duchowość i rozwój osobisty

O wolnej woli w poszukiwaniu miłości

pexels-photo-220053.jpeg

Photo by Pixabay on Pexels.com

Gdy analizujemy nasze podświadome wzorce,  odkrywamy jednocześnie klucz do zrozumienia, co może być dla nas dobre – także w obszarze relacyjnym. Bierzemy coraz większą odpowiedzialność za przestrzeń życiową. Warto więc kształtować swoje życie, korzystając z możliwości decydowania o sobie.  Gdy jesteśmy w stanie nieświadomości, postępujemy jak bezwolne marionetki losu; naiwnie wierzymy, że każdy, kto stanie nam na drodze jest „przeznaczeniem” a potem budzimy się,  po latach przemocowego związku błędnie nazywanego miłością,  ze zmarnowanym czasem, zrujnowaną godnością.

Dojrzewanie emocjonalne to proces szlachetnienia w obliczu bliskości i umiejętność odróżnienia jej od relacji zależnych, opartych na kontroli i kompensacji braków. To uczciwe określenie swych potrzeb, za które bierzemy odpowiedzialność, bez wchodzenia w pułapki demonizowania czy idealizowania drugiej strony. To gotowość do zobaczenia i akceptacji bliźniego, już bez gier opartych na warunkach („dam ci to, jeśli ty mi dasz tamto”),  szantażach („jak się zmienisz, będę cię lepiej traktować”). Mamy prawo do pełni na poziomie umysłów, serc i ciał (a pełnia to przyjęcie blasków i cieni w relacji z osobami, z którymi zdecydowaliśmy się na jakiś czas połączyć w tej podróży). Dlaczego więc tak rzadko po tę pełnię sięgamy, tylko czekamy biernie na to, aż los zdecyduje za nas?

Wolna wola jest właśnie po to, by szukać spełnienia, problem jednak w tym, że posiadamy przeciwne do tego wzorce. W dzieciństwie nie musieliśmy robić wiele, bo byt zapewniali nam rodzice i to oni decydowali o aspektach naszej codzienności. Potem przenosimy to zachowanie na relację z rodzicem subtelnym – Jaźnią i światem. Medytujemy, pracujemy nad sobą i jednocześnie nie robimy nic, by stan wewnętrzny przenieść na zewnątrz. Ufnie wierzymy, że miłość sama przyjdzie i zapuka do drzwi. I czekamy wiele lat, rozwijając się duchowo, a tak naprawdę rozwijamy własną pustkę, która staje się w końcu piekłem. To już nie rozwój, ale anty rozwój, ucieczka od mocy i kreacji, dla której zaistnieliśmy.

Przełomem człowieka jest odwaga do sięgnięcia po lepsze życie. Gdy przeżyliśmy kryzysy życiowe i załóżmy kilka razy sparzyliśmy się na określonym typie ludzi i powtarzających się sytuacjach, może czas zmienić swoje postępowanie? Gdy już wiemy, czego na pewno NIE CHCEMY, to dobry moment by podążyć za potrzebą duszy. Najczęściej jednak na tym etapie czujemy potężny opór i lęk. Nic dziwnego, bo prawdziwej miłości nie doświadczyliśmy w swym życiu, innymi słowy, nie mamy skryptów zdrowej, partnerskiej relacji. Ale to nie znaczy, że tej wiedzy nie posiadamy w swej Jaźni, która łączy się ze zbiorową świadomością.

Wolna wola jest kluczowa w podążeniu za tą postacią Miłości, którą odnajdziemy w sferze ideałów, głęboko w swym sercu, w spotkaniu ze swym Oblubieńcem / Oblubienicą (stanowią oni symbol miłości wewnętrznej, boskiej, bezwarunkowej etc.). Miłość, którą odnajdziemy w Jaźni jest najlepszą podstawą miłości do innych ludzi. Na niej można budować współpracę, nie myląc jej już z marnymi imitacjami, zasługiwaniem na uczucie, pragnieniem bezpieczeństwa, które tak naprawdę zaczyna się w swojej własnej głowie. Bo jeśli tęsknimy za lepszym traktowaniem w związku, zacznijmy od siebie – okażmy sobie troskę, opiekę, przestrzeń do bycia sobą. Wtedy zwiększa się szansa, że wybierzemy relację, w której te wartości będą podstawą. Dlaczego? Realizując miłość i szacunek do swego jestestwa, nie zainteresują nas związki, gdzie za miłość trzeba płacić własną godnością.

Żeby słowo stało się ciałem, niezbędne jest ruszenie do przodu („Szukajcie, a znajdziecie”). Ważnym jest, by dać przestrzeni prawo do różnorodności, bo tym przecież ona jest. Będziemy spotykać ludzi rezonujących i ludzi nie rezonujących z naszymi wartościami. To normalne i nie świadczy wcale o tym, że przez fakt zaistnienia jakiegoś typu człowieka w naszym życiu, musimy znowu coś w sobie przepracowywać. Zwracam uwagę na tą pułapkę znerwicowanego ego, uzależnionego od wiecznego analizowania swej podświadomości, by zyskać większą kontrolę nad rzeczywistością, co jest jedną z iluzji rozwoju duchowego .

Współpraca z przestrzenią paradoksalnie leży gdzie indziej  – w  używaniu wolnej woli. Wolna wola jest wyjściem z wzorców podświadomości. Umysł przestaje się po prostu przejmować tym, co przyciągnął, bo już rozpoznaje co jest objawem jego świadomości a co nieświadomości, która też ma prawo być. Podczas rozwoju osobistego, nic nie zostaje usunięte z Jaźni. W teraźniejszości w pewnym sensie, splata się przeszłość z przyszłością. W tej sytuacji, umysł po prostu daje sobie prawo do wyboru, do selekcji i odmowy, jeśli nie ma ochoty wchodzić w daną relację. Niestety z tym prawem do odmowy i odcięcia się, osoby altruistyczne i wrażliwe mają problem, ponieważ biorą na siebie całą odpowiedzialność, nawet za wybory i agresywne zachowania drugiego człowieka. Jest to brak rozróżnienia, gdzie kończą się osobiste wpływy a zaczyna się ekspresja drugiego człowieka i manifestacja jego wolnej woli.

W praktyce, jeśli coś wydaje się po raz kolejny toksyczną namiastką, błędem jest myśleć, że musimy to przepracować i po raz  kolejny w to wchodzić, myląc miłość z iluzją. Ile razy mamy powtarzać te same błędy, co wcale nie jest oznaką przepracowania obciążeń, tylko wręcz przeciwnie – ugrzęźnięcia w nich, nie mówiąc o bezmyślności? Warto zrozumieć, że będziemy przyciągać różne relacje, zarówno na wzór przeszłości, jak i te, których nie poznaliśmy w tym życiu.  Żeby wyjść ze schematów podświadomości, musimy to zrobić fizycznie – przez inne wybory niż dotychczas, bardziej świadome inwestowanie naszego czasu i energii, a przede wszystkim –  konsekwentne dążenie do celu, zgodnie z powołaniem duszy. Należy to robić na bieżąco (słynne „tu i teraz”) bez względu na sytuacje, które będą próbowały nas rozpraszać i zaprosić z powrotem do mielenia programów przeszłości. Duchowe życie to umiejętność rozróżnienia, co jest zewem woli wyższej, a co po raz kolejny ograniczeniem naszego ego i podświadomości. Dlatego praktyka uważności jest narzędziem dla świadomego życia.

Zachowanie bierności w temacie miłości i ufne oczekiwanie w samoistną odmianę losu, może prowadzić do stanu stagnacji, bezruchu. Jest to energia „śmierci”, brak, w jakim ugrzęźliśmy. Mądre działanie, wytrwałe i cierpliwe jest urzeczywistnieniem duszy, OBUDZENIEM MOCY. Bezruch w pewnych okresach życia pomaga nabrać zaufania do Jaźni („płynięcie z nurtem”) ale z czasem może stać się wygodnictwem („niech los zdecyduje za mnie”). Dorosły duch człowieka sięga po kreację i odkrywa własną sprawczość. Niektórzy ludzie mają to szczęście, że spotykają właściwe osoby na swej drodze, można powiedzieć – bez większego wysiłku. Ale to nie znaczy, że ten sam schemat dotyczy także naszego życia. Jeśli postawa bierna prowadziła do niekorzystnych okoliczności i konsekwencji, miejmy odwagę ją zmienić, bo najwyraźniej, to stanowi inicjację w dorosłość na ten moment.


46925607_124136928487548_242617123388522496_n33erffffffdfafFINISH

Farida Sorana

Jestem trenerką rozwoju osobistego i duchowości, pomagam w pracy z podświadomością i jej programami, obszarem cienia, snami, odnajdywaniem wewnętrznej nawigacji, osiąganiem celów życiowych. Więcej 

Chcesz umówić się na sesję telefoniczną ze mną? Napisz: farida.sorana@gmail.com 🙂

10 odpowiedzi »

  1. Szanowna Pani Saffarini, wszystko co Pani pisze jest okej, ja to wszystko doskonale rozumię, jednak pragnę zwrócić uwagę na skomplikowany (moja prywatna opinia) przekaz tych artykułów. Wie Pani, to trochę tak, jak z czytaniem Biblii. Kiedyś poczytywałem, z ciekawości raczej, prawie nic z tego nie rozumiałem, za dużo było w tym alegorii, dekoracji – jak ja na to mówię. Ale miałem szczęście, że pojawiły się w (świeckiej zresztą) prasie komentarze fragmentów tej księgi, wyszły one z pod pióra doświadczonego fachowca – zawodowego duchownego, który przekładał teksty z Biblii na normalny, ludzki język. Operował on konkretnymi przykładami z życia współczesnego człowieka, pisał o jego rozterkach, problemach itp. Dopiero w ten sposób zacząłem pojmować treści zawarte w Biblii i mimo że nie jestem katolikiem, staram się stosować do sugestii w niej zawartych. Poza tym idę wieloma drogami, one są mniej lub bardziej równoległe, często sie pokrywają. Teorytyzowanie w oderwaniu od konkretnej rzeczywistosci nie przemawia nigdy tak przekonywująco jak praktyczne doświadczenie, jak przykład zaczerpnięty „żywcem” z życia.

    • A dla mnie przekaz tego artykułu jest bardzo klarowny i zrozumiały. Może wystarczy mieć własne doświadczenia w tym temacie i od razu tekst dociera inaczej do czytającego. Pozdrawiam wszystkich, którzy trafili na tą stronę i oczywiście autorkę, czyniąc tym samym podziękowania za ten wpis.

  2. Nawiązując do tzw. „wolnej woli”. Po co i dla czego ją posiadamy?
    Płynąca rzeka to Wola Wyższa, jest różnorodna – rwąca, a innym razem spokojna.
    Wypłynęła ze Wszystkiego i tam zmierza uszlachetniona o …….
    Płynąc i szamocząc się używając wolnej woli doświadczamy w iluzji – ku „Prawdziwemu Życiu”.
    WOLNOŚĆ to nie jest coś co musimy wypracować, TO JEST !!!
    Moja droga ku „oświeceniu” nie była drogą ku oświeceniu, a ten stan to dopiero Początek Wszystkiego.
    Oczywiście „nie-początek” jest właściwy, bez niego nie było by początku (wznoszenia).
    A CO JEST PO POCZĄTKU ???
    Jak ja to mówię:
    Bóg to figlarz, dał nam wolną wolę byśmy z tej naszej wolnej woli „zrezygnowali” i uczynili z niej Wolę Wyższą wtapiając się w nią.

    Mądre słowa, które ktoś nie koniecznie mądry powiedział:
    Oświecenie nie bierze się z wyobrażeń światła, lecz z uświadomienia sobie istnienia mroku (cienia).

    Dlatego materia jest ważnym elementem rozwoju duchowego.
    Poza nią nie ma czegoś takiego jak duchowość! Duch jest materią i dla materii.

    POMYŚLCIE ! Światło i Ciemność to JEDNOŚĆ. ONO JEST JEDEN I DWA
    W jakim celu Stwórca „oddzielił” światło od ciemności?

    Farido podoba mi się to określenie : „…Dlatego właśnie >>>człowieka>>> ma rozum…”
    Ja używam czasem >>ludzia>>
    Słowną nieświadomością jest to, że >>ludź, a człowiek>> to nie to samo.
    Bóg umiłował Człowieka – nie ludzia. Ludzie są człowieczy z rozumem, ale nie są jeszcze Człowiekiem w Umyśle.
    Oczywiście odnoszę to do przekazów pism.

    Ludzie zrodzeni z ciała to ewolucja materii.
    Człowiek zrodzony z ducha to ewolucja duchowa.

    Czasem muszę napisać trochę ważnych bzdur.

    • W którym momencie zaczyna się nasze „bycie” w ciele ?
      Czym Ono jest ? Drogą świadomości, którą podążamy!
      A może jesteśmy PROJEKCJĄ samych siebie.

      Zazwyczaj podaję taki przykład:
      Znany aktor np: Li… grający w filmie „PSY” zasiada sobie przed TV i ogląda siebie w tymże filmie.

      Co jest rzeczywistością? On w projekcji Tv, czy ten siedzący na sofie popijający piwko.
      A może ten/ta oglądająca tego przy piwku !
      I tak dalej.

      Świadomość nas „powyżej” daje nam tutaj „poniżej” rzeczywistość tego kim jesteśmy.
      To występuje tylko w Kosmosie, gdyż on składa się z materii i jest rozdzielenie jak:
      światłość-ciemność, góra-dół, prawo-lewo, dobre-złe.
      I po to utworzono kosmos – dla zasmakowania i doświadczania.

      tzw. „bzdura” zanika im bardziej się „stajemy” i przysłuchujemy się kilku letnim dzieciom – ich chęci poznawania.

      Te dorosłe dzieci zapomniały po co i dla czego tu przybyły.
      Są zbyt zajechane przez codzienność by mieć pragnienie poznawania Niepoznanego*.
      To właśnie dlatego powinniśmy powrócić do dziecinności. (głoszone przez Zbawiciela)

      *Niepoznane – pierwotne określenie Stwórcy Wszystkiego.

Leave a Reply to Marco CuperCancel reply