Archetypy i mity

Buntownicy z miłości

nijwam-swargiary-FPNnKfjcbNU-unsplash

Przebudzanie zaczyna się od stanu, w którym człowiek decyduje się sforsować wygodne maski, dzięki którym udawał kogoś, kim nie jest, by tylko zasłużyć na akceptację otoczenia. Wtedy niestety dopada go kolejny ogień. O ile poradził sobie z własnym, wykorzystując go do oczyszczenia „ja” z nakładek, tak potem musi to samo zrobić w relacji z zewnętrzem. Człowieka oryginalnego nie da się kontrolować, wpasować w poznane ramy, bo będzie zawsze ich przekroczeniem. To, co nieznane i łamie schemat, budzi w ludziach strach, a ten urodzić może agresję i pogardę. Dlatego buntowników nienawidzono, choć wielu z nich było przebudzonych i wolnych duchowo.

Dlaczego tak się dzieje? Ponieważ są przepełnieni miłością, staną się dla niektórych przekroczeniem ich pustki, a tym samym jawić się będą jako „demony” – zagrożenie dla ich porządku. Dlatego przebudzeni byli często ścigani i dręczeni przez ociemniały tłum.

NOWE HORYZONTY

Niektórzy przebudzeni z lęku przed ostracyzmem i brutalną krytyką,  decydują się pozostać w cieniu. Ale prędzej czy później, ich niewykorzystany napęd spowoduje napięcie nie do wytrzymania. To ten moment, gdy trzeba ujawnić swą prawdę, pokazać swoje myślenie i czucie, tak różne od innych. Ale o to właśnie chodzi – tak przecież duch różnicuje się w ludziach gotowych wytyczać nowe horyzonty. Tak dokonuje się postęp. Bynajmniej nie dzięki tym, którzy wygodnie siedzą w  sferze komfortu, którzy nie potrafią myśleć samodzielnie, tylko jak kalka powtarzają przekonania, które im wpojono. Oni są od tego, by utrzymać stan aktualny, są strażnikami kultury obecnej i jej stereotypów. Natomiast ewolucja dokonuje się dzięki tym, którzy mieli odwagę powiedzieć „NIE” kłamstwom, w jakich tkwili jak kukły. Którzy mieli odwagę podważyć własny matriks i matriks świata.

NOWA JAKOŚĆ

Nawet jeśli proces trwa tysiące lat, rolą przebudzonych buntowników jest zasiewać nowe idee, podwaliny lepszej przyszłości, a nie cofać się do mitów, które przestały się sprawdzać, ze względu na wciąż zmieniające się warunki bytu. Dlatego jesteśmy czymś więcej niż energie i archetypy które nas przenikają. Błędem  jest utożsamiać się z nimi do końca i zamykać na dłużej w jakimkolwiek schemacie postępowania. Wyrastamy z mocy i mądrości naszych przodków, ale rolą duszy, która jest unikatowa, jest stworzyć nową, niepoznaną dotąd jakość z materiałów już znanych.

NAJWIĘKSZA MIŁOŚĆ

Nieraz zburzymy wszystko, w co wierzyliśmy i w co wierzyli inni, na rzecz dostrzeżenia niewygodnych faktów. Wszak problemy rozwiążemy skutecznie tylko wtedy, gdy je prawidłowo opiszemy i zdiagnozujemy. Gdy zobaczymy świat takim, jakim jest, bez nakładania otoczek, które czasem oddzielają nas od poczucia odpowiedzialności.  Docelowo odkryjemy najważniejszą prawdę w fizyczności, w jakiej przecież znaleźliśmy się nie bez powodu. Bywa, że nasza duchowość jej zaprzecza i nazywa iluzją, choć –  póki żyjemy – to wymiar fizyczny jest przestrzenią rozwoju dla  duszy i jej cielesności. Miłością największą, gdy ją czule zmieniamy i dbamy,  kochając ją tak, jak Bóg kocha nas. Wtedy odważamy się być na podobieństwo naszego Stwórcy, gdy dorastamy i bierzemy odpowiedzialność za byt własny, i tych, którzy przyjdą po nas.

WZÓR CZŁOWIECZEŃSTWA

Wchodząc w głębię życia, dotykamy natury śmierci, która splata się z nią w tańcu. Odwaga wyrasta z ich mistycznego splotu, dlatego podróż duszy nie kończy się z ostatnim tchnieniem biologicznego ciała.  Dusza, wracając do swojego Oblubieńca i Źródła – ducha boskiego, będzie w nim dalej wzrastać, wiedząc już kim jest i jakie są jej talenty w świadomości zbiorowej. Póki żyjemy, poznawajmy naturę swoją i świata, by wiedzieć jak najwięcej, ale pamiętajmy też, że wiedza staje się mądrością dopiero, gdy zostaje doświadczona. Duchowością autentyczną jest świadome życie, które nie boi się podejmować wyborów, przekraczać swoje lęki i demony. Godzić się też na nieuchronne popełnianie błędów, ale motywuje też do  konsekwentnego naprawiania ich.

Żeby wzrost był możliwy i żeby umieć wybierać jak najlepiej, trzeba nauczyć się łączyć ciemność z jasnością w harmonijny wzór człowieczeństwa. To oznacza korzystanie ze swych potencjałów w takich sytuacjach, które ich wymagają, bez wypierania czegokolwiek ze swej osobowości, bo wtedy zawsze będziemy niewolnikami tej części nas, którą zepchnęliśmy w nieświadomość. I wtedy ta część nas będzie się wyrażała w ukryciu czyniąc szkodę, zamiast budować korzyści. W takim stanie umysłu, jesteśmy zaćmieni, więc i nasze wybory są skrzywione.

WOLA

Wola ludzka ma różne poziomy. Możemy coś wybrać z orbity popędu, ślepego pożądania, możemy kierować się tylko logiką, albo tylko sercem, czyli dokonać wyboru altruistycznego. Im większa świadomość różnych naszych cząstek i poziomów „ja”, tym ogarniamy większą ilość potencjalnych skutków (widzimy więcej, jakie są konsekwencje). Dopiero wtedy wybieramy bardziej świadomie, znajdując najlepsze rozwiązanie – minimalizujące szkody, maksymalizuje korzyści. Oczywiście życie jest skomplikowane i czasem nie pozostaje nic innego jak wybrać mniejsze zło. Tak czy inaczej, nazywamy to wolnością wyboru. Jednakże, gdy jesteśmy czegoś nieświadomi, nasz wybór będzie tak samo ograniczony.

Zauważmy – sięgając teraz do biblijnego mitu – aby móc się rozwijać, Adam i Ewa musieli „odłączyć się” od Boga. Będąc z nim w jedności, nie czuli bowiem siebie, byli nieświadomi swych możliwości, jak malutkie dzieci identyfikujące się z rodzicem. Dopiero buntując się, weszli na drogę samoświadomości. W pewnym sensie każdy z nas powtarza to, gdy budzi się ze społecznego snu, gdy wyodrębniamy się jako jednostka na tle szarej masy, która nas „stworzyła” i w sobie próbowała zatrzymać.

WIEDZA KIM JESTEM I PO CO

Oddzielając się od tłumu, zaczynamy zaglądać w siebie. Poznajemy swoje cienie ale i blaski – walory, specjalizacje, talenty. Wtedy znowu możemy wrócić do kolektywu, wiedząc już,  jakie jest w nim nasze miejsce i powołanie.  Tak jak Adam i Ewa – gdy poznają, co jest „dobre”, a co „złe” – potrafią rozróżnić, co jest szlachetnym wyrażeniem Miłości, a co jej wykrzywieniem. Gdy umieją świadomie korzystać z energii i w harmonii ją przekształcać, stają się dla Boga partnerami. Widzimy zatem, że bez dążeń życiowych (wynikających z pierwotnego pragnienia powrotu do Źródła) nie ma wyboru, bez wyboru nie ma świadomej kreacji – na podobieństwo wyższe.

OGIEŃ – DAR DLA ŚWIATA

Możemy czerpać ze światła górnego, czyli być pasywnym biorcą, albo mieć odwagę zanurkować w swoje podziemia, by wydobyć z nich ogień. Wtedy ten ogień rozpali naszą aktywność – stanowiąc dar dla świata. Ogień ma swoje rozmaite wymiary, w tym złość i pożądanie – często nieakceptowane przez osoby zajmujące się duchowością. Prawda o naszym człowieczeństwie jest taka, że bez pragnień i towarzyszącego im ognia, nie byłoby na tym świecie zmian na lepsze. Pamiętać należy o zasadzie, że popędy wznosimy wyżej, sublimujemy je korzystając z nich w imię dobra, a nie wyrzekamy się, bo wtedy pozbawiamy duszy paliwa. Jest to istotne zwłaszcza dla osób, które zakotwiczyły się w roli męczenników i ofiar. Złość zmotywuje ich wreszcie do czynów – wyjścia z klatki, zadbania o swą autonomię i potrzeby, zaznaczenia granic osobistych, obronienia się przed niesprawiedliwością.

Paradoksalnie, gniew może iść w parze z odpowiedzialnością, ponieważ widzimy wyraźnie co należy zmienić w naszej rzeczywistości, co wadliwie funkcjonuje.  Może być również przyczółkiem zdrowego ego, którego takim osobom – nadmiernie poświęcającym się, służalczym i udających w każdej sytuacji pokornych – po prostu brakuje.

PRZEBUDZONY BUNTOWNIK

Przebudzony buntownik miał odwagę wejść w odrzucone części siebie, połączyć wiele małych ogni w jeden większy. Wszczyna rewolucję, bo zobaczył porządek rzeczy w szerszej perspektywie. Żeby to wszystko zmaterializować, używa energii rozpadu, który jest esencją mroku. A wszystko po to, by światło zyskało większą przestrzeń na pokazanie swego blasku.

Wszystkie energie potrzebują siebie nawzajem, by móc ukazać całość – boskość w stworzeniu. Tylko człowiek umysłowo wolny, może być kreatywny, a tym samym użyteczny światu – patrzy bowiem na rzeczy w nowy sposób. Tym samym, zamiast być strażnikiem skostniałych przekonań, staje się inspiratorem z ducha. Nie ma tu znaczenia w jakiej dziedzinie życia to ukaże, albowiem wszystkie są dobre i potrzebne ludzkości – buntownik może przecierać szlaki innowacyjnym myśleniem zarówno w nauce, sztuce, jak i w duchowości.


46925607_124136928487548_242617123388522496_n33erffffffdfafFINISH

Farida Sorana

Jestem trenerką rozwoju osobistego i duchowości, pomagam w pracy z podświadomością i jej programami, obszarem cienia, snami, odnajdywaniem wewnętrznej nawigacji, osiąganiem celów życiowych. Więcej 

Chcesz umówić się na sesję telefoniczną ze mną? Napisz: farida.sorana@gmail.com 🙂

4 odpowiedzi »

  1. Od kilku lat czytam z uwagą wszystko co piszesz. I wiesz co, czasami odnoszę wrażenie że, niektóre z twoich artykułów są napisane specjalnie dla mnie. Ten nie stanowi wyjątku a tylko umacnia mnie przekonaniu że, tak właśnie jest. Nawet, posiadając ogromną wiedzę jakże jest trudno przekuć ją w doświadczenie i uczynić tą wiedzę żywą. Kiedy jednak Wielki Architekt a zarazem i Burzyciel wkracza niespodziewanie z wielką butą w twoje życie i zaczyna proces niszczenia, rozwala wszystkie ściany, rozbija iluzję, bezlitośnie zdziera pieczołowicie budowaną otoczkę ochronną to i nie ma mocnych. W wielu trudnych momentach jak potrzebuję pewnego wsparcia, właściwej strawy dla umysłu, piszesz, niby przypadkiem artykuł który trafia w sedno sprawy. Tak jest i tym razem. Na przykład Ten artykuł tak jak ostatni post z FB: strzał w 10tkę. Dzięki za twoją pracę, niebagatelny i twórczy wkład jaki wnosisz w moje życie jak i pozostałych czytelników twojego bloga. Pozdrawiam

  2. Ja się podpisuję pod Piotrem… Świetne artykuły. Niełatwo teraz spotkać kogoś, kto urzeczywistnił to o czym pisze, o czym mówi. Nie znam Cię, nie wiem jak żyjesz, troszkę mogę się domyślić jaka jesteś, ale po słowach samych też można to rozpoznać… Dziękuję.

Leave a Reply