duchowość i rozwój osobisty

Ofiara, która jest katem – jak rozpoznać i postępować ?

pexels-photo-1362371.jpeg

Photo by fotografierende on Pexels.com

Relacja kata i ofiary jest pierwotnym i najpowszechniejszym programem relacyjnym ludzkości, który wziął się z uwarunkowań biologicznych (walka o przetrwanie). Program ten zgłębiam od lat, w historiach różnych ludzi, a także własnym życiu. Są to skomplikowane relacje, w których dochodzi do nadużyć w interpretacjach zarówno ze strony kata jak i ofiary.  O tym zresztą pisałam w artykule: „Jak wyjść z uniwersalnego wzorca kata i ofiary.” O ile w przypadku przemocy np. fizycznej, seksualnej pod wieloma względami nie ma wątpliwości, kto jest „winnym” a kto „poszkodowanym”, dużo mówimy o przemocy emocjonalnej i relacjach toksycznych, w których granice się faktycznie rozmywają. Zgodnie z popularną zasadą lustra, ofiara ma w sobie potencjał kata, a obwiniany kat – ofiarę, ale dziś chcę napisać bardziej o tym, jak to sprytny kat odgrywa rolę ofiary, by zmanipulować otoczeniem i dać ujście narosłej agresji.

Otóż Istnieją jednostki z rysem narcystycznym/ psychopatycznym, które bez skrupułów wykorzystują innych (zwłaszcza altruistów i empatów), ale obłudnie uważają się za pokrzywdzonych.  Satysfakcję im sprawia, gdy innych ściągają w „dół”, do swojego „bagna”. Pragnienie destrukcji  ujawnia ich prawdziwe intencje, a  przypominanie o swojej „wiecznej krzywdzie”, jest narzędziem dręczenia otoczenia. Oczywiście nie mam tu na myśli realnej przemocy, której zadośćuczynienie jest sprawą oczywistą, ale krzywdy wyimaginowane, wyolbrzymione, które dana osoba kreuje i obsesyjnie wierzy, manipulując tym samym ludźmi i ich emocjami. Maska ofiary może być częścią strategii relacyjnej, opartej na kontrolowaniu otoczenia, by wyegzekwować korzyści – np. czyjąś uwagę, energię, finanse, czas, uczucia. Nierzadko „ofiara” powołując się na swoje rzekome krzywdy, szuka silnych sojuszników, których może napuścić na osobę, którą pragnie „zniszczyć”, bo od dawna była jej celem.

OFIARA ŻĄDNA KRWI

Ofiara okazuje się zatem ukrytym, żądnym „krwi” katem, czyli drapieżnikiem. Ma to miejsce także w ezoteryce. Pod otoczką „ofiary” bezkarnie oskarża  innych  o własne niepowodzenia, „pech”, urojenia, zaburzenia, obsesje, problemy życiowe, a nawet obarcza ich odpowiedzialnością za osobiste nastroje, myśli i emocje. Wiara w złe „uroki” i „energie” rzekomo pochodzące od innych, czemu poświęciłam ostatni artykuł („o iluzjach umysłu), jest dowodem funkcjonowania wielu nadużyć, zabobonów i kompletnej nieznajomości zasad projekcji i wyparcia własnego udziału. Obwinianie innych o „złą energię” wiąże się z możliwością mentalnego ukarania napiętnowanych osób, które w rzeczywistości są niewinne, to znaczy nie mają związku z negatywem, którego doświadczamy. W dawnych czasach było gorzej, bo karano fizycznie. Na przykład polowania na czarownice są oparte na tym mechanizmie kozła ofiarnego, czyli wskazanie winnego całego zła, którego podłoże tak naprawdę jest gdzie indziej, bo w nieświadomości osób oskarżających o „czary”. Dzieje się to nieustannie także i we współczesnym świecie. Mamy skłonność do osądzania, zapominając, że należy wpierw zapoznać się szczegółowo z daną sytuacją, wysłuchać wszystkie strony, nim wydamy na kimś „wyrok”.

Warto sobie uzmysłowić te wzorce i spróbować wyjść z ograniczonych, jednobiegunowych filtrów postrzegania siebie w toksycznym układzie.  Ofiara bywa niebezpieczna, gdy bez refleksji daje ujście destrukcyjnym instynktom. Atakując innych, może tłumaczyć, że została tak ukształtowana przez „kogoś”, w związku z tym nie potrafi inaczej, albo, że taka jej „misja”. Znajduje wygodne usprawiedliwienie, by nie brać odpowiedzialności za własne czyny.

Adept w praktyce integracji wewnętrznej odkrywa zarówno „kreatora” jak i „niszczyciela”. Najtrudniej jest przyjąć osobie w typie „ofiary”, że i w niej istnieje ta bezwzględność, której brzydzi się u innych. Cechy w nieświadomości dążą do zjednoczenia o czym pisałam np. w artykule „Bestia w tobie„. To oczywiście nie oznacza żadnego przyzwolenie na krzywdzenie siebie i innych, wręcz przeciwnie.  Należy świadomie integrować cechy „drapieżnika” w pozytywie, tzn. przekuwając w moc duszy, która daje mi pewność i skuteczność działania w chwili kryzysu, pomaga osiągać cele w materii, mądrze kształtować przestrzeń życiową.

ZRANIONE DZIECKO

Przełomem jest zrozumienie, że choć nie ma się wpływu na krzywdy z dzieciństwa, które  ukształtowały człowieka, to za aktualne życie ponosi on odpowiedzialność, ponieważ jest człowiekiem dorosłym, „rodzicem” dla siebie samego. Przyjęcie konsekwencji swoich decyzji jest wpisane w szkołę życia i osobiste programy do przepracowania. To oczywiście nie wyklucza dochodzenia swoich praw, gdy zostały one złamane. Problem w tym, że można stracić obiektywne i zdroworozsądkowe podejście, gdy podejmujemy „złą” decyzję, mierzymy się z jej konsekwencjami, a potem obwiniamy innych za porażkę, ponieważ nie potrafimy przyznać się do własnych słabości, niedojrzałości, niewiedzy. Pragniemy „odwetu”, dlatego szukamy możliwości ukarania innych, ale tak naprawdę chodzi o ukaranie siebie (tak, jak brutalnie karali nas rodzice za nasze słabości i błędy, a czasem po prostu za nic dostawaliśmy w kość).  Dlatego później, w rozwoju osobistym, tak trudno pokochać i utulić swoje wewnętrzne dziecko, wziąć je za rękę, wychować z miłością i nauczyć jak radzić z emocjami. A przede wszystkim dać sobie prawo do błądzenia, bez potrzeby agresywnego karania czy to siebie, czy innych.

Bez zdania sobie sprawy z dziecięcych wzorców, które nami kierują i które powinny być uświadomione, oswojone, przepracowane ciężko mówić o dojrzałości emocjonalnej. Rodzice wiedzą, że w rozwoju dziecka może się pojawić etap, w którym obwinia krzesło o to, że się o niego potknęło. Tą tendencję przenosimy później na grunt dorosłości. Można szukać winnych swojego cierpienia wszędzie, tylko nie w sobie. A przecież to w naszym ciele czai się małe, skulone, zranione dziecko domagające się miłości i pocieszenia. A ponieważ nie dostaje tego od siebie, to agresywnie wymusza na innych, zmieniając się w ryczącego „demona”.

Można uzależnić się od roli ofiary, bo to dobry sposób na karmienie się uwagą otoczenia, co jest strategią znaną z dzieciństwa, gdy doświadczyliśmy deficytu emocjonalnego. Warto podjąć psychoterapię, w której człowiek da sobie prawo do odczuwania i opisania emocji, także tych negatywnych. Jeśli ktoś został skrzywdzony w dzieciństwie i odreagowuje to na różne sposoby – także w ezoteryce i „duchowości”, to uświadomienie tego faktu i nazwanie rzeczy po imieniu jest częścią procesu odzyskiwania siebie, a także wyboru życia w prawdzie.

JAK ROZPOZNAĆ ?

Osoba w trybie roszczeniowej ofiary ma tendencje do głośnego krzyku i szumu. Szuka miłości i zrozumienia swoich krzywd, ale jak dasz jej współczucie, nie potrafi tego przyjąć bo uruchamia się w niej kat. To mechanizm obronny – odrzucenie pozytywów więzi, by nie brać za nie odpowiedzialności, tylko móc dalej się „wyżywać”.  Człowiek, który utożsamił się z maską „ofiary”, kreuje się na pokrzywdzonego, a zarazem jest emocjonalnym oprawcą, próbującym kontrolować ciebie, a nawet realnie szkodzić. Początkowo można być naiwnym, wierzyć w jego historie, próbować pomóc, angażując się czasowo i emocjonalnie, dopóki nie zauważy się nieścisłości w opowieściach, tendencji do zmyślania, wyolbrzymiania, a także powtarzania tych samych motywów, by zwrócić na siebie uwagę.

Ofiary będące katem, charakteryzują się tym, że postępują w sposób niezrównoważony, targane przez zmienne nastroje. Utożsamiają się z owcą, ale postępują jak wilk.  Wyrażanie skrajnych emocji, będące wynikiem wewnętrznej niespójności (od próby przypodobania się tobie, idealizowania cię i pochlebstw po jawną agresję i jad, próby poniżenia cię i deprecjonowania) będą się odzywać coraz bardziej, dopóki sam dajesz temu przestrzeń. Jak się zorientujesz, że cała twoja pomoc jest przeinaczana, a  „ofiara” w stosunku do ciebie zaczyna zachowywać się opresyjnie, zrozumiesz, że takiemu człowiekowi nie da się pomóc na tym etapie, ponieważ on nie chce wyjść ze wzorca, który nim rządzi. Nie chce stanąć z boku i przyjąć pozycję obserwatora, co pomoże osiągnąć dystans do swoich emocji, by móc zdecydować jak świadomie postępować i reagować.

Nierzadko jedynym wyjściem pozostaje rezygnacja z dalszej relacji. Oczywiście „ofiara” nie odpuści, ponieważ jest zniewolona programem szukania winnych swojego stanu. Dlatego, jeśli postanowiłeś się odciąć od takiej osoby ku jej wielkiemu niezadowoleniu, poszuka innych słuchaczy i tym razem może na ciebie zwalić wszystko. Na to już nic nie poradzisz. Jedną z najcenniejszych rzeczy, którą możesz dać innym jest czas. I  na szczęście masz wybór, komu go poświęcić.

JAK POSTĘPOWAĆ ?

Rozwój osobisty wbrew pozorom jest prosty – zaczyna się od autorefleksji, praktyki uważności, nauki nazywania rzeczy po imieniu i wzięcia odpowiedzialności za siebie i  programy, w które nieświadomie próbuje się wciągnąć innych ludzi i na odwrót. Nie wyklucza się ich własnej odpowiedzialności za przestrzeń, która nakłada się na naszą, ponieważ rzeczywistość jest kolektywna, wielowymiarowa. Na najwyższym poziomie jesteśmy jednością, ale ta jedność rozszczepia się w pryzmacie materii na wielość, która tworzy różne potencjały relacyjne, a tym samym możliwość nauki i  rozwoju.

Zatem możemy wejść w daną wyniszczającą grę emocjonalno-energetyczną, albo zachować spokój i z miłością wybrać swoją prawdę. Co to znaczy ? Z moich obserwacji wynika, że czasem należy pozostawić takiego człowieka – zarówno w typie ofiary, jak i kata, w jego własnym świecie, jeśli wszelkie sposoby dotarcia i uświadomienia zawiodły, a dana osoba po prostu nie chce podjąć pracy nad sobą. Oczywiście, jeśli ktoś przekroczył granice i naruszył dobra osobiste drugiej osoby, należy sięgnąć po środki prawne (dochodzenie sprawiedliwości i odszkodowania). Warto pamiętać o tym,  że nawet jeśli rozpoznaliśmy wrogów w sobie i pokochaliśmy potencjały, które w nas reprezentują, nie oznacza to, że fizyczni reprezentanci faktycznie się zmienią. Oni też mają swój wybór, będąc kreatorami własnej przestrzeni i danie im czasu na dojrzewanie w swoim trybie, jest przejawem miłości.

Możesz rozwijać się duchowo, integrować w sobie ciemną stronę, wychodzić z ról kata i ofiary, ale dalej możesz tego typu jednostki spotykać na swojej drodze, zwłaszcza, jeśli jesteś osobą empatyczną. To nie oznacza, że na tym etapie masz jakiś problem, wręcz przeciwnie. Jeśli jesteś świadomy danego programu, to nic dziwnego, że nieświadomi garną do ciebie po wiedzę i współczucie. Postęp polega na tym, że rozpoznasz ich problemy i nauczysz z nimi radzić oraz pomagać na tyle, na ile to możliwe, bez potrzeby wchodzenia w wyniszczające wzorce.


46925607_124136928487548_242617123388522496_n33erffffffdfafFINISH

Farida Sorana

Jestem trenerką rozwoju osobistego i duchowości, pomagam w pracy z podświadomością i jej programami, obszarem cienia, snami, odnajdywaniem wewnętrznej nawigacji, osiąganiem celów życiowych. Więcej 

Chcesz umówić się na sesję telefoniczną ze mną? Napisz: farida.sorana@gmail.com 🙂

15 odpowiedzi »

    • pisałam w artykule – warto podjąć jakąś formę terapii, która pomoże uświadomić sobie wzorca i popracować nad nimi

      • To uproszczenie. Jeżeli człowiek został skrzywdzony i ma poczucie krzywdy, naturalną rzeczą jest ból, gniew, cierpienie, żal, zmienne stany emocjonalne i każdy psycholog i inni profesjonaliści mówią,że trzeba przejść przez ten etap żałoby. A zatem co z osobą, która była katem a jest niby ofiarą? Z fizyki wynik,że zawsze jedna siła działa na drugą. Nikt nie jest Chrystusem,żeby po zdradzie, porzuceniu w iście paskudny sposób nagle stać się ostoją spokoju. Oczywiście po jakimś czasie trzeba przestać stawiać się w roli ofiary bo to jeszcze bardziej spaja z katem. Ale to wszystko nie jest takie proste jak Pani napisała. Gniew, złość, żal, rozpacz i inne negatywne uczucia są ściśle związane kiedy ktoś wyrządzi drugiemu krzywdę.

    • Zeby to rozpoznac potrzebny jest jakis kryzys tozsamosci, brak zgody na wlasne zycie, moze to byc tez jakis nalog. Mnie bardzo pomogl Program 12 Krokow Anonimowych Alkoholikow, zwlaszcza kroki 4, 5, 6 i 7. To jest bolesny proces ale niesamowicie skuteczny. Polecam!

  1. Dziękuję bardzo za ten artykuł. Mam siostrę która jest typowym drapieżnikiem tzn zrobi coś a później odwraca to na innych dlatego zrezygnowałam z naszej relacji .Jednak teraz jest czas zmierzenia się z sytuacją ponieważ mąż mojej siostry jest ojcem chrzestnym mojej córki a mam wielki opór przed spotkaniem z nią, z powodu pewnej sytuacji do której doprowadziła moja siostra a przełożyła to na mnie i nie wiem czy mam odpuścić tą sprawę i udawać że wszystko ok czy podjąć ryzyko ?(choć w głębi wiem że nie warto ponieważ nie umie się przyznać do błędu)Wiem też że bardzo cierpi i potrzebuje miłości i akceptacji. A z drugiej strony jak będę próbowała jej pomóc to ja oberwę tak jak zawsze było…..

  2. Bardzo dobry artykoł o bardzo ważnym temacie.
    Borykamy się z problemem kata/ofiary ktory dręczy Edwarda od ponad 22 lat.
    Najpierw wykorzystała go po pijanemu i brew jego woli zrobiła sobie dziecko, potem zmusiła go do ślubu pod szantrzem popełnienia samobójstwa. Będąc miłym, spokojnym i dobrym chłopcem z dobrego domu, Edward ożenił się z katem w 4 miesiacu ciąży. Chyba nawet gdy jedna osoba cały czas robi wszystko aby taki związek jakoś funkcjonował ( dla dobra dzieci), to jest to związek z góry skazany na rozpad?
    Przez wszystkie lata (prawie 20) szantażowała go samobójstwem jak coś jej nie pasowało, nie odzywała sie po 2-3 tygodnie pod żąd, szantażowała go seksem np jeżeli wypił piwo; pojechał do któregoś z braci; nie kupił jej tego lub tego; nie zrobił tego lub tego; zrobił to a nie to: to niestety mógł zapomnieć o seksie. Jak miał szczęście to nastawila te zarośnięta i suchą pochwę ( ZAWSZE suchą, co mi mówi ze to lezbijka) 3-4 razy w ciagu roku.
    Mamy nagrania gdzie sama mowi ze jej seks jest nie potrzebny, ze jej wystarczyło jak ja przytulił, lub ze wiedziała ze miala do kogo zadzwonić jak miala doła…. Wzorowe małżeństwo?! Dziś chodzi wszędzie i sie żali ( nadal, od zaraz 2,5 roku! ) jaka to ona biedna i pokrzywdzona, bo przecież ona nic nie zrobiła… a jaki to on sk….. i ** uj itd ktory ją zdradził oraz zostawił samą z trójką dzieci … Malutkie dzieciątka w wieku 16, 17 i 20 lat… ” tak ci obrobiliśmy dupe ze nie masz co tu sie pokazywać” ” nasz jedyny cel w życiu to zniszczyć go” ” było by lepiej gdybys zginął w jakimś wypadku, jedna trauma” ” będziesz na nas płacił aż ci kolana wysiądą” ” dopilnujemy ze skończysz pod mostem”… I pomyśleć ze on stracił 20 lat życia na taką osobę, ktora niestety tak sprala muzgi dzieciaką przeciw ojcu… Dopiero teraz sie dowiedział od sióstr ze jego dzieciaki zawsze mówiły ON na niego, za jego płacami… Miło… Nikt nie chce jej powiedzieć aby w końcu sie powiesiła i dała spokój…. Niestety większość rodziny Edwarda mowi jej tylko ze nie wybierają strony ( aby jej nie „skrzywdzić”) na co ona wtedy jadem pluje ze w takim razie popierają go…. Żąda cały czas aby jego znajomi i rodzina wybrali jej stronę…. Spotkałam ją raz w sądzie przed rozprawą alimentacyjna dorosłej córki. Podeszła do mnie wraz z córeczką i zaczęły mnie wyzywać od kurew na korytarzu ( tak głośno ze aż sędzia wyszedł i prosił ja uspokoić sie! ) na co ja jej całkowicie spokojnie odpowiedziałam : ” gdybyś ty nie była taką kurwą 20 lat temu, to byśmy tu dziś nie siedzieli…” Zamknęły się oby dwie i odeszły.
    Mam pytanie: czy możemy liczyć na to ze ona kiedyś da nam żyć? czy powinnismy raczej byc przygotowani na to ze tak długo jak będzie żyć to będzie robić co w jej mocy aby nam zatruć życie… Nie liczymy na to ze znajdzie nową ofiarę, bo to ukryta lezbijka typu ktory nigdy nie wyjdzie na jaw… A więc tak długo jak ona jest nieszczęśliwa, tak długo ma Edward ( no i przy okazji WSZYSTCY w jego otoczeniu/ rodzinie) być nie szczęśliwy… Pomocy?

  3. To uproszczenie. Jeżeli człowiek został skrzywdzony i ma poczucie krzywdy, naturalną rzeczą jest ból, gniew, cierpienie, żal, zmienne stany emocjonalne i każdy psycholog i inni profesjonaliści mówią,że trzeba przejść przez ten etap żałoby. A zatem co z osobą, która była katem a jest niby ofiarą? Z fizyki wynik,że zawsze jedna siła działa na drugą. Nikt nie jest Chrystusem,żeby po zdradzie, porzuceniu w iście paskudny sposób nagle stać się ostoją spokoju. Oczywiście po jakimś czasie trzeba przestać stawiać się w roli ofiary bo to jeszcze bardziej spaja z katem. Ale to wszystko nie jest takie proste jak Pani napisała. Gniew, złość, żal, rozpacz i inne negatywne uczucia są ściśle związane kiedy ktoś wyrządzi drugiemu krzywdę.

  4. A to nie jest tak, że dopiero gdy człowiek jest super-oświecony, to żadne uroki, klątwy i złe energie się go nie imają? Bo właśnie wtedy nie ma „wyrw” czy też „backdoorów” w podświadomości, o które mogą się one zaczepić? Zaś cała pozostała reszta ma te dziury i jest narażona na drapieżność ziemskiego astralu? 😉

    • jak człowiek ma integrowaną ciemną stronę, to rzeczywiście wyłazi z perspektywy klątw i złej energii. Bo nie ma dziur w świadomości w tym obszarze, scala sie energetyka o tą ciemną stronę, wiec nie ma potrzeby jej projektowania na innych. Jak człowiek umie stawiac granice, to wtedy ciało energetyczne naturalnie go chroni. Jak ktoś z kolei nie umie stawiać granic, to choćby był uduchowiony, dalej będzie narażany na pasożytnictwo. W wymiarze energii to po prostu pewnego rodzaju iluzja umysłu, wynikająca z projekcji i przekonań w podświadomości, wzorców najczęściej z dziecińtswa.

  5. W artykule poruszany jest temat bardzo prostej wiejskiej formy wampiryzmu. A przecież istnieją wampiry, kaci, psychomanipulanci na wysokich stanowiskach i jak wobec tych ludzi wg Ciebie mamy postępować, a jeśli jeszcze takie osoby ktoś ma w rodzinie, bloku, kamienicy to co taki człowiek powinien robić, bo jak zacznie planować ucieczkę to oni już dawno temu o tym pomyśleli bo są katami doskonałymi patrz politycy, urzednicy, rodziny.

    Czy wtedy glowa w piasek bo przecież to władza, normalność, wszyscy są tacy, taki mamy swiat x D ?

    Czy nie zasadniejsze byłoby wykluczanie takich ludzi ze społeczności bądź jakieś leczenie. Może to zakloci wolność jednej jednostki, ale przecież oni cale miasta, narody ciągna na dno, nie jedna tragedia co roku przez jednego dewianta, dewiantke ma miejsce, w skali swego życia kata, pasozyta, wampira czynią wielkie straty.

    Wylapanie, rozpoznanie tego typu osob to bulka z masłem dla fachowcow. Czemu prawo więc chroni tego typu osoby w polskim spoleczenstwie i czy to cień narodowy Polski?

    Jak pozbyć się cieni Polski, aby oczyścić energetycznie kraj na sposób fizyczny i duchowy : )

  6. Witaj Farido i wszyscy czytajacy i komentujacy.
    W tych wzorcach kata i ofiary dlubalam wiele lat. Trudno jest to uwolnic/zintegrowac bez zadnego doswiadczenia z pracy z soba. Tak lubimy sie oszukiwac, ze dla poczatkujacych, a nawet dla tych doswiadczonych potrzebna jest druga osoba, zeby przyuwazala nasze klamstwa i naprowadzala nas na „wlasciwa” droge. Lubimy uciekac od tego co boli, a prawda o ofierze i kacie nie jest zbyt przyjemna.

    Zeby pracowac z tymiwzorcami najlepiej chyba jest skoncentrowac sie na tym co chcemy osiagnac, a nie na samych wzorcach ofiary czy kata. W moim przypadku byla to Radosc. Bo tak miedzy bogiem a prawda to chyba kazdemu brakuje tego najbardziej, takiej czystej, nieuwarunkowanej Radosci.

    To co mi wychodzi to to, ze jak wypuszcze Radosc to wszystkie nauki na temat kto jest wrogiem a kto przyjacielem pojda w zapomnienie. A zapotrzebowanie na wroga jest duze, wzorce ofiary uwielbiaja miec wroga, winnego i bez tego po prostu nie przezyja. Moj wzorzec ofiary upodobal sobie babcie jako wroga i ciemiezce i krzyczal w zlosci: chce wierzyc, ze babcia jest winna. I o dziwo, gdy probowalam wszelkimi sposobami wyciagnac zlosc na powierzchnie, to mi sie nie udawalo, ale jak chce ofierze odebrac wiare ze babcia jest winna to myslalam, ze rozpadne sie na kawalki od tej zlosci. I jak dobrze to widac: zlosc w przebraniu ofiary.

    Swoja droga to uwazam to za fascynujace, ta gre wzorcow i prace z nimi, pomimo dyskomfortow jakie sie odczuwa. Moze jest to takie fascynujace, ze nie identyfikuje sie z nimi tak bardzo, tylko uwazam to za mnie w roznych przebraniach, rolach, mam pewien dystans do tego.

  7. Bardzo piękny i mądry artykuł ale zbyt intelektualnie napisany jak dla mnie. Nie znajduje w nim praktycznej rady jak ofiarę / kata (moją żonę) wprowadzić na drogę zmiany sposobów myślenia i funkcjonowania w życiu. Mój sposób współistnienia nie przynosi rezultatów a więc jest zapewne niewłaściwy. Wielokrotnie każdego dnia słyszę pretensje z każdego powodu lub raczej (nie)powodu. Staram się prawie nie reagować na poniżenia uświadamiając sobie, że moja żona karmi się pretensjami i gdyby nimi nie emanowała, jej zdrowie psychiczne „eksplodowałoby”. Gdy staram się argumentować, że właśnie wiele rzeczy robię w domu i nie prawdą jest, że tylko ona ponosi ciężar codziennych obowiązków następuje furia argumentów, że tylko ona… że ja nic… To już 25 lat udręki, początkowo było pięknie ale bardzo szybko stałem się uosobieniem wszystkich jej problemów zdrowotnych, wiecznej depresji. W przeszłości reagowałem równie gwałtownymi reakcjami na jej agresję werbalną ale to były codzienne głośne awantury, które prowadziły do nikąd i bardzo mnie wyczerpywały. Teraz „zamykam uszy” i nie reaguję wiedząc że będą znowu te same obelgi, upokorzenia, pretensje. Już mnie to tak bardzo nie dotyczy. Z nadzieją mimo wszystko, każdego dnia myślę że może będzie trochę łaskawszego spojrzenia
    na mnie. Acha ! fajnie, że gdy jesteśmy w towarzystwie osób trzecich moja żona zachowuje się miło, normalnie, agresja pojawia się tylko gdy jesteśmy sami.
    Czytając artykuł widzę dokładny opis zachowań mojej żony ale podejrzewam, że gdy ona go czyta, widzi własnie we mnie „ofiarę która jest katem”. Wskazówki uświadamiania „potwora w sobie” są może skuteczne gdy potrafi się spojrzeć na siebie krytycznie ale nie jest to możliwe w przypadku mojej żony.
    Czy jest jakaś droga dla mnie by spowodować inny sposób postrzegania rzeczywistości przez moją żonę ?

    • Witaj, to, co mogę poradzić, zaproponuj żonie terapię małżeńską, być może też indywidualną. Sam nie zmienisz jej zachowań, jeśli ona sama nie dostrzega problemu. To walka z wiatrakami, a nie o to chodzi. Przemoc to poważna sprawa w związku i wymaga konkretnych rozwiązań i wzięcia odpowiedzialności, każdy za siebie. Terapia pomoże ustalić granice, nauczy uwalniać emocje w sposób właściwy. Powodzenia <3

Leave a Reply to FaridaCancel reply