duchowość i rozwój osobisty

Etap boski w rozwoju duchowym

Celem rozwoju nie jest osiąganie super mocy umysłu, jak pragnęłoby ego, nerwowo szukającego metod na oświecenie i wyeliminowanie swych bolączek w materii. Szuka ono pełnej kontroli siebie i swojej rzeczywistości z powodu lęku. A lęk przed życiem karmi się pustką w sercu, brakiem zaufania do Miłości.

Celem duchowości jest otwarcie umysłu, serca i ciała na przepływ energii boskiej. Pustka w środku wypełnia się energią Miłości i poczuciem mistycznego zjednoczenia z Bogiem. Wtedy kończy się wreszcie ciemna noc, gdy w najgłębszym mroku umysłu odnajdujemy wzbudzonego ducha i światło. Zaczyna się kolejna „magia”, ale zupełnie inna, niż to, czego oczekiwaliśmy wcześniej.

Wkraczamy w kolejną pustkę – w materię. Mistyczne doznania kundalini się kończą i zaczyna się nauka życia z tym wszystkim, czym zostaliśmy zapłodnieni w naszym wnętrzu. Zaczyna się zwykłe i niezwykłe życie zarazem, z jego blaskami i cieniami, życie mądre, ponieważ współpraca z przestrzenią układa się w sposób inteligentny. Odpowiedni ludzie przychodzą w odpowiednim czasie. Przeprowadzamy zmiany, na które jesteśmy gotowi, idąc za znakami w sobie, i na zewnątrz.

I to nie super mocami, ale świadomą kreacją wypełniamy tę nową pustkę owocami naszego zjednoczenia. Odnajdujemy na nowo boskość, tu na Ziemi, gdy ją sami tworzymy, niosąc Jego Iskrę i wzniecając Ogień w mrokach. Zjednoczenie wewnętrzne przechodzi w zjednoczenie zewnętrzne, zataczające coraz szersze kręgi.  Nie jest to rzecz zarezerwowana tylko dla wybranych. Wpływ na świadomość zbiorową ma każdy człowiek, wtedy, gdy szerzy w niej wiedzę i postęp, energię dobra i współpracy. Tak rośnie boski duch na Ziemi,  Słońce naszej Jaźni.

Brak przywiązania do „duchowych” schematów i oczekiwań, którym żyliśmy wcześniej i co motywowało nasz rozwój (osiągnięcie oświecenia, wiecznego szczęścia, powodzenia, uzdrowienia życia we wszystkich aspektach) itd. paradoksalnie powoduje wolność umysłu od życzeniowego myślenia ego, otwierając mu przestrzeń jego dojrzewania i samodzielności.

Nasze problemy uczymy się rozwiązywać sami, stosując najlepsze i adekwatne rozwiązania zgodnie ze starą zasadą, że skuteczność miarą prawdy.  Oczywiście odpowiedzi Boga zdarzają się co jakiś czas, niesamowite sploty okoliczności, „cuda” które przyjmujemy z zachwytem i podziwem dla Jego Mocy. Ale nie jest to wyznacznik wszystkiego, albowiem nasz materialny świat posiada nie tylko rozwiniętą świadomość zbiorową (ducha) ale też nieświadomość zbiorową  i jej czarne plamy. Demony zbiorowe czekają na możliwość transformacji w dobroczynną formę, a nie na szerzenie zabobonów i lęków, które tylko je wzmacniają.  Mroki istnieją po to, by je rozświetlać odpowiednią wiedzą i miłością, których nosicielem jest tutaj człowiek.

Gdy osiągamy równowagę między rozumem i czuciem, nie wyrzekając się żadnego atrybutu jestestwa, ale umiejąc go świadomie używać, nasze życie postrzegamy jako mądre. Otwieramy się wtedy na archetyp Bogini – Sofii, Mądrości Bożej. Wiemy już, co z czego wynika, nie boimy się siebie, ani przestrzeni. Jesteśmy gotowi poznawać i łączyć to, co w naszym świecie jeszcze podzielone, dzięki temu dojrzewamy  duchowo.

Po mistycznych wyżach duchowych, czas na integrację materii, bo to jest przestrzeń naszej kreacji. Przenosimy energię tutaj w fizyczność zgodnie z kierunkiem urzeczywistniania się emanacji. Czas wkroczyć w nową przestrzeń, zrobić samemu parę kroków z iluzji w prawdziwe, pełne życie. Duchowość prowadzi do normalności, w której cudem stają się nasze czyny – świadome i etyczne, pełne miłości i współczucia, albowiem to one realnie transformują świat.

Największą mocą na Ziemi jest siła ewolucji, postępu i zmian, która wyraża się nie tylko w przyrodzie, ale w istocie ludzkiej, czyniąc ją  niestrudzonym kreatorem lepszego świata. Żeby transformować świat, to znaczy szerzyć w nim Miłość bez zniekształceń, trzeba w nim być w całości, akceptując jego prawa, nie zaprzeczając mu, ani nie uciekając od niego, traktując z najwyższą troską i odpowiedzialnością. Tym jest etap boski.

” Można wyróżnić trzy etapy w rozwoju życia duchowego – stwierdził Mistrz. – Etap cielesny, duchowy i boski.
– Na czym polega etap cielesny – pytali poruszeni uczniowie.
– Na tym etapie widzi się drzewa jako drzewa i góry jako góry.
– A etap duchowy?
– Na tym etapie człowiek widzi rzeczy głębiej, a więc drzewa nie są już drzewami, a góry nie są już górami.
A etap boski?
– Ach, to już jest Oświecenie powiedział Mistrz ironicznie
uśmiechając się. – Na tym etapie drzewa znów stają się drzewami, a góry górami. ” (opowieść zen)


46925607_124136928487548_242617123388522496_n33erffffffdfafFINISH

Farida Sorana

Jestem trenerką rozwoju osobistego i duchowości, pomagam w pracy z podświadomością i jej programami, obszarem cienia, snami, odnajdywaniem wewnętrznej nawigacji, osiąganiem celów życiowych. Więcej 

Chcesz umówić się na sesję telefoniczną ze mną? Napisz: farida.sorana@gmail.com 🙂

6 odpowiedzi »

  1. Nadeszło dla mnie zrozumienie !!!
    Nie komentuje się Pierwszego Źródła i Jego „Rzeki” w płynięciu której się uczestniczy i jest się jej częścią. Zaburzając jej rytm utrudniamy w gruncie rzeczy własną drogę.
    Nie tylko koryto, woda i osad na dnie jest częścią rzeki, również Źródło (Początek) i Morze-Ocean (Koniec). Wszystko to Jednia.
    Jak różne drogi prowadzą do Centrum-Źródła !!!

  2. „Etap boski” to miał włoski ks. Dolindo Ruotolo, ubogi mistyk z Neapolu, który już od wieku dziecięcego cierpiał. Ojciec się nad nim tak znęcał, że upośledził ks. Dolindo. Bił go po rękach na których miał rany po operacji na kościach na żywo – koniec wieku XIX i początek XX – i zamykał w ciemnej komórce. Chrystus powiedział mu że on jest Jezus – Dolindo a ks. Ruotolo jest Dolindo – Jezus. Napisał pod natchnieniem 220 tys imaginette – do ludzkich dusz. Uzdrowił wielu ludzi, miał dar bilokacji. Przekazał ludziom słowa Jezusa modlitwą „Jezu TY się tym zajmij”. Nawracali się masoni i ateiści, ludzie dostępują nawróceń przy jego grobie. Żył do samego końca cierpiąc, był odsunięty jako ksiądz przez 20 lat od sprawowania Eucharystii. Po jego śmierci w godzinę zniknęły wszystkie jego rany i blizny a jego śmierć była radosna.

  3. „Przeprowadzamy zmiany, na które jesteśmy gotowi, idąc za znakami w sobie, i na zewnątrz.” Dziękuję za to zdanie, potrzebuję takich „przypominaczy”, one przychodzą, przylatują, przypływają zawsze w odpowiednich chwilach. Jeśli jestem w stałym i świadomym kontakcie ze „źródłem”, wyłapuję te znaki, to się po prostu dzieje. Pozdrowienionka!

Leave a Reply to pepikos@wp.pl (@Astrapias)Cancel reply