duch i ciało

Jak dbać o siebie i więcej nie krzywdzić? Odkryj moc archetypu Rodzica!

Dziś kolejne wskazówki o tym, jak dbać o siebie i wyjść z autodestrukcji z pomocą figury wewnętrznego Rodzica. Ten temat przewija się we współczesnym samorozwoju i bardzo dobrze, bo schematy kulturowe, w jakich zostaliśmy wychowani niewiele o tym mówią. Bardziej uczono nas patrzenia na innych i dokonywania wyborów przez pryzmat oczekiwań otoczenia. Tym sposobem oddalaliśmy się od siebie. Po latach dopiero rozumiemy, że im bardziej porównujemy się do innych, i chcemy osiągnąć to, co oni, tym przemawia przez nas brak akceptacji siebie. A brak akceptacji, to także brak czułości, presja i nadmierny samokrytycyzm.

Zacznijmy od tego, czym jest dbanie o siebie i miłość własna.  Czy jest ona uczuciem?  Pojawia się na nagle? Otóż nie. Miłość wymaga duuużo czasu.

MIŁOŚĆ JAKO PRAKTYKA

Miłość do siebie budzi się naturalnie, pod wpływem codziennej i długotrwałej praktyki – jak miłość Rodzica do swojego Dziecka. Rodzic nie kocha dziecka przez porównywanie do innych dzieci. Nie próbuje je również zmieniać na siłę, by je pokochać. Jeśli tak czyni, oznacza to, że nie kocha do końca na poziomie serca, tylko wchodzi w warunkową transakcję, jaką kreuje umysł zakompleksiony.

Niestety, wielu z nas miało taki właśnie przykład „miłości” od rodziców. Dlatego później, w wieku dorosłym  traktujemy siebie tak, jak traktowali nas rodzice. Porównujemy się do innych i wkurzamy na siebie, że mamy słabości, a inni nie mają. Nie wychodzi nam w jakichś obszarach życia, więc poniżamy siebie i krzywdzimy niesprawiedliwym osądem.

Wytykamy w sobie każdą ułomność i sadystycznie karzemy za popełnione błędy, zamiast docenić lekcje życiowe, odwagę do doświadczeń i zdolności, które towarzyszą nam od urodzenia.

Rodzic kocha dziecko, gdy z nim PRZEBYWA i OPIEKUJE SIĘ, okazuje czułość i zainteresowanie. Pod wpływem OBECNOŚCI i zajmowania się obiektem miłości, wyzwala się hormon zwany oksytocyną i o to właśnie chodzi.

Dylematy, których nie rozwiąże umysł, są rozwiązywalne na poziomie ciała. Wystarczy dłużej praktykować dbanie o siebie, by pewnego dnia poczuć, że lubimy siebie, a nawet, że kochamy.

Ciało potrzebuje więcej czasu, niż umysł, który jest niecierpliwy. Umysł jest z natury dominujący i kontrolujący. Skoro postanawia siebie kochać, to oczekuje, że ciało zacznie tą miłość czuć. Jest dokładnie odwrotnie. W tej relacji, to umysł jest Rodzicem, a ciało Dzieckiem. Rodzic uczy się dojrzałego rodzicielstwa, wykazuje cierpliwością w wyrabianiu dobrych nawyków w miejsce destrukcyjnych. Ale nie tylko.

MIŁOŚĆ JAKO AKCEPTACJA CAŁOŚCI

Jako Rodzice poznajemy Dziecko, pomagamy mu rozwijać talenty, a słabości rozumiemy jako element całej struktury psychicznej. Nie wyzwalamy złości z tego powodu, tylko uczymy dziecko optymalnej nieidealności, która jest wspaniała właśnie dlatego, że jest niepowtarzalna i potrzebna taka jaka jest.

Całość nigdy nie będzie idealna, ale jest wartością samą w sobie.

A zatem, można z tego wyciągnąć wniosek, że Miłość to sposób w jaki traktujemy siebie, oraz pozwalamy siebie traktować przez innych. Bliskość na dobre i na złe. Akceptacja całości, jaką jestem, bo w końcu zrozumiałam siebie, swoje reakcje, emocje, programy.

MIŁOŚĆ JAKO WYCHODZENIE Z PROGRAMÓW AUTOAGRESJI

Rozumienie swoich programów prowadzi do treningu wychodzenia z nich, jak tylko się aktywują w rozmaitych sytuacjach. Programy nie znikają z naszej podświadomości, ale zostają nadpisane nowym stylem działania. Działanie inne niż wcześniej jest możliwe dzięki woli. A wola jest możliwa dzięki zauważeniu tego, że dany program znowu się odpala. Wybieramy wtedy inaczej. Ćwiczenie tego każdego dnia jest dyscypliną. Dzięki dyscyplinie mamy szansę wyrobić zdrowy nawyk w miejsce chorego.

Trenujemy swoją wolę, bo POSTANOWILIŚMY kierować się troską o swój byt, a nie emocjami, które regresują do stanu bezradności. Emocji się nie pozbywamy, ale uczymy się z nimi radzić dzięki praktyce Obserwatora, który zachowuje dystans. Obserwator niczego nie wypiera, ale też w niczym nie tonie i nie traci swojej integralności.

Na początku utożsamiamy się ze skrzywdzoną ofiarą i odreagowujemy ranę na wszelkie sposoby, także w rozwoju osobistym, w którym próbujemy coś osiągnąć, np. znieczulić się, czy wykasować tą bolesną stronę nas samych. Ale ten etap odreagowania jest niezbędny w życiu, i również należy go przejść,  by dojrzeć do etapu następnego.

Po odreagowaniu bolesnego dzieciństwa, należy utożsamić się z Dorosłym, który uczy się opiekować sobą w sposób mądry i empatyczny. Który ma zgodę na ból i na radość, na wszystkie emocje dając im przestrzeń przeżywania, ale nie tonąc w nich. To zasadnicza różnica między Dzieckiem a Dorosłym.

BUDOWANIE BEZPIECZEŃSTWA UMYSŁU I CIAŁA

🌺 Miłość pojawia się, gdy ciało ze swoimi emocjami i reakcjami czuje się bezpiecznie w objęciach umysłu. A umysł bezpiecznie w objęciach swej cielesności. Wychodzimy z rozdwojenia Jaźni.

🌺 Umysł przestaje się bać emocji, nawet tych rozdzierających, a ciało przestaje prowokować umysł, bo dostaje akceptację bezwarunkową.

🌺 Ciało postępuje jak dziecko – pamiętajmy o tym. Gdy czuje presję i brak wyrozumiałości ze strony umysłu, zaczyna – jak dziecko – udawać chorobę, emocjonować, bać się, albo tupać nóżką. Na przekór.

Ciało uczy w ten sposób umysł, że zasługujemy na miłość bez względu na to, jacy jesteśmy. Zasługujemy na opiekowanie się sobą w zdrowiu i kryzysie, dbanie o swoje dobro pomimo naszej niedoskonałości, zwichrowanej psychiki, przeżytych traum. Nie musimy w sobie niczego usuwać, zmieniać itd., wystarczy opiekować się swoimi ranami oraz doceniać swoje skarby.  Poznawanie i rozwijanie skarbów, którymi możemy dzielić się z bliskimi i ze światem nie zaprzecza naszym wadom. Składamy się z jednego i drugiego.

PERFEKCYJNE, NIENAWISTNE „JA”

Wady i słabsze strony, o ile nie rujnują życia sobie i innym, nie powinny być dłużej problemem dla perfekcyjnego ego. Perfekcyjne „Ja” uważa, że tylko byt idealny zasługuje na miłość i szczęście. Oczywiście ten perfekcjonizm to dramat niekochanej dziewczynki i niekochanego chłopca. To dziecko, które było odrzucane z powodu każdego błędu, niekochane takim jakim jest. Potem jako dorosły odrzuca siebie i innych z powodu negatywnych emocji, myśli i wszystkiego co odbiega od perfekcyjnego obrazu „Ja”.

Ten nieperfekcyjny dorosły, dążąc do perfekcji nigdy jej nie osiągnie. Straci wiele lat życia na pogoń za iluzję. A wystarczy się zatrzymać i zmienić schemat myślenia i postępowania względem siebie:

🌺 Zaakceptować, że nigdy nie będzie się wystarczająco grzecznym i idealnym by zasłużyć na miłość. Samo to przekonanie jest kłamstwem.

🌺 Miłość do siebie wynika z wyboru, a nie z wypełnienia jakiegoś warunku.

🌺 Miłość to nasza decyzja, której nie musimy nigdy kwestionować, nawet gdy przeżywamy kryzysy, ktoś nas odrzucił, popełniliśmy błąd.

🌺 Jeśli miłość własną warunkujemy, oznacza to, że wciąż karmimy kompleksy z dzieciństwa i emocjonalną dziurę. 

🌺 Jeśli chcemy kochać siebie, to nie tłumimy ani nie wypieramy naszych emocji i myśli, bo przegramy z własną naturą, wikłając się w kolejny niepotrzebny konflikt. To temat zastępczy. Miłość objawia się w naszych wyborach i postępowaniu w codzienności.  

🌺 Dbanie o siebie  jest przejawem Miłości, nawet jeśli nie odbieramy jej jako stan wewnętrzny, tylko proces działania.  Rodzic troszczy się o swoje Dziecko, bo wybiera codziennie miłość, nawet jeśli nie tryska uczuciem i jest zmartwiony wieloma sprawami.

MIŁOŚĆ JEST ODPOWIEDZIALNOŚCIĄ

Warto podkreślić, że akceptacja swoich wad, nie oznacza braku odpowiedzialności, zwłaszcza w przypadku destrukcyjnych zachowań. Dla przykładu, jeśli posiadamy nałogi i niszczymy nimi siebie oraz naszą rodzinę – należy z tym terapeutycznie pracować, bo to miejsce w nas, które czuje się niekochane i posiada głód emocjonalny, który opanował umysł i ciało. W tym wypadku przyznanie się do nałogu, nie jest miłością do siebie, tylko akceptacją jej braku. To należy podkreślić. Przyznanie się do swoich destrukcyjnych zachowań, również nie jest miłością własną, tylko akceptacją jej braku.

Akceptacja braku miłości w sobie w tym wypadku powinna prowadzić do zmiany, a nie zanurzaniu się coraz głębiej w otchłań uzależnienia.

Akceptując i rozumiejąc swoje uzależnienie, jestem gotowy do wzięcia odpowiedzialności za to, by z niego zacząć wychodzić. Kochanie jest manifestem współpracy, szacunku i odpowiedzialności. Odpowiedzialność nakłada etyczne postępowanie względem siebie samego i otoczenia.

Miłość własna zobowiązuje też do poznawania siebie, tak jak rodzic pragnie poznawać swoje dziecko. Często bywa tak, że dopiero w rozwoju osobistym czujemy motywację do zajęcia się swoimi zdolnościami i nabieramy odwagi do robienia rzeczy, które są zgodne z naszą osobowością i powołaniem. Rozwijanie swoich zdolności to także nauka odpowiedzialności.

CHRONIENIE PRZED TOKSYNĄ

I jeszcze jedna rzecz – jeśli chcemy opiekować się sobą i więcej nie krzywdzić, trzeba chronić się przed zagrożeniami, a nie wystawiać na toksyny. Archetyp Rodzica chroni dziecko przed agresorami, więc i my nie narażamy się na agresję zewnętrzną. Nie musimy sobie udowadniać, że przetrwamy relacje destrukcyjne i poniżające nas. Pewnie w dzieciństwie musieliśmy wytrzymywać piekła naszych rodziców, ale w życiu dorosłym, musimy postawić kres tej tendencji.

To, że uodporniłam się na truciznę, nie oznacza wcale, że mam ją codziennie zażywać. To nie jest miłość, tylko znowu jej brak, katowanie swojego ciała, które jest Dzieckiem. Umysł zachowuje się wtedy wyrodnie, jak rodzic toksyczny.

Moc polega na postawianiu twardych granic, tam, gdzie są one bez szacunku przekraczane. To zapobieganie eskalacji zagrożeń, a nie bezczynne trwanie w coraz większym piekle, bo próbujemy sobie udowadniać, że jesteśmy „ponad”.

DBANIE O SIEBIE TO DECYZJA I DZIAŁANIE KAŻDEGO DNIA

A zatem, kochanie siebie to decyzja, za którą idą określone działania w życiu. Te działania to świadectwo fizyczne dbania o siebie i dokonywania wyborów wspierających. Uczucie z czasem się pojawi, ale najważniejsza jest praktyka, bo bez niej, uczucie nie ugruntuje się  w ciele. To trochę tak jak z zauroczeniami i miłością do drugiego człowieka. Miłość to nie jest zauroczenie, które szybko mija, tylko budowanie relacji i opiekowanie się nią. To wybór praktyczny każdego dnia.

Czyny są świadectwem miłości dojrzałej, dlatego nie musimy się martwić, że myśląc o sobie nie czujemy pozytywnych emocji. Emocje nie są wyznacznikiem.

Dbanie o siebie to na przykład zajęcie się samorozwojem i pasjami, wyrobienie sobie zdrowych nawyków dla umysłu i ciała, wprowadzenie lepszej diety, sportu, równowaga między obowiązkami a relaksem. Uczymy się sprawiać sobie przyjemności, wspierać w chwilach kryzysu i podważać irracjonalne negatywne przekonania na swój temat. To na początek wystarczy. Metoda małych kroków 🙂 Nawyki wyrobione, zaowocują z czasem pozytywniejszymi emocjami na swój temat.

A im bardziej będziemy odzyskiwać siebie i swoje życie, tym łatwiejsze będzie zauważanie wszystkich tych obszarów, gdzie wciąż tracimy swą moc i pogrążamy w poniżających nas układach. Im bardziej jesteśmy spójni w głowie i ciele, tym łatwiej nam asertywnie reagować, bo już nie tłumimy emocji tak jak wcześniej, gdy zmieniało się to w agresję bierną, albo regularne wybuchy złości, czy też uzależnienia, które są ucieczką od emocji.

Jeśli nie za bardzo wiemy jak postąpić w jakieś sytuacji problematycznej, wystarczy, że odwołamy się do archetypu Rodzica – tak jak pokazałam w tym artykule.  Każdy z nas posiada ten archetyp w swoim wnętrzu, ponieważ jest on uniwersalnym wzorcem relacyjnym. Zadaniem Rodzica, jest chronić Dziecko i dać mu przestrzeń do rozwoju. Dlatego, jeśli zauważyliśmy u siebie autodestrukcyjne zachowania, oznacza to, że nie zintegrowaliśmy Rodzica w stosunku do siebie. Nie umiemy siebie chronić, wspierać, ani dawać sobie przestrzeni do rozwoju, wręcz przeciwnie, niszczymy siebie, odrzucamy.

UWOLNIENIE WEWNĘTRZNEGO RODZICA

Żeby uwolnić archetyp kochającego Rodzica, świetnie sprawdza się zapytanie w wyobraźni:

🌺”Jak by postąpiła kochająca mama w stosunku do swojej córki? Co by jej poradziła w tej sytuacji?”

🌺”Jak by postąpił kochający ojciec w stosunku do swojego syna? Co by mu poradził w danej sytuacji?”

Warto wyobrazić sobie tę sytuację i posłuchać, co ma do powiedzenia wewnętrzna figura mamy albo taty. Jeśli sami jesteśmy rodzicami, możemy sobie wyobrazić nasze własne dzieci i to, jakbyśmy postąpili, gdyby nasza córka czy syn znaleźli się w identycznej problematycznej sytuacji,

Uzyskane odpowiedzi na te pytania pokazują, JAK NALEŻY POSTĄPIĆ W STOSUNKU DO SIEBIE.

Dodam tylko, że całe swoje życie postępowałam odwrotnie niż odpowiedzi na te powyższe pytania 🙂 Dopiero gdy zostałam mamą odkryłam, że postępuję względem swojej córki inaczej, niż byłam traktowana w dzieciństwie i jak pozwalałam siebie traktować w życiu dorosłym. Wtedy postanowiłam to zmienić i w dużej mierze udało się, choć wymagało to czasu, uważności i wytrwałości. Dalej się tego uczę, bo nie jest to dla mnie naturalny wzorzec, z racji tego, że pochodzę z dysfunkcyjnej rodziny, w której przemoc i pogarda były na początku dziennym. Moi rodzice nie byli lojalni względem potomstwa, zaszczepiali w nich poczucie winy i niższości. Wtedy nie wiedziałam, że nauczyli nas w ten sposób zdradzania siebie. Potem, w życiu dorosłym, zawsze usprawiedliwiałam ludzi, którzy naruszali moje granice. Byłam im wierna, zdradzając siebie.

Po latach kolejnych, gdy weszłam w pogłębioną duchowość i kontakt z Jaźnią, co się również zbiegło z tym, że urodziłam dziecko, zaczęła się ogromna transformacja w moim wnętrzu. Dotknęłam energii i mocy archetypu Rodzica w sobie, choć zupełnie nie wiedziałam co to jest. Jaźń jako pierwsza pojawiła się w moim polu jako kochający Opiekun, który krok po kroku pokazywał mi moje dziury i brak miłości do siebie. Dając jednocześnie pełnię akceptacji, co było dla mnie czymś poszerzającym, bo nigdy tego nie doświadczyłam. Jednocześnie realizowałam miłość do mojej córki i ten przepływ był dla mnie uzdrowieniem i potwierdzeniem wskazówek ze świata wewnętrznego.

Jak widać NIGDY NIE JEST ZA PÓŹNO NA MIŁOŚĆ DO SIEBIE I ZBUDOWANIE JEJ OD PODSTAW. TO JEST DECYZJA I DZIAŁANIE, KTÓRE MOŻESZ PODJĄĆ JUŻ TERAZ.


Farida Sorana

Jestem trenerką rozwoju osobistego i duchowości, pomagam w pracy z podświadomością i jej programami, obszarem cienia, snami, odnajdywaniem wewnętrznej nawigacji, osiąganiem celów życiowych. Więcej 

Chcesz umówić się na sesję telefoniczną ze mną? Napisz: farida.sorana@gmail.com 🙂

5 odpowiedzi »

  1. To niesamowite jak Miłość kluczy i dociera zewsząd wszelkimi przewodami, i jak woda, omija zablokowane miejsca szukając przepływu z innej strony i niestrudzenie, by w nas w pełni zaistnieć. Serdecznie dziękuję za ten mądry i spokojny tekst.

  2. Aż się wzruszyłam. Pięknie i tak klarownie opisane. Dziękuję! Przyznaję, że mam podobne doświadczenia, ale ja dzięki empatii, której akurat mam sporo skierowanej w stronę Wewnętrznego Dziecka, nauczyłam się kochać całą siebie ❣️

    • Dokładnie Maju, to jest niesamowite, że można ten sam proces dojrzewania do bycia Rodzicem, przejść w relacji wewnętrznej, w stosunku do tej części nas ,która jest Dzieckiem <3 dziękuję za komentarz <3

  3. Miło poczuć, że znowu jesteś w godziwej eseistycznej formie 🙂 Jak znajdziesz czas i wenę – skrobnij na maila, co tam w Twoim kobiecym Królestwie ? Respekt 🙂

Leave a Reply