Archetypy cienia

Gdy twoja niezależność jest ich zagrożeniem. Jak działa program zbiorowy i co Lilith ma wspólnego z protestem kobiet?

kobiet1

Rozwój osobisty uczy odwagi do bycia sobą ze swoimi jasnymi i ciemnymi stronami, z jednoczesnym szacunkiem do innych ludzi i bez potrzeby naruszania ich przestrzeni. Przestrzeń jest nieskończona i pomieści w sobie wszystkie dusze, jakie z niej się wyłonią, dlatego nie trzeba dawać ujścia agresji tylko dlatego, że ktoś na przykład ma odmienne zdanie, model życia, doświadczenie, płeć, status, zawód, kolor skóry, narodowość czy wyznanie.

Niestety, gdy nabierzesz już odwagi do bycia sobą, wtedy spotkasz ludzi, którzy będą chcieli twoje światło zgasić, ponieważ sami nie odkryli światła w sobie. Będą patrzeć na ciebie przez pryzmat swojej ciemności czyli ograniczeń umysłowych i cielesnych. Twoją wolność potraktują jak szaleństwo i zagrożenie dla swoich dogmatów, w których dotychczas czuli się bezpiecznie. Ponieważ ich własna ekspresja jest zablokowana w danym obszarze, który reprezentujesz, to twoja aktywność będzie ich wybitnie drażnić. Zaczną ciebie atakować, mimo, że nigdy im nic złego nie zrobiłeś, ba, nawet ich nie znasz osobiście.  Twoją jedyną zbrodnią jest to, że ośmielasz się być sobą i realizować siebie. I właśnie dlatego, że  wykraczasz po za społeczne schematy i kompleksy ludzi, staniesz się dla nich demonem i kozłem ofiarnym, którego trzeba zatłuc. To zjawisko znamy we wszystkich kulturach i we wszystkich czasach, także i współczesnych. Choć na szczęście nie płoną fizyczne stosy pod ludźmi o odmiennych poglądach, to płoną one w dyskursie, gdy zostają zalani falą nienawiści, oszczerstw, kłamstw i pogardy.

To są cienie zbiorowe, programy nieświadomości zbiorowej. Wg nich wielu ludzi działa jak automaty, dając ujście agresji w stosunku do jednostek jak i  wybranych grup społecznych wzbudzających nienawiść. Znamy to z historii palenia czarownic na stosie, palenia wolnomyślicieli, ścigania homoseksualistów, odmówienia kobietom człowieczeństwa, mordowania pogan, zniewolenia rasy czarnej, holokaustu i tak dalej. Każdy z tych programów zbiorowych szerzył się dzięki stereotypom, przesądom i ideologiom, nie tylko religijnym ale i świeckim, które miały usprawiedliwić przemoc względem wybranej grupy ludzi.

W Polsce współczesnej, również borykamy się z cieniami zbiorowymi. Nie przepadamy za imigrantami, ale także rodakami, na przykład tymi, którzy odnieśli sukces, są popularni i bogaci. Stosunek do nich pokazuje nasze narodowe kompleksy. A kompleks może zrodzić potrzebę przemocy, próbę zniszczenia sukcesu, który nas drażni. Na przykład poprzez falę wirtualnej agresji, nienawiści i oszczerstw, tzw. „hejtu”.

Przeciwdziałać takim społecznym i negatywnym zjawiskom można tylko w jeden sposób – łączyć się we wspólnej inicjatywie i uświadamiać społeczeństwo aż do skutku. Osobiście podziwiam wszystkich, których dosięgła przemoc fizyczna, psychiczna albo wirtualna i postanowili z tymi zjawiskami walczyć, a nie udawać „świętych”  i „niewzruszonych”, którzy są „ponad dualizmem” i dlatego nie będą się w niego angażować. To moim zdaniem iluzoryczne podejście, któremu zresztą sama kiedyś uległam.  Duchowość ma mobilizować do działania i aktywności w materii, a nie ucieczki od niej. Tym jest duch – ogniem, a nie kamieniem. Kamieniem jest oporna nieświadomość zbiorowa, która wciąż mieli te same programy w różnych wersjach, tak długo aż duch, czyli świadomość zbiorowa nie powie DOŚĆ.  Przemawia on ustami ludzi, dlatego nie możemy być bierni.

Powrót starych programów zbiorowych, opartych na kontroli, czyli prawach silniejszego doskonale widzimy teraz. W XXI wieku znów próbuje się przeforsować stare, dobrze nam znane patriarchalne ideały oparte na ubezwłasnowolnieniu kobiet i pragnieniu kontrolowania ich cielesności.  Pod płaszczykiem religijnej troski o zapłodnioną komórkę,  pragnie się odebrać kobietom prawo do decydowania o swoim ciele i życiu. Zmuszać je do rodzenia wbrew woli. Odmowa tego obowiązku ma być karana. A wszystko po to, by zapewnić warunki do rozmnażania wszystkim mężczyznom bez wyjątku, także gwałcicielom, zwyrodnialcom, pedofilom.

To cywilizacyjny regres, powrót do prawa silniejszego. Uprzedmiotowienie kobiet działo się od początku istnienia ludzkości, ale nie może mieć dalej miejsca w kulturze nowoczesnej, afirmującej partnerskie relacje, szacunek do cielesności człowieka, wolności płci i postępu.  Jestem przekonana, że projekt ten nie przejdzie, ale chciałabym przeanalizować go pod kątem archetypów i stereotypów myślowych na temat kobiet.

Sam fakt, że w Polsce grupy fanatyków religijnych wciąż mogą mieć destrukcyjny wpływ na życie kobiet, pokazuje, że w naszym społeczeństwie wiele jest do zrobienia, by nastał upragniony wzrost świadomości, empatia i szacunek do żeńskości.

Kobiety teraz budzą się, solidaryzują i uwalniają swojego ducha by o swoje prawa zawalczyć. Warto ich walkę wspierać, nawet jeśli ma się odmienne poglądy na temat aborcji. Tu chodzi o prawo wyboru w obliczu osobistych tragedii, wiecznie aktualnych zbrodni i zagrożeń, z jakimi kobiety i dziewczynki muszą się borykać. Tu chodzi o uniwersalne prawo człowieka do decydowania o swojej cielesności i życiu. Po prostu. Macierzyństwo powinno być wyborem świadomym kobiety, a nie wymuszonym przez otoczenie.

Programy zbiorowe są oparte na stereotypach, przesądach i ideologiach, jak wspomniałam wcześniej. Warto tutaj zaznaczyć, że podstawowe założenie na którym opierają się obrońcy życia poczętego, trudno uznać za prawdziwe, przynajmniej w sensie biologicznym. Zapłodniona komórka jajowa nie jest człowiekiem, jak próbuje nam się wmówić. Jest jego zalążkiem, czy też potencjałem.  Zatem nie może mieć większej wartości od żyjących ludzi, np. od rodziny, która już funkcjonuje i ma prawo podjąć wybór, czy jest w stanie się poszerzyć i poświęcić.  Idąc tokiem myślenia fanatyków życia, za niedługo plemniki i komórki jajowe również zostaną uznane za byty ludzkie, które należy chronić. W związku z tym następstwem będzie lobbing na rzecz zakazu jakiejkolwiek antykoncepcji pod groźbą kary za zmarnowane życie plemników i jaj.

Warto zauważyć, że każde skrajne podejście – czyli np. ochrona życia za wszelką cenę, bez pozostawienia wyboru, będzie rodzić cienie i demony. To znana duchowa prawda. W tym przypadku brak równowagi między życiem i śmiercią prowadzić będzie do tego, że śmierć przemówi przez życie. Pozbawiając osobę zgwałconą prawa do wyboru, będzie się tworzyć piekło ludziom żyjącym. Nie tylko kobiecie, ale i jej rodzinie – małżonkowi i dzieciom. Albo co gorsza – dziewczynce, niedojrzałej psychicznie, emocjonalnie i fizycznie do macierzyństwa. Tak demon przemawia przez hipokryzję ludzi, którzy walcząc o życie zapłodnionych jaj,  nie widzą, że stają się niszczycielami życia realnych ludzi.

W takim podejściu  nie ma miłości, empatii czy współczucia dla żyjącego człowieka – przede wszystkim kobiety, wręcz przeciwnie. Warto zwrócić uwagę na to, że bezwzględne zmuszanie kobiety czy dziewczynki do rozrodu ma w sobie coś z sadyzmu i pogardy do żeńskości, która od wieków przemawiała z religii patriarchalnych. Ta pogarda miesza się z lękiem ludzi przed zbytnią niezależnością kobiet. Mizoginia, czyli niechęć do kobiet, jest zjawiskiem zbiorowym i uniwersalnym.Mizoginia występowała od zawsze i ma miejsce również i teraz, nie tylko w religiach monoteistycznych, ale ogólnie – w pragnieniu kontrolowania kobiet, zmuszania ich do rzeczy, których nie chcą, czerpania satysfakcji z ich zniewolenia i uprzedmiotawiania.

Pod płaszczykiem ideałów ochrony życia, można dostrzec działanie tego cienia zbiorowego, wymierzonego przeciwko żeńskości. Jego podstawą jest niechęć do kobiet, które same o sobie decydują i wychodzą poza schematy, w jakich chcieliby je widzieć ludzie. Stąd wzięły się archetypy typu Lilith, o której pisałam w innych artykułach. Lilith, przypomnę, nie przepada za dziećmi i życiem rodzinnym. Woli być  samodzielna i robić to, co jej w duszy gra. Jest poza kontrolą mężczyzn i społeczeństwa, dlatego stanowi ich cień, z którym walczą.

Kobiety niezależne, które same decydowały o swoim bycie, ciele i seksualności, były w monoteistycznych kulturach traktowane jako społeczne zagrożenie, utożsamiane z szatanem, „dziwkami”, „cudzołożnicami”. Były palone na stosach, kamieniowane. Dziś ludzie nie mogą karać kobiet za ich niezależność i „rozwiązłość”, przynajmniej w naszej kulturze. Ale są inne sposoby ujścia swoim lękom zbiorowym i potrzebie agresji. Nic tak nie pozbawia kobiety niezależności jak dziecko. Dlatego współczesnym egzorcyzmem religijnym przeciwko „demonicznej” i „szatańskiej” niezależności kobiet, ma być zmuszenie ich do rodzenia dzieci i zakładania rodziny. Dzięki temu, ustatkowane, znowu zaczną poddawać się kontroli społecznej. Czytaj: przestaną być rozwiązłe. Bo o to w tym wszystkim chodzi. Propozycja bezwzględnego zakazu aborcji służy temu celowi, a potem będzie bezwzględny zakaz antykoncepcji. Wszystko po to, by kobiety „nie puszczały się”, tylko siedziały w domu i rodziły dzieci. Pamiętajmy, że w kulturach patriarchalnych, „puszczać się” mogą jedynie mężczyźni. I w myśl omawianej ideologii, mają wolność w rozmnażaniu się, jak Bóg przykazał. Oczywiście nie pytając kobiet o zdanie.

Dlaczego wolność cielesną kobiet odbieramy jako zagrożenie?  Bo nie umiemy jej sprostać, zrozumieć, ani się z nią pogodzić. Nic dziwnego, bo tyle tysięcy lat byliśmy przyzwyczajeni do innego programu, w którym kobiety były całkowicie zależne, podporządkowane,  oddane rodzinie i mężowi. Jak widać, niektórzy ludzie podświadomie pragną by ten stary program wrócił, bo wg. niego żyło się łatwiej, bezpieczniej, przewidywalnie. Nie trzeba było się starać, by utrzymać kobietę przy sobie, albowiem nie miała wyjścia, jeśli rodziła jedno dziecko za drugim. Nieustannie rosnący brzuch był  pewną gwarancją tego, że kobieta pozostanie przy mężczyźnie i jego rodzinie. Mężczyzna mógł czuć się bezpieczny.

Przypomnę, że zdrada i ucieczka kobiety to jeden z największych lęków i dyshonorów patriarchalnej kultury. Dlatego archetyp Lilith wg. mitów ucieka od Adama, tym samym wymyka się jego kontroli.  Jest ona patronką prostytutek, bo były to kobiety niezależne w dawnych czasach, które same decydowały o swojej cielesności. W tej perspektywie nie dziwi, że zwolennicy bezwzględnego zakazu aborcji nazywają kobiety, które walczą o prawo wyboru – zepsutymi i rozwiązłymi. A nawet morderczyniami (Lilith wg mitów też mordowała dzieci). To jest właśnie  drugie dno, ukryte oblicze lęku przed niezależnością  kobiety, która kojarzy się niektórym ludziom z najgorszym zwyrodnieniem.

Tak właśnie mielą się stare archetypy we współczesnej odsłonie. Tak  prymitywnie „myśli” nieświadomość (pamięć) zbiorowa i jej programy, którym ulegają ludzie. Nawet w XXI wieku. O ile widzimy, że  programy oparte na podporządkowaniu kobiet są podstawą kultur muzułmańskich, które tak mocno krytykujemy, to mają też miejsce i w Polsce, kraju wydawałoby się postępowym jeśli chodzi o traktowanie ludzi.

Jeśli chcemy efektywnie przepracować, uwolnić i wyjść ze zbiorowego programu kat – ofiara, nauczmy się walczyć o wolność swoją i innych. Jeśli tego nie zrobimy, demony wrócą pod postacią odbicia lustrzanego, czyli będą dążyć do odebrania tej wolności, z której aktualnie korzystamy.

Jeśli dziś będziemy bierni i nie zawalczymy o prawo kobiet do wyboru,  to jutro sytuacja się odwróci. System zainteresuje się nami, czyli odbierze te prawa, które mamy i do których się przyzwyczailiśmy. Bo tak działają programy i cienie zbiorowe. Są coraz silniejsze, jeśli nie napotkają ze strony społeczeństwa oporu, tylko przyzwolenie. To uniwersalna zasada – silny pozwala sobie na coraz więcej, korzystając z możliwości, na jaką godzi się słabszy. Ma to wymiar zarówno indywidualny, jak i zbiorowy. Warto być skutecznym w przeciwdziałaniu złu dzisiaj, niż naiwnie wierzyć, że nas to nie dotyczy. Nawet jeśli teraz nie dotyczy, to dotyczyć może w przyszłości. Dotyczyć może bliskich.

❤


Farida Sorana

Jestem trenerką rozwoju osobistego i duchowości, pomagam w pracy z podświadomością i jej programami, obszarem cienia, snami, odnajdywaniem wewnętrznej nawigacji, osiąganiem celów życiowych. Więcej 

Chcesz umówić się na sesję telefoniczną ze mną? Napisz: farida.sorana@gmail.com 🙂

29 odpowiedzi »

  1. Najbardziej uderzające w całym Prolife, jest to, że ludzie Ci widzą dobro płodu, do momentu porodu. To co będzie później ich nie interesuje. Czy będą to dzieci ciężko chore, dzieci narkomanek itp. Poza tym, człowiek dorosły (w tym przypadku kobieta), dla nich się nie liczy.
    Staram się patrzeć na sprawę z każdej strony, no i trochę tego cienia patriarchatu, we mnie jest 😉 . Uważam, że aborcja nie powinna być całkowicie dozwolona, np. w późniejszych miesiącach ciąży, bo podobno dziecko wtedy czuje.

    • wiadomo ze w pozniejszych nie. W artykule pisałam o zapłodnionym jaju, a nie rozwiniętym płodzie z układem nerwowym i ośrodku mózgowym. Jest to o tyle ważne, że dla fanatyków ochrony życia, zapłodniona komórka jajowa to człowiek, dlatego chcą też zakazać antykoncepcji typu pigułka po i ograniczyć in vitro.

  2. Jakie ma Pani zdanie w sprawie roli kobiety i mężczyzny w związku? Uważam, że mężczyzna powinien być dominujący i wykazywać większą inicjatywę, przy tym, nie będąc agresywnym i zaborczym, ale mieć sztywne granice. Być oparciem i nie szukać w kobiecie matki (podświadomie to robiłem, była to dla mnie gorzka lekcja). Jestem ciekaw jak Pani to widzi.

    • Wszystkie doświadczenia w procesie integracji wewnętrznej ale i zewnętrznej doprowadziły mnie do tego, że liczą się dopełnienia a nie wykluczenia. Czyli mężczyzna jak najbardziej może w kobiecie szukać matki, ale oprócz tego, niech będzie dla niej jak ojciec i jak partner, i jak brat i jak przyjaciel. A kobieta – może być mu matką, corką, siostrą, żoną i kochanką. Toksyczne relacje są wtedy, jak kobieta chce być tylko mamusią dla partnera albo tylko jego córką. I na odwrót – jak mężczyzna jest wiecznym synkiem żony, a nie potrafi w niektórych sytuacjach służyć jej ojcowskim wsparciem, którego kobieta też potrzebuje 🙂 W zależności od sytuacji dajemy partnerowi to, czegio potrzebuje i na odwrót.

  3. Dziękuję Farido, za uzupełnienie , zinterpretowanie i pomocy w nazwaniu i głębszym usystematyzowaniu moich odczuć związanych z tematem zaostrzenia ustawy aborcyjnej. Właśnie wróciłam z czarnego protestu. Jest Moc Siostro

  4. Bardzo dobry artykuł. A to nie jest tak, że kobiety spod znaku feminizmu są jakby drugą stroną medalu patriarchatu. Ich działania i walka zasilają ten stary egregor nie pozwalając mu do końca odejść. Wiadomo energia podąża za uwagą. A tam gdzie walka i atencja tam musi być zasilanie. Oczywiście w tym wypadku prewencyjna reakcja jest jak najbardziej wskazana. Ale walka kobiet z tym męskim pierwiastkiem jest niczym wyparciem w głąb. Oczywiście to tylko moja interpretacja. I tak wiadomo, że ustawa nie przejdzie. Aczkolwiek ten dzień przejdzie do historii jako symbol budzenia się siły i mocy kobiet. Jestem wolnościowcem, więc w przypadku aborcji powinna być dowolność i wolność wyboru. I najlepiej w Polsce niż gdzieś za granicą.

    Ps. Jestem tu nowy, choć czytam od dłuższego czasu ten arcyciekawy blog. Pozdrawiam Farido i życzę dalszej owocnej kreacji swojego jestestwa. Niech moc będzie z tobą.

    • Witaj,
      tak, feminizm to druga skrajność , która walcząc z męskością staje się męska i zapomina o swojej żeńskości. To prawda. Ale faktem , ze feministki wywalczyły prawa dla kobiet i zawsze będą symbolem wolności, nowych czasów, wyzwolenia żeńskości. Feministyczny duch odgrywa jescze ważną rolę w tym procesie równoważenia męskiego i żeńskiego pierwiastka. Z jednej skrajności w drugą, a potem będzie jednoczenie biegunów 🙂 męzczyźni z kobietami wreszcie się dogadają , zrozumieją i pokochają na wszystkich poziomach widząc jak doskonale się dopełnieją wiec po co walczyć 🙂 wierzę w to 🙂 bo tak też wygląda proces integracji w człowieku, w świecie wewnętrznym 🙂 wiec tak będzie zewnętrznie 🙂
      dziękuję serdecznie i moc z Tobą 🙂

      • Zgadzam się. Z jednej skrajności w drugą jak wytrącanie potencjału wahadła aby po jakimś czasie wróciło do normy. Bo jak wiadomo każdy system prędzej czy później wraca do równowagi. Ostatnia równowaga była w czasach Atlantydy. Więc bardzo dawno temu. Feminizm jest chyba po to aby kobiety poprzez walkę wzbudziły w sobie ten męski pierwiastek. Grunt aby nie zatraciły swojej kobiecości co niestety widać coraz bardziej. Z kolei jest coraz więcej wrażliwych mężczyzn. Symbolem wolności dla kobiet są raczej sufrażystki. Mam nadzieję, że ta walka damsko-męska wreszcie się zakończy. Bo jest to i dla mężczyzn i dla kobiet cierpienie.

        Na polu makro też jest ciekawie. Z jednej strony mamy ultra patriarchat w postaci islamu, który stoi u naszych bram oraz katoliban w Polsce a z drugiej strony sfeminizowaną Europę. Dwie skrajności obok siebie.

      • Feminizm to skrajność? Według mnie to samostanowienie i nie ma nic wspólnego z walką z męskością. Feminizm nie walczy z mężczyznami, ale z niesprawiedliwym prawem. Niestety jest wiele osób, które, nie wiem czemu nie szukają, nie czytają i nie chcą wiedzieć czym jest feminizm. Można być feministką w sukience w różyczki i z koszyczkiem truskawek (mam nadzieję, że metafora jest zrozumiała) pod warunkiem, że ma się na to ochotę, a nie jest to model narzucony przez wychowanie, środowisko czy partnera.

        • jesli tak pojmujemy feminizm, to w takim układzie jestem też feministką 🙂 masz rację, pokutują stereotypy na temat feminizmu, który sie kojarzy z walką z facetami i wrecz nienawiscią do nich, co jest właśnie skrajnym zachowaniem.

          • Media zawsze pokazują to co jest skrajne i najbardziej medialne, wszak zależy im na oglądalności bardziej niż na obiektywizmie. To już kwestia dojrzałości odbiorcy, co z tym zrobi.

        • No tak ile kobiet tyle definicji feminizmu. Mam wiele koleżanek feministek. I każda podaje inną definicję i ideę. Więc co nie co wiem o feminizmie. Są takie feministki, które walczą o wolność ale są też takie co walczą z mężczyznami o dominację. Z cybernetycznego punktu widzenia patriarchat jak i feminizm to skrajności bo system zawsze dąży do równowagi. A teraz jej nie ma. Z ideologicznego punktu widzenia feminizm jest skrajnością. Bo tutaj nie chodzi tylko o wolność. Bo gdyby tak było to już dawno na zachodzie nie byłoby feminizmu bo już wszystko co miał załatwił. Powiada Pani, że walczą z niesprawiedliwym prawem ? Ja Pani powiem czym jest niesprawiedliwe prawo w Polsce.

          W 97 % przypadków spraw rozwodowych to kobiety dostają dzieci. Nie ważne, że są psychopatkami albo mają fatalny wpływ na dzieci. Należy im się bo tak. Ilu mężczyzn potraciło całe majątki, zdrowie, czy powiesiło się z tej okazji. Kto na tym bardziej traci kobiety czy mężczyźni? Kto bardziej utrudnia kontakty z dziećmi ? Jak wiadomo kobiety mają coraz więcej przywilejów i praw. A gdzie są parytety dla mężczyzn np. w zawodzie pielęgniarza czy sprzątaczki albo nawet w urzędach zdominowanych przez panie. Dlaczego jak kobieta znęca się psychicznie albo fizycznie nad mężczyzną to nikt mu nie wierzy albo się śmieją z niego. W przypadku kobiet to od razu jest niebieska linia. Kobiety mogą się publicznie przy ludziach wyżalić ze swoich problemów, mężczyźni nie mogą bo to nie wypada. Dlaczego kobiety w wyniku uszczerbku na zdrowiu po związku mogą dostać alimenty a mężczyźnie nie przysługują?

          Z jednej strony domagają się praw, przywilejów oraz parytetów a z drugiej strony chcą być takie silne niezależne i wyzwolone. To jak to jest? Liczą na swoje umiejętności, wiedzę i ciężką pracę czy może na parytety siłą wymuszone.

          Za kobietami stoi cała masa fundacji i stowarzyszeń broniących praw kobiet. Za mężczyznami nikt nie stoi. Kobiety szybciej przechodzą na emeryturę i dłużej żyją. Więc pobierają emeryturę dłużej niż mężczyźni, którzy w wielu przypadkach w wyniku ciężkiej pracy w ogóle nie dożywają emerytury.
          Więc kto tu jest niesprawiedliwie traktowany ?

          Czym dla Pani jest samostanowienie ?
          Pozdrawiam.

          • Mężczyźni mają potężne zadanie przed sobą. Pozwolić kobietom być wolnymi, niezależnymi, silnymi, i jednocześnie wspierać je, kochać i nie zginąć przy tym. Być mądrym męzczyzną, który sobie poradzi z kobietą nie poprzez walkę ale jej rozbrojenie, nie stając się przy tym wykorzystaną i wyssaną do cna ofiarą. Mężczyźni którzy mają empatię w sobie, muszą jeszcze wyrazić ją po męsku, czyli ze swoją siłą, której nigdy nie zatracili bo ona jest w ich płci. Jak trzeba, to powinni być „ojcami” dla kobiet niedojrzałych czyli je uświadamiać i uczyć. Nie pozwolić sobie wejść na głowę kobietom, które są zwyczajnie agresywne i dziecinne. To idzie też w drugą stronę, kobiety też uczą sobie radzić z mężczyznami, którzy są niedojrzali i szowinistyczni, nastawieni na uprzedmiotowienie. Obie płcie siebie potrzebują, i dzięki sobie mogą dojrzewać do relacji miłosnej. Jestem pewna, że większość kobiet pragnie silnych i jednoczesnie wrażliwych mężczyzn, a nie podporządkowanych.

            Na sesjach terapeutycznych wiele rozmawiam na ten temat zarówno z kobietami, jak i meżczyznami. Czuć pewiem kryzys związany z relacją i postawą męską, żeńską. Np. kobiety jak asymilują męski pierwiastki, to zaczynają często być męskie a przez to agresywne, toksyczne, kastrują mężczyzn i z nimi rywalizują. Z kolei faceci asymilując żeńskość stać się mogą trochę zbyt „ulegli” , podporządkowani kobiecie , a przez to sfrustrowani na dłuższą metę bo ich męska natura jest stłumiona i nie znajduje ujścia w kreacji, mocy, w sensie działania i aktywności, decydowania. Mówię oczywiście o osobach hetero. To wejscie w tożsamość fałszywej płci owocuje niektórymi kryzysami w relacjach, poczucia słabości, braku satysfakcji itd.

            Ale już pewna świadomość czym jest własna płeć i na czym polega jej siła, jest dobrym krokiem do postawy równoważącej. Kobieta uwalnia swoje męskie potencjały i wyraża je na swój sposób, czyli żeński. Nie zatraca swojej kobiecości, wręcz przeciwnie, potrafi ją w pełni wyrazić dzięki – paradoksalnie – męskiemu pierwtastkowi. A mężczyzna uwalnia wrażliwość, swoje żeńskie potencjaly, ale wyraża je po męsku, tzn nie tracąc swojej męskości i siły, która tak kręci kobiety, bo daje im bezpieczeństwo (siła nie tyle fizyczna, ale ogólnie – siła charakteru, woli, intelektu, to pierwiastek męski). Dzięki temu staje się absolutnym ideałem dla większości kobiet 🙂 Poszerzają się osobowości i wyrażanie w obrębie własnej płci. To prowadzi do pewnego uzdrowienia, wzrostu świadomości, podniesienia energii i skuteczności w relacjach damsko – męskich.

            • Zgadzam się z Panią w pełni. Nic dodać nic ująć. Ale ten problem ciągłej walki i rywalizacji w związkach czy relacjach damsko-męskich jest chyba w 90% przypadkach. Tak samo my mężczyźni lubimy kobiety otwarte komunikatywne i seksualnie wyzwolone ale jednocześnie wrażliwe czułe i opiekuńcze.
              Mówi Pani, że mamy potężne zadanie względem kobiet. A czy kobiety też mają takie potężne zadanie względem mężczyzn? Czy może to na nas spoczywa odpowiedzialność odpowiedniego ukierunkowania budzenia się siły i mocy w kobietach ?

              • Jasne, że zadania są po obu stronach 🙂 Rozwój płci następuje w sprzężeniu zwrotnym 🙂 Mądre i świadome kobiety są również katalizatorami mocy w mężczyźnie. Mobilizują i inspirują mężczyzn do rozwoju, a nie ich ograniczają i podcinają skrzydła 🙂

          • Z ojcami ma pan rację, tylko dlaczego to feministki mają walczyć o prawa ojców a nie ojcowie? Dla mnie to, że kobiety przechodzą wcześniej na emeryturę to nie przywilej, zapewne wiesz Roni7 z czym się to wiąże? Tak, z niższą emeryturą. Chciałbyś taki przywilej? Wiek emerytalny powinien być taki sam bez względu na płeć. A kobiety żyją dłużej głównie dlatego, że bardziej dbają o zdrowie i najczęściej jedzą mniej mięsa. Także każdy to może zrobić. 🙂 Przyznam szczerze, że nie chce mi się pisać o oczywistościach, jak niższa pensja za tę samą pracę, bo nie sądzę, żebym była w stanie Cię przekonać, poza tym wcale mi na tym nie zależy. Każdy sam odpowiada za swoje myśli i czyni. Ja jestem feministką i jestem z tego dumna. Co to znaczy samostanowienie? Wybór, jaką rolę będę pełniła w rodzinie, społeczeństwie itp… Nie muszę być matką, jeśli nie chcę i to nie ma wpływu na moją kobiecość (nie piszę o aborcji!). Mogę się realizować w domu z dziećmi, będąc tzw. strażniczką domowego ogniska, albo też robić cokolwiek innego na co będę miała ochotę, lub ustalę to wspólnie z moim partnerem. Z racji posiadania waginy nie nabyłam wraz z urodzeniem umiejętności zmywania, prania, gotowania, mycia okien i cerowania. A obowiązki domowe nie należą do kobiet, tylko do domowników. Aż jestem w szoku, że to piszę 🙂 mam nadzieję, że to w sumie zbędne, ale dla pewności… Kobiety domagają się przywilejów? Hmm jakich? Co do alimentów, nie wiem czy wiesz ile % ojców w Polsce je płaci? 17! Siedemnaście! Piszesz mi o problemach mężczyzn, znaczy kobiety mają się nimi zająć? To o co apelują feministki znajdziesz w sieci, możesz się zdziwić. Pozdrawiam

            • „Z ojcami ma pan rację, tylko dlaczego to feministki mają walczyć o prawa ojców a nie ojcowie?” – widać, że Pani mnie nie zrozumiała. No cóż logika to trudna sztuka. A gdzie ja powiedziałem, że kobiety mają to niby robić ? Chciałem przedstawić, że nie tylko wy kobiety macie problemy. Zresztą gdyby ojcowie zaczęli walczyć o swoje prawa to albo zostaliby przez was wyśmiani lub skanalizowani. Nie ma co się oszukiwać nigdy w tym kraju nie będzie możliwości poważnej samoorganizacji mężczyzn. Niech Pani sobie odpowie dlaczego.

              „Dla mnie to, że kobiety przechodzą wcześniej na emeryturę to nie przywilej, zapewne wiesz Roni7 z czym się to wiąże? Tak, z niższą emeryturą. Chciałbyś taki przywilej? ” – Volienti Non Fit Iniuria. A zresztą coś za coś.

              „A kobiety żyją dłużej głównie dlatego, że bardziej dbają o zdrowie i najczęściej jedzą mniej mięsa. Także każdy to może zrobić” – totalna bzdura. Proszę podać dowody, że kobiety bardziej dbają o zdrowie i przez to żyją dłużej. I co ma piernik do wiatraka. Co ma jedzenie mniej mięsa do dłuższego życia. Czyżby veganka ? Długość życia zależy od wielu czynników m.in. od jakości pożywienia także mięsa. Są ludzie co nie jedzą mięsa i chorują, a są tacy co jedzą go dużo i dożywają sędziwego wieku. Widzę kolejne wybielanie kobiet i piętnowanie mężczyzn. Są kobiety co w ogóle nie dbają o swoje zdrowie – palą, obżerają się słodkościami albo szprycują się chemią w kosmetykach. A są tacy mężczyźni, którzy są wzorem jeśli chodzi o dietę czy sylwetkę. Więc jak Pani widzi nic nie jest czarno-białe. Chodziło mi o ciężkie warunki w pracy a nie o dbanie o swoje zdrowie. To kwestia indywidualna każdego człowieka a nie jakaś statystyczna miara.

              „Wybór, jaką rolę będę pełniła w rodzinie, społeczeństwie itp… Nie muszę być matką, jeśli nie chcę i to nie ma wpływu na moją kobiecość (nie piszę o aborcji!). Mogę się realizować w domu z dziećmi, będąc tzw. strażniczką domowego ogniska, albo też robić cokolwiek innego na co będę miała ochotę, lub ustalę to wspólnie z moim partnerem.” – zgadzam się. Taka postawa powinna także obowiązywać w drugą stronę.

              „Z racji posiadania waginy nie nabyłam wraz z urodzeniem umiejętności zmywania, prania, gotowania, mycia okien i cerowania. A obowiązki domowe nie należą do kobiet, tylko do domowników. Aż jestem w szoku, że to piszę” – czy Pani mi coś insynuuje ? A gdzie ja napisałem, że kobieta powinna siedzieć w domu i być kurą domową ? Proszę mi nie wciskać czegoś czego nie powiedziałem.

              „Kobiety domagają się przywilejów? Hmm jakich?” – A skąd te parytety wymuszone siłą odgórnie w wszelkiej maści zawodach np. instytucje publiczne, służby mundurowe itp.

              „Co do alimentów, nie wiem czy wiesz ile % ojców w Polsce je płaci? 17! Siedemnaście!” – proszę podać źródła tych rewelacji. Odbija Pani pałeczkę. JA mówiłem o alimentach na dorosłe kobiety ! Rozumie Pani to czy nie ? Ciekawe jestem dlaczego to w drugą stronę nie obowiązuje skoro jest możliwość płacenia alimentów na poszkodowane kobiety ? Poszkodowani mężczyźni też są a być może jest ich więcej niż kobiet. A co do tego niepłacenia alimentów przez mężczyzn to co może moja wina?

              ” Piszesz mi o problemach mężczyzn, znaczy kobiety mają się nimi zająć?” – Ech nie da się z wami normalnie porozmawiać. Czyli co ja nie mam prawa pisać o problemach mężczyzn bo tylko wy macie monopol na pokazywanie swoich problemów? Przynajmniej przyznała się Pani, że jest feministką ale nie trzeba było. Logika to obce słowo dla was. Nie dziwię się, że się z was śmieją także inne kobiety. PRECZ Z DYKTATURĄ KOBIET ! – Piękna pomyłka Freudowska. Przynajmniej jedna Pani powiedziała prawdę. A gdzie ja powiedziałem, że macie się zajmować naszymi sprawami no gdzie ? Chciałem tylko pokazać drugą stronę medalu. Pokazać, ze wcale tak wam źle nie jest w tym kraju, że macie coraz lepiej i lepiej. Więc skąd ten skowyt? Widać, że czytanie ze zrozumieniem u Pani jest na bakier. Pierwsza klasa podstawówki. A skoro tak narzekacie na ten kraj to polecam emigrację do Afryki czy Azji. Po kilku latach życia poznacie drogie feministki czym jest prawdziwy patriarchat i może wtedy docenicie to co macie. OD początku było wiadomo, że żadnego zaostrzania aborcji nie będzie.

              Ps. Nie mam zamiaru czytać żadnych lewackich manifestów waszych. Mam wiele koleżanek feministek i każda mówi co innego nt. terminologi i idei feminizmu.

              Pozdrawiam.

      • Witaj
        Nie doświadczyłem niczego złego od feminizmu, a znam kilka kobiet określających się tak (ze mną włacznie) Mam czasem wrażenie, że agresję w tym nurcie dostrzegają mający coś „na sumieniu” wobec kobiet 🙂

        • Witam.
          Ale mnie nie obchodzi jakaś agresja kobiet czy cały ten feminizm.. Zresztą zobacz sobie co niektóre kobiety wyprawiały na ostatniej manifestacji. Skąd taka agresja co ? To że ty niczego nie doświadczyłeś to nie świadczy o tym, że tak jest wszędzie. Zresztą nie mam nic ani do feminizmu ani do kobiet. Niech sobie strajkują. Tylko ta zbieranina niczym nie różni się od tej hołoty z ONR czy Ruchu Narodowego.

          „Nie doświadczyłem niczego złego od feminizmu, a znam kilka kobiet określających się tak (ze mną włacznie)” – no właśnie. Wyjdź po za schemat poobserwuj trochę relacje damsko-męskie to może się dowiesz skąd tyle samobójstw wśród dorosłych mężczyzn. Skąd tyle rozpadów rodzin, ucieczek matek z dziećmi za granicę. Ja podałem drugą stronę relacji damsko-męskich. Dla was feministów i feministek tylko facet jest zły ten straszny demoniczny mizogin, samiec z patriarchatu rodem. A nie zawsze tak jest. Ja nie widzę tutaj budzenia mocy kobiet wręcz przeciwnie. Coraz większą głupotę i jad. Myślisz, że mężczyźni chcą dalej funkcjonować w tym zafajdanym patriarchalnym świecie? Bo ja nie chcę. Ale wy feminiści walcząc z tym patriarchatem tylko go wzmacniacie poprzez atencję zasilacie ten nieszczęsny egregor.

  5. Zacznijmy od tego: czy państwo powinno regulować kwestię aborcji? W świecie idealnym na pewno nie. Wystarczyłoby powiedzieć: „aborcja jest zła; nie róbcie tego; aborcja nie jest neutralnym moralnie zabiegiem medycznym, ale jest czynem moralnie złym”. Doświadczenie – i to z różnych dziedzin – wskazuje, że to się nigdy nie udało tak, jak na to liczono.

    Ponieważ dziś trudno jest znaleźć kogoś (poza radykalnymi feministkami), kto otwarcie mówiłby, że jest zwolennikiem aborcji bez ograniczeń znaleziono inne hasło: „Bronimy wolności kobiet! Nie walczymy o aborcję, ale o wolny wybór!”. To ma przykryć wspomniany wyżej przykry moralny dyskomfort. Oczywiście tu zaraz się włącza stary temat: płód to nie człowiek. Ale aborcji, o której piszę nie dokonuje się przecież w fazie zarodkowej.

    I tu dotykam bardziej ciekawej kwestii. Czy człowiek ma prawo wolnego wyboru w kwestiach natury moralnej, pociągających za sobą skutki społeczne (czyli takie, które dotykają osób trzecich)? Inaczej mówiąc, czy mam prawo do własnego wolnego wyboru, kiedy chodzi o to, że mogę w ten sposób skrzywdzić inną osobę?

    Dlaczego nikt nie protestuje przeciwko karaniu kierowców za jazdę po pijanemu? Czy to nie jest odbieranie dorosłym ludziom prawa do wolnego wyboru? Oczywiście jest to dla wszystkich zrozumiałe, że nie można na to pozwolić, by ktoś pijany siadał za kierownicą, ponieważ grozi to niebezpieczeństwem innym użytkownikom dróg. A w przypadku aborcji? Grozi to niebezpieczeństwem utraty życia (i to niebezpieczeństwem 100% a nie potencjalnym jak w powyższym przykładzie) dziecku, które jest w łonie matki dokonującej aborcji.

    „Kobiety mają mózgi i potrafią za siebie decydować” – nie kwestionuję pierwszego, ani nie zabraniam drugiego. Zwracam jednak uwagę, że aborcja nie jest działaniem dotyczącym jedynie kobiety, ale przede wszystkim dziecka w jej łonie.

    Piszę te słowa ponieważ nie widzę powodu, aby uznać aborcję za działanie neutralne moralnie. Wolałbym, aby to wszystko załatwiano inaczej. Bez straszenia więzieniem.

    Na zakończenie chciałbym bardzo serdecznie pozdrowić Panią Faridę Soranę. Dziekuję za wspaniałe, inspirujące artykuły, które mają istotny wpływ na mój rozwój duchowy.

    {Sailor}

    • Witaj, dziękuję bardzo 🙂 Bardzo mi miło 🙂

      co do kwestii które poruszyłeś, że broni się aborcji płodu pod płaszczykiem wolności wyboru – nie wiem skąd ta uwaga, ale nie znam nikogo, kto tak postuluje, nawet feministki o to nie walczą. No chyba, ze jakieś skrajne jednostki pozbawione empatii (każda skrajność jak widać prowadzi do „cienia”)

      Większość normalnych współczujących ludzi, broniło wczoraj prawa do wyboru kobiety w przypadku aborcji związanej z gwałtem, kazirodztwem, pedofilią i genetycznymi deformacjami a także gdy jest zagrożone życie matki.

      Natomiast jesli chodzi o legalnośc aborcji na świecie i o to, co walczą feministki. Otóż w większości krajów cywilizowanych, aborcja na życzenie jest dopuszczalna tylko w 1 trymestrze, czyli w fazie zarodkowej (i o to też walczą feministki), a nie płodu, no chyba, ze są szczególne i tragiczne przypadki takie jak wymienione powyżej, gdy np. zagrożone jest życie matki. To wtedy etycznie jest to mniejsze zło. Moim zdaniem po to mamy umysł i umiejętnośc wartościowania by ocenić co jest mniejszym złem dla danego człowieka i wybrać. Takie same dylematy mają lekarze albo ludzie ratujący innych ludzi – też muszą wybrać, kogo uratować, a kogo nie. Dylemat tonącego Titanica.

      Osobiście uważam, że najlepszym wyjściem byłoby nie dopuszczać do aborcji w sensie zwiększyć działania prewencyjne. Profilaktyka – czyli edukować seksualnie, edukować i raz jeszcze edukować, także i dzieci, żeby nie było później tak, ze 11 -tolatka zachodzi w ciąże z pedofilem i nie wie dlaczego. A osoba zgwałcona może zażyć „pigułkę po”, którą dostanie bez recepty (o ile w traumie i szoku da radę o tym pomyśleć). W krajach cywilizowanych gdzie sie edukuje społeczeństwo pod względem seksu i zapewnia szeroki dostep do antykoncepcji, wg szacunków dokonuje się mniej aborcji niż w kraju, gdzie aborcja jest zabroniona. Ot, taki paradoks.

      pozdrawiam serdecznie 🙂

      • Zainspirowało mnie Twoje porównanie sytuacji z aborcją do jazdy po pijanemu Piotrze. Pociągnę ten obraz dalej. Otóż w moich oczach, to niedopuszczenie do aborcji, jak również zakaz użycia środków plemnikobójczych, czy tabletek dzień po, to jak karanie kierowcy tego samochodu, który uległ kolizji z pijanym kierowcą. Ponadto tylko wtedy, kiedy kierowca, który miał nieszczęście się zderzyć z pijanym jest kobietą. Przecież w przypadku aborcji mówimy o sytuacjach niezależnych od woli kobiet, o patologiach, ciężkich chorobach, nieświadomości małoletnich, ofiarach przemocy i prostytucji. Idąc tym tokiem, to każdego pedofila, gwałciciela, ojca dziecka niepełnoletniej, jakby się zapędzić w ekstremum, to każdego sprawcy ciąży, która jest obciążona genetyczną chorobą – tutaj w opozycji do proponowanego ścigania prokuraturą każdego poronienia, prawo w Polsce powinno karać kastracją czy sterylizacją, a także nakładać prawny obowiązek do dożywotniego płacenia odszkodowania ofierze gwałtu, pedofilii, ciąży małoletniej, ciąży zdeformowanej. Jeśli kobiety w drastycznych, trudnych moralnie sytuacjach, kiedy zagrożone jest ich życie i zdrowie, bądź życie i zdrowie dziecka, są zmuszane do rodzenia, to czyż w przeciwnym biegunie panowie nie powinni ponosić prawnych konsekwencji i prawo do płodzenia powinno być zabierane? I jedno i drugie rozwiązanie to absurd, zwłaszcza zważywszy na fakt, że nie żyjemy już w średniowieczu. Mamy środki, żeby przeciwdziałać patologii, uczyć ludzi mądrze wybierać w trudnych sytuacjach. A moralność? Czym jest moralność na tak indywidualnym poziomie? Moralność grupy ma ją zastąpić w tak skomplikowanej sprawie? W imię dobra ogółu, moralności, religii mordowano i morduje się nadal mniejszości etniczne i religijne, zniewala się ludzi, czerpie korzyści z niewolniczej pracy, z cielesności, z szeroko pojętej słabości. Nie wierzę w takie absurdalne rozwiązania, a biały terroryzm jest chyba jednym z najgorszych w dziejach ludzkości. Kiedy pod płaszczykiem dobra wyrządza się koszmarne zło.

  6. „Gdy twoja niezależność jest ich zagrożeniem”-myślałem że to pisze mężczyzna myśląc o kobietach.
    W pl nie ma patriarchatu, matriarchat mackami swymi oplata kraj po 1945 r będac w Cieniu. To oczywiste. Matka Polka maryjno-katolicka rodząca bez coitusu, czysta i patriotyczna. „Seksmisja” trwa tu dekady. Polacy to miękkie pokurcze ze zwiniętymi siurkami a kobiety to faceci ze szparą golący po kryjomu nogi i bokobrody. Tu nie było nigdy rewolucji seksualnej ni sekundy i nigdy nie będzie. Nobliwe matrony i panowie w czarnych sukienkach grzeszący z tłustymi parafiankami płodzą bękarty biczując sie potem. Ten kraj MA RYJA ktory spiewa nowenny i nie grzebie paluchami w pochwach.Hipokryzja-nie znane tu słowo. To styl zycia…No i Kopernik była transseksualną dżenderową kobietą po dwóch operacjach płci i transwestytuującą się masochistyczną nazi feministką.
    Co do mitów nie znalazłem przykładów mizoginistycznych archetypów ni bohaterów. Sa jakieś? chce podążać ich drogą..

    • przecież już podążasz drogą mizogina, wylewając potok pogardy, pretensji i win o wszystko na kobiety. Ale mam dla ciebie dobrą wiadomość :). Na szczęście są mężczyźni. Możesz wejśc w ich świat, kochać ich, uprawiać z nimi seks, a nawet założyć rodzinę. Możesz stać się wolny od świata kobiet, których tak nienawidzisz i żyć z tymi, których uważasz za lepszych. Powodzenia !

Leave a Reply to Farida SoranaCancel reply