duchowość i rozwój osobisty

Gdy wolność od poszukiwania „oświecenia” jest przebudzeniem

pexels-photo-1659437.jpeg

Photo by Marius Venter on Pexels.com

Wolność od poszukiwania „oświecenia” dla wielu już jest przebudzeniem. Dusza w pełni wcielona na Ziemi, odnajduje potrzebne jej odpowiedzi w rzeczywistości, dla jakiej się narodziła i tutaj jest jej pole tworzenia i artyzmu. Tymczasem jakże często szukamy w duchowości odpowiedzi na pytanie „Czy jest Bóg i czy nas uratuje i wywyższy”, nie widząc zupełnie Boga w swoich wyborach, na przykład wtedy, gdy przekraczamy swą nienawiść, jak i skłonność do nadmiernego altruizmu, gdy wychodzimy z cienia, gdy uczymy się miłości do siebie i do innych, gdy w harmonii łączymy światło i mrok, gdy natchnieni czujemy w sobie Obecność, gdy robiąc rzeczy pożyteczne dla Ziemi, opieramy się pokusie „odlotów duchowych” i szukania problemów zastępczych tam, gdzie jest tylko pustka i jej iluzje.

Oczywiście nie ma duchowości bez przejścia tych iluzji i matriksów 🙂 także etapy te są potrzebne, ale nie wolno w nich grzęznąć. Warto pamiętać o praktyce uważności i dystansie, a także zdrowym rozsądku, który dopełnia idealizm i prędzej czy później pomoże podważyć każdą ułudę, w jakiej się wygodnie zanurzyliśmy.

Umysł lubi mielić rzeczy niepotrzebne, dokonywać czynności, które z punktu widzenia jego życia, nie mają najmniejszego znaczenia, ale dają mu bezpieczeństwo psychiczne, że dzięki temu przybliża się do „oświecenia”. To oczywiście kolejna iluzja. Przebudzenie to poszerzone widzenie i odpowiedzialny wybór wolności na przykład od toksyczności, którą zaczynamy dostrzegać,  od zarówno skrajnie służalczej, poświęcającej się postawy, jak i narcystycznej, od potrzeby nieustannych ezoterycznych analiz, czynności i rytuałów, jak i ślepego materializmu.

Przebudzenie to dostrzeżenie wszystkich klatek, w jakich siebie zamykamy, nasze uwikłanie w myśleniu życzeniowym i roszczeniowym (nieprzepracowane relacje z rodzicami przenosimy przecież na duchowość), a następnie wyjście z tej perspektywy.  Wyjście z perspektywy nie oznacza, że coś znika – w rozwoju nic nie znika, wszystkie programy przeszłości wciąż istnieją w naszej podświadomości. Chodzi o to, że przestajemy być  więźniem danego sposobu myślenia i działania, otwierając się „tu i teraz” na nowe rozwiązania, lepsze formy wyrazu.

W tym ujęciu bagaże z przeszłości nie mają już aż tak wielkiego znaczenia dla naszych umysłów. Potrafimy wychodzić z destrukcji, co w praktyce oznacza nie wikłanie się w postawę umartwiania, pokutowania, karania siebie za grzechy poprzednich wcieleń, ugrzęźnięcie w relacji toksycznej, którą chętnie nazywamy karmiczną, by ją „przepracować”. Paradoks polega na tym, owe „przepracowanie” polega na odwadze do przecięcia więzów i wybór lepszej przyszłości. Dążymy do praktycznego wyjścia z ról kata i ofiary przez nazywanie rzeczy po imieniu i umiejętność rozpoznania co jest Miłością, a co jej zniekształceniem.

Wtedy rozumiemy też, że  pustka będzie zawsze w naszej naturze, albowiem z niej dusza nieustannie się poszerza, odkrywając w niej swoje potencjały. Jednak kierunkiem ich wykorzystania i przebudzenia – póki człowiek żyje – jest rzeczywistość materialna – nasz aktualny dom, a w nim szczęście i spełnienie, które wypracowujemy własnymi rękoma i odpowiednim, otwartym sposobem myślenia.

Zostaliśmy obdarowani energią, siła życiową, mocą, którą rozwijamy od narodzin. Jej przeznaczeniem nie jest rozproszenie w niepotrzebnych działaniach, ani wyrzekanie się jej w postawie uległej, pasywnej. Energia jest po to, by ją skonsolidować i ukierunkować, zgodnie z wolą osobistą i świadomością wyższą, która ogarnia nas w całości, i którą zazwyczaj poznajemy, gdy nawiązujemy kontakt z Jaźnią. Gdy przejrzymy się już w oczach boskich, ujrzymy w nich prawdę o sobie, swoją przyszłość, ale nie wyrażoną dosłownie. Pamiętajmy, że świat duchowy to świat symboli i idei.  Wiemy wtedy, co to znaczy urzeczywistniać duszę na Ziemi, znajdujemy odwagę by wykuwać na niej swoje szczęście i powołanie.

Od nadświadomości dostajemy iskrę, informację, inspirację, wizję, którą możemy odczytać wielowymiarowo, bo taka jest przecież nasza istota. Znamy nasze talenty i powołanie, ogólny cel, który jest za mgłą, ale swą przyszłość musimy wypracować sami, metodą prób i błędów i z pomocą przestrzeni (synchroniczności). Tak właśnie, paradoksalnie, stajemy się Kreatorem na podobieństwo Boga, stając się „mniejszym bogiem” – dojrzewającym Adamem i Ewą.


46925607_124136928487548_242617123388522496_n33erffffffdfafFINISH

Farida Sorana

Jestem trenerką rozwoju osobistego i duchowości, pomagam w pracy z podświadomością i jej programami, obszarem cienia, snami, odnajdywaniem wewnętrznej nawigacji, osiąganiem celów życiowych. Więcej 

Chcesz umówić się na sesję telefoniczną ze mną? Napisz: farida.sorana@gmail.com 🙂

1 odpowiedź »

  1. „Znamy ogólny cel, który jest za mgłą…” Pytanie: Może coś więcej na temat tego celu za mgłą? Podpowiedź: czym jest Bóg?

Leave a Reply to ingeborg zechnerCancel reply