
Obraz Enrique Meseguer z Pixabay
W notce „Po owocach ich poznacie” pisałam o tym, że charakter doświadczenia duchowego analizujemy po skutkach (w wymiarze indywidualnym jak i w stosunku do bliźnich) a nie po treści i wyglądzie. W dobie internetu mnożą się strony oświeconych guru, następców Jezusa, wizjonerów anielskich itd. Jak mamy rozpoznać, który system duchowy jest właściwie ukierunkowany na osiągnięcie swojej pełni?
Wiele systemów duchowych istnieje dzięki biegunowości. Dzięki niej rozwijają się, rozbudowują, tym samym wzmacniają dynamikę, symbolikę i ducha tegoż systemu. Co powoduje tę polaryzację i iskrzenie energetyczne? Oczywiście dualistyczna struktura zjawisk, posiadających odzwierciedlenie w pierwotnej symbolice światła i ciemności. Niedojrzałe systemy duchowe na kształt struktury umysłu obrazują zmagania świadomości z nieświadomością. Są ci dobrzy (światło – uświadomiona, zaakceptowana i pokochana sfera psychiki), którzy walczą z tymi „złymi”, reprezentujący ciemną stronę mocy. To ta część Jaźni, która jest nieuświadomiona, nieakceptowana i poza kontrolą ego, dlatego jawi się demonicznie.
„Dobrzy”, czyli strażnicy Światła (mogą to być świetliści aniołowie, Mesjasz, awatarowie, niebiańscy bogowie i boginie etc.) oferują swoje sposoby na ochronę , swój świetlisty oręż i filozofię. Narzucają swe hasła, symbolikę, rytuały, transakcje duchowe umożliwiające wygraną z wrogami. Ci „źli” z z kolei, zgodnie ze swymi „niskimi wibracjami” zachowują się psychopatycznie – pasożytują na ofiarach, nie mając najmniejszych wyrzutów sumienia, grają nie fair, kłamią i manipulują, używając przemocy i wszystkich barw sadyzmu (mogą to być np demony, Szatan, pasożyty, upadłe anioły, wampiry, wszelcy maleficzni bohaterowie mroku). I tak system się kręci, jak w filmie Matrix. Zauważcie końcówkę filmu – maszyny muszą uratować ludzi, żeby system mógł dalej działać. Bo ci dobrzy (światło) i ci źli (ciemność) potrzebują siebie nawzajem, żeby móc się w sobie przejrzeć, dowiedzieć prawdy o sobie. Są ze sobą nierozerwalnie połączeni, jak Dzień i Noc.
Cała sztuka polega na tym, żeby Dzień przestał walczyć z Nocą w istocie człowieka. Duch ma być w nim scalony a nie wiecznie dzielony na jasną akceptowaną i ciemną – nieakceptowaną stronę.
Wiele osób – kapłanów, ezoteryków, praktyków duchowych itd tworzy systemy duchowe oparte na klatce tegoż dualizmu. Niektórzy mają obsesję na punkcie diabłów, których widzą niemal w każdym działaniu duchowym, nie sygnowanym przez kościół katolicki. Jego fanatycy widzą Szatana wszędzie, nawet w książkach dla dzieci czy w ćwiczeniach jogi. Osoba, która piętnuje demonami działania duchowe inne niż te, które dopuszcza kościół katolicki, ogranicza człowiekowi prawo do świadomego wyboru swojej ścieżki duchowej. To samo dzieje się we współczesnej ezoteryce – gdy piętnuje się określone rzeczy, emocje, myśli jako „złe” zapominając o tym, że sama emocja nie jest „zła”, o ile w niej nie grzęźniemy i nie służy nam ona do atakowania innych ludzi – sadystycznego zadawania im bólu fizycznego i psychicznego. „Zło” rozumiem tutaj jako uniwersalną skłonność człowieka do wyrządzania szkody sobie i innym, co wynika z nieświadomości czym jest autentyczna Miłość i współczucie.
Castenada ma tzw „obce istoty”, channelingi opowiadają o zmaganiach Plejadan z Reptilianami, czy innymi analogicznymi istotami. Faustyna robi wszystko, żeby Szatana trzymać w ryzach, używa przekupstw duchowych i wchodzi w transakcje z Jezusem i Maryją, żeby ocalić świat (chodzi oczywiście o jej wewnętrzny świat) . Te wszystkie systemy mają wspólną cechę – odzywa się w nich nieprzepracowany cień i toksyczne wzorce, będące odbiciem rozłamu człowieka.
Tymczasem:
- Nie jest istotnym, czy w danym systemie duchowym mamy wzniesionych aniołów i upadłych, Plejadan i Reptilian czy dobre i złe duchy, Jezusa i towarzyszącego mu diabła. Kto występuje w spektaklu naszej Jaźni, to sprawa wtórna, uwarunkowana kulturowo. Liczy się pierwotna przyczyna – projekcja swego konfliktu na świat duchowy, postrzeganego przez człowieka w kategoriach dualistycznych.
- Ego walczy ze swoim cieniem nie wiedząc, że walczy z tym wszystkim czego nie rozumie i nie kontroluje, czego nie akceptuje w sobie i w świecie. Warto wiedzieć, że ciemność to także prastary symbol Bogini – żeńskiej emanacji Absolutu – formy, ciała, materii, w której finalnie odkrywamy boskość i rozkosz życia.
- Walcząc z „demonem”, tak naprawdę walczymy z własnym duchem uwięzionym w niewiedzy na temat cielesności – jej nieobliczalności i cierpienia, z którymi NIE UMIEMY SOBIE RADZIĆ DLATEGO WIKŁAMY SIĘ W DZIAŁANIA ZASTĘPCZE, KTÓRE OFERUJE DANY SYSTEM DUCHOWY. Wierzymy w to, że uchronią przed cierpieniem życia, zapewnią szczęście i nagrodę od bóstwa (rytuały, amulety, oczyszczania, określone modlitwy/mantry etc.)
Mistycy, którzy przepracowali swój cień, scalają swój rozłam, wychodzą po za walkę światła z ciemnością i zaczynają patrzeć na świat oczami „dorosłego dziecka”, któremu zdolność przeżywania nie przeszkadzają wydumane i skomplikowane teorie dzielące ich ducha i ciało. Nawołują do miłości i dążenia do wolności umysłu. Człowiek przebudzony bowiem to uwolniony duch w komunii z ciałem, połączona „góra” z „dołem”, stan duszy, która łączy niebiosa z Ziemią, i która odtąd może się w pełni realizować jako człowiek.
Schodzimy z wyżyn duchowych walk dobrego obozu ze złym obozem (naszego wewnętrznego konfliktu) i na powrót stajemy się ludźmi wśród ludzi. W tym stanie przestajemy prowokować i projektować swoje urojenia na innych, gdyż kierując się Miłością, umiemy rozpoznać formy agresji – jawną, ukrytą, fizyczną czy psychiczną. Nie mamy więc potrzeby podkreślania różnic międzyludzkich, po to, by na ich tle dowartościować swoje ego. Kierujemy się odpowiedzialnością, która nie pozwala innym czynić sobie autentycznej krzywdy. Zaś rzeczy, które nikomu krzywdy nie czynią przestają nas drażnić i akceptujemy je, jako nieodłączną część unikalności każdego człowieka. Życie staje się zarówno prostsze, jak i bogatsze, bo umiemy odróżniać iluzje od prawdy.
Czy system duchowy Jezusa można streścić do głównego: „Kochaj”? A na przykład Tao do: „Żyj”? System Buddy to: „Bądź uważny”. Gdy połączymy te filozofie mamy piękną esencję duchowości uniwersalnej: „Żyj, Kochaj, Bądź uważny”. To niektórzy następcy zaczęli budować skomplikowane systemy i duch wolności, kryjący się pod słowami : „Żyj, kochaj, bądź uważny”, został zamknięty w klatkach. A wokół tych klatek rosną wieże, tym większe, im zażarta jest walka światła z ciemnością, ducha z materią, czy też – obserwowana w religiach patriarchalnych – mężczyzn z kobietami, rodziców z dziećmi, wierzących z niewierzącymi, heteroseksualistów z homoseksualistami etc.
Zadaniem każdego przewodnika duchowego nie jest rozbudowywać swoje królestwa i wciągać uczniów w swój dualistyczny system duchowy, tylko inicjować to burzenie , totalny format duchowy, żeby dotrzeć do jądra Jaźni, do słowa-klucz, za którym kryje się wolność i przekroczenie perspektywy dualizmu. Trzeba zburzyć najpiękniejszą wieżę, ponieważ zasłania Słońce. A Słońce (koło, mandala) to jeden z najstarszych symboli oznaczających pełnię naszej boskości, zintegrowaną w percepcji człowieka Jaźń, uwolnionego ducha. Oświecenie jest stanem, w którym to Słońce nas wypełnia i rozświetla, prowadząc do nowego rozdziału życia.
Innymi słowy – im bardziej rozbudowany system duchowy oparty na wojnie światła i ciemności, tym niestety bardziej podzielona Jaźń, a jej jądro – Słońce (Wyższa Świadomość, Duch Boży) słabiej świeci, bo nie daje rady się przebić przez ten system. Im bardziej uproszczony system duchowy, nastawiony na odkrycie swej indywidualności, a co za tym idzie – akceptacji światła i ciemności oraz nauce odpowiedzialnego używania ich potencjałów w sobie, tym piękniej świeci Słońce bo nie zasłaniają je żadne wysokie wieże, z wieloma piętrami, choćby nie wiadomo jak bardzo piękne i tragiczne dzięki toczącym się w niej mentalnym wojnom. Każda wieża prędzej czy później zostanie zburzona – mówi nam o tym mit o Babel oraz karta Wieża w Tarocie.
❤

Farida Sorana
Jestem trenerką rozwoju osobistego i duchowości, pomagam w pracy z podświadomością i jej programami, obszarem cienia, snami, odnajdywaniem wewnętrznej nawigacji, osiąganiem celów życiowych. Więcej
Chcesz umówić się na sesję telefoniczną ze mną? Napisz: farida.sorana@gmail.com 🙂
Bardzo mądrze brzmią te słowa.
W niektórych filozofiach Wschodu można spotkać podobne stwierdzenia o bezsensowności dualnego podziału Świata.
To mam sens, kiedy przypominam sobie, że za dzieciaka przesladowały mnie myśli o wpsółżyciu Jezusa i Maryi. Ma to też sens kiedy popatrzeć na los Annaliese Michael. Jednak z tego na ile doświadczyłem, wiem, że Jezus jest jednak kimś innym, on jest właśnie w Piśmie(i z doświadzeń) tym który łączy obie połowy. Mówi, że dla czystych wszystko jest czyste. On zostaje „rozdarty” na dwoje – On w nas.