duch i ciało

Duchowość: bierność czy działanie? Duch, który istnieje dla Ciała

alice-alinari-HF5_h2VMqoY-unsplash

Alice Alinari on unsplash

MIŁOŚĆ A ODPOWIEDZIALNOŚĆ

Pokochanie swojej ciemnej strony nie oznacza  bierności i neutralności wobec zła na świecie. Wręcz przeciwnie. Miłość, która jest wyjściem z dualizmu jasności i ciemności, jest jednocześnie odpowiedzialnością. Ktoś, kto kocha prawdziwie, pragnie dobra swojego otoczenia. Różni się to nieco od podejść wschodnich, gdzie akceptacja ciemnej strony Ducha mimo, że jest rozbrojeniem cienia, tak naprawdę od niego nie uwalnia, bo skutkuje jednocześnie postawą bierną wobec drugiego człowieka i świata, wręcz obojętnością. Nieprzepracowany do końca cień, będzie tak czy inaczej ujawniał się w czynach i agresji. I to mamy na przykład w Indiach, kraju wysokiego „uduchowienia”, gdzie jednocześnie bierność wobec przemocy i cierpienia, prowadzi do jej eskalacji (błędne koło). Tak więc nie wystarczy akceptować ciemnej strony- należy ją przetransformować miłością, uzdrowić, rozświetlić świadomością jej najgłębsze przyczyny. Tylko wtedy cień będzie mógł się ujawnić w pozytywie, tylko wtedy Duch uwolni się piekła danego toksycznego wzorca. Miłość to wzięcie odpowiedzialności za siebie i innych, to esencja dojrzałej duchowości.

DUCH (DUCHOWOŚĆ) TO AKTYWNOŚĆ, NIE BIERNOŚĆ

Potwierdzenie tego mamy w najbardziej pierwotnych archetypach dwóch przeciwnych i dopełniających się zarazem sił: męskiej i żeńskiej emanacji Absolutu, które przenikają cały wszechświat, każdy system, każdą relację i strukturę. Mianowicie – Logos, siła Yang,  Duch – Ogień, Słońce Świadomości, jako męski pierwiastek kosmiczny, archetypowo reprezentuje KREACJĘ I DZIAŁANIE.

Przestrzenią jego działania, pożądania, wiedzy o sobie oraz wyrażenia się, jest zawsze FORMA – czyli żeński pierwiastek Yin – Bogini (symbolizuje Wodę, Ziemię i Księżyc, najogólniej materię, ciało, przestrzeń, ciemność – to co niepoznane, nieświadomość), którą Duch pragnie pokierować i wypełnić sobą.

MIARĄ MOCY DUCHOWEJ JEST JEJ SKUTECZNOŚĆ W WYMIARZE FIZYCZNYM

Dlatego miarą rozwoju Ducha jest jego skuteczność tutaj – w wymiarze fizycznym, która jest jego żeńskim dopełnieniem, przestrzenią do działania. Skuteczność w transformacji zbiorowych cieni i bolączek, kreacja i płodzenie  nowych możliwości naprawy i uzdrawiania świata – to jest uwolniony i dojrzały Duch.

Dlatego, paradoksalnie, Wyższa Jaźń może bardzo dobrze się wyrażać przez nie praktykujących duchowo ludzi , którzy zamiast bawić się w religie, duchowości, ezoteryki, rytuały itd, po prostu wypełniają swoją powołanie – DZIAŁAJĄ I ZMIENIAJĄ ŚWIAT, co jest ESENCJĄ DUCHA – męskiego pierwiastka kosmicznego. Skutecznie zmieniają rzeczywistość na lepsze poprzez odkrywanie przyczyn problemów, ulepszanie, konkretną walkę z uciskiem, pomoc potrzebującym, walcząc o lepszy byt innych ludzi, o wzrost świadomości w temacie, który wymaga uwagi i zmian. Człowiek, który aktywnie działa na rzecz poprawy świata i udaje mu się to – jest wielkim człowiekiem, przez którego w pełni wyraża się Duch Boży, bez względu na to czy jest  ateistą, bluźniercą czy katolikiem.

DUCH ZAMKNIĘTY W FORMIE

Człowiek jest po to tutaj na ziemi, żeby umożliwić Duchowi zejście na ziemię, zgodnie z kierunkiem kreacji stworzenia, a nie po to, by Duch  porywał człowieka do siebie już za życia.

Duch jako aktywny męski pierwiastek kosmiczny pragnie wyrażenia się w wymiarze fizycznym, w swojej Bogini. Potrzebuje „zejścia na ziemię” poprzez człowieka, który jest dla niego drogą „w dół” i łącznikiem światów fizycznych i duchowych. Pragnie DZIAŁAĆ i kierować aspektami Bogini (od rozświetlania podświadomości ludzi do organizowania fizycznej materii) z poziomu Miłości. To jest jego natura i kierunek kreacji, a nie bierność. Bierność archetypowo jest związana z Boginią, która  świeci blaskiem Ducha i pozwala mu się kierować. Dlatego, paradoksalnie – „zwykły” społecznik i aktywista może mieć więcej Ducha w sobie niż niejeden adept duchowości zamknięty w swoim świecie (czytaj – zamknięty w swojej Bogini – w Formie).

Duch, który nie może wyjść poza tą Formę i nie może się wyrazić na zewnątrz – np tworzyć, przemawiać do innych ludzi itd,  jest uwięziony, mimo, że adept jest „uduchowiony”. I ta blokada prędzej czy później wybuchnie, burząc  wypracowany spokój i zmuszając adepta do wyjścia poza aktualną Formę, w której się zakotwiczył – o czym pisałam w artykule poprzednim „Rozwój Świadomości: wieczny taniec Ducha i Formy„.

UDUCHOWIENIE, KTÓRE JEST WIĘZIENIEM DLA DUCHA

Na poziomie zbiorowym odzwierciedlenie tego jest we wspomnianych wyżej Indiach, kraju wysokiego uduchowienia, które tak naprawdę jest zamknięciem w bierności Bogini. Mężczyźni, zamiast aktywnie walczyć o lepszy byt i postęp humanizacyjny, do czego są powołani jako archetypowa reprezentacja męskiej emanacji Boga, są od wieków tłamszeni ideałami bierności, „karmy”, kastowości, akceptacji, pogodzenia się ze złem, nie braniem odpowiedzialności za to, co się dzieje dookoła. Z niezmąconym uśmiechem na ustach stoją w obliczu najgorszego cierpienia, co tak zachwyca zachodnich turystów, jednocześnie mnóstwo energii i czasu poświęcając swoim bogom i boginiom, żeby okazali „łaskawość”.

To co jest w kompetencji ludzi tu i teraz, zostało całkowicie przerzucone na „górę”, zapominając o tym, że to my jesteśmy rękami i nogami tej „góry”.

Dlatego spójrzmy teraz na to szerzej, bo to co wzbudza podziw, ma też drugie dno. Miarą prawdziwej duchowości danej zbiorowości, jest jej postęp cywilizacyjny, postęp humanizmu, zgodnie z zasadą – jak na górze tak i na dole. A nie ilość traktatów mistycznych, świątyń czy rozwój praktyk duchowych. Bo rzeczywistość Indii to przykład, jak można być uduchowionym i jednocześnie nieludzkim wobec drugiego człowieka – przede wszystkim dzieci i kobiet. To wszystko jest tak naprawdę oznaką „chorego Ducha”, pogłębiającej się od pokoleń  frustracji ludzi, którzy na zewnątrz wydają się głęboko uduchowieni, a wobec swojej ucieleśnionej Bogini – kobiety i dzieci – wyrażają agresję i przemoc  (klasyczna projekcja cienia).

Jest to uniwersalny mechanizm. Tam, gdzie mężczyźni nie mogą, czy też nie chcą wyrazić swojej prawdziwej, aktywnej i kreatywnej natury, tylko są bierni albo mają związane ręce przez szeroko pojęte ograniczenia (ograniczenia to archetyp Bogini) – ideologiczne, religijne, duchowe, polityczne, społeczne itd, mamy do czynienia z przejawem DUCHA UWIĘZIONEGO W FORMIE, który rodzi cienie, przemoc i agresję wobec żeńskiego pierwiastka.

I paradoks polega na tym, że te cienie zaczynają tak mocno wyłazić i prowadzić do eskalacji agresji i cierpienia, że w końcu coś „pęka”, uwolniony z podświadomości zbiorowej Duch zamienia się w reformatora i następuje wzrost świadomości. Dlatego postęp cywilizacyjny w danym obszarze rzeczywistości ludzi, jak można przeanalizować po historii, często poprzedzała eskalacja „zła”. Człowiek uczy się Miłości i właściwej postawy wobec drugiego człowieka dzięki konfrontacji ze swoim cieniem.

„PRZECIEŻ WSZYSTKO JEST JUŻ DOSKONAŁE, PO CO COKOLWIEK ROBIĆ?”

Jak widać , uduchowienie nie musi wcale iść z miłością i wzrostem świadomości. Akceptacja cienia, spokój i neutralność to nie jest  jeszcze dojrzały Duch, choć może tak się wydawać. Odzwierciedleniem biernej postawy jest także użycie argumentu: że „przecież nie trzeba robić nic, bo wszystko jest już doskonałe, wspaniałe, piękne.” Owszem, wszystko jest doskonałe, gdy docieramy do duchowego pra-obrazu rzeczywistości, gdy odkrywamy Miłość ponad dobrem i złem, w nauce asymilacji paradoksów i przyczyn cierpienia. Natomiast to nie oznacza, że mamy być bierni. Wymiar fizyczny cały czas nie jest doskonały, nieustannie generuje cierpienie i COŚ Z TYM TRZEBA ZROBIĆ. Ignorowanie tego faktu, jest chowaniem głowy w piasek, bo tak jest wygodnie. Nie mówiąc o tym, że świat jest piękny i cudowny do momentu, aż nie dotknie nas choroba albo prawdziwe nieszczęście. Wtedy trzeźwiejemy i zaczynamy inaczej patrzeć na życie.

Gdy człowiek zetknie się z realnym cierpieniem fizycznym, straszną śmiercią, czy przemocą, to upadają wszelkie duchowe mrzonki i poczucie „że wszystko jest doskonałe i nie trzeba nic robić”. Wtedy zaczynamy rozumieć, czym jest odpowiedzialność za szeroko pojętą „fizyczność”.  Od naszego ciała, które pragnie miłości, opieki, czułości, skończywszy na ciele zbiorowym – Matki Ziemi, którą ludzie zatruwają i niszczą, zgodnie z toksycznym wzorcem, jaki mają w swoim wnętrzu.

DUCH, KTÓRY ISTNIEJE DLA CIAŁA

Gdy już uwolnimy swojego Ducha z podświadomości do poziomu Wyższej Jaźni, gdy uwalnimy się od toksycznej kontroli rzeczywistości, lęków, nerwic, otwierając na żeńska emanację Boga i ucząc się płynąć w zaufaniu z nurtem Życia, wtedy wracamy z powrotem na ziemię, żeby ŻYĆ i realizować swoje powołanie.  Jakby to powiedział praktyk Zen: „Drzewo na powrót staje się drzewem, rzeka znowu staje się rzeką”.

Duchowość czyli rozwój Ducha – Świadomości,  istnieje dla swojego dopełniającego przeciwieństwa czyli Cielesności, czy nam się to podoba czy nie. Fizyczność – żeński pierwiastek kosmiczny, jest przestrzenią dla duchowości, o czym czasem zapominamy, gdy zaczynamy doświadczać wyższych wymiarów. Osobiście nie zgadzam się z podejściami, które każą dzielić swoją jaźń – np Świadomość uwalniać z Ciała, oddzielać od Ciała, traktując je jako coś „gorszego” , przeszkodę w duchowości itd. Człowiek jest pełnią, Dusza jest komunią przeciwieństw – połączeniem Ducha z Ciałem czyli Boga z Boginią, Świadomości z Formą, Dołu z Górą a nie czymś odrębnym od nich. Wszystko zawiera się w sobie, na najwyższym poziomie będąc jednością. Nic nie jest odrębne czy niepotrzebne, tylko częścią całości, i tą całość należy poznać, poskładać, połączyć w harmonijną jedność. Zakotwiczanie się w jednym biegunie Świadomości, czy jednym „ciele” duchowym odrzucając „niedoskonałe” ciało fizyczne, jak wielokrotnie dowodziłam jest błędem, jako, że prędzej czy później będziemy zmuszeni się skonfrontować z przeciwieństwem, które odrzuciliśmy. Dzielenie, odrzucanie i wypieranie jakiegokolwiek aspektu rzeczywistości wewnętrznej i zewnętrznej, powoduje chorobę.  Łączenie  z kolei to miłość, uzdrowienie i ujawnienie paradoksu.

DUCHOWOŚĆ, KTÓRA MA UZDRAWIAĆ CIELESNOŚĆ

W naszej rzeczywistości , cielesność i towarzysząca jej seksualność jest wciąż brukana i niszczona od najmłodszych lat. Jest źródłem nerwic, wstydu, chorób, stresu, nienawiści, przemocy, kontroli, kompleksów itd. To chora Bogini, którą trzeba poznać, uzdrowić i pokochać. I po to istnieje Duch, Świadomość, jej „Zbawca”, który w naturze ma dążenie do rozświetlenia wszystkiego co ciemne, chore, cierpiące. Cały postęp cywilizacyjny (odzwierciedlający dążenie zbiorowego Ducha wszystkich ludzi) opiera się między innymi na próbie poznania, uzdrowienia cielesności i chronienia jej przed przemocą. Duchowość to nie jest ucieczka od tego procesu, tylko dołożenie swojej cegiełki w globalnym wzroście Świadomości, która ma na celu uwolnić cielesność i uwięzione w niej cienie do poziomu Wyższej Jaźni. Po to, żeby wreszcie „dół stał się taki jak góra”, a nie po to by „góra” oddzielała się od „dołu”.

Już raz Duch  – Świadomość  – zbuntował się wg mitów przeciwko swojemu dopełnieniu czyli Ciału, wzgardzając nim w wymiarze indywidualnym i zbiorowym, nie wiedząc, że to jego ukochana Bogini, świątynia  i przestrzeń wyrażenia się. I zgodnie z mechanizmem cienia – wylądował przez to w „braku przestrzeni” czyli piekle – podświadomości. Na poziomie kulturowym odzwierciedleniem tego są społeczeństwa, w których traktuje się przedmiotowo żeński pierwiastek (kobiety, dzieci) uznając ich jako nierównych mężczyźnie, wręcz w kategoriach przedmiotowej własności  (np kultura semicka, ale też wiele innych), nie szanując cielesności i mając skłonność do przemocy fizycznej. Odkąd Duch dojrzał w umysłach ludzi do poziomu soterycznego, robi wszystko, żeby scalić rozłam w zbiorowej świadomości ludzi. Między innymi inspiruje do zmian i działania na rzecz uznania żeńskiego pierwiastka (Ciało, Bogini) jako równego męskiemu (Duch, Świadomość).


46925607_124136928487548_242617123388522496_n33erffffffdfafFINISH

Farida Sorana

Jestem trenerką rozwoju osobistego i duchowości, pomagam w pracy z podświadomością i jej programami, obszarem cienia, snami, odnajdywaniem wewnętrznej nawigacji, osiąganiem celów życiowych. Więcej 

Chcesz umówić się na sesję telefoniczną ze mną? Napisz: farida.sorana@gmail.com 🙂

23 odpowiedzi »

  1. „..Gdy człowiek zetknie się z realnym cierpieniem fizycznym, straszną śmiercią, czy przemocą, to upadają wszelkie duchowe mrzonki i poczucie „że wszystko jest doskonałe i nie trzeba nic robić”…”

    Dokładnie, wtedy też popadamy w drugi biegun, zapominamy o wszelkich naukach nt. duchowości, o duchowych doświadczeniach, które były naszym udziałem i ogniskujemy całkowicie naszą uwagę na cielesności, materialności, często odczuwając żal, niesprawiedliwość czy nawet złość…

  2. Jedni tak, drudzy nie. Nie powinno sie i tu generalizowac, chocby sie tylko takie przyklady osobiscie znalo. Bo moze za miedza, za gorami, za lasami sa ludzie, ktorzy jednak po ciezkim przezyciu zachowuja czlowieczenstwo.
    pozdrawiam

    • Drogi Andrzeju, ale nikt nie mówi o tym, że po ciężkim przeżyciu traci się człowieczeństwo. Wręcz przeciwnie – właśnie wtedy doświadczamy je w pełni a duchowe iluzje jeśli takie mieliśmy – upadają w kontfrontacji z czystym, nieobliczalnym Życiem.

      • Droga Sylwano, może nie dotarłem w twoich komentarzach do takich tematów jak: zwierzęcość – ludzkość – człowieczeństwo, lub istota zwierzęca – istota ludzka – człowiek. Wiem, że jesteśmy tu po to by się kształtować i poznawać coraz to wyższe prawdy, dlatego nie do końca jestem przekonany czy dobrze odczytuje twe informacje na tematy; ludzie, człowieczeństwo, człowiek.
        Kim są w twoim przekonaniu „ziarnka piasku”?
        Kto jest wybranym, a kim ci , co nie są narodem wybranym?
        Kim jest niewolnik, sługa, syn (dziecko)?
        Posiadasz ogrom poznania o duchu, duszach i ciału w tym wszechświecie, ale to nie Wszystko! W kole „Końca” nie ma.
        Musimy wiedzieć, że póki podlegamy cielesności mamy do dyspozycji półprawdy, a one potrafią namotać ludzkości w głowach (różne religie, opinie, interpretacje – stąd schody do nieba, wieża Babel, a teraz promy kosmiczne ).
        Słowo pisane z Pism jest w różnoraki sposób podawane i to jest w szerszym znaczeniu przyczyną inwolucji duchowej, dawniej przekazywane było ustnie osobom do tego przygotowanym.
        Myślę, że nie poznałaś jeszcze do końca; po co i w jakim celu jesteśmy tu na tej planecie i w tym wszechświecie.
        Forma (ciało) jest potrzebna duszy, by w tym kościele zjednoczyć się z duchem, dlatego ważnym elementem jest ta planeta. Tylko w ciele możemy zmartwychwstać. I do tego potrzebne jest nam ciało. Dualność – materialność daje nam możliwość kształtowania swojego wnętrza w celu zaistnienia – i tu nie chodzi o ciało, ono nie jest tym „podobieństwem”, jest tylko i aż pośrednikiem w drodze do „Domu”.
        Domu, gdzie nie ma cielesności.
        Jest Słowo pomijane tu na ziemi:
        „Do puki nie znienawidzisz ojca, matki, żony, syna i tego świata – nie osiągniesz Królestwa Niebieskiego”, z nich mamy wskazówkę, by nie
        wiązać się z tym światem, osobami i cielesnością, gdyż nie przejdziemy przez bramę do Królestwa.
        Miłość-kochać utraciły swe znaczenie, są to słowa oklepane w tym świecie. Co jest Miłością Najwyższą?
        Dlaczego mamy miłować bliźniego swego, a nie bliźnich swych?
        Czy jest, ktoś zadający sobie te pytania?
        Nie neguje tego co podajesz po przez swoją prawdę, moim zamiarem jest rozszerzenie wszechświata. Z pewnością po mnie ktoś poszerzy go jeszcze bardziej.
        Dziś to jest prawdą, a jutro stanie się półprawdą i oby był ruch, bo to czyni nas doskonalszymi. Spokój z tymi, którzy go pragną dla innych.
        Astrapias Petrus

        • „moim zamiarem jest rozszerzenie wszechświata”

          Powodzenia zatem 🙂 To może zacznij działać i robić to tam, gdzie moze to być potrzebne 🙂 np jakieś fora czy oazy dla ekstremistów – fanatyków itd. Z całą pewnością podejmą z Tobą polemikę na temat powyższych kwestii 😉 pozdrawiam serdecznie 🙂

          • Widzę Sylvano, że nie za bardzo rozumiesz czym jest ten wszechświat, który próbujesz rozszerzać. Nad swoim zamiarem też trzeba się zastanowić, czy czasem nie wyrządza więcej niepotrzebnego niż doskonałego.
            Rozszerzanie wszechświata dualnego (materii) jest paradoksem tego o czym głosisz, a to jest jakiś rodzaj fanatyzmu w który i ty próbujesz nieświadomie mnie wciągnąć. Co do słowa „działanie” to ono ma wiele aspektów, a więc i interpretacji we wszechświecie, który rozszerzasz.
            Nie uważam, że czynisz „źle”, bo prowadzenie w górę jak i w dół jest normą tego wszechświata i jest potrzebne, by z niego wyjść, a nie go poszerzać. On sam troszczy się o siebie i nie potrzebuje twojej pomocy.
            Powinnaś starać się stąd wyjść i pomóc w tym innym, a nie poszerzać coś co powstało dla BŁĘDU. Nieświadome czynienie tzw.” dobra” często ma całkiem odwrotny skutek. Tym wszechświatem rządzą trzy podstawowe siły: dobro, pasja i ignorancja. My musimy wyjść z nich wszystkich, aby dotrzeć do pełni naszej wędrówki. W tobie zauważyłem dużo dobra i pasji i to jest bliższe pełni, niż ignorancja, ale też i te powinniśmy zneutralizować.
            A co do mojego działania, to wyszedłem z tego ziemskiego i działam wyłącznie dla Najwyższego i wykonuje Jego polecenia z poza tego „twojego” wszechświata, a wolą Jego w tym momencie nie jest to co mi sugerujesz. Jeszcze nie nadszedł ten moment.
            Są rzeczy w tym wszechświecie, które nawet „nie śnią” się filozofom, ni aniołom (tutejszym bogom).
            Są eony, w które wierzymy i na temat których snujemy przypuszczenia, a ta rasa, w tym eonie jest ograniczona i nie wychyli się bez zgody poza
            „6-te”… . Otwarto mi tą bramę i „Jestem tu i tam” poza materialnością i dualem.
            Te Słowo, które napisałem i piszę są dla ciebie jednej, bo uważam, że jesteś na odpowiedniej płaszczyźnie w tym szlifującym wszechświecie, lecz to co odpisałaś jest z „niskości” i chyba nie zlałaś się z tym o czym pisałem, bo to tylko litera – przy doskonałym piśmie obrazkowym nie wniknął by ten błąd.

            'Na początku było; Liczba, Słowo i Pismo (Obraz) i one dopiero stały się formą’ , a to jest Niczym i Wszystkim! – Myślą.

            Z miłą chęcią śledzę twój blog i poznaję to co jest do poznania.
            Lecz nie obierajmy sobie strony; prawej, lub lewej! Gdyż to są DWA.
            Lekko zwolnijmy – poznajmy i płyńmy dalej do oceanu niebiańskiego, poza morze tego wszechświata.

            Pozdrawiam serdecznie – POKÓJ TOBIE – Byłem i Jestem, by Być.
            (Początek, Teraz, Koniec)

            • To o tym rozszerzaniu wszechświata – to był Twój zamiar a nie mój, cytat z Twojej wypowiedzi do którego odniosłam sie żartem, o czym świadczą moje uśmieszki. Zdystansujmy trochę :)) Pozdrawiam serdecznie

              Ps. Wybacz, ale to nie moje klimaty :). „Wyrosłam” już ze światowych czy kosmicznych misji, górnolotnosci, poleceń od Najwyższego, proroctw i tego typu historii. Przeszłam już kiedyś duchowe pranie mózgu od „istoty najwyższej” – co opisuję tutaj: http://ciemnanoc.pl/2013/11/29/klucz-do-alchemii-upadlych-mandala-cienia-cz9/ z duchowych wyżyn upadek na tyłek był bolesny ale jakże potrzebny, żeby ujrzeć swoje wzorce ego przez pryzmat których patrzymy na istotę, która podaje się za „Najwyższego”. Nauczyłam się tego, że dystans i praktyka uważności to podstawa drogi duchowej jak i relacji z duchową istotą (Duchem stworzenia). Swoich wizji nie można odczytywać dosłownie, to wszystko świat metafor, świat jaźni i związanych z nią archetypów i wzorców.

  3. Faktycznie!
    To ja wspomniałem o tym wszechświecie, co lepsze to nie wiem dlaczego?
    Z tego wynika, że sam siebie zganiłem. U mnie często tak się zdarza, że to co mówię jednego dnia – podważam następnego, jest to wynikiem ruchu, działania i poznawania. Tylko ten co nic nie robi nie popełnia błędu. Poziomów prawd jest wiele i dotarcie do tej pierwotnej – najwyższej, powinno być zamiarem każdego istnienia.
    ” Kto szuka ten znajdzie”.
    Wiem, że każdy ma wytyczoną własną drogę i powinien nią kroczyć jak najlepiej potrafi, by stąd wyjść. Dróg do wyjścia jest wiele, ale i ich czasowość jest różna. Lecz czy cokolwiek możemy przyśpieszyć?
    Byłem ”tam”, zostawiłem dziewięćdziesiąt dziewięć, by wrócić po jedną – czy ją odnajdę?
    Wiem, wiem nie twoje klimaty, czasem muszę sobie popisać bo nie mam z kim pogadać; Jestem Jeden w Ciszy.
    Przepraszam za poprzedni komentarz, myślę, że będzie nauką dla wielu, gdyż kształtujemy się wyłącznie na błędach – po to jesteśmy w ciałach. Ja poznaję różne klimaty, by osiągnąć pełnię. Pozdrawiam

  4. W tym artykule jest napisane że spoeczniak jest bardziej uduchowiony niż mądrala zajmujący się duchowością, ale to nie do końca tak jest, jeśli załorzymy że duch jest pierwiastkiem męskim to większość społeczniaków jest zniewieściałymi ciotami bo nie mają świadomości swojej męskości 🙂
    To tak jak by twierdzić że najbardziej męski jest ten kto został wydymany przez drógiego samca nawet o tym nie wiedząc.
    Niema jednego Ducha, panuje pewna rywalizacja i w sumie nie dziwie się że Kobieta w swej jażni nie odnalazła czegoś takiego bo przynależy to do innej sfery, nie zrozum mnie więc żle, niemam pretensji no ale drażni mnie to 😉
    Przebudzenie Ducha oznacza realizację własnej woli i poszukiwanie własnej Bogini a nie powtarzanie odwiecznego cyklu pierwotnego Ducha ze swoją Boginią, inaczej wielki pierwotny Duch poprostu steruje danym człowiekiem.
    Zeby było jasne to nie twierdzę tu że jestem tak „rozwinięty” że wielki Duch niema na mnie wpływu czy coś, bo czywiście że ma, jest moim wzorcerm, jednak mam własne pragnienia niekoniecznie związane z ulepszaniem tego świata, bo to są jego pragnienia a nie moje i jego Bogini a nie moja, nie pałam żadnym nadzwyczajnym porządaniem do tego świata, to jest raczej taka spokojna miłość jak do „Mamusi”, jak mam ochotę to działam a jak nie to se zamulam, przychodzą i odchodzą różne porywy, szukam czegoś w swoim wnętrzu i w innych ludziach, a tak zwany ŚWIAT to radził se zanim się urodziłem i bedzie se radził długo po mojej śmierci.

  5. Sylvano, mam do Ciebie pytanie. Czy wybaczenie musi sie wiązać z pojednaniem lub utrzymywaniem kontaktów? Mogłabyś mi szerzej opisać te kwestię? 😉

  6. Bardzo inspirujący artykuł. Jeszcze treści we mnie pracują i sprawdzam na ile są zgodne z moim odbiorem świata. Nie mniej jednak, kiedy tańczę, to dzieje się właśnie integracja duszy i ciała. Czyli to co niebiańskie nabiera formy, wyrazu, manifestuje się poprzez ciało. Dla mnie Ciało, pozwala na Uziemienie, Ugruntowanie Duszy i piękne to są momenty, kiedy jesteśmy świadomi siebie, we wszystkich aspektach! Jeszcze do przemyślenia temat, ale inspirujący zdecydowanie!

  7. ciekawy paradoks- tam gdzie postęp poszedł najbardziej do przodu w chronieniu kobiet i dzieci tam również przyroda została zdewastowana i trwa bezlitosna ekspoatacja…smutne że do europejskich plemion gdzie panowały pogańskie wiary w moc przyrody i te zasady o których pani mówi wkroczył patriarchat semicki…ot, zderzenie cywilizacyjne, co wyjdzie z tego chaosu… jak tu tworzyć rodzinę, gdy podczas wybuchu wojny o interesy pieniężne, ten niewinny kozioł ofiarny zostaje zgładzony…czego uczy nas historia zabicia dzieci, gwałcenie żon na oczach mężów, niszczenie podstaw na których ludzie budowali według zasady o której pani pisze? Strach zakładać rodzinę, co za cień sprowadza na rodzine taki terror?

  8. czego uczy ? tego, co jest teraz czyli humanizmu. Ja tam widzę w kulturze zachodniej ogromny postęp w chronieniu kobiet i dzieci w porównaniu tym co było kiedyś. Nie mówiąc o tym, ze kultura zachodnia nauczyła sie łączyć serce z rozumem. Człowiek i ludzkość uczą się zawsze na błędach. Za czasów pogańskich wcale nie bylo aż tak różowo, zabobony miały się dobrze, napady plemion na siebie oraz gwałty i niewolnictwo jak najbardziej występowały, ale wiadomo, lubimy idealizować tamte czasy.

  9. myśle że i humanizm przechodzi na swoją ciemną stronę…np zabieranie dziecka polskiemu rodzicowi w Niemczech bo ,,na nie nakrzyczało” (na podstawie powierzchownego wglądu w sytuacje) a z drugiej strony pozwalanie na barbarzyńskie zwyczaje wobec islamskich dziewczynek w imię ,,tolerancji i szacunku do innych kultur”. Oprócz tego ciemna strona skrzętnie skrywana przez media pełne pięknych haseł jak za komuny o szacunku o lojalności- a są nią utajane gwałty (troska o gwałciciela i pozostawienie ofiary samej sobie), handel ludzmi (prężnie działa), wszelaka mafia (super brak granic ułatwia wszelkie procedury). Ogólnie pod hasłami miłości wkrada się anarchia i chaos, a poszkodowany jest zmuszany do milczenia… na pewno ciemna strona nie jest mniejsza niż za pogaństwa, a przynajmniej mieliśmy swoją tożsamość. Ciekawe czy tych którzy wywołują wojny w białych rękawiczkach i nie ponoszą jej konsekwencji ( w 2 wojnie św atakujący poniosł minimalne konsekwencje) wojny czegoś uczą….może tego że można sobie na wszystko pozwolić? Ale ma pani racje, biologia to duchowość, z prostej przyczyny- podtrzymuje gatunek, ewolucje…silny wygrywa a potem opiekuje się swoimi kobietami/dziećmi. Strażnicy z Auschwitz mieli przecież kochające rodziny…pozostaje mieć nadzieje że polska też się czegoś nauczy i wreszcie zchamieje i zacznie być traktowana z szacunkiem. Bo cywilizacja tolerancji (i to od wieków) i wolności prowadzi nas w błędnym kole wciąż i wciąż do rzezi, oczerniania nas, manipulowania nami, eksploatacji naszej energii i ogłupiania (o mordach na polskich elitach już w galicyjskich czasach-też cyklicznie się powtarzających nie wspominając). A współczesny rozwój? Ja jestem humanitarna ameryka ma być tak i tak, masz mi sprzedać to i to i będziemy przyjaciółmi. A jak nie, to mam atomówkę! I ci co mają przyzwolenie też produkują atomówki, zbroją się…a to wszystko w imię rozwoju. Nawet w książce niemieckiego autora przeczytałam że wojna to motor rozwoju- w kontekście pozytywnym. Ale jakoś zawsze agresor ma takie zdanie, a nie atakowany… wszak można zaatakować, ukraść, poużywać-w sumie obłowić się, rozwinąć, zrealizować swój cień gwałcąc co popadnie….jak pani myśli, co nauczyła Polskę jej własna historia w XX wieku? Bardzo pragnę tej nauki, gdyż ileż można się kręcić w kieracie. Dodam, że w Polsce istniał epos rycerskości- chronienia słabszych, kobiet, honor, dbałość o ojczyznę i odwoływanie się do Boga. Również w czasach czarownic polska była krajem bez stosów. Nie mówię , że każdy był rycerski i idealny, ale próbuje wskazać że humanizm nie był nam obcy przed tym jak historia dotkliwie nas doświadczyła (a szczególnie rodziny, dzieci, polska wyludniała z mężczyzn, nadziei i sensu). Nawet za PRL w czasie przesłuchań SB znęcało się nad więźniami mówiąc: twoja żona cię już nie kocha, nikt cię nie chcę…starszy pan wspominał to płacząc, mimo że przesłuchanie spotkało go za młodu…cały wiek niszczenia poczucia bezpieczeństwa, psychiki, tożsamości….czego nas uczy? Mam nadzieje że nie bycia Chrystusami.

    • Niby jesteśmy krajem tolerancyjnym, ale za to hejterstwo to zjawisko na każdym kroku 🙂 Człowiek rozwija sie przez skrajności, dlatego ochrona dzieci przybiera absurdalny czasem wymiar, ale jest to konieczne, by potem znaleźć równowagę, dobrą równowagę. Tak na tym świecie wszystko jest wypracowywane. Postęp nigdy się nie kończy, zawsze będzie coś do udoskonalenia. I nie ma czegoś takiego jak cofanie się – my cały czas rozwijamy sie spiralnie – czyli przerabiamy to samo, na coraz wyższym poziomie. Wojny teraz wyglądają inaczej niż za czasów pogańskich, nie ma co porównywać z dawnymi czasami 🙂 Natomiast zawsze trzeba wyjść naprzeciw nowym problemom i zrozumieć, że nie ma mądrości bez doświadczeń, nie ma nauki bez błędów.

  10. jesteśmy słowianiami, ludzmi słowa….wole kogoś kto szczerze wyrazi swój wredny hejt i tyle, niż gdy będzie milutki i humanistyczny a drugą ręką wbije mi nóż w plecy. Jest to ucziwsze, niż fałszywa życzliwość, albo życzliwość by inni widzieli jaki jestem milutki…niemniej w miłym świecie pani żyje, szkoda ze nieprawdziwym : ) a jak prawdziwym to gratuluje, popytam absolutu o odpowiedzi na pytania które pani zadałam. w sumie ma pani racje, z ewolucyjnego punktu widzenia hejtowanie jak małe dziecko jest głupie- lepiej być miłym, zdystansowanym a jak się uda to oszukać. Semici byli mistrzami słowa życzliwego…wszak nawet na posiedzeniu partii był taki jeden co powiedział: Władziu a czemu skrytykowałeś mój wiersz? (i po tym było wiadomo że na Władzia był wydany wyrok śmierci, bo nie wolno było krytykować tego wiersza). Ale na otarcie łez, gdy męża ubili zawsze można się ubogacić pięknym słowem Bruna Schulza (a trzeba przyznać że był geniuszem słowa). Ma pani racje, impulsywność w słownictwie gubi nas. Wszak Amerykanin potrafi w imię pokoju atakować kraje i wszyscy mu poklaskują bo to dobrze słowami ujął. A dla nas zawsze bardziej liczył się czyn (ach, paradoks z 1 zdaniem-to chyba czyni wypowiedz wiarygodną, paradoksy i sprzeczności). Ale trochę tak jest- jesteśmy czynem, powinniśmy się zatrzymać. No cóż, na wiele pytań pani mi nie odpowiedziała, ale dziękuje za szybką odpowiedz. mimo że jestem głodna czegoś więcej. Może jakiś absolut mi odpowie na pytania….hejt to też rozwój przez sprzeczości, po wielu latach kneblowania ust na krytykę, i przymusu akceptacji biedy, izolacji i niesprawiedliwości, ludzie mogą mowić, więc używają sobie ile się da…co jest według pani gorsze: zwyzywanie kogoś czy fizyczny atak ?

  11. mówiąc o hejcie mam na myśli to, jak ludzie atakują i opluwają innych BEZ POWODU. Tylko po to, by się lepiej poczuć i anonimowo wyładować na kimś swoje frustracje. Nie można na drugim biegunie stawiać fałszywej życzliwości, bo to nie ten sort. Dlatego proszę nie mylić hejtu z konstruktywną krytyką czy szczerością bo to są różne sprawy. Rozumienie jakiegoś zjawiska nie musi prowadzić do biernej postawy wobec niego.

  12. za niedługo i konstruktywna krytyka nazywana będzie hejtem. szczególnie przez pseudointeligentów, którzy oczekują poklasku dla swoich subiektywnych odczuć. Już się manipuluje tym słowem. Pewnie powstało w jakimś określonym celu. Humanitarna cenzura. Krytykujesz? Jesteś hejterem. Musimy poznać granice tolerancji… czas na drugi biegun-jej brak. A potem dojdziemy do środka, jak pani mówiła na innym przykładzie : )

    • to prawda 🙂 jak wyjdziemy z hejterstwa czyli plucia jadem na wszystko , to napewno też, z czasem zaliczymy drugi biegun, czyli przesadna poprawność, o której Pani wcześniej mówiła 🙂

Leave a Reply to SylvanaCancel reply