duchowość i rozwój osobisty

Najważniejsze pytanie duchowości ?

pexels-photo-1830252.jpeg

Photo by Matheus Bertelli on Pexels.com

W rozwoju osobistym, przychodzi etap podsumowania, gdy godzisz się z tym, że pewne rzeczy naprawiłeś, a pewnych już nie naprawisz. Zostaje ci akceptacja swoich powtarzających się słabości, lęków, kompleksów, dolegliwości. Nurkując w swoje złożone wnętrze, doceniłeś też swoje atuty – dzięki którym podążyłeś tą drogą i dojrzałeś. Gdy już przestajesz poprawiać i koncentrować się na sobie jesteś gotowy do wejścia na poziom całości, która jest Prawdą. Niczego z siebie nie odkroisz, niczego ci sztucznego nie przybędzie.

Teraz czas na kolejne wyzwanie – ta całość musi się nauczyć współpracy z przestrzenią, zrealizować się w życiu. Na tyle, na ile to możliwe dzięki znajomości swych sił i słabości. Sztuką jest pogodzić te wszystkie pozorne sprzeczności w dopełnienia, by destrukcyjne emocje nie przeszkadzały w samorealizacji, ale też nie kumulowały się w ciele. By złość zmienić w konstruktywne działanie. By spełnić się w miłości i seksie nie naruszając swoich ani niczyich granic. Pogodzić życie rodzinne z pasjami i zawodowymi celami. By już nie tęsknić za mrzonkami i nie wchodzić w bezradną postawę dziecka, tylko wziąć odpowiedzialność za zmiany w życiu, za wszystko co robimy i mówimy. By nie popadać w skrajności, bo  wiemy już, iż prowokuje to drugi biegun. Oczywiście to wzniosła teoria, do końca nieosiągalna, ale uczymy się jej przez życie.

Jak pokazuje doświadczenie – trudno jest pogodzić swoje demony z aniołami, otworzyć na nieprzewidywalność życia, a jednocześnie nie pozbawiać siebie wolnej woli i dążenia do stabilizacji i porządku. Być systemem zbudowanym z wielu antagonistycznych i dopełniających zarazem elementów oraz otworzyć się na system większy. Stworzyć wielopoziomowy przepływ – od początku do końca i od końca do nowego początku. Z tej wielości, która wcześniej wciągała „ja” w otchłań dezintegracji, w końcu tworzy się szeroki – i nieskończony zarazem – fundament świadomości.

Cud przeistoczenia śmierci „ja” w odrodzoną tu na Ziemi duszę – najlepszą wersję siebie – powoduje, iż już nie straszne ci są żadne stany i emocje.  Pozwalasz im – nawet tym najmroczniejszym – być w sobie i odzywać się, ale generalnie – nie przejmujesz się tym. Dawno przestałeś być niewolnikiem popędów i emocji, gdy odkryłeś, że jesteś kimś więcej niż każda energia, nastrój, czy kompulsywne pragnienie. Panujesz nad formą ich wyrazu, bo odkryłeś też mądrość, która w owej ciemności jest światłem górującym. Godzisz się na wszystko w sobie, bo kochasz swoje aspekty bezwarunkowo.

I gdy przestajesz robić z siebie i swoich składowych problem, bo poukładałeś się ze swoimi barwami (odkryłeś, że nie jesteś tylko czystą bielą, ale wszystkimi kolorami, łącznie z czernią otchłani, która też jest twoja) możesz wreszcie uczestniczyć w rozwiązywaniu problemów zbiorowych – których wciąż jest wiele na tym świecie. To wszystko, co udało Ci się rozpoznać w sobie i uładzić, pokochać, nawet tego „strasznego” cienia, którego moc wystarczy odczytać i właściwie ukierunkować – to samo trzeba zrobić w wymiarze kolektywnym. Dlatego, jeśli fascynuje cię duchowość, wiedz, że nie tylko dążenie do „najwyższych wibracji” jest najważniejsze, nie tylko cudownie świetlista aura, czy mistyczne odloty. Błogie rozpływanie w Jaźni kiedyś się skończy. Oczywiście w głębi duszy pozostaje łączność, ale uwaga kieruje się już ku innym sprawom.

Gdy wewnętrzna podróż przyniosła ci odpowiedź na pierwsze palące pytanie – kim jesteś i po co, pora na wyższą szkołę jazdy – dzielenie się swą wiedzą, miłością i działaniem. Fizycznym, a nie tylko energetyczno – intencyjnym rzecz jasna. Bo na tym etapie przebudzenia, niezmiennym i uziemiającym pytaniem duchowości jest:

„Co KONKRETNEGO robisz dla materializacji szczęścia swojego, bliźnich i świata, gdy już poznałeś jego istotę w sobie?”

W Jaźni odnajdujemy przyczynę uniwersalną – Miłość, ale każdy z nas jest Jej unikalnym niepowtarzalnym skutkiem. Dlatego tę Miłość mamy prawo wyrażać po swojemu, na przykład przez swoje talenty, aktywność i twórczość, żyjąc w zgodzie ze sobą i nikogo tym nie krzywdząc.

Oczywiście nie da rady być szarym żuczkiem, gdy wyróżniamy się tak wyrazistym podejściem do wielu spraw. To, jak żyjemy i co robimy, może być dla pewnej grupy ludzi kontrowersyjne, dlatego mają potrzebę hejtowania. Nie jest to oczywiście nasz problem, tylko niskiej świadomości społecznej, która wiele ma do zintegrowania jeśli chodzi o akceptację różnic międzyludzkich. Przede wszystkim musi wyjść z własnego zaślepienia cieniem i odróżnić zagrożenie wyimaginowane (które tworzy zjawisko zwane „polowanie na czarownice”, czy też „kozła ofiarnego”) od zagrożenia realnego.

Wiele z tych rzeczy, które uważamy za zło, jest tylko iluzją, wynikającą z panicznego lęku przed złamaniem tabu, strachem, że w pewnych okolicznościach moglibyśmy postąpić tak samo. To postępowanie – gwoli wyjaśnienia – obiektywnie nie robi nikomu krzywdy, dlatego błędnie jest uważane za coś złego. Z drugiej strony – zauważmy, że mamy tendencję do obłudnego wybielania szkody realnej, jaką jest bez wątpienia naruszenie nietykalności osobistej drugiego człowieka.


46925607_124136928487548_242617123388522496_n33erffffffdfafFINISH

Farida Sorana

Jestem trenerką rozwoju osobistego i duchowości, pomagam w pracy z podświadomością i jej programami, obszarem cienia, snami, odnajdywaniem wewnętrznej nawigacji, osiąganiem celów życiowych. Więcej 

Chcesz umówić się na sesję telefoniczną ze mną? Napisz: farida.sorana@gmail.com 🙂

3 odpowiedzi »

  1. Jak to bylo? Po czynach ich poznacie, albo jakos tak. Dziekuje, staram sie jak moge, po swojemu…pozdrawiam.

Odpowiedz na Slawomir Witkowski Anuluj pisanie odpowiedzi

Proszę zalogować się jedną z tych metod aby dodawać swoje komentarze:

Logo WordPress.com

Komentujesz korzystając z konta WordPress.com. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie z Twittera

Komentujesz korzystając z konta Twitter. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie na Facebooku

Komentujesz korzystając z konta Facebook. Wyloguj /  Zmień )

Połączenie z %s