duchowość i rozwój osobisty

Gdy droga do oświecenia staje się iluzją…

Z chwilą, gdy odechce ci się szukania informacji o rozwoju osobistym, grzebania w przeszłości swojej i przodków aż do początku istnienia wszechświata, analizowania znaków w otoczeniu, roztrząsania każdej manifestacji energetycznej w ciele… Gdy porzucisz już wszelkie wyrocznie i przywiązanie do nauczycieli… gdy odkryjesz, że w Twoim jestestwie jest odpowiedź Boga na poszukiwanie sensu życia.. Gdy zwrócisz się – ze śnienia wewnętrznego do zewnętrznej jawy… Z tą chwilą kończysz już duchową podróż i przebudzasz się dla świata – jako ukochane dziecko Stworzenia, przyszły kreator, który ma odwagę przekuć odnalezioną w mroku wizję duszy w realne dzieła na Ziemi.

I nie ma już znaczenia, jakie masz wibracje, co osiągnąłeś w czakrach, jakie blokady energetyczne zniosłeś, a jakie wciąż posiadasz i jakie dasz sobie wmówić, nie mówiąc o rzekomych długach karmicznych, czy grzechu pierworodnym, dzięki któremu uwierzyłeś w swoje winy już jako niewinne dziecko, nadając swemu cierpieniu mistyczny sens.

Nie ma znaczenia do jakich przekonań o naturze materii i ducha jesteś przywiązany i w jakie powinności i rytuały  ugrzęzłeś, szukając siły woli, której sam się wyrzekłeś. Nie ma znaczenia, czy przemawia do ciebie Jezus, Metatron czy Mózg Uniwersum. Najważniejszym staje się prostota życia, którego świadectwo dajesz tylko i wyłącznie swoimi czynami i stosunkiem do bliźnich, zwierząt, roślin, Ziemi. Nie ma znaczenia Twoja aura, stopień radykalnego wybaczania, mistyczne wglądy, ekstazy i poziomy oświecenia. O tobie świadczy przede wszystkim to, co robisz dla świata, nie to, czego nie robisz, gdy udajesz bycie „ponad” swym człowieczeństwem i materią, dla której zaistniałeś.

Prawdziwa wolność to wolność także i od matriksu duchowego, którego praktykujemy i stwarzamy w swym umyśle, wierząc w jego moc i kontrolę rzeczywistości. Wszystko czego doświadczamy w swym wnętrzu weryfikuje prędzej czy później wymiar fizyczny. Prawdziwą wolność daje nam skuteczne życie tu, na Ziemi. Poznanie zasad mądrego życia, wedle których dalsza ewolucja może się dokonać, jednocząc ludzi w realnym porządku i odpowiedzialności. Gdy zrozumiemy, że materia ma być przestrzenią dla relacji miłości i szacunku, staje się urzeczywistnieniem duchowości. Realizacja duszy w warunkach ziemskich zbiega się z odzyskaniem siły sprawczej, którą niepotrzebnie przerzucaliśmy gdzie indziej. Jest celem dla którego rozpoczęliśmy tę całą podróż do siebie.


46925607_124136928487548_242617123388522496_n33erffffffdfafFINISH

Farida Sorana

Jestem trenerką rozwoju osobistego i duchowości, pomagam w pracy z podświadomością i jej programami, obszarem cienia, snami, odnajdywaniem wewnętrznej nawigacji, osiąganiem celów życiowych. Więcej 

Chcesz umówić się na sesję telefoniczną ze mną? Napisz: farida.sorana@gmail.com 🙂

24 odpowiedzi »

  1. Sam zatoczyłem koło poprzez rozwój duchowy. Było mi to potrzebne. Teraz wracam do siebie. Bardziej świadomy. Dziękuję.

  2. Robert Anton Wilson i wielu innych Wielkich Wtajemniczonych mówili, że to tylko przystanek przed następnym procesem. Czyli przed prawdziwą illuminacją, przed odczuwaniem właśnie tej nirvany, przed dokonywaniem cudów i dostępem do Kroniki Akaszy.. Wilson nazywał takich ludzi „Illuminatami”. Ja jestem sceptyczny wobec takich twierdzeń, ale oczywiście nie wykluczam. Nie wykluczam także tego, że ewolucja świata idzie w stronę globalnej świadomości. Ale przecież nie mogę uwierzyć bez dowodów, bez sprawdzenia tego samemu. Tu i teraz bazuje na tym, co wiem i co zweryfikowałem.

    No i co dalej, Farida? 😉 Z tą „zwykłością życia” też trzeba się oswoić chyba 😉

    • Życie nigdy nie jest zwykłe. Samo w sobie, jest niewyczerpalne i niezmierzone, głębsze niż największe głębiny, szersze niż horyzont. Wielowymiarowe. Ogromem, którego nie potrafię opisać. A gdybym spróbował mógłbym pisać godzinami.

      Zwykłość, jest tylko jedną z wielu twarzy.

      Globalna świadomość istnieje, tak myślę. Tworzą ją ludzie na całym świecie i Ci którzy byli przed nami a którzy są w nas.

  3. Boże, jaką ulgę czuje się po przeczytaniu tego tekstu. Bardzo się to pokrywa z aktualnym etapem w moim życiu. Uświadomiłam sobie, że za dużo energii i czasu poświęcałam na „duchowe badania” swojego wewnętrznego świata, rodziny, szperania w przeszłości przodków, szukania swojego guru, filozofii, sensu. Przebudziłam się, że to nie ma sensu 🙂 Życie czeka. Nie wiem ile jeszcze mi go zostało. W każdej chwili mogę je stracić. Na łożu śmierci najbardziej żałowałabym tego, że za mało czasu spędzałam z bliskimi, za mało zrobiłam szalonych rzeczy, za mało rzeczy, smaków spróbowałam, za mało puszczałam latawców, za mało pływałam w jeziorze, że nie wspinałam się po górach, że nie policzyłam gwiazd śpiąc pod gołym niebem, nie sturlałam się z pagórka, za mało mówiłam „dziękuję” i „kocham”, bez wyraźnego powodu, nie umówiłam się na randkę, za mało tańczyłam i śpiewałam. Nie tego, że nie przerobiłam wszystkich stopni wtajemnicza kabały. Życie na Ziemi i przeżywania go po ziemsku to wielkie błogosławieństwo, niesamowita okazja raz na życie (nawet jeśli istnieje reinkarnacja). I robi się więcej przestrzeni w bani. Pufff…

  4. Dobrze napisane. Jest czas na grzebanie się w przeszłości i jest czas na działanie. Dla mnie teraz własnie przyszedł czas na działanie.

  5. Fantastyczny tekst uświadamiający, że tak na prawdę ważne jest działanie, to co realnie robimy w swoim życiu a nie puste dywagacje, piękne teorie, snucie fantazji itd…. Warto właśnie zrozumieć tę prawdę, że liczy się to zwyczajne życie, fizyczne odczuwanie piękna tego świata poprzez swoje 5 zmysłów i to właściwie wystarczy aby żyć tu w pełni 🙂 wcale nie trzeba „wychodzić z ciała” ani ciągle oczyszczać aury aby być szczęśliwym 🙂

  6. Nie pamiętam kiedy ostatnio czytałam równie mądry, wartościowy tekst!!! Z całego serca dziękuję Ci za niego! Bardzo mocno on do mnie przemawia, bo aktualnie z wielu powodów czuję, że właśnie odechciewa mi się czytać na temat rozwoju, grzebać, szukać itd itp

  7. Bardzo fajne i mądre. Sentencje zabieram ze sobą aby JĄ szerzyć wokół siebie. Jestem w wieku ” …ulęgałki …” jak TO jeden z poetów nazwał 🙂 Idę jeszcze pod górkę, rozglądając się dostrzegam co raz piękniejsze widoki, aż chce się żyć … i jest wspaniale. Dziękuję za wszystko CO TU spotkałem 🙂

  8. Nie jestem zwolennikiem szukania sobie problemów tam gdzie ich nie ma. Dlatego zgadzam się z tym, że nie ma sensu gonić z warsztatów na warsztaty po to aby rozgrzebywać historie rodowe i setki przeszłych wcieleń. Można sobie wtedy żyć i cieszyć się życiem.
    Z moich obserwacji jednak wynika, że rzeczywistość jest całkiem inna. Jeśli w życiu pojawiają się problemy, to niestety aby je rozwiązać musimy „pogrzebać w przeszłości” lub pojechać na takie warsztaty, które nam w tym pomogą.
    Duża świadomość też nie bierze się sama z niczego i aby ją podnieść na wysoki poziom też trzeba się trochę napracować.
    P.S. a co do aury, to jeśli ktoś jej systematycznie nie oczyszcza, to kiedyś te brudy które się do niej przyczepią mogą ściągnąć nas na dno!

  9. Artykuł nie jest o tym, by podważać etapy rozwoju. Artykuł jest o tym najtrudniejszym etapie, czyli wychodzeniu z danej perspektywy ezoterycznej na rzecz celebracji życia. Każdy najeździł się na warsztaty i pracował z umysłem różnymi metodami, które wtedy pomagały się dowiedzieć o sobie i poukładać. Czyszczenie aury też sie robiło i też się pracowało z energiami przez wiele, wiele lat. Potem już nie ma takiej potrzeby, bo się zmieniają przekonania, umysł wychodzi z każdej powtarzalnej powinności w jakiej ugrzązł. Tym jest dążenie do pełnej wolności, zdolność do wychodzenia z uzależnień, które mogą się stać tabletkami uśmierzającymi ból, a nie lekarstwem. Żeby rozwiązywać problem na tym etapie, nie sięga się już do ezoteryki, ani w przeszłość, bo jest to już poznane. Nie jeździ się już na warsztaty ani nie oczyszcza aury. Problemy rozwiązuje się tu i teraz , podejmując dorosłe decyzje, budując mosty, albo mury w relacjach, znając ich naturę i nie bojąc się układać swoją przestrzeń samodzielnie. Nie trzeba czyścić aury , ale zrozumie to tylko ten, kto wylazł z tej powinności, nie bojąc się już żadnych astralnych brudów, które są formą iluzji – dla osoby która oczywiście odnalazła grunt w materii i zintegrowała swoje energie rozumiejąc, ze są pochodną Świadomości. Innymi słowy, nie boimy się już w pełni żyć, pozostawiając już za sobą lęki związane z nie wykonaniem jakiejś czynności ezoterycznej i jej rzekomymi konsekwencjami. Strach ma czasem wielkie oczy – lubi się karmić rytuałami i życzeniowym myśleniem, że pewne ezoteryczne czynności czy talizmany chronią przez kryzysami życiowymi i pójściem na dno. Rytuały i magiczne przedmioty dają ego namiastkę kontroli rzeczywistości. Nie ma w tym nic złego oczywiście, tak działa siła sugestii, ale to się po prostu przestało sprawdzać u mnie, jak również u innych ludzi i dla nich jest ten artykuł.

    • Dokładnie, każdy jest inny. Ateista, który nigdy nie czyścił aury może być bardziej rozwinięty duchowo i przebudzony w materii niż niejeden mistyk odlatujący w kosmosy i energie i o tym też piszę w swojej twórczości.

  10. Ten kto nigdy prawdziwie nie żył, ten nigdy nie umrze.
    (To moja prywatna sentencja gdyby ktoś pytał, i bynajmniej nie jest religijna, chociaż możnaby ją interpretować i tak)

  11. Prawdziwa wolność… To dopiero brzmi.
    Wiecie czym jest? Albo jak smakuje? Wiecie jaką cenę się płaci za wolność? Nie jestem mistykiem, nie zgłebiam arkan, nie oczyszczam aury, nie odblokowuje czakr i nie robię żadnej innej takiej rzeczy. Doświadczam za to życia, rozwijam pasje, poznaje ludzi, poszerzam horyzonty, zdobywam umiejetnosci. Staram się przełamywać własne ograniczenia cielesne umysłowe jak duchowe. Choć na swój sposob.

    Opowiem wam coś o wolności. Prawdziwej wolności. Gdyż sam jej doświadczyłem, zgłębiałem ją, przeżywałem ją i delektowałem się nią. Żeby ją pojąć, zrozumieć o czym mówię, trzeba tego doświadczyć samemu inaczej będą to tylko słowa. Potrzebowałem tego doświadczenia, by móc „pójść” dalej.

    Prawdziwa wolność, to wtedy kiedy potrafisz mówić co myślisz i nie lękasz się mówić prawdy. To kiedy potrafisz rzucić wszystko i nie dbając o nic przemierzyć kawał świata. Kiedy nie liczą się dla Ciebie materialne dobra gdyż one jedynie nas spowalniają, obciążąją na drodze. Wolność to kiedy potrafisz kogoś obdarzyć szczerą przyjażnią i nie oczekujesz niczego w zamian. Kiedy potrafisz zaufać, pokochać tak poprostu. Kiedy pomimo przeciwności losu potrafisz się uśmiechać. Kiedy cieszą Cię drobne rzeczy. Wolność to też sposób myślenia. Prawdziwej wolności nikt nie jest wstanie nam odebrać. Wolność to wiara w siebie. ehh mógłbym tak dłuugo… Wolność to życie bez lęku, bez strachu. To prawdziwe życie, kiedy potrafi się pójść za głosem serca.

    Rzucić wszystko i odbyć wielką podróż, doświadczyć przygody.
    Tak zrobiłem, by odkryć siebie jakiego nie znałem, by dowiedzieć się jak to jest kiedy jest się tam, po drugiej stronie. Wyruszyłem praktycznie bez pieniędzy ze spakowanym plecakiem i rozklejającymi się butami 🙂 Kilka lat temu. Przygoda zajęła mi pół roku. Nie ostatnia zapewniam. Ale pomogło mi to lepiej poznać siebie. O tak. To był wielki krok. Doświadcznia zdobyte i przeżycia? Bezcenne. Każdy zna życie zwykle tylko z jednej strony. Polecam spróbować każdej 😉 Nawet tej z perspektywy ulicy 🙂

    Pozdrawiam

  12. Tak właśnie jest w istocie rzeczy samej … tak, tak, a nie inaczej … odkryłam to jakiś czas temu … i patrząc dookoła myślałam, że coś jest ze mną „nie tak” … ale wejrzałam w siebie … a tam dusza mówiła „tak, właśnie tak” … i stałam się wolnym człowiekiem …

  13. Odniosłem wrazenie że cały tekst zwalnia z pracy nad sobą, 'nie wazne jaka jest twoja aura – żyj dalej w tu i teraz, nie wazne że masz rozwaloną wątrobe która przesiąka gniewem, do Twojego ojca – żyj tu i teraz, nieistotne jest jakich technik i narzedzi ezoterycznych używasz – poprostu żyj w tu i teraz”. W mojej opinii, każda konfrontacja w materii powinna prowadzić do autorefleksjii, a ta do wyciągania wniosków i przebudowywania swoich przekonań, a to już jest rozwój duchowy i nie można go sobie darować, on trwa, przez całe życie.. każdy rozwój i przemodelowanie wlasnego wnętrza do rozwój duchowy, a jego celem jest chyba eliminowanie blokad stojących nam drodze do prawdziwego szczęscia i spełnienia, a więc trwa to przez całe życie, bo wkoncu człowiek cały czas się rozwija i przechodzi fazy, których przewidzieć nie może.. Komenatarz autorki postu troche rozjaśnił mi sprawe;) Po zdobyciu narzędzi, doznaniu odpowiednich wglądów ujawniających nam nasze blokady i kiedy wiemy już whats going on, powinien nadejśc czas na integracje i asymilacje. Wtedy człowiek uduchawia materie, zamiast od niej uciekać, ale w dalszym ciągu i pewnie do konca zycia – świadom jest i pracuje nad wlasnym rozwojem, aby tych kamieni milowych na drodze do szczęscia i spełnienia bylo jak najmniej

    • tak, cały mój blog jest poświęcony praktyce integracji i poznawania swoich potencjałów, ale potem jest faza wydechu – wdrożenia tego w życie, bycie na powrót całością, a nie wiecznego zakotwiczenia w analizach siebie i rozdrabniania na czynniki pierwsze. Kazdy etap się kończy 🙂 a potem znowu powtarza ale na innym już poziomie świadomości.

      • nie bardzo rozumiem, skąd to wrażenie; przecież cały tekst i inne wpisy traktują właśnie o świadomej nad sobą pracy;
        jest w tym ciągła zachęta do czujności, odpowiedzialności i rozwoju – w wymiarze praktycznym, nie oderwanym od życia

  14. Dziwne,ale minął jeden ri=ok id odtatniego wpisu,kiedy tutaj trafiłem,”przypadkowo”.ładnie napisane i ja to rozumiem i podzielam,ale kiedy pomysle o nowych wezwaniach,o tym co niesie ta rozpedzona zmiana,to juz wiele rzeczy waznych wczoraj przestaje sie liczyc.Dla mnie po tym roku jestesmy w całkiem nowej sytuacji .Nie zauwazyłem nowych odniesień ,a szkoda bo masz zdolnosc do dostrzegania sedna spraaw..A może nie zdazyłem dostrzec…..

  15. :)….zatoczyłam koło i znów doceniam – teraz już świadoma swojej „tożsamości” – że JESTEM ODDYCHAM DOŚWIADCZAM WYBIERAM RADUJĘ SIĘ…życie jest proste, włosy moje pokręcone – ale życie nie:))))

Leave a Reply to Ewa KobietaCancel reply