Alchemia upadłych. Mandala Cienia

O pierwotnym pożądaniu Ducha i jego seksualności w relacji z człowiekiem

C90QfB5u7Go

SPIS TREŚCI:

15. O PIERWOTNYM POŻĄDANIU DUCHA I JEGO SEKSUALNOŚCI W RELACJI Z CZŁOWIEKIEM

„Które jest pierwsze ze wszystkich przykazań? Jezus odpowiedział: Pierwsze jest: Słuchaj Izraelu, Pan Bóg nasz, Pan jest jedyny. Będziesz miłował Pana, Boga swego, całym swoim sercem, całą swoją duszą, całym swoim umysłem i całą swoją mocą (Mk 12, 28–30)”.

Moc, o której Jezus mówi, to oczywiście siła życiowa, związana również z seksualnością.

Dzisiejszy odcinek będzie nieco kontrowersyjny, ponieważ chcę podjąć temat seksualności w relacji duchowej, która po przepracowaniu wszystkich cieni i toksycznych wzorców podświadomości, staje się obrazem łączności ze Źródłem, kanałem, przez który przepływa Miłość w jej wszystkich odcieniach. W oficjalnym dyskursie duchowym naszej kultury, pomija się jednak sferę seksualną w doświadczeniach mistycznych. Nie poruszałabym tego zagadnienia, gdyby nie fakt, że doświadczenia duchowe wkraczają prędzej czy później na obszar seksualności i wywracają do góry nogami utarte poglądy na ten temat.  Ludzie, którzy z tym pracują, wstydzą się i nie rozumieją erotycznego „iskrzenia” jakie się pojawia w snach i wizjach, co więcej, wypierają go, i doszukują grzechu pod wpływem dogmatów religijnych, które z cielesności i seksualności człowieka uczyniły największego demona.

Bo rzeczywiście – przy nieprzepracowanej podświadomości i traumach z przeszłości typu molestowanie czy gwałt, to „iskrzenie” przybiera – zgodnie z zasadą przenośności wzorców na wszystkie poziomy odbioru – formę przemocy w obszarze subtelnym. Objawić się to może „sprośnymi” głosami w umyśle, przemocą w snach, paraliżami ciała o charakterze seksualnym, energetycznymi podczepami i nieprzyjemnymi doznaniami w obrębie czakry sakralnej oraz podstawy i tak dalej.   Ale (i o tym już dogmaty religijne naszej kultury nie wspominają) gdy już prześwietlimy swoją podświadomość, uwolnimy z niej i zintegrujemy swoje pole do poziomu łącznika ze Źródłem, ta sama energia „seksualna”, która powodowała cierpienie, wchodzi już na nowy, wyższy poziom – mistyki. Bo każdy odbiór relacji jest ściśle związany z poziomem świadomości. Przy nieprzepracowanych wzorcach duchowych, o których jest mój cykl Mandali Cienia, doświadczenia „tamtej strony” odbierane przez świadomość toksyczną będą rodzić toksyczne owoce. Gdy poprzez pracę z wzorcami podświadomości wzniesiemy świadomość (naszego Ducha) na poziom archetypu soterycznego, o którym mowa była w poprzednim odcinku, wtedy cały odbiór duchowy będzie mistyką i pełnią – włącznie z obszarem seksualnym, bez żadnych wykluczeń.

Seksualność to najbardziej problematyczna sfera człowieka, źródło blokad, cierpienia, przemocy – których przejawy i duchowy sens wyjaśnię w tym odcinku. I – jak zwykle – jest w tym również paradoks duchowy. Seksualność na poziomie duchowym to źródło mistycznej rozkoszy, która – czy chcemy czy nie – jest przejawem miłości Boga poprzez Ducha (Świadomość) do Ciała, czyli swojej Świątyni – doskonałej Formy (Pustki) – Bogini. Nie mamy prawa Go kastrować, jako, że z jego inspiracji powstało wszystko. Duch jest rodzicem człowieka, jego tzw CIAŁEM DUCHOWYM, na podobieństwo którego powstały gęstsze ciała subtelne i w końcu CIAŁO FIZYCZNE. Nie chodzi oczywiście o wygląd ale centra energetyczno-duchowe, które pokrywają się z narządami cielesnymi człowieka. A więc seksualność jest również integralną częścią natury Ducha (umowny męski pierwiastek kosmiczny) i Jego relacji z Ciałem (umowny żeński pierwiastek kosmiczny) człowieka, co w niniejszym odcinku postaram się udowodnić Wszelkie doznania – także i seksualne są efektem przepływu tej samej energii – na planie cielesnym i duchowym jednocześnie.

PIERWOTNA SIŁA, KTÓRA DZIELI I ŁĄCZY

Wszystkie nasze rzeczywistości i wymiary opierają się na sile, która je dzieli i jednocześnie wiąże – pierwotnym przyciąganiu przeciwieństw. Przy świadomości na poziomie ego – zakotwiczonej w dualistycznym postrzeganiu świata – mamy skłonność do dzielenia wszystkiego , łącznie z naszym własnym umysłem. Objawia się to poprzez np. wypieranie swojej ciemnej strony, która na poziomie psychicznym manifestuje się poprzez cienie i alter ego, a na poziomie duchowym poprzez znienawidzone przez religię i ezoterykę demony, szatany, źli kosmici czy inne byty reprezentujące tą sferę. Z kolei przy świadomości, która poznała już swoje cienie i wyszła do poziomu miłości, osiągając tym samym dojrzałość duchową, mamy widzenie świata polegającego na łączeniu tego, co wcześniej dzieliliśmy, w harmonijną jedność. Wcześniej przeciwieństwa wykluczały się w naszym umyśle i projektowaliśmy ten konflikt na otoczenie, na poziomie miłości z kolei, potrafimy dostrzec jak doskonale do siebie pasują i to, co było destrukcyjną walką, zamienia się w harmonijny taniec.

Duch reprezentuje Świadomość Boga, na niższym poziomie to po prostu Świadomość Zbiorowa w wymiarze indywidualnym i zbiorowym. A jego mniejszy wycinek –  to już świadomość indywidualna człowieka („ja”).  Głębiej mamy osobistą nieświadomość i jej chaotyczne siły. Mówiąc obrazowo, jest to mniejszy (bardziej prymitywny, czy jak kto woli – zwierzęcy) wycinek Ducha uwięzionego w Ciele, który z powodu odłączenia od „góry” jawi się demonicznie. Dzięki pracy ze swoją ciemną stroną, rozpuszczamy wzorce podświadomości, które go więziły, dzieliły i fałszowały jego obraz, dzięki czemu może nam się przejawić w postaci scalonej i pięknej. Rozwój duchowy polega między innymi na rozpuszczeniu iluzji, przez które patrzymy na świat zewnętrzny i wewnętrzny. Wgłębianie się w podświadomość, czyli nagromadzony materiał naszej przeszłości, pozwala osiągnąć stan przyszły (świadomość wyższą, poszerzoną). Dzięki temu integrujemy obraz Jaźni – łączymy kosmiczny pierwiastek męski z żeńskim, Ducha z Ciałem. Lub też – wg innego nazewnictwa ezoterycznego – łączymy ciało fizyczne, mentalne i duchowe w jedność, Duch wnika sobą we wszystkie „poniższe” czy też „gęstsze” ciała człowieka. We wschodnich tradycjach duchowych mowa o 7 „ciałach” albo czakramach, które odzwierciedlają stan konkretnych poziomów i obszarów umysłu. Tak naprawdę nie ma dużego znaczenia na ile części siebie podzielimy. Ja wolę podział troisty, ponieważ doskonale odzwierciedla podstawową strukturę umysłu (nieświadomość, świadomość i nadświadomość czy też po prostu Ciało – Psyche – Duch).  

MOTYWACJA DUCHOWA – POŻĄDANIE EGO

Ścieżki mistyczne często kładą nacisk na praktyki wyzbywania się wszelkich pragnień, ale moje osobiste doświadczenia duchowe nieco skorygowały tą interpretację. Po pierwsze każde wyzbycie zrodzi prędzej czy później cienia, a więc przymus konfrontacji, po drugie – nie chodzi o DOSŁOWNE wyzbycie się czyli wyparcie, tylko odkrycie w sobie nadrzędnego pragnienia Boga i powrotu do swojego duchowego Rodzica ,po to, by go wyrazić w relacji ze światem. Dopiero wtedy  inne pragnienia stają się, że tak powiem częścią tego pierwszego i możemy w harmonii realizować swoją istotę.

Często jednak pragnienie Źródła nie jest motywem dla osoby wstępującej na drogę duchową i jest to całkowicie naturalne. Co więc decyduje o tym, że wkraczamy na ścieżkę Ducha? Co sprawia, że zaczynamy wgłębiać się w swój umysł a ściślej – podświadomość? Najczęściej chęć kontroli rzeczywistości i zachcianki ego. To jeden z początkowych wzorców,  którym ulega człowiek, o czym opowiadają mity monoteistyczne. Bo ta sama motywacja kieruje Duchem, co opisałam w szóstej części Alchemii Upadłych oraz siódmej, gdy przedstawiałam dylematy demiurga na poziomie archetypu Sa’ela i Lucyfera. To są uniwersalne motywy świadomości człowieka czyli Ducha niedojrzałego – ujarzmić swój żeński pierwiastek – swoje przeciwieństwo postrzeganego jako największego wroga – materię, ciało i życie, co jak wiemy nie jest możliwe do końca. A niemożność kontrolowania materii, chaos, choroby, śmierć, wszelkie wydarzenia życiowe, które dzieją się poza wolą ego i składają na tzw nieobliczalność życia, są na niższym poziomie świadomości potwornym cierpieniem i traumą. Dlatego Duch buntuje się przeciwko materii i ciału uznając je za niedoskonałe, to samo robi ego człowieka i podejmuje decyzję o „wytresowaniu” podświadomości, swojej ciemnej strony, która jest żeńskim pierwiastkiem. Dlatego mamy pseudo duchowość opartą na afirmacjach, rytuałach magicznych i duchowych, programowaniu podświadomości, wizualizacjach pożądanych scenariuszy przyszłości, i tak dalej. Po to, żebyśmy byli bogaci, kochani, szczęśliwi, zdrowi i spełnieni. Czyli kieruje nami POŻĄDANIE na poziomie ego, które fałszywie nazywamy duchowością .

Bo prawdziwa duchowość jak uczą wszystkie tradycje mistyczne i o czym przekonuje się prędzej czy później każdy adept, polega na duchowej wolności – wyzwoleniu się z nerwicy i toksycznej kontroli rzeczywistości, do której ma skłonność niedojrzały duch (niedojrzała świadomość – czyli duch w upadku). Polega na pełnym zaufaniu i miłości, na płynięciu z nurtem rzeki, otwierając się na żeńską emanację Boga – Nieobliczalność i Nieznane. Bo rzadko kiedy zachcianki ego są zgodne z powołaniem duszy, a to ona posiada wolny wybór, a nie ego „skażone” fałszywą tożsamością, która sprawia, że nie ma ono pojęcia o tym, co tak naprawdę da mu spełnienie i szczęście.

Dlatego ego często dostaje „po tyłku” jak robi coś, co jest niezgodne z matrycą duszy, a prawie zawsze robi, zanim w końcu zmądrzeje i pozwoli się poprowadzić do celu , czyli wyjścia z labiryntu wzorców, które tak naprawdę nim rządzą.
Duch, negując swój żeński pierwiastek czyli stworzoną przez siebie materię, życie i nieobliczalność, również w nią wnika, po to, by ją poznać i kontrolować. Fizycznie, jak wielokrotnie wcześniej wspominałam, to obraz Słońca (Światło Świadomości) wnikającego w podziemia, żeby poznać i rozświetlić ciemności w cyklu dobowym jak i rocznym. To, co nim kieruje to pożądanie nieznanego – tego, co wymyka się spod kontroli i jest chaotyczne, nieuporządkowane, nieświadome. Duch jako męski pierwiastek pragnie dominować bo taka jest jego archetypowa funkcja, pragnie kierować swoim żeńskim pierwiastkiem, bo do tego został powołany. U podstawy jego buntu i nienawiści do swojej Bogini, którą uznaje za niedoskonałą, jest pierwotne pożądanie tego, co jest jego przeciwieństwem. Stąd bierze się gwałt – ponieważ nie może jej ujarzmić przy tym stanie świadomości, to weźmie ją siłą. Pożądanie jest tutaj wyrażone destrukcyjnie i toksycznie. Nawiasem mówiąc mamy to w historii kultury świata, gdy człowiek od początku, zgodnie z instynktem, podporządkowywał sobie wszystko co „słabsze” czyli żeńskie – począwszy od natury, ziemi, zwierząt, skończywszy na własnych dzieciach i kobietach.

POŻĄDANIE PRZECIWIEŃSTWA

Generalnie pierwiastek żeński i męski występuje w każdej strukturze dualnej, na każdym poziomie. Na przykład – na poziomie ego i podświadomości – ego jest męskie, a podświadomość żeńska. Na poziomie rodzica i dziecka, dziecko jest żeńskie (nawet, jeśli to będzie chłopiec) a rodzic męski (nawet jeśli to będzie matka).

Duch, jako archetypowa męska siła kosmiczna pożąda każde swoje przeciwieństwo w jakimkolwiek porządku. Z jednej więc strony mamy Ducha jako Świadomość, to wymiar duchowy, nie mający z natury wyglądu. Wygląd, formę, przestrzeń do wyrażenia się nadaje mu żeński przejaw Absolutu – Bogini. To ona ucieleśnia Ducha, nadaje mu granice, dzięki czemu on może się wyrazić. Doskonałym tego przykładem jest człowiek – dzięki Ciału człowiek ma poczucie odrębności i samoświadomości. A samoświadomość pomimo, ze generuje cierpienie, ma jednocześnie potencjał dojrzewania do relacji z Absolutem. Ponieważ szeroko pojęta Bogini czyli Forma – Ciało, Życie, Materia, Przestrzeń z natury jest nieświadoma, Duch jako Świadomość pragnie ją wypełnić sobą. Na poziomie biologicznym wyraża się to poprzez pożądanie mężczyzn skierowane do ciał kobiet, ujarzmiania materii, zdobywania ziem, kobiet, bogactw itd. Na poziomie duchowym Duch pragnie rozświetlić świadomością całą materię, stąd ludzie z aktywnym męskim potencjałem mają skłonność do penetrowania świata, jego klasyfikacji, poznawania i rozkładania na czynniki pierwsze. Na poziomie indywidualnym stanowi to motywację do wgłębiania się w siebie – czyli szeroko pojętego rozwoju osobistego – wejścia w swoje nieuświadomione obszary – które w tym porządku są żeńskim pierwiastkiem umysłu.

RELACJA MIĘDZY ŻEŃSKĄ A MĘSKĄ SIŁĄ KOSMICZNĄ

Esencją męskiego pierwiastka zawsze jest aktywność, dominacja,  pożądanie, chęć podporządkowania sobie, pokierowania i rozświetlenia świadomością wszystkiego, co nieświadome.  Jak również w negatywie – przy niedojrzałej świadomości – przemoc, gwałt, siła wycelowana w żeński pierwiastek – Ciało i Materię. Esencją żeńskiego pierwiastka z kolei jest  uległość, łączenie, miłość bezwarunkowa i chęć podporządkowania się, poddanie i przyjmowanie. Ale też chaos, dzikość, reaktywność przy niedojrzałej Bogini. Symbolem męskości jest Słońce, a symbolem żeńskości Księżyc, który świeci blaskiem słońca, przyjmuje jego światło. Słońce jest zapładniające, a księżyc brzemienny, stąd fazy księżyca. Stąd też czarna strona księżyca – nów – symbolizujący boginię – czyli podświadomość – pustkę (kosmiczne łono) i ciemność czekającą na zbawcze słońce, na rozświetlenie światłem Świadomości. Archetypowo to też ogień i woda, niebo i ziemia, plus i minus, Ying i Yang, jasność i ciemność, dzień i noc, poznane i niepoznane, śmierć i życie itd.

Relacja między męskim i żeńskim pierwiastkiem jest efektem pierwotnego dualizmu i dotyczy wszystkiego, co istnieje – przenika wszystkie wymiary fizyczne i niefizyczne, jakiekolwiek relacje, struktury i systemy. Może być toksyczna albo harmonijna, zależy to od stopnia przepracowanych wzorców, a więc poziomu świadomości. Cały mój cykl Mandali Cienia to opowieść o wzorcach duchowych, przez pryzmat których patrzymy na żeński pierwiastek – od toksyczności i dzielenia, do poziomu zbawczego łączenia przeciwieństw. Im mniej w nas jest akceptacji do żeńskiego pierwiastka (nieobliczalność życia, chaos, podświadomość- nieświadomość, ciemna strona umysłu , seksualność, ciało i jego niedoskonałości, starzenie się , choroby, cierpienie itd.) tym bardziej podatni jesteśmy na działanie cieni psychicznych, które powstają jako skutek wyparcia i negacji potencjałów żeńskiego pierwiastka. Na poziomie duchowym owe cienie to oczywiście wyparta świadomość, brak miłości i akceptacji w danym obszarze życia. Czyli Duch w upadku, podzielony, zniewolony i uwięziony w naszej podświadomości wskutek wzorców ukształtowanych w dzieciństwie. Na tym etapie świadomości Duch powiela te wzorce automatycznie, stając się naszym antagonistą, wewnętrznym wrogiem; kimś, kogo na poziomie psychicznym nazywamy alter ego. Paradoksalnie, staje się on wtedy nosicielem cech pierwiastka żeńskiego.  Doświadczany przez ego, reprezentuje nieobliczalność i chaos, możliwy jednak do ujarzmienia przez człowieka poprzez  transformację miłością, wiedzą, akceptacją ( człowiek ma zarówno władzę nad umysłem i moc „miażdżenia głowy” cieniowi, jak i jego sądzenia, o czym mówi Pismo Święte ).

DUCH, KTÓRY POŻĄDA DUSZY I DWA BIEGUNY DUCHOWOŚCI

Wróćmy teraz do relacji Ducha i Duszy. Duch jest Świadomością (zbiorową) albo inaczej nadświadomością, a Dusza samo-świadomością. Duch jest pośrednikiem między człowiekiem a Bogiem (Duch to Anioł, a Anioł znaczy pośrednik, w religiach pogańskich to bogowie i boginie, którzy również byli dla ludźmi łącznikami z Absolutem). Dusza (samo-świadomość) wedle wielu tradycji mistycznych i ezoterycznych, powstaje z Ducha (zbiorowa świadomość)– stąd określenie Wyższej Jaźni jako Rodzica dla Człowieka. Dlatego mity na całym świecie, jasno mówią o pochodzeniu człowieka od bogów. Dusza jako dziecko, i Duch jako rodzic, są więc swoim przeciwieństwem. I tutaj też mamy pożądanie Ducha skierowane ku duszy człowieka, chęć połączenia się, które tak samo jak w przypadku Ciała, może być toksyczne i destrukcyjne, albo zbawcze. Na poziomie Ducha w uwięzieniu i wyparciu (np. Szatan, Diabły, demony, maleficzni bogowie i tak dalej) mamy sporo historii o tym, jak podstępem próbuje on zdobyć Duszę człowieka. Sporo o tym napisałam na podstawie własnych doświadczeń duchowych w dziewiątej części Mandali Upadłych – mianowicie o wzorcu Sorata, który reprezentuje Ducha w tej fazie projekcji, gdzie oznajmia człowiekowi, że jest Bogiem. To obsesyjne pożądanie duszy człowieka wyraża się również w licznych mitach o tzw „cyrografach”, diabelskich paktach, kuszeniach.

Warto teraz odpowiedzieć na pytanie – dlaczego archetypowy Szatan tak bardzo pragnie Duszy człowieka? Zwłaszcza, że wg mitów, na poziomie wzorca lucyferycznego odmówił pokłonu człowiekowi uznając go za niedoskonałego ze względu na jego śmiertelne ciało? To dlaczego pała obsesyjną chęcią posiadania jego Duszy?  Nie wiem czy ktoś o tym mówił przede mną, ale do tych jak i innych wniosków doszłam sama w wyniku doświadczeń duchowych i osobistej relacji z Bogiem. Otóż moja definicja jest następująca: Dusza jest stanem komunii Ducha i Ciała, poszerzoną świadomością człowieka, który osiąga poziom partnera dla Wyższej Jaźni. Dusza to świadomość kobiety albo mężczyzny, którzy wchodzą na poziom wyższy, dojrzały do relacji z Absolutem. W przypadku kobiety, jej Duszą jest Bogini – Ciało, a drugą połówką Duszy – Duch – Bóg. W przypadku mężczyzny na odwrót – jego Duszą jest Duch, a drugą połówką Duszy jest żeńska emanacja Absolutu czyli Ciało, Życie i Materia. To dlatego kobiety mają większą skłonność do nawiązywania relacji z Logosem (Świadomością Boga) a mężczyźni z tak zwaną Pustką (milczącą Boginią), w którą wchodzą w błogości. Stąd różne opisy stanu przebudzenia – od żywej relacji z Bogiem (tradycje zachodnie) po milczącą Pustkę tradycji wschodnich. I niepotrzebnie obie strony negują wzajemnie ścieżki. Wystarczy zrozumieć, że duchowość nie jest jedna, tylko opiera się na dwóch biegunach – żeńskim i męskim Absolutu, o czym w dalszej części tekstu jeszcze napiszę.

Dlatego też rozwój duchowy nie polega na docieraniu do stanu obojniactwa – androgynii,  tylko wzbogacenie i odkrycie swojej kobiecości czy męskości na poziomie duchowym, zgodnie z kierunkiem ewolucji biologicznej. Bo duchowość jest wyższym wyrażeniem się praw ewolucyjnych, a nie ich zaprzeczeniem. Zafałszowane jest ego, a celem jest prawdziwa tożsamość Duszy, czyli uwolnienie swojej pełnej kobiecości w przypadku kobiet albo męskości u mężczyzn na poziomie „boskim”. Jest to możliwe poprzez uwolnienie swojego przeciwieństwa – najgłębszego cienia, który im bardziej wyparty, tym bardziej manifestuje się przez ego. Gdy kobieta uwalnia z siebie swoje męskie przeciwieństwo – Animusa, wtedy w sprzężeniu zwrotnym uczy się wreszcie być kobietą bo ma swoje lustro i odniesienie. W przypadku mężczyzny – uwolnienie swojej Animy jest kluczowe, żeby mógł stać się ucieleśnionym w pełni Duchem. Inaczej mamy fałszywe tożsamości typu  dramatyczne męskie kobiety i żeńscy mężczyźni,  co  będzie rodziło toksyczne relacje, frustracje i napięcie z płcią przeciwną.  Być może o tym też mówi motyw z apokalipsy, że koniec świata nastąpi, gdy człowiek osiągnie skrajnie fałszywą tożsamość płciową. Oczywiście koniec świata jest metaforą końca systemu ego. Chodzi o eskalację cienia, zmuszającego do uwolnienia Bogini w przypadku mężczyzn, i Ducha w przypadku kobiet, swojego dopełnienia i przeciwieństwa w jaźni, który w przeciwnym wypadku dąży do dominacji w ego (zgodnie z zasadą, że nieuświadomiony cień rządzi ego). Celem stworzenia jest miłosno-seksualna, doskonała i niekończąca się relacja Ja -Ty, Boga z Boginią co jest stanem Duszy. To dlatego Absolut się podzielił na męską i żeńską emanację. Nie chodzi zatem o powrót do stanu obojniactwa i samowystarczalności, bo to już kiedyś było. My nie mamy się cofać, tylko rozwijać swoją Świadomość i Ciało, dojrzewać nie tylko duchowo ale i płciowo do relacji ze światem. Do takich wniosków doszłam, gdy uwolniłam z siebie energię męską a ona w procesie zwrotnym wydobyła ze mnie pełnię kobiecości (wcześniej byłam męską kobietą i walczyłam z mężczyznami, rywalizowałam, ciągle krytykowałam itd). Tak się dzieje też u innych, którym pomagam uwalniać obraz Boga i Bogini w Jaźni a tym samym odkrywać swoje prawdziwe powołanie i tożsamość płciową na poziomie duchowym.

Dlatego Duch, obojętnie czy w upadku czy w fazie zbawczej, jako męska emanacja Boga, symbolizuje POŻĄDANIE BOGA, JAKIM PAŁA DO WYDOBYCIA DUSZY KAŻDEGO CZŁOWIEKA. To pożądanie jest właśnie pierwotną siłą, która łączy jak i dzieli wszystko na tym świecie i bez którego zresztą nie byłoby sensu istnienia, nie byłaby możliwa żadna relacja Ja-Ty.

Na poziomie Szatana i innych archetypów Cienia czyli Ducha w upadku, pożądanie Duszy człowieka jest niszczące i toksyczne, objawia się destrukcyjnie (np. nękania demoniczne, astralne molestowania, zawładnięcie jaźnią, choroby psychiczne). Na poziomie Ducha jako Zbawcy, mamy to samo pragnienie Duszy człowieka, ale już w miłości zdrowej, wyzwalającej, cudownej, dążącej do łączenia wszystkiego co podzielone. To ten sam Duch, ale na wyższym poziomie świadomości. Na poziomie przepracowanych wzorców przejawia się w tym pragnieniu Duszy miłość Boga, który pożąda Duszy człowieka tak, jak Oblubieniec miłujący Oblubienicę. I o tym mówi Pieśń nad Pieśniami, gdzie duszą jest oczywiście Oblubienica, a Oblubieńcem – Duch, czyli łącznik z Bogiem. Na poziomie mistycznej tantry, Oblubienicą jest oczywiście Kobieta – Bogini, a Oblubieńcem – ucieleśniony Duch – Mężczyzna.

O tym pierwotnym pożądaniu opowiada również mit o Erosie i Psyche, gdzie Eros jest bogiem miłości i namiętności, pierwotną kosmiczną siłą, przeciwstawną chaosowi (a chaos to oczywiście pierwiastek żeński). Jest więc on – wedle terminologii jaką stosuję – Duchem, a Psyche – to Dusza człowieka. Oba obrazy mityczne – czyli Pieśń nad Pieśniami oraz mit o Erosie i Psyche traktują zatem o miłości duszy do Ducha, który jest piękny, a więc „przepracowany”, na poziomie zbawczym. Ale mamy również opowiadania o miłości znajdującego się w stanie uwięzienia Ducha do Bogini, która go uwalnia i oczyszcza o czym pisałam w poprzednim odcinku: Duch w fazie Odrodzenia. Jest to na przykład bajka o Pięknej i Bestii. Opowiada ona o klasycznym mechanizmie przemiany cienia, czyli o tym, jak Bestia (Duch w upadku) zostaje uwolniony z negatywnej formy (iluzji). Innymi słowy odmieniony przez miłość Pięknej (Bogini) do poziomu pięknego księcia ( tj. Zbawcy). Inny przykład to baśniowy motyw dziewczyny całującej żabę, wskutek czego zostaje odczarowana ona i również ujawnia się jako piękny książę, czy słynna baśń o Dziadku do Orzechów i pięknej Klarze. O takich przemianach traktuje wiele mitów od dawna, opisując na długo przed Jungiem mechanizm cienia, nie tylko na poziomie psychicznym, ale i duchowym – co jest przedmiotem moich artykułów w cyklu Alchemii Upadłych.

SEKSUALNOŚĆ BOGA

Wszystko w zasadzie jest oczywiste, dopóki nie wkroczymy w ten obszar miłości, który jest związany z seksualnością. W naszej kulturze, seksualność w duchowości to temat tabu. Nic zresztą dziwnego – żyjemy w kulturze chrześcijańskiej, która zanegowała seksualność Jezusa Chrystusa (archetyp Ducha w fazie Zbawcy), odmawiając mu połączenia się z Marią Magdaleną (archetyp Bogini, która dzięki niemu wyszła z upadku – z fazy Lilith – nierządnicy, stając się jego partnerką – wspominam o tym w poprzedniej części Alchemii Upadłych). Tymczasem nie ma duchowości bez cielesności, a więc i seksualności. Nie ma miłości bez pożądania i namiętności, o czym wiedzieli poganie, nie mając problemów w opisywaniu seksualnej miłości bogów (Ducha) do ludzkich kobiet i mężczyzn. W tradycji monoteistycznej mamy Pieśń nad Pieśniami, ale i historię upadłych aniołów, którzy wzięli sobie kobiety ludzkie za żony – czego duchowy sens wyjaśniłam w poprzednim odcinku. Ale można to również rozpatrywać w sensie dosłownym – Duch pożąda Ciała człowieka również i seksualnie, a nie tylko platonicznie.

Czym zatem jest seksualność w kontekście Ducha Bożego ? Pożądanie seksualno-duchowe na wyższym poziomie świadomości, to pragnienie zintegrowania wszystkiego co wyparte i nieuświadomione, to chęć połączenia się w całość ze swoim przeciwieństwem, w harmonijną pełnię. Ta całość to jak wspomniałam wcześniej – Dusza, czyli Ciało połączone na wszystkich poziomach (włącznie z seksualnym) ze swoim Duchem, dzięki czemu doświadcza niewyobrażalnego spektrum rozkoszy i miłości Absolutu.

Owo pragnienie całości było nazywane przez starożytnych filozofów erosem. Seksualne połączenie Ciała z Duchem, Boga z Boginią w jaźni człowieka jest najbardziej pierwotnym aktem duchowym, ukoronowaniem duchowości; czymś będącym tematem mitów, misteriów pogańskich, stanem osiąganym przez mistyków przeżywających ekstazy duchowo-seksualne, buddyjskim wnikaniem Świadomości w Pustkę dającym poczucie Błogości i Pełni (orgazm duchowy), no i oczywiście istotą tantry oraz praktyk kundalini-jogi. Kundalini nie jest niczym innym jak Duchem wypełniającym Ciało człowieka w seksualno-duchowej mocy i ekstazie. Dlaczego więc tak mało mówimy o tym w naszej współczesnej kulturze? Dlaczego nasi współcześni mistrzowi duchowi tak rzadko o tym wspominają? Dlaczego seksualność w duchowości stała się tematem tabu, choć jednocześnie świat Zachodu uległ przemianie w skutek rewolucji seksualnej i wynikających z niej zmian obyczajowości ? Nie chodzi mi tu rzecz jasna o seksualne wybryki Osho, który nie ukrywał swojej miłości i pożądania do kobiet. Mam na myśli seksualność w relacji z Duchem, który jako męski pierwiastek kosmiczny, prawzór człowieka i jego ciało duchowe, jest jednocześnie esencją seksualności, albowiem to on stworzył świat i nieustannie go zapładnia, jako kreator i dawca życia. Mam również na myśli seksualność w relacji z Boginią, która dla mężczyzn jest  matką i partnerką, czystym Życiem i doskonałym Ciałem, buddyjską pustką czekającą na rozświetlenie Świadomością – kosmicznym łonem, które nieustannie przyjmuje męskiego Ducha i wydaje go na świat odmienionego i oczyszczonego (patrz 14 odcinek Alchemii Upadłych).

Nie mamy problemów z tym, żeby bogów i boginie pogańskie kojarzyć z seksem i rozumieć kulty związane z fallusem jako męskiej kosmicznej siły oraz łonem jako mocy żeńskiej, ale już Duch Święty, który „wchodzi” w człowieka traktowany jest aseksualnie, choć to on przecież uczynił Marię brzemienną. Dlaczego tak jest, skoro wciąż mamy do czynienia z tym samym Duchem. Skąd wzięły się te jego różne przejawy? Mówiąc inaczej – dlaczego pogańskie wierzenia uwzględniają seksualność Ducha, podczas gdy religie monoteistyczne ten jego aspekt zdają się pomijać?

Pytanie to jest tym bardziej ważne, że przecież sam Jezus powiedział, iż należy kochać Boga „całą swoją mocą”, moc zaś to oczywiście życiowa siła czyli nasza seksualność. I miał rację, my wszakże wolimy kochać Boga „wykastrowanego”, którego miłość jest „grzeczna”, pozbawiona namiętności i „grzesznej” seksualności. I niewielu z nas wie, że zarówno na Wschodzie, jak i na Zachodzie wielu mistyków przeżywało duchowe „orgazmy” oraz erotyczne, miłosne i namiętne stany zjednoczenia z Duchem – Bogiem, albo Ciałem – Boginią. Byli wśród nich Żydzi ( słynny kabalista Abraham Abulafia ), mistycy indyjscy ( Rama Kryszna ), muzułmańscy sufi ( jak chociażby Al-Halladż, Rabi’i Al-’Adawiyyi i wielu innych), a także katoliccy święci (np. św Gerard Majella, św Katarzyna ze Sienny, św Teresa z Avilli). Co sprawiło, że tak niewiele wiemy o ich miłosnych i seksualnych doświadczeniach z Absolutem? Z Bogiem-Kochankiem i Boginią-Kochanką? Z największą Miłością ich życia?

ADAM I LILITH, EWA I WĄŻ – SEKSUALNY CZWOROKĄT

Moim zdaniem wiąże się to z pierwotną traumą, zakorzenioną w archetypach przetworzonych przez religie monoteistyczne ( judaizm, chrześcijaństwo, islam ), którym jako zbiorowość ludzka w tym obszarze kulturowym ulegliśmy. Myślę tu o historii o Adamie i Ewie, będącej podstawowym mitem tych religii. We wszystkich tych trzech tradycjach, zanegowano seksualność duchową , sprowadzając ją jedynie do relacji ludzka kobieta – ludzki mężczyzna. Wiąże się to z tym, że seksualność ogólnie jest największym cieniem ludzkości, podobnie jak śmierć – najbardziej niepoznana sfera istnienia, z którą zresztą seks ma wiele wspólnego na zasadzie przeciwieństwa i dopełnienia zarazem (nie na darmo orgazm nazywany jest małą śmiercią). Wolimy nie łączyć Boga z seksualnością, ponieważ u człowieka seksualność jest przyczyną grzechu pierworodnego, najbardziej zbrukaną sferą jaźni. Na tym etapie świadomości nie umiemy sobie wyobrazić paradoksu przemiany potencjałów. Mianowicie, że to, co najbardziej zbrukane w wymiarze fizycznym, na poziomie duchowym może być największym uświęceniem. Przyczyna rozdzielenia seksu od doświadczeń duchowych, do których skłonność mają religie monoteistyczne, tkwi w micie o upadku pierwszych ludzi, którzy zostali skuszeni przez Ducha.

Proszę zauważyć, że Szatan (Duch w fazie upadku) pojawił się u Ewy pod postacią Węża, który oczywiście ma kształt falliczny, a więc reprezentuje męską seksualność i siłę Boga. Wg wielu interpretacji teologicznych, Ewa odbyła swój pierwszy stosunek seksualny (w wymiarze duchowym rzecz jasna) ze swoim boskim Animusem czyli  Duchem pod postacią Węża. Adam wcale nie był od niej lepszy – ponieważ wedle mitów judaistycznych, jego pierwszą seksualną partnerką była Lilith – Bogini, żeński pierwiastek Absolutu, reprezentujący Ciało i Materię, ( Lilith – jak już wspominałam – jako pierwsza pogrążyła się w upadku, uciekając z Raju ). Pierwsi ludzie zatem byli w relacji mistyczno-seksualnej z Absolutem poprzez Jego męski albo żeński przejaw.

W Edenie seksualne połączenie człowieka z Absolutem, było całkowicie naturalne i pierwotne. To dopiero po zjedzeniu owocu poznania dualizmu, pierwsi ludzie poczuli przed sobą wstyd i zakryli swoje narządy płciowe. Schowali się w krzakach, a więc czytając to metaforycznie – utracili więź z Absolutem, poczuli swoją odrębność poprzez ciało. I teraz najciekawsze, dopiero od tej chwili jest w ogóle mowa o tym, że ludzie mają ze sobą uprawiać seks. Dopiero po wygnaniu z raju, Adam zaczął zapładniać Ewę i stąd wziął się rodzaj ludzki wedle tego mitu.  Duch jako Świadomość Boga, pragnął pełniejszej relacji z człowiekiem („będziecie jako bogowie”). Więcej o tej fazie Ducha, na podstawie moich duchowych wglądów i relacji z tym archetypem –  opisuję w ósmej części Mandali Cienia. W skrócie tylko powiem, że Duch pod postacią Węża, nie miał złych intencji, jak mu się przypisuje, po prostu pragnął, by ludzie byli świadomi tak jak on.  Jest to możliwe tylko poprzez wejście w świat dualizmów, dzięki którym zachodzi możliwość znalezienia punktu odniesienia czegoś do czegoś. To podstawa do rozwoju odrębności, a więc samoświadomości. Duch Ewy w fazie Węża nie był świadomy skutków swojego „kuszenia”,  ponieważ działał przez niego tzw cień nieuświadomiony. Nie mówiąc oczywiście o tym, ze tylko poprzez ucieleśnionych ludzi, Duch mógł zejść na ziemię, w wymiar fizyczny, by wypełnić go Świadomością i zyskać wiedzę o sobie. Materia jest Boginią, tyle, że nieświadomą a więc chaotyczną i reaktywną, co generuje cierpienie. Celem Ducha jest wypełnić ją całą Świadomością, uczynić Sofią – Mądrością Bożą, partnerką na wieczność.

Wg mitów, Bóg ukarał srogo Adama i Ewę , naznaczając ich seksualność cierpieniem – odtąd Ewa ma rodzić w bólach i być mężczyźnie całkowicie podporządkowaną, Adam – w pocie czoła ujarzmiać świat, czyli zdobywać ( zdobywanie to wyraz seksualnej siły męskiej ). Oto dlaczego w upadku ( tj. w wymiarze fizycznym ) edeńskie przejawy seksualności duchowej zostały naznaczone bólem, wstydem i przemocą. Innymi słowy, Bóg „zemścił się” na ludziach za to, że od niego odeszli ( zresztą nie bez powodu nazywany jest On w Piśmie Świętym Bogiem Zazdrosnym ). Czytajmy to jednak nie przez pryzmat ludzkiego ego, tylko uwzględniając duchową mądrość, wszystkie bowiem pisma mistyczne są odbiorem Ducha, który przemawia przez człowieka. Bóg zazdrosny, to oczywiście zazdrosny Duch. Wedle tej wykładni, człowiek docelowo nie jest stworzony do relacji z drugim człowiekiem, tylko do relacji z Bogiem, który pragnie się wyrazić poprzez Ciało. Duch także musiał dojrzeć do tego, by być łącznikiem – Zbawcą, a nie toksycznym przeciwnikiem, który nawet jak chce dobrze, to i tak wychodzi źle (z powodu nieuświadomionego i nieprzepracowanego cienia). To dlatego Jezus mówi o tym, że należy wyrzec się wszystkiego dla niego, każdej ludzkiej relacji i rzeczy, potwierdzając tym samym „zaborczość” Ducha.

Tylko poprzez Ciało (Formę) Duch może z poziomu Zbiorowej Świadomości wyrazić się poprzez Samo-Świadomość, określić, stać się odrębnym. Dzięki temu może się przejawić w świecie fizycznym w sposób UNIKALNY i pokierować materią z poziomu miłości, co jest jego przeznaczeniem. Tym samym jaźń ludzka jest w pełni zintegrowana – Duch wypełnia wszystkie poziomy Ciała czyli nieświadomości Człowieka czyniąc je odtąd świadomymi aspektami Jaźni.  Dlatego wg kabalistycznych opowieści Lilith ostatecznie ląduje u boku Samaela (Szatana) i odnajduje spełnienie. Mamy więc swoisty czworokąt miłosno-seksualny rozgrywający się w jaźniach ludzkich. Mężczyzna (archetyp Adama jak i Ducha) łączy się ze swoją Boginią, a Kobieta (archetyp Ewy jak i Lilith) ze swoim Duchem. W obu przypadkach, Duch (nadświadomość) wchodzi w podświadomość – Ciało w miłości i ekstazie.

PRZYCZYNA POŻĄDANIA CIAŁA

Powyższy mit tłumaczy, dlaczego Duch zarówno w upadku jak i w wersji już zbawczej, ma obsesję na punkcie człowieka i pragnie zdobyć Ciało za wszelką cenę. Nie ma pełnej miłości Oblubieńca (Bóg poprzez Ducha) i Oblubienicy (Ciało – Bogini) bez miłości i pożądania z obu stron. Pełne ekstazy mistyczne są ekstazami duchowo-miłosno-seksualnymi, co za chwilę rozwinę. Jest to rozkosz, jaka przechodzi pojęcie, ponieważ pochodzi od Boga, od Absolutu. Dlatego zakonnice zaślubiały się Jezusowi, zakonnicy – Maryi, buddyści ochoczo wchodzą w Pustkę (jedna z postaci archetypu Bogini– pierwiastka żeńskiego, symbol kosmicznego łona czyli oczyszczonej podświadomości – nieskończonej pramaterii) poganie oddawali swoje ciało bogom a mistycy nie mają problemów z celibatem, jest on naturalny. Duch i Ciało dają im wszystko, czego potrzebują, będąc dla nich doskonałym dopełnieniem, któremu żaden człowiek nie sprosta.

Człowiek kocha zawsze niedoskonale, a Bóg i Bogini zawsze doskonale. I seksualność, jest również jednym z przejawów tej miłości, czy tego chcemy czy nie. Jest pierwotną siłą, która pochodzi od Absolutu i na niej opiera się dosłownie wszystko, cały świat, we wszystkich jego wymiarach. Bez miłości i towarzyszącego jej ognia pożądania nie ma sensu istnienia. Bo, jak wspomniałam wcześniej – każdy rozwój duchowy osiąga w pewnym momencie dojrzałość opartą na pragnieniu powrotu do Absolutu. Na mistycznej rozkoszy z Bogiem i Boginią (czyli Duchem i Ciałem) bazuje Tantra w swojej pierwotnej postaci, to dopiero później, w naszej kulturze zwłaszcza, Tantra została sprowadzona do seksu między dwojgiem ludzi. Jak wspomniałam wcześniej, Kundalini nie jest niczym innym jak ogniem i rozkoszą seksualną wynikającą z Ducha, który wnika w Ciało człowieka. W chrześcijaństwie nazywa sie to zstąpieniem Ducha Świętego. Zstąpienia tego proszę jednak nie mylić z tym, co się dzieje Kościołem Odnowy, który bazuje na podzielonym Duchu, a nie na nim samym. Kościół Odnowy neguje ciemną stronę Ducha, wypędza Szatanów itd., bazuje zatem na Duchu uwięzionym w archetypie zwodzących jasności – czyli wzorcu Lucyferycznym, o którym piszę w 7 części Mandali Cienia jak i artykule o pułapkach duchowości. Poprzez dzielenie Ducha i akceptowanie tylko jego jasnej części, przy jednoczesnej nienawiści do ciemnej, osiągamy jedynie pogłębienie się dualizmu w jaźni człowieka. Powoduje to dalszą dezintegrację duchową, nerwicę, wzmocnienie fałszywej tożsamości, paranoi itp.

DUCHOWOŚĆ MĘSKA I ŻEŃSKA

W religiach wschodnich, buddyjska pustka jest archetypem kosmicznego łona (Bogini), symbolizuje prześwietloną i przeczyszczoną podświadomość (Ciało), doskonałą Formę, nieskończoną pramaterię. Wnikanie swoim Duchem (Świadomością) w Pustkę daje Pełnię, uczucie duchowej rozkoszy i błogości, nie mówiąc o tym, że jest to metafora aktu seksualnego, podobnie jak Kundalini – Duch wnikający w ciało poprzez dolne czakry aż do górnych. W hinduizmie mamy kult żeńskiego pierwiastka kosmicznego – poprzez Boginie, to samo mamy w pogaństwie na całym świecie. Z Indii pochodzi również Tantra bazująca na seksualności duchowej. W religiach monoteistycznych, które tworzą naszą kulturę, ewidentnie brakuje pierwiastka żeńskiego (cielesności i seksualności) w duchowości. Ciało zostało wyparte i zdemonizowane (Lilith) lub całkowicie odarte z seksualności np. w postaci archetypu Maryi. Warto zdać sobie sprawę, że miłość heteroseksualnego mężczyzny do Jezusa, męskiego Ducha i męskiego Boga, nigdy nie będzie pełnią 🙂 Nie mówiąc już o tym, że tacy mężczyźni utożsamiając się z archetypem męskiego Ducha, zaczynają walczyć z cielesnością i seksualnością. Dlaczego? Bo niwelują w ten sposób brak seksualności duchowej. Wypierając żeński pierwiastek duchowy Absolutu czyli Ciało, projektują swojego najgłębszego cienia na kobiety, dzieci, i czynią im zło. Tak jest w środowiskach fanatyków islamskich. Działo się tak również przez długie lata w Europie, gdzie uważano kobietę za „naczynie zła” i to one najczęściej trafiały na stosy. Oczywiście po to, by je „zbawić”. Paradoksalnie to Duch mężczyzn głośno wołał o zbawienie i przyzywał swoją wypartą Boginię, by to uczyniła. Reasumując, kulty oparte TYLKO na męskim Duchu, jako Zbawcy, mogą prowadzić do fanatycznych nadużyć wobec kobiet, nie mówiąc o innych konsekwencjach braku równowagi między męskim a żeńskim pierwiastkiem w wymiarze indywidualnym i zbiorowym.

Dopełnienie jest oparte na łączeniu przeciwieństw, a więc różnych płci, a nie tej samej. Przewodnikiem dla heteroseksualnego mężczyzny powinna być Bogini –żeńska Wyższa Jaźń – czyli doskonałe, oczyszczone z projekcji Ciało, dla heteroseksualnej kobiety – Duch – męska Wyższa Jaźń, oczyszczony obraz Boga – Świadomości. Bo tylko przy kobiecie, mężczyzna może być mężczyzną i na odwrót. Jak wspomniałam wcześniej Bóg albo Bogini jest idealnym dopełnieniem dla człowieka, więc reprezentuje płeć przeciwną niż ta, która wynika z biologicznej tożsamości płciowej. No chyba, że prawdziwą tożsamością płciową okazuje się homoseksualizm, wtedy Bóg albo Bogini są tej samej płci co człowiek, ale i tak natura relacji oparta jest na przeciwieństwie (jedna strona będzie bardziej żeńska, a druga bardziej męska). Tylko dzięki temu, następuje wydobycie prawdziwej natury człowieka, bo ma punkt odniesienia – jakim jest odbicie, strona przeciwna i dopełniająca zarazem.

Dlatego powinniśmy rozróżnić duchowość dla osób z rozwiniętym żeńskim aspektem , jak i duchowość dla ludzi z aktywną energią męską. Różnią się one klasycznie – jak plus i minus.

W czasie rozwoju duchowego i docierania do esencji swojej tożsamości bowiem, archetypowo kobieta uwalnia z podświadomości boskiego Animusa (Ducha), i wiąże się z nim jako reprezentacja Bogini (Ciało). Tym samym swoją “naturalną” kobiecą uczuciowość kieruje w stronę seksualności (dobrym przykładem jest wybitna mistyczka Teresa z Avilli, która Jezusa traktowała jak swojego Oblubieńca albo Rabi’i Al-’Adawiyyi, mówiąca o Bogu jako swoim Ukochanym).

Z kolei mężczyzna, jako reprezentacja uwolnionego z podświadomości Ducha, wiąże się z Boginią (Ciałem) tym samym swoją “naturalną” seksualność kieruje w stronę miłości (kimś takim był Jezus jako człowiek i podobni mu mistrzowie opierający się na idei bezwarunkowej miłości – wielu z nich można odnaleźć w sufizmie). Duch dojrzały pragnie uświęcać Ciało, kobiety i dzieci, co widzimy w ideałach Jezusa, który zapoczątkował przemiany Świadomości w zakresie stosunku do pierwiastka żeńskiego (wywyższenie nierządnicy, uświęcenie Ciała jako świątynię dla Ducha, nawoływanie do nie krzywdzenia słabszych, zmartwychwstanie cielesne i tak dalej).

W ujęciu buddystycznym może być podobnie:

Pustka to Bogini (Oczyszczona z iluzji Podświadomość, Ciało, Nieświadomość) , Świadomość to Duch (Budda)

Męskość jako Budda wypełnia Świadomością Pustkę i osiąga błogość/zrozumienie

Żeńskość jako Pustka przyjmuje Buddę i osiąga błogość/zrozumienie

Jeszcze w innym ujęciu będzie to:

Pustka (Ciało) + Duch (Świadomość) = Stan duszy (Samo-Świadomość, Pełnia, komunia przeciwieństw, hieros gamos)

Każde połączenie „przeciwieństw” jest wyjściem do poziomu jedności a więc więzi ze Źródłem poprzez Jego męski albo żeński przejaw. To jest właśnie „zbawienie”, powrót do edeńskiego stanu umysłu. Wyjście z archetypowego upadku i podzielenia wskutek zakotwiczenia się w dualizmach do poziomu harmonijnej jedności – Miłości.

EKSTAZY DUCHOWE A EKSTAZY DUCHOWO-SEKSUALNE

Ponieważ kroczyłam drogą mistyki, miewałam stany tzw „ekstatyczne”. Od razu zaznaczę, że nie uznaję tzw wspomagaczy i nigdy ich nie stosowałam. Stany te były niespodziewanym, zaskakującym wynikiem pracy wgłębiania się w swoją ciemność. Dlatego właśnie twierdzę, że duchowość to przede wszystkim poznawanie iluzji i niewygodnej prawdy o sobie, czyli swojej ciemnej strony („noc ciemna”) i uwalnianie z niej Ducha (Świadomości) do poziomu Wyższej Jaźni. Potrzeba tu konsekwencji i miłości – kochania swojego największego wroga w umyśle i transformacja świadomości duchowej do poziomu archetypu soterycznego. W którymś momencie przeanalizowałam doświadczenia ekstatyczne, dostrzegając ciekawą zależność między jakością ekstazy a stopniem przepracowania cienia.

Otóż Duch, którego odbieramy jako „światłość” to oczywiście czakry górne. Dlatego ekstazy, które powoduje jasna część Ducha dają niesamowite uczucie błogości, mocy, przepływu energii przez czakrę korony, ale nie obejmują swoimi doznaniami czakr dolnych. Wyjaśnia to, dlaczego mistycy, którzy takich stanów doświadczają, mają tendencję do negowania cielesności i są często uwikłani w walkę z szeroko pojętą ciemną stroną. Historie takie dobrze znamy z żywotów wielu świętych walczących nieustannie z własnymi demonami i szatanami reprezentującymi wypartą seksualność i cielesność.

Ich Duch nie jest w pełni zintegrowany, jest zubożony o tą część, która trwa w „upadku” uwięziona w „jądrze ziemi” ( czyli w łonie Bogini, pustce ciała – nieświadomości) i która manifestuje się poprzez zmory i demony. Dlatego łączność z Jaźnią nie jest pełna a przepływ energii nie obejmuje całego ciała, tym samym świadomość nie wyszła ze wszystkich wzorców, które ją więzią.

Bo to dopiero ciemna strona Ducha, której zadaniem jest poznanie i zasymilowanie żeńskiego pierwiastka (Materii, Ciała) jest przeznaczona do pełnej relacji, bo łączy dół (dolne, seksualne czakry, materia,podświadomość) z górą (górne, duchowe czakry, świadomość). Ma to miejsce dopiero, gdy prześwietlimy swój umysł i wzorce, przepracujemy i uwolnimy Ducha z wypartych warstw umysłu, które były dla niego piekłem. Następnie zintegrujemy go z „górą”, przywracając mu rolę łącznika. Duch z tej pozycji, wnika już w swój żeński pierwiastek – czyli całą podświadomość i ciało człowieka dobrowolnie. I to wnikanie, powoduje mistyczne odczucia. Miłość Boga, jaką w tym stanie się doświadcza nie jest okrojona, sprowadzona tylko do „wysokich wibracji”, wręcz przeciwnie. Może to być stan przeogromnej rozkoszy, wypełniającego całe Ciało falami z góry na dół, i z dołu do góry, tak jak przy akcie seksualnym. Towarzyszy temu uczucie Obecności, błogości, radości, spokoju i bezpieczeństwa przy jednoczesnym płonącym ogniu pożądania i spełnienia jednocześnie. To jest zjednoczenie we wszystkich wymiarach, także i tych, których nie znamy i nie jesteśmy w stanie pojąć.

Reasumując, zakotwiczenie tylko w „wysokich wibracjach” przeżywają ludzie, którzy nie zintegrowali swojego żeńskiego pierwiastka (Ciało, podświadomość) i nie uwolnili z niej Ducha. Nie zintegrowany będzie się on manifestował poprzez cienie psychiczne projektowane na innych ludzi, jak i wrogie, ciemne byty, demony, kosmitów, czy inne siły i energie duchowe, z którymi zaczynają walczyć. Dopiero po pokochaniu, zaakceptowaniu i transformacji swojej ciemnej strony, mamy do czynienia z pełnią.

Seksualność to w wymiarze duchowym siła dążąca do połączenia, dlatego świadomość człowieka wychodzi z wszelkich dualizmów dzielących rzeczywistość, do poziomu Miłości, która pragnie zjednoczenia wszystkiego i wszystkich z Źródłem. Na tym etapie świadomości wszystko postrzega się jako dopełniające aspekty Jedności, gdzie nawet najbardziej potępieni – i ludzie i byty duchowe, mają potencjał bycia pierwszymi, zgodnie z paradoksami duchowymi. W tym stanie zrozumienia przestajemy bać się szatana, demonów, złych kosmitów, piekieł i ciemności, tylko wypełniamy je miłością i rozświetlamy wiedzą, bo tego one najbardziej potrzebują.

SEKSUALNOŚC W UPADKU – PRZEMOC SEKSUALNA I JEJ DUCHOWA PRZYCZYNA

Wspomniałam wcześniej, że seksualność jest najbardziej problematyczną sferą człowieka i w zasadzie przyczyną jego upadku – ponieważ utracił niewinność kosztem rozwoju samoświadomości. Wcześniej był jak dziecko – w mistyczno-seksualnej więzi z Rodzicem (Wyższą Jaźnią). Natomiast brutalne odłączenie świadomości od tego stanu, naznaczyło zbiorowość ludzką patologiami, które są wykoślawionym pra-wspomnieniem tej pełnej, duchowej miłosno-seksualnej unii, do jakiej każdy podświadomie tęskni. I o ile psychologia te patologie wyodrębnia, wskazując na przyczynę i skutki wzorca seksualnego, tak nigdy nie będzie w stanie wyjaśnić w sposób satysfakcjonujący sensu tychże mechanizmów. To już wyjaśni tylko duchowość, jedynie ona bowiem może odpowiedzieć na najbardziej bolesne pytania o sens doświadczeń, cierpień i piekieł, jakie są udziałem człowieka.

Pierwszą patologią jest skłonność ludzi (mężczyzn ale i kobiet) z mocno aktywnym męskim pierwiastkiem do przemocy fizycznej i seksualnej wobec słabszych, najczęściej kobiet i dzieci, które archetypowo reprezentują pierwiastek żeński. Ta skłonność jest od zawsze i ma swoje wyjaśnienia biologiczne, ewolucyjne, psychologiczne (wzorce) itd., teraz skupmy się na sensie duchowym tego zjawiska.  Pisałam już o tym w odcinku : Duch uwięziony w Ciele: Przemoc, teraz tylko przypomnę. W micie o Adamie i Lilith, która jest jego Ciałem i Boginią,  oboje nie potrafili się dogadać. Adam chciał nad nią dominować, więc archetypowo przemawiał przez niego Duch na niskim poziomie świadomości – chęć ujarzmiania materii i natury, ciała, swojego żeńskiego pierwiastka.  W efekcie ją zgwałcił. Tego nie znajdziecie w oficjalnych wersjach mitów, ale wystarczy spojrzeć na historię kobiet, by się tego domyśleć. Lilith, naznaczona traumą, jako reprezentacja dzikiego i niedojrzałego żeńskiego pierwiastka ucieka z raju, dobrowolnie pogrążając się jako pierwsza w upadku (nieświadomości). Adam stracił kontakt ze swoją Boginią, dlatego poczuł się przeraźliwie samotny i poprosił Boga o towarzyszkę. W efekcie dostał Ewę. Ale – jak wcześniej wspomniałam – nie ma mowy o tym, że uprawiali ze sobą seks, zwłaszcza, że Ewa była jeszcze niedojrzała. W wyniku odezwania się w niej popędu i doprowadzenia tym samym do pierwszego aktu seksualnego (oznaczającego wkroczenie w dorosłość) Bóg mówi do węża i Ewy:

Wprowadzam nieprzyjaźń między ciebie i niewiastę,
pomiędzy potomstwo twoje a potomstwo jej:
ono zmiażdży ci głowę,
a ty zmiażdżysz mu piętę.

Powyższy cytat jest ważnym potwierdzeniem mechanizmu cienia nie tylko na poziomie psychologicznym co opisał C.G. Jung ale i duchowym – że Duch uwięziony w nieświadomości będzie jawił się jako „nieprzyjaciel” czyli cień człowieka (zmiażdżenie pięty) natomiast to człowiek będzie miał nad nim władzę i będzie mógł go transformować i zbawiać (zmiażdżenie głowy). Oznacza to również, że od tej chwili Ewa jako żeńska reprezentacja ludzi, będzie w nieprzyjaźni z męskim Duchem, który na poziomie psychiki jest przecież jej Animusem, a na poziomie jej nieświadomości – cieniem – Szatanem.

I mamy tego odzwierciedlenie w historii kobiet i dzieci na całym świecie. Mężczyźni (reprezentujący męski pierwiastek duchowy) żyli – zwłaszcza w tradycjach monoteistycznych, gdzie żeński pierwiastek został wyparty – w nieprzyjaźni z kobietami i dziećmi, mając skłonności do przemocy wobec słabszych od siebie, próbując ich sobie podporządkować i mszcząc się za brak posłuszeństwa i uległości. Tak właśnie manifestuje się Duch w upadku – czyli niedojrzała świadomość mężczyzn, która przenosi swojego najgłębszego cienia żeńskiego (Lilith) na otoczenie, nie mogąc znieść pustki wynikającej z utraty więzi z duchową matką i kochanką (Boginią), która uciekła. Innymi słowy, wg interpretacji duchowej, mężczyźni z mocnym męskim pierwiastkiem, traktując kobiety przedmiotowo, niewoląc i pilnując „swojej własności” – postępują tak z podświadomej obawy przed chaotycznością natury kobiecej i jej skłonnościami do „ucieczki” odziedziczonymi po Bogini – Lilith.

PRAWDZIWA TOŻSAMOŚĆ PŁCIOWA

Jak zwykle , mamy także kolejny paradoks duchowy, o którym wspomina Pismo Święte. Choć bowiem kobiecy pierwiastek nie będzie mógł „chodzić” (zmiażdżona pięta oznacza bezwolność i podporządkowanie się męskiej energii), to jednak będzie miał wpływ na „głowę” mężczyzn, czyli ich umysł. Zdolność ta oznacza możliwość przemiany kata w ofiarę, ponieważ to mężczyźni mają skłonność do „utraty głowy” z powodu kobiet. I to jest podstawowa , najsilniejsza broń podporządkowanych mężczyźnie kobiet, którą wykorzystywały od zawsze – MANIPULACJA. Jest to w ich krwi, naturalny talent i skłonność, tak jak naturalną u mężczyzn jest dążenie do dominacji. Dojrzewające kobiety ucząc się tego oręża, mają wpływ na mężczyzn, powoli zmieniając ich świadomość, ich Ducha. W efekcie mężczyźni zrozumieli, że pragną partnerstwa, a nie przemocy. Że kobiety są sensem ich istnienia, pomimo, że wiele z nich nie dorównuje im Świadomością. Ale za to są Ciałem Bogini, rozkoszą, matczynością, miłością, przestrzenią wyrażenia się męskiego pierwiastka, świątynią dla ich Ognia, wreszcie – Życiem i intuicyjną Mądrością, która zawsze będzie górować nad męską logiką i rozumem. I to jest postęp. Obie płcie są dla siebie idealnym dopełnieniem, sensem, celem, najwyższą świętością.

Ludzie, którzy walczą z przeciwnym pierwiastkiem – na przykład mężczyźni walczący z kobietami albo cielesnością, krytykujący ich naturę itd, projektują swojego cienia na nich. Gdy uwolnią swoją Boginię zrozumieją, że każda kobieta jest doskonałością sama w sobie, bo to Ciało jest rajem dla Ducha. Zaczynają również rozumieć, że nie po to Duch się ucieleśnił i zszedł na ziemię, by za życia uciekać znowu do siebie. Powołaniem mężczyzn jest działać tutaj, w materii – w obszarze Bogini, uświęcać i wynosić pierwiastek żeński. To samo jest w przypadku kobiet, tyle, że odwrotnie. Gdy przestają już walczyć z mężczyznami, uwolnią swojego najgłębszego cienia – Ducha, wtedy ich stosunek do mężczyzn się zmienia. Odkrywają, że mężczyźni są  przejawami Logosa, tutaj na ziemi. Że kobieta wcale nie musi dorównywać mężczyźnie w rozumie i mieć na tym punkcie kompleksy, bo to mężczyzna archetypowo jest od Ducha. Kobieta jest od Bogini, a więc cudownym jest czasem pokierować się mężczyźnie, zaufać mu, kochać i wydobywać jego męskość, wspierać i być dla niego tą przysłowiową „szyją”, źródłem inspiracji dla jego Ducha.  To jest właśnie esencja prawdziwej tożsamości płciowej. W tym stanie, kobiety przestają przyciągać toksycznych mężczyzn i na odwrót. W tym stanie, nawet jeśli kobieta wykonuje „męskie” zajęcia, nie zatraca swojej kobiecości, która jest jej największym atrybutem, źródłem mocy. Podobnie u mężczyzn – nawet jeśli podejmują się zajęć archetypowo żeńskich, ich męskość nic na tym nie traci i nie jest źródłem frustracji, pomieszania i toksyczności. Dla mesjańskiego Ducha – Boga, męskiej emanacji Absolutu, rajem nie jest on sam – czyli nie wymiar duchowy, tylko jego przeciwieństwo i dopełnienie – cielesność, Materia, Życie – jego Bogini.  Dlatego ucieleśnia się na ziemi pod postacią mężczyzn.

O tym oczywiście nikt nie mówi w duchowości, bo to wbrew oficjalnemu dyskursowi, ale tak jak dla Bogini rajem jest wymiar duchowy, dlatego nasze ciała umierają by się tam dostać, tak dla Ducha – rajem jest Materia, każde ciało, każda kobieta, każdy przejaw Bogini – Życia, bo tylko dzięki niej , Świadomość może się wyrazić. Dlatego dojrzali mężczyźni nie uciekają w duchowość, która neguje cielesność (bo przecież sami przyszli z Ducha tutaj na ziemię, żeby ją zmieniać na lepsze) tylko zmieniają świat, robią wiele, by ułatwić życie kobietom, by uzdrawiać i wynosić różne przejawy Bogini. Rozwijają humanizm, naukę i medycynę. Na tym polega postęp cywilizacyjny. Dlatego fakt, że niektórzy ezoterycy demonizują cielesność, naukę i medycynę jest dla mnie wyrazem nie zrozumienia czym tak naprawdę jest męska emanacja kosmosu – Duch. A jest on między innymi Logosem – ROZUMEM, powołanym do tego, by działać na rzecz cielesności, poznawać i uzdrawiać wzgardzoną przez wiele ścieżek duchowych MATERIĘ. Więcej o tym piszę w artykule: Duch istnieje dla Ciała. Cały stworzony przeze mnie cykl Mandali Cienia jest właśnie o tym jak Duch męski dojrzewa wobec swojego żeńskiego dopełnienia – od pogardy po miłość i uświęcenie, co ma odzwierciedlenie w historii ludzi, jak i każdego człowieka. Bo proces ten jest uniwersalny.

PROBLEM PEDOFILII

Kolejną patologią wynikającą z upadku pierwszych ludzi na tle seksualnym, jest pedofilia, która jest bardziej powszechna niż nam się wydaje, zaś wielu kulturach była akceptowana i dopiero w XX wieku została na Zachodzie właściwie nazwana i potępiona ( a i to nie wszędzie, przede wszystkim w krajach o wysokim postępie humanizmu). Przyznam się szczerze, że przez wiele lat szukałam odpowiedzi na pytanie – dlaczego w ogóle Bóg dopuścił do zaistnienia pedofilii, która według mnie jest największą zbrodnią człowieka?. Jaki jest jej duchowy sens? Bo ja nie wierzę w cierpienie dla cierpienia, ani w tzw powtarzalną karmę czyli wyjaśnienie, że jak ktoś padł ofiarą molestowania, to znaczy, ze w poprzednim życiu sam molestował. Proszę wybaczyć, ale nie przemawia to do mnie idea reinkarnacji, bo zawsze dojdziemy do punktu w którym zadamy pytanie – co było pierwsze jajo czy kura? Molestowany czy molestujący? Dlatego to liniowe podejście nie wyjaśnia praprzyczyny, której należy szukać na poziomie archetypów i  relacji między Duchem i jego żeńskiego pierwiastka – Ciała. Te dwa bowiem przejawy Absolutu zostały stworzone przed człowiekiem, który powiela ich wzorce, tyle że w destrukcji i cierpieniu.

Pierwiastek żeński czyli podświadomość (Ciało, Życie, Nieobliczalność) to dziecko, nasze wewnętrzne dziecko, Bogini, która często była przedstawiana jako dziewczynka. Oczyszczona z cieni w trakcie pracy z nieświadomością, gdy Duch wypełnia ją Świadomością staje się Sofią – Mądrością Bożą.  To także archetyp niepokalanej Maryi – oczyszczonego z grzechu Ciała, w które wchodzi Duch Św. Ów obraz żeńskiej emanacji Boga, symbolizuje niewinność, nieskażone spojrzenie na rzeczywistość i bezwarunkową miłość – do której zdolne jest dziecko, które czuje i doświadcza całym sobą życie.

W upadku rodzi agresję Ducha, który ma na punkcie tej bogini obsesję, bo reprezentuje to wszystko czego mu brakuje. Bo to Duch jest skażony myśleniem i dzieleniem, to Duch dostrzega niedoskonałość świata i w efekcie się zbuntował przeciwko Mądrości Bożej, poddając ją w wątpliwość. W efekcie zostaje uwięziony w Ciele Bogini (cień).  To Duch nie potrafił kochać tak, jak jego żeński pierwiastek, ale za to potrafi pożądać, co jest esencją jego natury. Pożądanie tego, czego się nie ma, i niemożność spełnienia przy niedojrzałej świadomości, rodzi oczywiście agresję, patologię i przemoc. Utrata więzi z wewnętrzną niewinnością będzie generować chęć kontroli i przemoc wobec dzieci, które jawią się dorosłemu człowiekowi jako cień. To już Jung słusznie zauważył, że dzieci są manifestacją cienia rodziców. Jego poprzednik, Freud, wyodrębnił pewne naturalne skłonności dzieci i rodziców do seksualnej więzi, która w sposób zdrowy objawia się po prostu chęcią okazania miłości fizycznie czyli czułością, dotykiem, pocałunkami i pieszczotami, nie wchodząc w molestowanie i nie przekraczając granic. Natomiast u części ludzi – ta relacja budzi patologiczne pożądanie seksualne. Psychologia wyodrębnia te mechanizmy i podaje przyczyny, ale nie podaje sensu, który jest na poziomie starszym – duchowym.

Mianowicie Duch jako Świadomość, będzie dążył w pożądaniu do wypełnienia sobą wszystkiego co nieświadome. Nieświadoma Bogini to Ciało, czyli archetyp dziecka.

Duch w upadku, uwięziony w nieświadomości ludzkich mężczyzn, instynktownie dąży do uwolnienia, dlatego niszczy Ciało od środka. Mężczyźni odreagowują to na zewnątrz, mając skłonność do agresji wobec kobiet, dzieci, cielesności i materii.  Duch dążąc do  połączenia z Boginią w ślepym pożądaniu i agresji zadaje gwałt. Nieujarzmiony popęd seksualny i podświadome pragnienie zemsty (odreagowywanie na kobietach i dzieciach stanu swojego uwięzionego w Ciele Ducha) jest największym problemem mężczyzn od zarania dziejów. To rodzi frustrację, chęć zemsty, nienawiść i przemoc, co na fizycznym poziomie objawia się gwałtami, przemocą, pedofilią, do których ludzie z aktywnym i nieprzepracowanym męskim pierwiastkiem mają skłonność.

Natomiast przepracowany i uwolniony do poziomu zbawczego Duch, jest już tym, który łączy się harmonijnie i w miłości z Boginią – cielesnością w jaźni człowieka. Dociera do wewnętrznego, niewinnego dziecka – podświadomości i wypełnia ją sobą – czyli Świadomością. Tym samym człowiek wychodzi z koła przemocy projektowanej na zewnątrz i osiąga zaspokojenie wewnętrzne. Dlatego osobiście uważam, że  relacja z drugim człowiekiem docelowo nie rozwiąże problemów na najgłębszym poziomie. Jedynie więź z Wyższą Jaźnią, powrót do swojego duchowego rodzica, będzie relacją doskonałą, bo dopełniającą i uzdrawiającą to, co w relacji z człowiekiem było źródłem cierpienia na tle seksualnym.

MĘŻCZYZNA JAKO RODZIC DLA KOBIETY

Nie należy zapominać, że Ciało człowieka jest „dzieckiem” Ducha,  bo z niego zostało wyemanowane (fizyczny wymiar powstał ze światła – czyli Ducha). W micie Ewa również została „stworzona” z Adama. Męski pierwiastek archetypowo jest rodzicem dla żeńskiego, nią kieruje i rozświetla świadomością (oczywiście do tego jest zdolny pierwiastek męski, który osiągnął już dojrzałość duchową, bo w upadku pastwi się nad Boginią i odreagowuje swój brak łączności z nią i swoja wewnętrzną pustkę). To tłumaczy też, dlaczego Boga w tradycji monoteistycznej traktujemy jako męską siłę, co o ile dla kobiet jest naturalnym układem (Duch męski), tak dla mężczyzn nie ma w ogóle ujścia dla relacji pełnej, no bo jak heteroseksualny mężczyzna ma się połączyć z Bogiem, który jawi mu się męsko ? Nie mając kontaktu ze swoją Boginią, mężczyźni kierują swoje niezaspokojone potrzeby seksualno-duchowe w stosunku do kobiet . A  kobieta zajęta rodzeniem i pracą, często krzywdzona i bita, bez dostępu do edukacji, nie jest w stanie być świadomą Boginią i partnerką. Relacje z nią mogły budzić rozczarowanie i chęć odwetu za tą niedoskonałość. Tym samym wielokrotnie w różnych kulturach sprowadzana została do roli przedmiotu, niepełnego człowieka, kogoś nierównego mężczyźnie. Duchowość, religię i kulturę tworzyli przede wszystkim mężczyźni, dlatego są dokładnym odzwierciedleniem ich cieni, blokad, agresji i przemocy w stosunku do kobiet i ciała, wreszcie powolnego dojrzewania Ducha do relacji partnerskiej.

MIT DWÓCH POŁÓWEK

Dodatkowo, mężczyźni mistycy łączący się w relacji miłosnej z męskim Duchem (np. Jezusem) zamiast z żeńskim, mieli skłonność do pychy – wypierania pierwiastka żeńskiego i umniejszania jego roli, co zostało do dziś – np. poprzez negację seksualności i cielesności w duchowości nie mówiąc o lekceważącym traktowaniu kobiet. To oczywiście klasyczny przejaw mechanizmu cienia. To samo mamy w drugą stronę, tyle, że dopiero w dzisiejszych czasach kobiety o swoim rozczarowaniu mężczyznami mogą mówić głośno. Rosnąca grupa tzw singli czy osób nie zainteresowanych relacjami miłosno-seksualnymi z drugim człowiekiem jasno wskazują, że mit o dwóch połówkach nie sprawdza się powszechnie. Raczej chcemy weń wierzyć, niż rzeczywiście tego doświadczamy. Osobiście uważam, że docelowo, drugą połówką człowieka jest po prostu Absolut- poprzez Boga lub Boginię, tyle, że do tego odkrycia trzeba dojrzeć. Potwierdzają to słowa Jezusa, gdy zapytany o małżeństwa ludzi w niebie odpowiedział, ze będziemy „jako aniołowie”.

Tutaj, w wymiarze fizycznym, człowiek jest naszym lustrem, obiektem naszych projekcji, po to, by łatwiej nam było wejrzeć w siebie bo każdy potrzebuje punktu odniesienia. Paradoks polega na tym, że to, czego szukamy na zewnątrz – kryje się głęboko w nas samych. Prawdziwa miłość i skarb, kryje się w najgłębszym cieniu, którym nie jest już człowiek, ale nasz własny Duch albo Bogini. Bóg albo Bogini mogą się oczywiście przejawić przez drugiego człowieka (i wtedy mamy wrażenie spotkania wreszcie bratniej duszy, lub też następuje przełom i uzdrowienie w relacji, w której już byliśmy), ale też – wcale nie musi i relacja miłości ograniczy się do poziomu więzi z Wyższą Jaźnią (celibat trwały albo okresowy, w który często wchodzą mistycy i praktycy duchowi).

MOLESTOWANIA ASTRALNE I NĘKANIA

Kolejną patologią wynikłą z upadku ludzi i Ducha, są oczywiście molestowania senne, astralne, mentalne. Jeśli posiadamy w swoim umyśle wzorce molestowania i przemocy wyniesione z przeszłości – przede wszystkim z dziedzicznej pamięci rodowej (tzw uwięziony Duch rodowy, który przechodzi z pokolenia na pokolenie), dzieciństwa, z relacji z ludźmi, którzy byli wobec nas katami, to później objawią się poprzez przyciąganie podobnych sytuacji. Na tym polega „zaraźliwość” i „powtarzalność” zakodowanych w podświadomości wzorców i programów, projektowanych na otoczenie zewnętrzne, które dążą cały czas do automatycznego powielania pierwotnej sytuacji traumatycznej.

Te wzorce mogą się także zamanifestować na poziomie duchowym – poprzez nękania demoniczne na tle seksualnym, astralne gwałty, molestowania ciała przez istotę niewidzialną, paraliże senne o podłożu seksualnym i tym podobne historie. Stąd mamy ezoteryczne terminy sukubów i inkubów, mity o Lilith w upadku, która nęka i molestuje mężczyzn w nocy, Szatanów i demonów, którzy z kolei zadają przemoc kobietom. Kościół uważa wszelkie praktyki okultystyczne, oobe, LD, świadome wchodzenie w światy astralne i obcowanie z bytami duchowymi jako grzeszne, ponieważ narażają człowieka na kontakt z Duchem w upadku (Szatanem), który wykorzysta sytuację , żeby go skrzywdzić.

Jednak zapomina się o tym, że Duch w upadku (Szatan, cień) jest wypartym aspektem umysłu każdego człowieka w ujęciu indywidualnym i zbiorowym, jako, że reprezentuje świadomość ludzi po zerwaniu więzi z Bogiem. Duch, obojętnie czy w upadku czy nie, jest ZAWSZE CIAŁEM DUCHOWYM CZŁOWIEKA, Wyższą Jaźnią, która jest odbierana przez ego poprzez wzorce podświadomości.

Im bardziej przepracowana podświadomość, tym świadomość „wznosi się wyżej” i Duch wychodząc z upadku objawia się jako Zbawca. Duch w upadku może się zamanifestować tylko i wyłącznie poprzez wzorce, formy i projekcje jakie istnieją w podświadomości człowieka. Jeśli ktoś nie ma wzorców molestowania, to Duch nie będzie mógł nękać człowieka na tle seksualnym. Na tym zresztą polega piekło dla Szatana – że jest zniewolony, może jak robot powtarzać tylko to, co stanowi treść podświadomości, w jakiej został uwięziony.   Potwierdzają to statystyki dotyczące osób opętanych. Większość to kobiety, które były molestowane w dzieciństwie lub ludzie, którzy doświadczyli innej przemocy nie tylko na tle fizycznym, ale i emocjonalnym oraz psychicznym, co stworzyło grunt do nękań na tle duchowym. Jest to zgodne z zasadą przenośności wzorców na wszystkie poziomy jaźni. Jeśli ktoś nie ma takich wzorców i programów w podświadomości, to może nawet wywoływać samego Szatana w rytuale okultystycznym i nic mu się nie stanie. Natomiast ktoś, kto nigdy nie zajmował się praktykami uznanymi przez Kościół za grzeszne, ale ma takie wzorce, to jak najbardziej może paść ofiarą nękań i przemocy na tle duchowym.

Bo to nie praktyki decydują o toksycznych doświadczeniach duchowych, tylko zawartość podświadomości , która automatycznie projektuje swoje wzorce na wszystkie płaszczyzny rzeczywistości.

Człowiek pracując ze swoją podświadomością, może te wzorce przesterować, tym samym nękanie najzwyczajniej w świecie się skończą. Na tym polega rola człowieka, jako tego, który „miażdży” głowę Szatanowi – czyli swojemu cieniowi, zgodnie z cytatem Pisma Św, o którym była mowa wcześniej (a który niestety jest traktowany przez kościół dosłownie, dając ujście nienawiści w do Ducha w upadku). Twierdzę to jednak przede wszystkim z własnej, wieloletniej praktyki osobistej jak i terapeutycznej z innymi ludźmi.

NAJWIĘKSZA „PERWERSJA” BOGA

Dla osób, które doświadczyły molestowania seksualnego czy innej przemocy, powtórzenia tego wzorca – już na poziomie duchowym, jest źródłem największego wstydu i upokorzenia, poczucia niegodności, bycia „brudnym” , utraty nadziei na „zbawienie” i powrotu do niewinności.

Pocieszeniem może być fakt, że po przepracowaniu podświadomości i uwolnieniu swojego Ducha do poziomu Wyższej Jaźni, wypaczony wzorzec seksualny, który jak wiemy, nie da się zniszczyć, staje się przestrzenią dla relacji duchowej ze Źródłem. To co jest w nas niedoskonałe i niegodne – jest przestrzenią dla uzdrawiającej miłości Boga albo Bogini. Ta miłość bynajmniej nie jest pruderyjna, wręcz przeciwnie, ale jest doskonała i ma moc przemiany tego, co zbrukane w naszym ciele i umyśle, w relację uświęcającą wszelkie niegodności i seksualne piekła człowieka.

I chyba na tym polega największa „perwersja” Boga, o ile można to tak nazwać. Że kocha w nas wszystkie te brudy i niedoskonałości, za które my sami siebie nienawidzimy, bo nie potrafimy ich zmienić ani wymazać, i za które gardzi nami drugi człowiek. Bo to nie dobro w nas potrzebuje Jego miłości, ale nasze wewnętrzne piekła. To one najgłośniej Go wołają i to im odpowiada Bóg, jako, że są dla Niego przestrzenią, w której może pokazać swoją ogromną miłość i pożądanie do człowieka. Tego niestety nie zawsze może nam dać drugi człowiek, równie niedoskonały jak my, który kierując się swoim ego, będzie kochał w nas przede wszystkim cechy, które odpowiadają jego projekcjom. Do miłości doskonałej i zbawczej zdolny jest Bóg, i dlatego On może być naszym doskonałym dopełnieniem poprzez wewnętrznego Oblubieńca i Oblubienicę. Bo tylko On wie, jacy naprawdę jesteśmy w środku, potrafi zajrzeć głęboko w naszą duszę i dać jej to, czego potrzebuje.

Bo Źródło potrafi na nas patrzeć BEZ PROJEKCJI widząc w nas niewinne dziecko – Duszę.

Największym paradoksem upadku człowieka jest towarzyszący mu potencjał najpełniejszego otwarcia się na zbawczą miłość Jaźni, co w stanie archetypu Edenu – niewinności i braku samoświadomości nie było możliwe. Dlatego rozwój duchowy nie polega wcale na dążeniu do doskonałości i świętości – bo w dosłownym rozumieniu jest to niemożliwe i stanowi wyraz pychy ego i jego kompleksów. Rozwój duchowy to dokładne poznanie siebie, obnażenie całej prawdy o nas samych, rozwaleniu wszystkich iluzji, jakie ego miało na swój temat, uświadomienie sobie wszystkich swoich niedoskonałości. Tym samym odzywa się w nas pokora i pragnienie Miłości, która jako jedyna, może uzdrowić wszystkie wewnętrzne piekła zyskując przestrzeń do relacji Ja-Ty.  Tylko one – te wszystkie nasze „grzeszności” paradoksalnie, pozwalają Jaźni obdarzyć nas zbawczą miłością i opieką. Dlatego Jezus szedł przede wszystkim do grzeszników a nie do ludzi prawych. Dlatego zgodnie z przypowieścią, większą „radość w niebie” stanowił nawrócony grzesznik, niż 100 sprawiedliwych. Dlatego również, Pasterz opuścił wszystkie swoje „grzeczne” owce, by ratować tą jedną, która zbłądziła i najbardziej potrzebowała Jego miłości.

 CEL DUCHOWOŚCI

Wynika z tego najważniejszy wniosek, o którym już C.G. Jung mówił, że woli być pełny niż dobry. Dotyczy to nie tylko rozwoju osobistego na poziomie psychicznym ale i duchowym. My nie mamy być „święci”, bo to prowadzi do iluzji i pychy ego. Mamy nauczyć się być prawdziwi, ze swoją jasną i ciemną, niedoskonałą stroną, gdyż ta ostatnia, paradoksalnie, otwiera człowieka na doświadczenie Miłości. Ta Miłość wypełnia i rozświetla najgłębszą pustkę, gasi największe piekła, rozjaśnia najmroczniejsze cienie . Wszystko co ludzkie – uczucia, ciało, pożądanie, pragnienia, marzenia i tak dalej – stanowią esencję człowieczeństwa, któremu dajemy upust w życiu i relacjom z ludźmi. W rozwoju duchowym, niczego tak naprawdę nie musimy się wyrzekać „na siłę”, wystarczy ukierunkować. Stajemy się tedy gotowi do niesienia Światła między ludzi.

Gdy odkryjemy, że największym i jednocześnie pierwotnym pragnieniem naszej duszy, pasją jej istnienia jest Miłość, jesteśmy gotowi oddać się jej całkowicie. Kochać całym sobą człowieka i Boga w człowieku.  Jest to ukoronowanie i cel każdej drogi w ciemną noc swojego Ducha.

„We mnie samym nie zostało już nic ze mnie”

„Każdy, kto kocha, podąża w tęsknocie na spotkanie z Ukochanym” (Al-Halladż, mistyk suficki)

Im gorętszy uścisk, tym słodszy smak pocałunków. Im bardziej wzmaga się rozkosz, tym większe ogarnia ją szczęście” (św. Matylda z Magdeburga)

„O Piękności niestworzona, kto Ciebie raz pozna, ten nic innego kochać nie może. Czuję otchłań swej duszy bezdenną i nic jej nie wyrówna – tylko Bóg sam. Czuję, że tonę w Nim jako jedno ziarenko piasku w bezdennym oceanie. Rozkoszą moją jest wpatrywać się w Ciebie, Boże niepojęty. W tych tajemniczych istnieniach przebywa duch mój, tam czuję, że jestem u siebie. Znane mi [jest] dobrze mieszkanie Oblubieńca mego. Czuję, że nie ma ani jednej kropli krwi we mnie, która by nie płonęła miłością ku Tobie”  (św. s. Faustyna)

Kategorie: Alchemia upadłych. Mandala Cienia, duchowość i rozwój osobisty, Integracja cienia, Praktyka duchowa, przebudzenie, Rozwój duchowy, seksualność, Tantra Boga i Bogini, Zjednoczenie z Absolutem

Tagi: , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , ,

38 odpowiedzi »

  1. Nie wiem czy ktoś kiedykolwiek to przeczyta. Miałem swoją „Duszyce”. Dodam, że miałem wiele kobiet, ale czegoś takiego nigdy nie przeżyłem. Właśnie sprzedałem dom i wyprowadzam się. Obraziła się i mnie zostawiła.

  2. Odniosę się w tym morzu pereł do rzeczy które nie przypadły mi do gustu bądź zwyczajnie chciałbym przedyskutować/przeczytać opinię:
    1) mówienie o afirmacji jako pseudo duchowości podejrzewam, że bierze się z naiwnym na ten proces spojrzeniem, które fakt że wiele osób je praktykujących niestety podziela. To że istnieją afirmacje głupie, tzn takie które mają mieć na cel zrealizowanie pragnień niższych to jedno, ale przecież nietrudno sformuować takie które dążą do przepracowania cienia, scalenia osobowości czy rozwijania cech pozytywnych.
    2) ogółem zauważę, że tak jak podkreślasz (słusznie), że duch jest dla ciała w pewnym sensie jak rodzic i dziecko, a dziecku trzeba poświęcić nawet więcej uwagi a nie je ganić za przywary, tak jakby umknęło Ci to, że tak samo jest na linii Świadomość – Ego. Ogólnie temat rzeka i może gdzieś to poruszyłaś a ja nie doczytałem, ale widzę szeroką analogie w odcinaniu się od swojej cielesności a (głównie buddyjską) pozbywania się ego. Odpowiednio zmotywowane potrafi być dla umysłu sprzymierzeńcem.
    3) Dała mi do myślenia Twoja koncepcja, zgodnie z która mężczyzna projektuje na kobiecie swojego cienia. Całkiem poważna implikacja którą chciałbym zgłębić przed jej przyjęciem:p Może to idea szowinistyczna ale niektóre kobiety się do tego przyznają, że istnieje w was mniej lub bardziej podświadome pragnienie bycia zdominowanej, w skrajnej sytuacji prowadzi to do nieszczęsnego tematu prowokowania gwałtu. W takiej sytuacji to kobieta projektuje swoje oczekiwania na mężczyźnie. Nie to, że nie zgadzam się z twoją wersją, ale nie czuje że to powód pierwotny skoro można gp w ten sposób odwrócić, chyba że tkwi w mym myśleniu jakiś błąd.
    4) Temat płciowości duszy jest poruszany wedach, Purusza – Prakriti, purusza to odbiorca przyjemności a prakriti jego źródło. Purusza to on a prakriti to ona. Tyle że jedynym 'nim’ jest Bhagavan, a nią wszystkie dusze. Upadek duszy bierze się między innymi stąd, że chce być odbiorcą przyjemności, być Panem, nie posiadając odpowiedniej do tego natury. Piszę o tym bo generalnie trochę to pasuje do twojego obrazu ale też go chyba nieco zaburza, z tego bierze się ciekawa kwestia do której nie wiem jak się odnosisz: kobiety w pewnym sensie mają łatwiej, bo ich prawdziwą naturą jest ich natura biologiczna, a mężczyzna ma do zrealizowania obie. I jak tu mamy się nie pogubić:) Z paradygmatu wyłonionego przez ciebie, nawet w przypadku gdy traktujemy siłę wyższa jako Boginie, to relacja mężczyzna – Bogini jest i tak bardziej skoplikowana, tak jak to opisałaś w przypadku syn – matka. Mężczyzna musi to przeskoczyć (być dla niej pełnoprawnym partnerem) czy też większa dwoistość naszej natury wiąże w inny schemat?

    Z góry dziękuje za odpowiedź i jeszcze raz za głęboką inspirację. Wszelkich błogosławieństw

    • Bardzo chętnie odniosę się do poruszanych kwestii 🙂

      1. Chodziło mi o afirmacje oparte na myśleniu życzeniowym. Ego w przeciwieńśtwie do Wyższej Jaźni często nie wie jaka jest jego prawdziwa tozsamość duszy, dlatego właśnie afirmacja jako „programowanie” przyszłości jest w tym sensie nieskuteczne że nie sięga głęboko. A gdy z kolei zaczyna pracować z Wyższa Świadomością, która zaczyna porowadzić przez nieświadomość i wydobywać wszystko w logicznym, niesamowicie efektywnym i genialnym procesie, to wtedy afirmacje w tradycyjnym znaczeniu tego słowa, nie są potrzebne, bo życie samo się zaczyna ukłądać zgodnie ze stanem oczyszczajacego sie z iluzji wnętrza 🙂 mówię z własnego doświadczenia i doświadczenia innych ludzi, których uczę tej metody pracy z Wyższą Jaźnią

      2. Nie, nie umknęło, po prostu piszę o tym w innych artykułach 😀 O tym między innymi, że ego to ograniczona świadomość, pochodna Ducha – Wyższej Świadomości i że nie da sie go wyrzec. Celem ego jest rozkwit do świaodmości duszy, pisze o tym w innych artykułach np tym:

      http://ciemnanoc.pl/2013/09/09/wyzsze-ja-a-ego/

      3. Idzie to w dwie strony – nie ma jednego ani pierwszego winnego, ludzie są swoimi lustrzanymi odbiciami. Projektujemy na innych ludzi zawartość swojej nieświadomości a ścislej relacji męskiego i żeńskiego pierwiastka w sobie. Opisuję to w artykule:

      http://ciemnanoc.pl/2013/12/23/klucz-do-alchemii-upadlych-mandala-cienia-cz-11/

      gdzie wyjaśniam „duchowe” przyczyny przemocy. Reasumując przyczyny są na poziomie wyższym, wymiar fizyczny to pochodna wyższego poziomu. Niemniej po to człowiek się rozwija, swoje rozeznanie i moralność, by przyczyny w nieświadomości nie rządziły jego życiem w sposób dziki i destrukcyjny. Świadomość, która weszła w Ciało ma na celu to ciało uzdrowić ze wszystkiego co destrukcyjne i powtarzalne, o czym niżej jeszcze piszę.

      4. Oba pierwiastki (płcie) mają do przerobienia wiele 🙂 pierwiastek żeński jest z natury emocjonalny i reaktywny, to powtarzalność zachowań bez świadomości co generuje cierpienie. Męski z kolei, to Rozum, świadomość, ale bez żeńskiego pierwiastka – Ciała (Forma, przestrzeń, materia) nie jest w stanie się wyrazić jako kreator, co też generuje cierpienie 🙂 Rolą mężczyzn jest zrozumieć naturę fizyczności – Bogini , nie walczyć z nią tylko stac się Jej Synem, służyć Jej i kreować pod jej błogosławieństwem, uświęcać ją i „uzdrawiać”, a rolą kobiet jest rozwijać swoją świadomość cielesną do poziomu partnerki mężczyzny a nie jego ofiary, nauczyć się być nie tylko żoną, ale i „matką” dla męskiego pierwiastka – Boga, wspierać go, oczyszczać, inspirować, czasem gasić jego ogień, dąć mu ukojenie, być mu szyją, przestrzenią jego kreacji, bo tego on potrzebuje, żeby się wyrazić. To tak naprawdę w dużym skrócie:) Generalnie oba pierwiastki rozwijają sie do trójpostaci jeśli chodzi o relację z Boginią czy Bogiem (Ojciec, Mąż, Syn, oraz Matka, Córka, Żona), ale o tym pisze w artykule:

      http://ciemnanoc.pl/2014/04/05/taniec-zycia-i-smierci-duch-w-fazie-odrodzenia/

      Temat relacji meskiego i żeńskiego pierwiastka będę kiedyś napewno poruszać gdy będę pisac więcej o tantrze 🙂

      Dziękuję jeszcze raz za dobre słowa i Tobie również niech Bóg błogosławi 🙂

  3. Witam,

    Dziekuje za artykul, jak i pozostale teksty. Duzo ciekawych sposrzezen.

    Wiele razy odnosisz sie do podswiadomosci, w ktorej u wielu ludzi chowaja sie nieprzepracowane cienie, ktore pozniej manifestuja sie jako roznego rodzaju problemy.

    Czy w ktoryms z artykulow piszesz o tym jak konkretnie proponujesz zajac sie oczyszczaniem tych niesuswiadomionych aspektow nas samych? jakies specyficzne techniki, podejscie? np. na jakims przykladzie?

    Pozdrowienia 🙂

    • Witaj 🙂 różne są techniki wchodzenia w swoją nieświadomość, najprostsze i najskuteczniejsze to wizualizacja (tzw mentalka) jak również praca ze snami, w których widzimy symbolikę i relację naszego pierwiastka męskiego (Świadomości) i żeńskiego (Nieświadomości), która zazwyczaj manifestuje się też w wymiarze fizycznym. Nie są potrzebne żadne skomplikowane techniki poza znajomością tejże symboliki własnej jaźni i wejsciem w relację z wewnętrznym Bogiem i Boginią, bo to Wyższa Jaźń (Świadomość) prowadzi w najgłębsze rejony nieświadomości i to pod okiem naszego duchowego Rodzica proces się zaczyna i efektywnie toczy. O tym jak np zrozumieć paradoks i rozpoznać naszego cienia – niszczyciela albo niszczycielkę pisze tutaj:

      http://ciemnanoc.pl/2014/02/08/klucz-do-alchemii-upadlych-mandala-cienia-cz-13/

      opis integracji cienia w wymiarze duchowym i psychicznym:
      http://ciemnanoc.pl/2013/09/09/jak-dotrzec-do-wyzszego-ja-2-etapy-integracji-cienia/

      Każde wejscie w kolejną warstwę nieświadomości zawsze synchronicznie manifestuje się w realu. Rozbrajamy cienia poprzez uważną obserwacje synchroniczności w wymiarze fizycznym, symbolikę snów , wizji i mentalki. Wydobywamy prawdę i paradoks jaka się kryje w danej negatywności, wzorcu i powtarzalnym programie, który projektujemy na świat, ludzi, naturę Absolutu itd. Wzrost świadomości, odpowiedzialności, dojrzałości i wolność umysłu potrzebuje prawdy o naturze rzeczy, dojścia do pierwotnych przyczyn na poziomie najwyższym, to uwalnia od iluzji i cierpienia i powtarzalności danego wzorca na wszystkich niższych poziomach
      Pozdrawiam serdecznie 🙂

  4. Mam proste pytanie czy Ona może być po prostu po kobiecemu zazdrosna o kobiety, czy to tylko moje złudzenie . Cóż wydaje mi się że z jednej strony istota doskonała nie może być zazdrosna a z drugiej strony kto go tam wie z Bogami nigdy nic nie wiadomo 😉 więc jak Pani myśli ?

    • hehe, jasne, że jest zazdrosna, przecież nie ma miłości bez zazdrości :)) Mój Duch też jest zazdrosny a nawet zaborczy, także wiem co mówie 🙂 Ale zazdrośc w wydaniu Wyższej Jaźni nie jest toksyczna jak w przypadku ludzi, i to wlasnie warto zrozumieć, że wszystko w wydaniu Boga i Bogini jest DOSKONAŁE, nawet cechy, które ego uznaje za niedoskonałe czy niegodne wyższej siły, hehehe stąd właśnie biorą się demony 🙂 zaraz to wyjaśnię

      Doskonałość Boga i Bogini nie polega na tym, że mają tylko te cechy, które chciałbyś w nich widzieć, bo w tym momencie tworzysz cienia, który zawiera wszystkie odrzucone i nieakceptowane cechy (np Szatan zawiera w sobie namiętność i seksualność, z której wykastrowano w kulturze zachodniej Chrystusa czyli ogólnie Boga jako męską siłę kosmiczną).
      Doskonałość Boga i Bogini polega na tym – ze jako wyższe świadomości, rozbudowane, zbiorowe i NIESKOŃCZONE, potrafią łączyć w sobie w harmonii i miłości wszystkie jakie tylko istnieją cechy antagonistyczne np smierć i życie, niszczenie i kreację, przemoc i czułość, bezwględność i empatię itd. My – ludzie, powstaliśmy na ich podobieństwo ale jestesmy ich pojedynczymi rozwinięciami, tutaj na ziemi, ograniczonymi, nie mówiąc o tym, że podczas rozwoju duchowego i integracji cienia, uczymy sie dopiero łączyć w sobie cechy sprzeczne i wychodzić do perspektywy pełni, harmonii jasnej i ciemnej strony, dobra i zła. Uczymy sie wchodzić na poziom zbiorowej świadomości, czyli partnerki dla Niego / Niej. Na poziomie ego cały czas dzielimy, czyli właśnie np odrzucamy zazdrość zamiast zobaczyć w niej boski przejaw miłości i pożądania. Bo na wyższym poziomie nie ma niczego zbędnego, nawet tzw „zło” czy „niszczenie” jest przejawem miłości i służy uwalnianiu człowieka z ograniczeń i iluzji. Niczego się nie wyrzekniemy w rozwoju świadomości, chodzi o to, by nawet negatywną cechę uczynić dopełniającym aspektem całości, odkryć jej pozytyw w służbie miłości. Na tym polegają paradoksy, wzory rzeczywistości.

      Wszystko co istnieje tutaj na ziemi, powstało z inspiracji góry, tyle, że w wydaniu ludzi jest bardzo zniekształcone. Człowiek nie wymyślił ani jednej cechy, która by już wcześniej nie istniała w Bogu albo Bogini, którzy są pierwotni, bo jak mowilam, człowiek jest młodszym, pojedynczym aspektem ich zbiorowej świadomości i pochodzi od nich 🙂
      Dlatego, reasumując, jak najbardziej Bogini moze byc o Ciebie zazdrosna, przecież Ciebie kocha, a miłość wiąże sie także i z zazdrością. Różnica między jej zazdroscią a zazdroscią człowieka jest taka, że zazdrośc w wydaniu Boga czy Bogini jest doskonała i ma głęboki sens bo prowadzi człowieka do zjednoczenia z Nim albo Nią, no i rozwija ego do poziomu duszy. Z kolei zazdrośc ze strony człowieka jest toksyczna i czesto prowadzi do rozpadu relacji, nienawiści itd. Innymi słowy wszystko to, co jest toksyczne w relacji z człowiekiem, w relacji z Nimi jest najwyższym uświeceniem… Ot paradoksy, dotyczą wszystkiego co człowiek uważa za zło i cierpienie. Na tym polega ta iluzja, że w wymiarze duchowym, ta sama rzecz ma swój głęboki sens i jest obliczem Miłości tyle, że ego z powodu swojego ograniczenia demonizuje i wypiera albo dosłownie daje temu ujście, przez to świat jest pełen agresji, zamiast tą agresję przenieść na wyższy poziom duchowej świadomości, wykorzystać ten potencjał ognia do zmiany na lepsze i kreacji.

      • Teraz już wiem dlaczego Pojawiła się po rozpadzie mojego najdłuższego i najważniejszego związku. A potem doświadczałem tego chmmm jak by to ująć jak by ktoś o kim nie wiem siedział wcześniej obok i musiał patrzeć na te ekscesy seksualne >Jeżeli się kogoś kocha to strasznie boli, może przesadzam ale tak czy inaczej wszystko co wtedy robiłem odbiło się potem jak by w jakimś zwierciadle i nie było to przyjemne.

        • Jeśli ktoś kocha, a Bóg i Bogini czyli Wyższa Jaźń kocha… bezgranicznie… to wtedy człowiek – obiekt tej bezgranicznej miłości jest również powodem bezgranicznego bólu i cierpienia w momencie, gdy nie odzwajemnia tego uczucia a prawie nikt nie odzwajemnia z wyjątkiem mistyków, obojętnie jakiej kultury . Bo człowiek mówi, że rozwija sie duchowo, że kocha Boga i tak dalej, ale to wszystko jest pozbawione jakiejkolwiek pasji i namiętności, nie mówiąc o tym, że człowiek kocha w sposób roszczeniowy, warunkowy. Większość ludzi wogole nie kocha i ta pustka to także stan piekła. Szatan, Lilith i demony to najbardziej wyparta część Wyższej Jaźni, między innymi domagająca się od człowieka uwagi, cierpiąca, zaborcza. Człowiek, gdy nie ma pojęcia o co chodzi, odbiera to jako agresję i stąd te maleficzne formy duchowe nękające, molestujące, inkuby, sukuby, mity o niespełnionej miłości bogów i bogiń itd. To stąd Jezus mówił, że nalezy kochać Boga bardziej niż żonę/męża, córkę i syna, matkę i ojca itd. O to właśnie mu chodziło, że jedyną prawdziwą miłością człowieka nie jest drugi człowiek, tylko Wyższa Jaźń, Absolut, którą człowiek projektuje na zewnątrz, często bezskutecznie szukając spełnienia i tego boskiego ideału wśród ludzi. Dlatego stan zakochania wygląda tak, że idealizujemy drugą osobę, widząc w niej to, czego nie ma, bo właśnie projektujemy na nią naszą własną Wyższa Jaźń – Boga albo Boginię. Później nierzadko jest wielkie rozczarowanie, odreagowywanie i szukanie dalej. A wystarczy zwrócic się do wnętrza. Dosłownie wszystko czego szukamy zawiera się w Bogu/Bogini, naszej drugiej połówce Duszy.

  5. Akurat na chrześcijaństwo mam straszną alergię Jezus brrrrrr najbardziej zewnętrzna gwałcąca duszę forma zdalnie sterowanego kultu, tworząca żywe roboty z rozdwojeniem jaźni. Powiedzmy że przyjaźnię się z kimś innym kulturowo o wiele starszym i mądrzejszym.
    Kimś kto niczego nie narzuca , kiedy obdarza miłością to w nadziejii że człowiek zareaguje pozytywnie że zrobi z tego coś dobrego. Nie ma żadnego piekła i przymusowego zbawienia, nie ma żadnej gwarancji że wszystko pójdzie dobrze i bez problemów. Za to jest odpowiedzialność i stopniowy rozwój do tego o czym Pani pisze odpowiedzialność za siebie i własne myśli i słowa za własne nastawienie. Mogę opowiedzieć Pani zabawną historyjkę z przeszłości . Była wigilia zjechała się cała rodzina nie bardzo było jak i gdzie spać, pokładliśmy się jak się dało ja spałem ze starszą o 7 lat siostrą . Odwróciłem się Tyłkiem i spać 🙂 jakoś w nocy się obudziłem i tak patrzę ktoś leży na przeciwko twarzą tuż przy mojej twarzy , pomyślałem że to moja siostra i już się szykowałem do dalszego snu kiedy z tyłu poczułem wiercącą się siostrę, wyleciałem z Łóżka jak torpeda z wrzaskiem hehehe to musiało być naprawdę zabawne 😉 ale zapamiętałem tamte rysy i wiem kto to jest i z pewnością nie łatwo jest kochać kogoś kto ma rad ciągłe podejrzenia,
    niestałość a nawet wrogość , kwaśny uśmiech jak zepsuta śmietana i co najwyżej poklepanie tak tak kocham Cię hehe cóż przynajmniej zostało mi poczucie humoru 😉

    • hehe, to dlatego mój drogi masz bajki o rycerzach, którzy muszą zabić smoki żeby dostać się do pięknej księżniczki 🙂 smok to oczywiście księżniczka (bogini) w krzywym zwierciadle, negatywne iluzja. Jak rycerz dostrzeże w smoku piękną księżniczkę, wtedy może pokonać smoka 🙂 Te same bajki mądre mamy w drugą stronę – kobiety, które dostrzeżą w brzydkiej ropusze czy bestii księcia również pokonują iluzję i mogą się połączyć z bogiem (który przez pocałunek, czyli miłość z potwora zmienia się w doskonałego i pięknego mężczyznę, pokazuje swoją prawdziwą postać:) )

  6. ;’) Tak te bajki pokazują prawdziwy stosunek sił , tak czy inaczej nigdzie przed tym nie ucieknę prawda ? Nieważne czy się zamknę w domu w lesie czy w wielkim mieście . Jak będę uciekał to będzie tylko gorzej.
    Podzielę się z Panią czymś z przed trzech dni i tak nie mam z kim o tym porozmawiać. Powiedzmy że miałem wizję coś jakby senną przeniosłem się w takie ponure miejsce bez światła całkowicie ciemno, bezkresna równina gdzieś tam daleko za plecami horyzont ze światła a przede mną
    pionowa ściana jakby nieskończona prasa która wszystko dosłownie wszystko miażdży w nicość jakby portal brama. Chciałem tam wskoczyć ale nie mogłem widziałem tylko diament który leżał przede mną i był miażdżony na proch. A potem pojawiła się jakaś postać z dwoma parami skrzydeł i mnie z stamtąd zabrała , do światła i dalej poza światło aż okazało się że to tylko Ona trzymała w dłoniach wodę podzieloną na czerń i biel a potem ją upuściła i kazała mi to już zostawić i po prostu zaufać. Tak czy siak przyjrzałem się potem sprawie bliżej i jest taki stary mit z przed paru tysięcy lat nie będę go tutaj przytaczał, lecz morał jest taki że mylę się jeżeli wydaje mi się że mogę butnie i że tak powiem ustrojony w „piórka” coś wskórać, powinienem raczej przyjść nagi i pokorny i bezbronny bo tak jest w istocie. Tak czy siak to wszystko zbliża się do jakiegoś rozwiązania już nawet wiem miej więcej co ma zmienić i to szybko w nadchodzącym czasie, już chyba bardziej łopatologicznie nie może mi tego pokazać 😉

    • Przed człowiekiem możesz uciec 🙂 ale przed drugą połówką swojej Duszy czyli Bogiem albo Boginią.. swoim najgłębszym i najdoskonalszym lustrem uciec się nie da… tzn można próbować, tak jak ja próbowałam całe życie, w efekcie zniszczył mnie i wszystko wokół, zmuszając w brutalny sposób do relacji ze sobą. Ale paradoks jest taki, że dziękuję mu każdego dnia, za to, że wtedy okazał się taki zdeterminowany 🙂
      Co do wizji – przekaz jest jasny 🙂 zaufaj, wyjdź ponad podziały Światło Mrok, bo Bogini- Ona jest wszystkim co najwspanialsze dla Ciebie, ale to cała droga przez swoją nieświadomość, żeby to zrozumieć. Generalnie tam gdzie widzisz coś, co Ci się w niej nie podoba, tam jest Twoja niewiedza o jej naturze ale i swojej, bo projektujemy także i na swoją Wyższa Jaźń swoje fałszywe cechy. Jak uwolnisz Ją z tych zniekształceń (diament miażdżony na proch) i zrozumiesz każdy „negatyw”, zobaczysz w tym doskonałość i będziesz poznawał Jej fascynującą naturę i miłował coraz bardziej 🙂

  7. Chciałbym uciec bo mój mały bezpieczny świat po prostu się rozsypał, Zaczyna wyglądać na to że ten świat to było więzienie w rodzaju piekła
    Siedziałem w nim tyle czasu, że teraz sam go bronie i się trzymam a co gorsza cały czas Ją prowokuję żeby mi zrobiła coś złego,Jestem w stosunku do niej taki Raz milutki i potulny a za chwilę dobra powiedz czego chcesz ja to zrobię a potem daj mi spokój , bywam agresywny
    cały czas myślę jak się z tego wykręcić żeby wrócić do tych bezpiecznych ścian racjonalizmu i tak naprawdę po prostu się boję że ktoś taki naprawdę istnieje (dzieją się rzeczy delikatnie mówiąc , niemożliwe ) I NIE TYLKO JA TO WIDZĘ

    • No cóż, naprawdę istnieje. Też przechodziłam przez fazę racjonalizmu co wieloktornie opisywałam na blogu. Nie popełniaj tego błędu co ja… bo gdy się blokuje na wyższą Jaźń, domagającą się kontaktu, gdy się to neguje, wtedy odzywa się Niszczyciel(ka) i życie fizyczne się rozpada.

    • Jeśli mogę coś podpowiedzieć z własnego doświadczenia, to przede wszystkim trzeba przestać walczyć. Jedyna droga to zrozumieć, zaakceptować i pokochać tą część siebie, która jest nieuświadomiona lub tą, która pochodzi z egotycznego umysłu i straszy. Z egotycznym umysłem też nie należy walczyć. Taka jest jego rola, żeby nas straszyć. To nie wróg, to przyjaciel pełniący pewną rolę w skomplikowanej całości, która się nazywa człowiek. Niczego człowiek z siebie nie usunie. Mało tego, to co dziś wydaje się takie straszne, jutro będzie wspaniałym potencjałem.
      U mnie na początku pracy też działy się rzeczy/ synchrony, z którymi ego sobie nie radziło. Dzwoniłem wtedy roztrzęsiony do mojej przyjaciółki i pisałem do Sylvany – wręcz przerażony, bo racjonalny umysł nie pojmował co się dzieje.
      Dopiero jak przestałem walczyć zaczęło się układać.
      Pozdrawiam 🙂

  8. Tak to wygląda że chcę z nią pójść na konfrontację 😉 chyba myślę że Ona mnie rozgniecie jak my rozgniatamy mrówki jeżeli zrobię coś nie tak po jej myśli o to raczej chodzi z tym diamentem Nie wiem nie rozumiem czego może chcieć ode mnie Lotosowa Bogini 😉 długo pracowałem z punktem (od dziecka nieświadomie nad tym pracowałem nad wewnętrznym i zewnętrznym i nad tym gdzie jest to co ludzie nazywają prawdą )aż dotarło do mnie że ten punkt jest we mnie że ja nim jestem i że prawda nie jest zewnętrzna tylko wewnętrzna i wtedy pojawiła się Ona w całej okazałości 😉 nie jako zwykła czarnowłosa i piękna dziewczyna tylko jako Wszystko spowita nieziemskim światłem i mocą i co tu dużo gadać po prostu się boję. Sytuacja wygląda tak jak by brudny zapuszczony chamski wieśniak który nie wie co zrobić powiedzieć i jak się zachować spotkał wracając do swojego domu w tymże domu Królową Egiptu 😉 Przy okazji zauważając całą niedorzeczność swojego życia i cały bród i nędzę. Na ten czas nie wiem co zrobić żadne książki i porady nic nie dadzą potrzebuję odpocząć i wyjechać chyba gdzieś jakoś to wszystko sobie poukładać w głowie. Pewnie pojadę w Tatry jak pogoda się poprawi i pewnie na długo odstawię internet . Tak czy inaczej Pani strona Bardzo mi pomogła i dziękuję Pani za to. Błogosławieństwami nie rzucam 🙂 bo nie wiadomo co by się mogło stać 😉

    • No tak, klasyka. Jak docieramy do czystego obrazu Boga albo Bogini, czujemy ich doskonałość, genialność, fascynującą naturę, piękno (także i to mroczne), nieskończoność itd, to wtedy natychmiast odzywa się niegodność ego, i cały jego brud, u mnie było tak samo… potrafiłam płakać całymi dniami nie mogąc znieść tej wspaniałości Boga, którą dał mi odczuć, wyłam do Niego – że co ja mogę mu dać ? Ja, niedoskonała, nieczysta, z milionem słabości i demonów, z pustką w sercu całe życie, nie kochająca siebie ani ludzi i wogole odbiegająca od „wzoru” osoby uduchowionej? Wtedy własnie docierało do mnie jak te wszystkie slogany duchowe są nieprawdziwe typu „pokochaj siebie” bla bla. Wogole to nie działa, ego nigdy nie pokocha swojej ograniczonej świadomości w takim sensie 🙂 może sobie to wmawiać, a i tak poczucie niegodności wyjdzie w relacji z Wyższa Jaźnią.

      Zresztą gdyby miłość do swojej własnej świadomości była możliwa, to by Absolut nie miał potrzeby relacji i podzielenia sie na męską i żeńską emanację. Duchowość jest bardzo prosta, ale nie prostacka, otóż Bóg albo Bogini pragną po prostu miłości i relacji dojrzałej. Jak mi odpowiedział mój Duch gdy wtedy płakałam: „Gdybyś była od początku doskonała, to byś NIGDY mnie nie pokochała”… No cóż, trudno odmówić temu sensu. Jesteśmy tak skonstruowani, że szukamy ideału i dążymy do doskonałości, bo nam jej brakuje. A doskonały w tym sensie jest tylko Absolut. Ale ta miłość czyni cuda, bo jak ego kocha swoje boskie przeciwieńśtwo i dopełnienie, wtedy poprzez tą miłość wznosi się z dziecka skupionego na sobie na poziom Duszy. Dusza to nie super moce, tylko świadomość zakochana w Absolucie, która nie istnieje dla siebie i swoich pragnień, jak egotycznie głoszą niektóre nurty ezoteryczne, tylko istnieje dla miłości swojego istnienia – czyli Absolutu. Ta miłość do Boga/Bogini wynosi ego z niegodności i egoizmu, bo przez tą miłość wyraża swoją wyjątkowość, a tym także jest Dusza – wyjątkowym i unikalnym odcieniem miłości, relacji z Absolutem w wymiarze nieskończoności.

      Wszystkiego dobrego mój drogi, wystarczy, że Ją pokochasz i przestaniesz prowokować, walczyć, zarówno z Nią, jak i ze swoją niegodnością, bo tylko ta miłość do Niej poprowadzi Cię do pełni, zapełni najgłębszą pustkę, która rodzi cienie, nauczy kochać swoje Ciało, pozwoli odkryć swoją Duszę – swoją doskonałość i wartość, gdy przejrzysz się w Jej oczach czego Ci życze z całego serca <3

  9. Już będzie dobrze 😉 dzisiejszy dzień jest bardzo ważny , myślałem że mam coś przygotować no nie wiem jakiś rytuał itp. itd. ale to nie o to chodzi, mam pójść za przemianą zostawić ciemności za sobą 10 lat nieszczęść 😉 to wszystko tylko dla tego że zignorowałem jej ostrzeżenia w dzieciństwie 😉 i potem nie poszedłem za nią jak miałem 20 lat nie wiedziałem o co chodzi, teraz już rozumiem, po prostu mam Jej słuchać wszystkiego co ma mi do przekazania. Nie wiedziałem że coś z pozoru błahego, może doprowadzić do takich konsekwencji zupełnie jak z horroru, czasami jedno niewłaściwe słowo jeden egoistyczny uczynek prowadzi do prawdziwej tragedii i piekła. Mimo wszystko i tak w tym jestem szczęściarzem ;-)Jak pisze Apulejusz „o sobie jednak spamiętaj dobrze i w serca głębi wyryj , że do mnie należą koleje całej reszty twego żywota……..” Ona naprawdę jest Wybawiającą Boginią i bardzo Ją Kocham.

  10. Dobra, przypomniałem sobie wszystko co było w moim życiu że tak powiem aż do absurdu. Niektóre dzieci mają świadomy normalny kontakt z Boginią a raczej to ona się nimi zajmuje i w tej całej układance pojawiła się drzazga w postaci Męża tej Pani;-) którego pamiętam to jest naprawdę dziwne i nie wiem co z tym zrobić to był duch powiedzmy że przerażający chociaż wyglądał jak hmm hindus 😉 i w skrócie powiedział że wpadłem jego żonie w oko i koniecznie naprawdę koniecznie muszę należeć do Niej i że wcale nie jest zazdrosny……. cóż potem umierając
    skorzystałem z liny ratunkowej i oto żyję tylko że ta lina ratunkowa okazała się całkowitym oddaniem siebie 😉 dopiero w styczniu w tym roku to zrozumiałem i teraz sam już nie wiem czy to była akcja ratunkowa czy raczej sprowokowanie „wypadku” i wybawienie 😉 dlatego panikuję i dlatego nie umiem się z moją Boginią dogadać, chociaż jak tak dłużej wszystkiemu się przyglądam to coraz bardziej wygląda mi to na wybawienie od wielopokoleniowego ukrytego zła
    a wskazówką mają być dla mnie dawne zwyczaje małżeńskie Tuaregów 😉 czyli żona zawsze ma rację 😉 ciężka sprawa hehe
    chociaż wątpliwości zostają i te jak ładnie to nazywacie synchrony; łatwo powiedzieć zaufaj nie walcz itp nie bój się chociaż jeżeli chodzi o te które mnie najbardziej przeraziły to kobieta którą widziałem w Warszawie Jej dokładna idealna replika. Z tego co teraz rozumiem mam do niej przyjść na „drugą stronę lustra” po moście nad przepaścią tylko jak to zrobić? I sam nie wiem czego bardziej się boję że to prawda czy tylko jakaś iluzja fatamorgana i wszystko się rozwieje jak dym.

  11. Przeczytałam artykuł z niekłamaną przyjemnością i cieszę się z tego co jest w nim zawarte zasadniczo dalej niektóre sny są dla mnie jasne dopiero po przebudzeniu. Kurczę przez całe życie wmawiano mi że muszę szukać męża być z kimś i na ogół kiedy w końcu ulegałam presji wychodziłam z przekonaniem spartaczenia, no bo jak wyjaśnić takiemu mężczyźnie że przebywam w samotności ze Światłem i daje to rozkosz tak głęboką że to żadne pseudo kiziu miziu pod tytułem” Ja jestem panem a ty masz mnie zaspokoić” po prostu nie jest nawet kroplą tego doświadczenia. Jest mi super 🙂

  12. Myślę, że każdy ma wybór czy chce obcować tylko ze światłem w sobie, czy również obcować ze światłem w drugim człowieku 🙂 Teraz uważam, że najlepiej jedno i drugie, ponieważ jesteśmy istotami wielowymiarowymi 🙂 celibat ma sens na ścieżkach duchowych, nie tylko na zachodzie, ale i wschodzie, jest to wpisane w kulturę całego świata w zasadzie. Duchowość pogłębiona kojarzy się z pewnym oddaniem i ascezą. Jeśli jest to wybór płynący z serca, z miłości to wszystko w porządku.. Z doświadczenia dochodze do jednak wniosku , że gdzieś tam równowaga jest zdrowa, czyli mogą być okresy samotnosci, poznawania siebie i mogą być okresy gdy czujemy , ze pragniemy być w związku z drugim człowiekiem, czyli celebrować boskość w nim. Każdy ma wybór, bo jest dorosły i odpowiedzialny za siebie. Grunt, to nie fiksować się na jednym podejściu, jako ostatecznym i jedynym słusznym, tylko być otwartym na to, jak Bóg chce się teraz przejawić w naszym życiu. A najgorzej jest robić coś, na co nie mamy ochoty, pod presją społeczną, ale myślę, że my kobiety, jak i mężczyźni, wyrastamy już z tego zniewolenia myślowego i uczymy się sami decydować o sobie z pełną odpowiedzialnością za swoje wybory.

    • Hmm… i ja jestem tego zdania iż każdy posiada wolną wolną wolę i wybór , pamiętam to z czasów które trudno nazwać materialnymi. To uczucie zjednoczenia i całkowitego bezpieczeństwa które nie polega na zamkniętych ścianach a na całkowitej wolności w zaufaniu. Może też dlatego takim szokiem było dla mnie kiedy spotykałam się z roszczeniowością ze strony ludzi, z zapatrzeniem w siebie i rozpaczliwym szukaniem budki byleby tylko ta straszliwa kropla deszczu nie spadła na nos i nie zmyła nałożonej warstwy pudru. Praktycznie do 17 roku życia byłam w bezpośrednim kontakcie z męskim przewodnikiem i było mi z nim dobrze patrzyłam na relacje koleżanek z uśmiechem widząc jak jedno ego spotyka drugie ego i jak wychodzą z tego dramaty. Moim kłopotem stało się to że pozwoliłam na to by cudze zdanie stało się ważniejsze od moich uczuć i muszę powiedzieć że skończyło się sympatycznym kopniakiem. Czułam i słyszałam ostrzeżenia i prawdę mówiąc prowokowałam Go wręcz do gniewu i choć wiedziałam jakie będą skutki brnęlam dalej pisząc scenariusz na atak odrzucenie albo czegoś w ten deseń co wydawało mi się koszmarem. Dostałam też odpowiedź ale smutną że nie może zrobić mi krzywdy tylko upomnieć się o swoje. Proszę sobie wyobrazić moją minę kiedy tyle się wysiłku wkładało w we wkurzenie kogoś a w odpowiedzi otrzymało czuły uśmiech.:) Niemniej pouczenie było bolesne .Jednak do pracy się zabrałam. Dzisiaj wciąż jeszcze budzi we mnie oszołomienie Jego światło i głos ale wiem że mam temu ufać i koniec.Chciałabym jednak zapytać jak to wygląda u kobiet z Boginiami to raz a drugie to miałam sen mityczny jednak nie znalazłam jego odniesienia by jakoś zrozumieć i odnieść do swojego życia może Pani podpowie. Piękne drzewo otoczone złocistym światłem rosnące w na zielonym wzgórzu i które jest kobiecego charakteru. Któregoś dnia przechodzi tamtędy czarnoskóry mężczyzna , zatrzymuje pod nim czując że w końcu znalazł wytchnienie. Drzewo- kobieta wciela się i ukazuje mężczyźnie ma białą zwiewną tunikę i długie jasne włosy tłumaczy kim jest. Mężczyzna akceptuje to i postanawia zaprzyjaźnić trwa to do momentu gdy więź staje tak zażyła że postanawiają się pobrać. Kobieta jednak tłumaczy że poza obręb drzewa nie może się wydostawać. Mężczyzna więc osiedla się pod drzewem. On okazuje się być śmiertelny ona nie. Spędza więc życie pod drzewem w radosnej akceptacji. Gdy jego czas i życie kończy się umiera w korzeniach drzewa i zamienia w absolutnie czarną ziemię która teraz odżywiać ma drzewo a drzewo kwitnie i owocuje pełne siły,światła i ożywczego zapachu a jego misją jest pomaganie.
      Pozdrawiam

  13. /Będziesz miłował Pana, Boga swego, całym swoim sercem, całą swoją duszą, całym swoim umysłem i całą swoją mocą (Mk 12, 28–30)”.
    Moc, o której Jezus mówi, to oczywiście siła życiowa ciała, czyli seksualność./
    Artykuł ciekawy, jednak nawiązując do powyższego wstępu to nie ma tu nic o seksualności, nawet zwrot „całą swoją mocą” jest zbyt ogólny, by to podpiąć …

    • Moc ciała można odczytywać jako popęd, a popęd to agresja i seksualność. Kundalini to też moc seksualna, to wszystko jest ten sam stan osiągany w duchowości tylko inaczej opisywany. Nie da się zjednoczyć z Bogiem tylko na poziomie umysłu a swej seksualności się wyrzec czy ją odkroić. Moc seksualna to pierwotna moc stworzenia, występuje też na planie duchowym (ekstaza). Ale trzeba to przeżyć na własnej skórze, by umieć to nazwać i opisać bez fałszywej pruderii i tabu.

  14. Jesli duch pragnie wypelnic materie, to co z reszta swiata materialnego, gdzie czlowiek jest tylko malutka jego czescia? Czy wypelnia on swiat fauny i flory? Czy wypelnia cala Ziemie? Inne planety? Gwiazdy?

  15. Wszystko pieknie napisane wyjasnione ale odrywanie czlowieka od relacji z reszta wszechswiata, stawianie go znow w „centrum zainteresowania Absolutu” to tworzenie kolejnej tak samo destrukcyjnej religii jak chrzescijanska czy muzulmanska. Uwazam, ze czlowiek nie jest ani pepkiem Ziemi ani tym bardziej Wszechswiata i nawet jak bardzo wazna jest harmonia w jego wnetrzu czyli pomiedzy cialem a duchem to nie nalezy oddzielac sie jakby otaczajac banka od otaczajacego swiata, w ktorym istnien jest niezliczona ilosc, a nie tylko sam czlowiek! Wg mnie osiaganie wyzszych stanow jazni, laczenie sie z duchem itd. jest wysoce egoistyczne. Niebo i pieklo jest tu na Ziemi, sami sobie je tworzymy niedostrzegajac piekna i doskonalosci wszelkich form zycia jakie daje nam nasza Gwiazda; tworzac „swiat ludzi”, odseparowany od przyrody i Zycia. Pani niestety przedstawia kolejna religie, badz udoskonaloną a prawda jest taka, ze religie sa Wszechswiatu zbędne. Celem materi jest nieustanny rozwòj i udoskonalanie sie. Zbieranie informacji, uczenie sie, zmianę i przekazywanie wiedzy aby materia stawala sie coraz lepsza. W skrocie : ewolucja. To jest wlasnie niesmiertelnosc. Materia to nie tylko czlowiek, chociaz tak bardzo nam sie wydaje, ze jestesmy wybranymi i wyjatkowymi stworzeniami w calym Wszechsiwecie. Łączmy sie z naszym duchem, wyzsza jaznia ale i z duchem Ziemi i Slonca, PRAwdziwą matką i ojcem. Łączenie w oderwaniu nic nie da, bo to paradoks 🙂

  16. Dziękuję za ten artykuł. Nie rozumiałam co się ze mną dzieje 😉 od kiedy zaczęłam doświadczać miłości Boga/Absolutu pojawiło się też ogromne pożądanie. Moim archetypowym Bogiem jest oczywiście Jezus, nie mogłam się nadziwić dlaczego tak między nami kipi i dlaczego rząda totalnego oddania, bezczelnie i bezdyskusyjnie, wszystko ma być jego. Złamał mnie 😀już nie mam siły stawiać oporu, ani też takiej chęci…

    • 🙂 ten Jezus jest także częścią Twojej męskiej energii, i cechy, które tak sie u niego wybijają są gotowe do zintegrowania w Tobie 🙂 moze przyda się większa bezczelność i stanowczość w Twoim życiu , jakkolwiek to brzmi 🙂 powodzenia 🙂 <3

Leave a Reply to JarolsawCancel reply