schematy, ekspansywną naturę płci. Te figury tożsamości są w każdym z nas, choć różnie nazywane i odbierane. Możemy im przypisać zachowania agresywne i narcystyczne, a w pozytywie – umiejętność przetrwania i zadbania o siebie. Niestety w fanatycznych środowiskach, kobiety niepokorne i zbyt inteligentne wiązano z  diabłem, torturowano je i palono na stosach. Bano się kobiet, które inteligencją i wiedzą górują nad otoczeniem,  nie mówiąc o ich seksualności, która w tym wypadku wręcz przerażała świat mężczyzn i rodziła na jej punkcie niezdrowe obsesje.

Dziś nie palimy kobiet na stosach, ale wciąż pokutuje strach i niechęć do tych, które odważają się same decydować o swoim ciele i duszy. Ma to miejsce na przykład w społeczeństwach, gdzie blokuje się głos kobiet. W niektórych kręgach patriarchalnych, kobietę zakrywa się od stóp do głów, by nie prowokowała swymi wdziękami mężczyzn. Chroni się ich bowiem przed wzięciem pełnej odpowiedzialności za swój popęd seksualny.  Dodatkowo w kulturach, gdzie ubezwłasnowolnia się płeć żeńską, mężczyźni podświadomie boją się, że nie sprostają kobiecie silnej i samodzielnej. Czują się bezpieczniej, gdy uzależnią ją od siebie we wszystkich sferach życia. Oczywiście tym sposobem, sami stają się niewolnikami swych ról.

Pamiętajmy jednak, że ten stan utrzymują też kobiety, które godzą się na takie traktowanie, bo nie znają innej perspektywy.  Zamiast wspierać dążenia swych sióstr do wolności, stają się ich przeciwniczkami. Nazywane są z tego powodu „strażniczkami patriarchatu”. To one służą opresyjnemu systemowi i usprawiedliwiają jego agresję, przymykając oczy na zbrodnie dokonywane na własnych córkach, ciotkach, matkach. Nierzadko w tych okaleczeniach same biorą udział.

Mimo wszystko, jest to kwestią czasu, gdy duch wolności  masowo się odezwie w ludziach całego świata i dokona zmian w globalnej świadomości. Dzieje się to już od dziesiątek lat w Europie. W tym nieuchronnym procesie ogromną rolę odegrać musi edukacja, zyskanie pełnych praw obywatelskich i możliwość podejmowania zawodu w zgodzie z osobistymi preferencjami, a nie ze względu na płeć. Dzięki temu męska część populacji wyjdzie z dotychczasowych przekonań i uwarunkowań społecznych, otwierając się na partnerską rolę kobiet, bez dziecinnego lęku, że od nich ucieknie czy ich zdradzi, jak tylko będzie samodzielna. Świadome relacje miłosne oparte są nie na zależności SILNY – SŁABY, ale przyjaźni i szacunku.

Tym, który dwa tysiące lat temu w kulturze monogamicznej  docenił cechy „męskie” w kobiecie był Jezus. Osobiście odbieram ten mit tak, że zainteresował się Marią Magdaleną (niesłusznie zresztą utożsamianej przez wieki z nierządnicą, a nierząd to cechy upadłej kobiety, czyli także Lilith)  bo wyróżniała się na tle innych kobiet. Wcześniej była „opętana”, wiec tu również pasuje do symbolu Lilith, demonicznej, niebezpiecznej żeńskości. Oczywiście wiemy, że kierowała nią trauma. Gdy Jezus obdarzył ją miłością bezwarunkową, nastąpiła w niej przemiana. Boleść duchowa ustąpiła pod naporem pozytywnego bieguna mocy.  Zaczęła się ich przyjaźń i wspólna podróż. Maria Magdalena chłonęła wiedzę swojego mistrza i wspierała we wszystkim.  Rozumiała i dzieliła z nim pasję, dlatego niektórzy apostołowie byli o nią zazdrośni. Trzeba tu jeszcze dodać, że w tamtych czasach nauki duchowe pobierali mężczyźni, kobiety zaś nie miały takich praw. Służyły bardziej do zaspakajania potrzeb seksualnych mężów, rodzenia dzieci i dbania o dom. Na tym tle Maria Magdalena jest ewenementem, i wytoczyła pewną ścieżkę kobietom w chrześcijańskiej kulturze.

Choć droga do wolności i prawa do edukacji zajęła kobietom tysiące lat, to świat przyspieszy w tym kierunku. Bogini się budzi, a Bóg  patrzy na nią z zachwytem, bo oto ma małżonkę, która fascynuje go swym intelektem, działaniem, erotyzmem i fantazją.  Wielu mężczyzn szuka i uwielbia te cechy w kobietach, choć one same potrzebują znaleźć więcej przestrzeni do ich wyrażenia. Jeszcze nie rozumieją do końca seksualności swojej płci.  Blokują swoje libido, bo się go wstydzą i lękają. To efekt zniewalającego wychowania, którego przyszłe pokolenia nie doświadczą już w takiej skali.

Lilith nieuświadomiona, niewłaściwie ukierunkowana czyni kobietę przerysowaną, agresywną, dominującą w każdej sytuacji, rywalizującą zarówno z mężczyznami jak i kobietami. Jest uzależniona od kontroli i uprzedmiotowienia, ponieważ swoją wartość opiera na wywyższeniu lub poniżeniu w oczach mężczyzny (w domyśle „ojca”). Jest ona owładnięta Animusem.

Nie chodzi więc o to, by w odwrotności uczyniła siebie samowystarczalną i weszła w postawę „Zosi Samosi”.  Chodzi bardziej o zbudowanie wartościowych relacji wewnętrznych i zewnętrznych.  Różnice między kobietami i mężczyznami mają znaczenie nie tylko w postrzeganiu wzajemnej atrakcyjności, ale też odnajdywania swojego miejsca w społeczeństwie. Oznacza to, że w rozwoju osobistym kobieta dąży do uwolnienia swojej tożsamości, zbudowanej zarówno z cech uznawanych w kulturze za męskie jak i żeńskie. Łączy je w sobie w unikatowej kombinacji, co czyni ją wyrazistą. Niektóre kobiety w wyniku traum blokują swoją „miękką” stronę i wikłają w sztuczny konstrukt osobowościowy. Oczywiście wyrzeczona „miękkość” będzie drażnić w innych osobach, generując niepotrzebne konflikty.

Jak zwykle chodzi o równowagę. Kobiety przyjmują cechy – uznane w danej kulturze za typowe męskie (na przykład: decydowanie o sobie, ekspansja, wojowniczość, niezależność, samodzielność) – i wyrażają je na swój sposób, wzbogacając swą żeńskość. Analogicznie mężczyźni nie zatracają swej męskości, tylko wzbogacają ją o cechy Bogini  (na przykład: czułość, troskliwość, opieka nad dziećmi, wrażliwość, wyrażanie emocji).

Jeśli cechy żeńskie będą komunikować w sposób sprzeczny ze swoją naturą, mogą poczuć się – zupełnie niepotrzebnie – zniewieściali (gdyż mogą mieć przekonanie, iż wrażliwość równa się słabości). Jeśli będą wypierać się żeńskiej energii – ugrzęzną w tym okrojeniu i zamkną na obfitość przeżywania.

A przecież w każdym z nas istnieje in  i yang,  wewnętrzna Kobieta i Mężczyzna, którzy łączą się w większą całość – duszę, psychikę zintegrowaną. Ma ona swoją dynamikę, bo nasza indywidualność zawsze będzie wykraczać poza role, które wypełniamy, niezależnie od tego, czy inni uznają je za męskie, czy żeńskie. Wolność – jedno z obliczy Miłości – złamie każdy stereotyp, który krzywdził i więził  człowieczeństwo w danym aspekcie życia.

Osobiście uważam, że nie ma niczego wspanialszego od kultury partnerskiej, do której powoli dojrzewamy. Zarówno patriarchat jak i matriarchat są oparte na hierarchii płci, a zatem zaprzeczają nadrzędnej idei wolności i równości jednostek. Równość nie oznacza rzecz jasna identyczności, tylko korzystania ze wspólnego wachlarzu praw. Wciąż szwankuje to na przykład w pracy (kobiety na tych samych stanowiskach zarabiają mniej od mężczyzn), czy w wychowywaniu dzieci (tutaj mężczyźni są ograniczani).

Niektórzy argumentują, że mężczyźni są naturalnymi łowcami, co wynika z biologicznych i ewolucyjnych uwarunkowań, przenoszonych także na relacje z kobietami.  Z czasem jednak stają się coraz bardziej wyrafinowani, świadomi swych duchowych potrzeb.  Można zauważyć, że mężczyźni dojrzali i uczuciowi, którzy zapanowali nad popędem agresji, nie pragną kobiety podporządkowanej, tylko równie wyzwolonej,  z własnej woli pragnącej z nim współpracować.

Odnajdując w sobie siłę Lilith kobieta wyraża ją w harmonii, co oznacza, że nie walczy z mężczyzną, ani go nie kastruje, tylko wpływa nań swą mądrością i wspiera z miłości. Jednocześnie nie ma problemu z tym, żeby oprzeć się na ramieniu partnera i pozwolić mu działać po swojemu,  doceniając jego zdolności. Z drugiej strony, kobieta z uwolnionym żywiołem ognia nie zachowuje się jak dziewczynka, wymagając specjalnego traktowania i ochrony w każdej sytuacji. Przestaje być na przykład pasywna w łóżku, tylko bierze odpowiedzialność za swoją seksualność, potrafiąc rozbudzić pożądanie  i ukierunkować go ku obopólnemu spełnieniu. Nie boi się wyrazić swoich fantazji i potrzeb w domenie cielesności.

Lilith udaje się w podróż, poszukując własnego skarbu – szczęścia. Gdy już wie, co jej daje spełnienie i radość, jest temu wierna.  Tym właśnie różni się dorosłość od stanu umysłowego dziecka, która zazwyczaj nie wie, czego chce i co jest dla niego dobre. Tym samym jest podatne na sugestie i manipulacje otoczenia. Nie stawiając innym potrzebnych granic, łatwo wchodzi w rolę ofiary/niewolnicy.

Ludzie świadomi swoich cech budują związek  partnerski, we wzajemnym szacunku, który jest fundamentem zdrowej miłości i seksu. Potrafią wzbogacać swoją płciowość i motywować innych do takiego samego rozwoju. Żeby poznać możliwości swojej płci, nie wyrzekajmy się jej nonkonformistycznych przejawów, ale odpowiednio ukierunkujmy, ku miłości i fascynującej gry naszych dusz :).


46925607_124136928487548_242617123388522496_n33erffffffdfafFINISH

Farida Sorana

Jestem trenerką rozwoju osobistego i duchowości, pomagam w pracy z podświadomością i jej programami, obszarem cienia, snami, odnajdywaniem wewnętrznej nawigacji, osiąganiem celów życiowych. Więcej 

Chcesz umówić się na sesję telefoniczną ze mną? Napisz: farida.sorana@gmail.com 🙂

25 odpowiedzi »

  1. Dziękuję za ten wpis, który bardzo pokrywa się z zachodzącymi w moim życiu procesami. Kobiety emanujący ciemną stroną Lilith zawsze na poły fascynowały mnie, na poły przerażały, na równi nienawidziłem ich i pragnąłem. Bezczelna i arogancka bogini, której nie da się opanować, czy tym bardziej posiadać… z drugiej strony prawdziwym grzechem byłoby ją „złamać” do swojej powodowanej obłędem woli.

    • to prawda, byłoby grzech złamać kobietę… ale … można ją oswoić… w miłości… nie traktować jej bezczelności i i arogancji jako zagrożenie… można być dumnym z kobiety, że pokazuje swoją siłę <3 i jednocześnie rozbroić jej agresję… nie pozwolić wejść na głowę, zaznaczyć granicę w relacji.

      • Tak, tu Lilith często wyciąga na światło dzienne cień mężczyzn, zarówno zbiorowy, jak i indywidualny. Być może to jakaś niepewność, bezpieczeństwo posiadania pięknej istoty zamkniętej w klatce, albo strach przed utratą energii i zasobów na wychowywanie nieswoich dzieci, a w tym wypadku zmanifestowanie się cienia, który jest strachem przed własną słabością na poziomie materialnym, fizycznym, geny okazały się za słabe i zginą… Na koniec dochodzimy do lęku przed śmiercią emanującego ze zwierzęcego poziomu ciała.

  2. Czytam sobie, kolejny raz Twój wpis o Lilith w Alchemii Upadłych i ciągle snuje mi się po głowie ten zbiorowy męski cień. Może strach przed absolutnie niezależną i wolną kobiecością, wyrażający się patriarchatem czy karaniem za aborcje, jest dziecinnym buntem przed tym, że zintegrowana kobieta nie potrzebuje aborcji, by po prostu zdecydować, że nie urodzi mężczyźnie z którym się kocha żadnych dzieci, w danej chwili czy w ogóle. Może my mężczyźni buntujemy się przed tą władza kobiet nad materią. Z drugiej strony kobieta mająca bogate życie seksualne i będąca wolna oraz niezależna w tym aspekcie także może wybrać, któregoś z mężczyzn na ojca. Tak sobie moje myśli swobodnie płyną…
    Być może na poziomie społecznym nadszedł czas na integracje Lilith.

  3. Lilith nie ma nic wspólnego z normalnymi mężczyznami. Normalni mężczyźni nie mają w sobie niczego z Lilith.
    Ta demoniczno – groteskowa postać przypomina mi najbardziej skrzyżowanie Róży Luksemburg z Wandą Nowicką i ewentualnie Luną Brystygierową.

    Obsesje na temat Lilith są przejawem jakichś patologii rozwojowych.
    Pozdrawiam

  4. ciekawe spojrzenie na pierwotna nature kobieca, wyrazona cechami legendarnej Lilith w odniesieniu do kazdej z was -ale z akcentem na pozytywne przejawy tej energii…. mi jako mezczyznie nie pozostaje nic innego…. jak tylko podziwiac efekt ; ) pozdrawiam

  5. Z moich obserwacji wynika, że problemy z Lilith wynikają z faktu, iż same kobiety mają (wskutek szeregu różnych czynników) trudność z integracją tego pierwiastka w sobie. Po prostu na chwilę obecną nie ma na to wzorców …

  6. W kobietach tkwi niesamowita siła, którą teraz zamiast podziwiać i szanować to się wykorzystuje. A niestety wykorzystują ją faceci. Bo kobietę teraz można wykorzystać do wszystkiego – do pracy, do sprzatania, do zarabiania pieniedzy, a przy tym ona z usmiechem na twarzy da im seks, dzieci, dom, ciepło rodzinne, piękno i pyszna zupe na stole. Ja własnie zaczelam serie na swoim blogu o tym, co tylko jest domena kobiet. A poza tym troche przewrotnie opisuje roznice miedzy kobietami, a mezczyznami, o zwiazkach i o niezdecydowaniu wspolczesnej „silnej” plci.
    https://nierzeczona.com/category/seria-nikt-tak-jak-kobieta/
    a takze https://nierzeczona.com/2017/07/20/nowoczesny-mezczyzna-ciepla-klucha-czyli-wpis-z-lekka-feministyczny/

  7. Witam. Mam problem z archetypem lilith, nie za bardzo wiem, jak to zharmonizować.To wygląda tak, jakbym miała za dużo męskiej energii i to doprowadza do walki między mną a mężczyznami. Nie za bardzo wiem, jak zbalansować męską i żeńską energię w sobie. Jeśli można otrzymać jakąś konkretną podpowiedź co do tej kwestii, byłabym bardzo rada. Z góry dziękuję 🙂

  8. Już nie trzeba, duch mi podpowiedział, zrobiłam eksperyment, dzięki któremu odzyskałam część świadomości o sobie. Jestem mega zaskoczona… Czego symbolem są mrówki, bo znikąd zaczęły się pojawiać w domu. Już raz miałam taka sytuację w dzieciństwie. Pojawiły się na czekoladzie, stał talerz z czekoladkami i nic na nich nie było, wyszłam na parę minut do drugiego pokoju i nagle było ich pełno na talerzu. Czego mogą byc symbolem w metafizycznym znaczeniu?

    • Z moich doswiadczen to jest budowa wymiaru duchowego jak w matrioszkach, dusza zawiera sie w duchu (Jaźni) a duch w jeszcze większym zbiorowym duchu 🙂 czyli mozna powiedzieć, ze każdy człowiek ma swojego ducha, który wchodzi w większego ducha który sie moze opiekować kilkoma ludźmi, całą rodziną, rodem, krajem itp.

  9. Dziękuję za odp. Farido 🙂 Tak przypuszczałam, że to wszystko jest zbudowane jak matrioszki, ale nie do końca wiedziałam, ze to tak daleko sięga w zbiorowego ducha.
    Popadam w dziwne stany Farido, miewam pusty umysł i pojawia się świadomość, ktora przemieszcza mi się z góry na dół, czasami nad tym nie panuję. Jak otwieram pewną część serca na pewnym poziomie, to dziwnie oddziaływuję na ludzi, na innym poziomie mam zablokowane serce-na poziomie jednostkowej miłości, nie potrafię pokochać pojedyncza osobę, kocham całościowo wzystkich równomiernie. Przeraża mnie to i przyznaję szczerze, że czuję się z tym samotna, bo nie do końca wiem co się dzieje. Na najniższym poziomie odczuwam to jako rozedrganie, jakbym była zakochana tak żarliwie…boję się tych stanów, bo mnie przerastaja…

    • Doznania wynikające z transcendencji mogą przerażać umysł, bo są przekroczeniem jego granic pojmowania. To normalne w duchowości 🙂

  10. Farido, siostro Ty moja duchowa 🙂 Dziękuję Ci, ciesze się , że trafiłam na Twoją stronę :). Zawierasz na niej sporo prawdziwych informacji. Wreszcie odzyskuję siebie kawałek po kawałku, choć proces jest czasami bolesny, to w swej istocie piękny 🙂
    Ps. podobnie tak jak i Ty , miałam w dzieciństwie arachnofobie, w ciemnościach tuz przed snem wszędzie widziałam pająki i bałam się ich. Widziałam również cienie, które siadały na mnie i chciały mnie posiąść. Jezu,ja tego nie rozumiałam, a to wsystko działo się, bo duch chce zamieszkać we mnie 🙂 hmmm…:)))))))
    Dziękuję jeszcze raz i pozdrawiam Cię serdecznie 🙂

    • Umysł lubi stwarzać problemy i kreować sztuczne tabu 🙂 w prawdziwej duchowości nie ma tabu jesteśmy wszystkim, wiec trzeba wszystko poznać i zintegrować w sobie, także i energię seksualną (ale oczywiście nasza duchowość lubi być pruderyjna i święta, a tam gdzie bedzemy sie wyrzekać seksualności (mimo, ze nie ma w niej nic złego) i wchodzić w religijną skrajność, tam beda tworzyć się demony umysłu). Też to przeżyłam na swojej skórze, męcząc sie wiele lat jako dzieciak z nerwicą religijną.

  11. Ach, jeszcze jedno…Nie wiem czy wierzysz w bliźniacze dusze, ale ja coś czuję, że jest coś takiego. Każde serce, to taki punkcik- stateczek grający melodię. Każde serce gra inaczej, jesli ktoś zagra Twoją melodię, to skradnie ?twoje serce 🙂 Poznałam swoja melodię, usłyszałam ją 🙂 Powiem tylko tyle, że brzmi jak akustyczna gitara 🙂

    • Wierzę w bratnie i siostrzane dusze… sporo ich ostatnio spotykam 🙂 ludzi z którym mam świetny kontakt i którzy mnie wspierają, a ja ich.

      • To Ci zazdroszczę Farido, bo ja coś nie moge ich odnaleźć. Z siostrą rodzoną mam jedynie taki dobry kontakt, a chciałabym poznać więcej takich ludzi, przy których czułabym się dobrze i wiedziałabym, że mnie nie skrzywdzą…
        Dzisiaj miałam dość ciekawy sen. Śniło mi się, że idę do jakiegoś domu, za mną idzie para staruszków: dziadek i babcia. Otwieram jedne drzwi,drugie, trzecie, a raczej rozwalam je, bo są wszystkie pozamykane na kłódkę. Gdy juz wchodzę do środka, to okazuje się, że jest tam mega ciemno. Wiem jednak, że jest to wielka sala, w której mają się pozapalać światła. Wtedy się wybudziłam i przez moment zobaczyłam pod zamkniętymi powiekami obraz tak na sekundę. Widziałam taki jakby tunel podzielony segmentami, jakby z drabiną po środku, a na szczycie zobaczyłam jaśniejący punkt światła. Wtedy otworzyłam oczy. Chyba to wszystko coś dobrego zwiastuje, prawda?

  12. „Mężczyźni dojrzali i uczuciowi, którzy zapanowali nad agresją, nie pragną kobiety podporządkowanej siłą, tak jak to było w kulturze patriarchalnej, ale takiej, która jest silna i z własnej woli pragnie być czasem „uległa”, to znaczy zaufać mu”

    Jako że podobnież jestem takim facetem, to się wypowiem.

    Facet słaby psychicznie potrzebuje dominować nad kobietą, uczynić z niej poddaną, niewolnicę, kurę domowa i tak dalej. Bo jest słaby, bo ego jest słabe, bo słabe ego musi sie dowartościować. tym, że jest ktoś jeszcze słabszy.

    Porządny facet nie chce niewolnicy. Porządny facet chce porządnej kobiety. Partnerki. Równej mu, a nie gorszej. Chce kobiety samodzielnej, zaradnej, aktywnej życiowo. Takiej, która w ogóle ma własne zycie, a nie bluszczu, który żyje życiem swojego ” władcy”, albo życiem innych ludzi. Takiej, która coś osiągnęła, w czymś jest dobra, coś robi w życiu (poza rzeczami, które wymaga sie od niewolnicy, czyli sprzątania, gotowania i rozkładania nóg na życzenie).

    Małżeństwo jest zawsze związkiem dwojga ludzi, facet który wiąże sie z byle kim – sam byle kim się staje. Facet, który zwiąże się z cudowną kobietą – dostanie cudowna przyszłość 🙂

  13. Najgorsza w tym tekście jest niewierność, bycie kokieteryjnym jeżeli ma się już partnera. Nie przeszkadza mi, że kobieta pragnie w związku dominacji. Może to robić; bez problemu oddałbym kobiecie kontrolę nad sobą, jeżeli tego wymaga jej dusza. Jednak po co, jeżeli ona chce zdradzać wtedy? Myślą, mową, ciałem. Wierność nie polega tylko na tym, że nie pozwoli ona wepchnąć sobie innego fallusa. Po to istnieje na tej Ziemi balans, żeby dążyć do odnalezienia JEDNEGO PARTNERA i JEDNEJ PARTNERKI. Nic więcej się nie liczy tak na prawdę.

Leave a Reply to Krzysztof JanickiCancel reply