
Vladimi Fedotov on unsplash
Można zauważyć pewną cykliczność w rozwoju człowieka. Narodziny fizyczne (przyjście dziecka na świat) prowadzi do samoświadomości (narodziny duchowe), co kieruje do przebudzenia w materii (pragniemy urzeczywistniać duszę na Ziemi). Kolejnym przełomem, będzie znowu przebudzenie duchowe, wraz z ostatnim tchnieniem naszego ciała, gdy dusza wraca do umysłu zbiorowego – ducha boskiego.
Skupię się teraz na etapie drugim i trzecim. Samoświadomość jest celem rozwoju osobistego. Wgłębiamy się w swoją nieświadomość po to, by odkryć potencjały, które dopełnią naszą osobowość czyniąc ją skuteczniejszą i bardziej świadomą. Z tego, co zauważyłam, towarzysząc różnym ludziom w procesie integracji duszy, osoby wrażliwe odkrywają w swej podświadomości potencjały ogniste, ciemne, demoniczne, które wbrew pozorom są dla nich kluczowe i uzdrawiające. Przy odpowiedniej perspektywie – poznane demony służą człowiekowi wrażliwemu do obudzenia instynktów samozachowawczych, nauki ochrony siebie, asertywności, umiejętności sprzeciwu. Tych cech często brakuje ludziom delikatnym, ze zbytnio otwartymi granicami, których jednocześnie nie umieją obronić w sytuacji zagrożenia. Wgłębiając się w swoją Jaźń osoby z nadmierną wrażliwością i empatią, odkryją siłę ognia i buntu, ucząc się go używać w swym życiu (integracja męskiego pierwiastka).
Byłam też świadkiem procesów o przeciwnym kierunku. Na przykład osoby z bardzo silną psychiką, z wysokim poziomem kontroli i władztwa (rozwinięty pierwiastek męski), wchodząc w swą nieświadomość, otwierają się na cechy żeńskie – naukę akceptacji swych słabości, większego zaufania przestrzeni, obudzenia wrażliwości i współczucia – także wobec siebie, na co zazwyczaj nie pozwalają sobie, gdy są uwikłani w programie perfekcjonizmu i kontroli wszystkiego, co tylko można. Takie osoby mierzą się z chaosem – przeciwnym biegunie porządki i nauczą oswajać swe lęki, związane z tym żeńskim „demonem”. W swojej twórczości opisuję ten archetyp pod postacią Lilith.
Proces odkrywania swoich ukrytych dopełnień w nieświadomości, prowadzi do harmonii w wyrażaniu siebie, skutecznego reagowania w krytycznych sytuacjach. Mówiąc obrazowo dokonuje się zjednoczenie „bogów” i „bogiń” w naszej istocie i energetyczne poszerzenie jej w przestrzeni. Wpływa to także na polepszenie relacji z płcią przeciwną i ogólnie ze światem, albowiem poznanie i korzystanie ze swych jasnych oraz ciemnych cech męskich i żeńskich, prowadzi do pełni wyrazu. Poznając różne jakości w sobie, wiemy już, kim jesteśmy. A gdy wiemy, kim jesteśmy i jakie są nasze potrzeby, wiemy także czego szukamy w życiu. I co najważniejsze – obudzony w człowieku ogień obdarza go odwagą do sięgania po swoje szczęście i powołanie.
Przychodzi taki czas w samorozwoju, gdy kończymy już analizowanie siebie. Przez kilka lat mogliśmy badać nasz „okręt”, analizować jego skład i możliwości, uczyć się, jak jest zbudowany, poznawać jego potencjały. Ale gdy już ogarniemy CAŁOŚĆ okrętu, to znaczy odnajdziemy swą duszę, czas na wyruszenie w podróż kolejną – w materię, z całą dotychczasową wiedzą o sobie. Okręt ma wyruszyć, a naszym zadaniem jest omijać przeszkody i mądrze nim kierować. W rozwoju duchowym wszystkie drogi prowadzą do nauki świadomego życia i konieczności używania swej woli – by urzeczywistniać Miłość w sposób realny i mądry. Przebudzenie duszy w materii rozpoczyna proces jej fizycznej kreacji i ucieleśnienia idei odnalezionych w nieświadomości (światła wydobyte z ciemności).
W tym stanie nie analizujemy siebie, tylko skupiamy się na życiu. Nie ma też potrzeby praktykować czegokolwiek „duchowego” bo duchowością jest po prostu nasze życie. W istocie wielu ludziom, których znam, odechciewa się – przynajmniej na jakiś czas – „medytowania”, „modlenia się”, przepracowywania i szukania kolejnych odpowiedzi na te same pytania. Innymi słowy przeprowadzają coś w rodzaju odwyku od „rozwoju”. I bardzo dobrze, czas na celebrację fizyczności.
Z całej podróży przez podświadomość wracamy znów do świata żywych jako zintegrowana całość, która ma teraz doświadczać, czyli weryfikować, co z odkrytej – w oceanie ducha – wiedzy jest prawdą, a co iluzją. W istocie „oświecenie” może być procesem jednorazowym (gdy doświadczamy silnej, mistycznej Obecności i związanego z nią olśnienia) jak i w szerszej perspektywie – ciągłym, bo każde kolejne przebudzenie składa się na poznanie szerszej Prawdy.
❤

Farida Sorana
Jestem trenerką rozwoju osobistego i duchowości, pomagam w pracy z podświadomością i jej programami, obszarem cienia, snami, odnajdywaniem wewnętrznej nawigacji, osiąganiem celów życiowych. Więcej
Chcesz umówić się na sesję telefoniczną ze mną? Napisz: farida.sorana@gmail.com 🙂
Kategorie: duchowość i rozwój osobisty, Integracja cienia