archetyp cienia

W poszukiwaniu prawdy i wolności

Najłatwiej przychodzi i puka do naszych drzwi iluzja.. Nazywamy to przeznaczeniem i dajemy się na nią nabrać. Później odkrywamy, że to cukierek, który pięknie wygląda, ale jest pusty w środku. Chcąc poznać prawdę, trzeba wyjść ze swojej wieży i odbyć całą podróż w poszukiwaniu skarbu.

Tą podróżą nazwać można proces dojrzewania do wolności – w przyjmowaniu i wyrażeniu swojego człowieczeństwa. W niniejszym artykule opiszę ją w kontekście relacji wewnętrznej i z drugim człowiekiem. Oczywiście wolność nieuchronnie jest związana ze zniszczeniem klatek, tworzonych przez fizyczne okoliczności, jak i przez schematy umysłu, który nie chce wyjść poza własne ograniczenia.

ZEW WOLNOŚCI

Jeśli nie zerwiemy kajdan, o których dawno wiemy, iż są w naszym życiu niepotrzebnym ciężarem, choć próbowaliśmy z nich stworzyć wizytówkę szczytnego posłuszeństwa i pokory… los zrobi to w końcu za nas. Jednakże zrywając je siłą, porani nasze dłonie, a odpryskami oślepi nasz wzrok. Po to, żebyśmy zwrócili się do wnętrza, nauczyli widzieć i czuć co nam w duszy gra. Jest to bolesny proces stawania się  odpowiedzialnym za siebie.

Już nie przeniesiemy wygodnie winy na ograniczenia i lęki, usprawiedliwiając bierność względem własnego życia. Z drugiej strony, dużo czasu zajmie nam leczenie ran, powstałe przez wybuch tłumionej przez lata energii. Zew wolności prowadzi umysł do duszy – prawdy o sobie, a duszę prowadzi do ducha – prawdy o świecie. Problem w tym, że prawdę może oglądać jedynie człowiek świadomy skryptów własnych i zbiorowych. A żeby wybrać wolność myślenia, trzeba najpierw poczuć ciężar wzorców, które ograniczają wybór i postępowanie zgodne z sercem.

PIEKŁO NIEŚWIADOMOŚCI

Jeśli w porę je rozpoznamy, zaczynamy proces transformacji i zrzucania zasłon, które ukrywały dotąd nasze emocje i potrzeby. Wybierając zaś znów postawę niewolniczą, pasywną – nasza niewykorzystana siła zadziała jak gilotyna wszystkiego, w co wierzyliśmy i co dawało nam fałszywe poczucie bezpieczeństwa.

Piekło jest brakiem miejsca w „ja” i zgody na przejawienie cech, których w sobie nie rozumiemy albo potępiamy. Dusimy w sobie ogień, który zaczyna trawić nas od środka. Wolność zaczyna się, gdy przyjmujemy tenże ogień do psychiki i uczymy się go wyrażać na zewnątrz. Nie żeby krzywdzić, ale by rozwijać wartości serca i duszy. Tam gdzie swoboda, tam koniec piekła, albowiem odnajdujemy w nim niewyrażoną dotąd przestrzeń wyrazu.

ZMIANA JAKO ZAGROŻENIE

Wielu adeptów rozwoju osobistego – zanim weźmie odpowiedzialność za treści wyłaniające się z nieświadomości – odrzuca je, ponieważ „nie czuje”, iż są one ich prawdą. Są gotowi do nowej ekspresji pod warunkiem, że „poczują”, iż jest to zgodne z ich „ja”. W ten sposób odwlekają moment inicjacji, a niewyrażony ogień rośnie, raniąc wewnętrznie i powodując stany dyskomfortu.  Warto czasem zaufać i postąpić na odwrót. Wszak rodzicem uczymy się być dopiero, gdy pojawia się na świecie dziecko. Wcześniej nie musimy czuć niczego pozytywnego. Niektórzy czują wręcz przerażenie przed wejściem w tą rolę i jest to zrozumiałe. A potem – pomimo trudów rodzicielstwa – odkrywamy dzięki potomstwu nowy sens istnienia. Podobnie w rozwoju osobistym – nie musimy akceptować rozmaitych przejawów naszej prawdy, póki ich nie doświadczymy i nie przekonamy się, że są dla nas czymś inspirującym.

Niewolnik zamknięty w klatce poczuje wolność dopiero, gdy z niej wyjdzie, a nawet wtedy może upłynąć dużo czasu nim się z nią utożsami i stanie się wreszcie królem własnego życia. Nasz umysł stawia opór przed zmianą i poszerzeniem jestestwa, gdyż zmianę traktuje jak zagrożenie, ryzyko utraty energii. To skrypt przetrwania tego, co jest, utrzymania sfery komfortu. To, co znajduje się poza nią, powoduje lęk.

INTEGRACJA DUSZY

Integracja duszy – poszerzonej i spójnej wersji siebie – jest procesem trudnym, wymagającym sporo odwagi. Albowiem musimy odczytać i uznać niewyrażone dotąd bieguny naszej osobowości. Wskazówki na ich temat przychodzą do nas z nieświadomości – w wizjach, snach, synchroniach. Odczytać nie wystarczy, trzeba jeszcze przekuć ów treści w realną formę działania, ponieważ każda energia domaga się urzeczywistnienia. Nie chodzi oczywiście, by stawać się kimś innym, ale by być coraz piękniej i szlachetniej sobą. Wiąże się to z odwagą do wychodzenia z każdego konfliktu wewnętrznego. Bo nawet największego demona MOŻNA przyjąć do swej psychiki, zmodyfikować jego archetypowy przekaz tak, by pasował do głównej osobowości, wzmacniał jej pole w miłości, a nie pogrążał od środka. Każdy zasób ma swoje ujemne i dodatnie zastosowania.

To może brzmieć dla wielu abstrakcyjnie, ale nie zrozumie tego ktoś, kto aktu łączenia przeciwieństw nie dokonał wpierw w swej istocie. Z czasem przekonujemy się, iż w ciemności znajduje się mądrość, nie ogarnięta dotąd przez „ja”. Najczęściej mamy problem z używaniem energii destrukcji, bo jest w naszej kulturze deprecjonowana. Ale życie świadome nie istnieje bez akceptacji śmierci, które łączy się z życiem w nierozerwalnym tańcu. Śmierć ma ścisły związek z rozpadem tego, co już swoją rolę wypełniło, by zrobić przestrzeń na nowy początek.

SIŁA ZNISZCZENIA JAKO NARZĘDZIE KREATORA

Przychodzi więc czas, gdy twórca czuje, iż musi zniszczyć dzieło, któremu się poświęcił. Dalsze poprawianie nie ma już sensu, dzieło zostało wybudowane na złych fundamentach i niewoli ducha twórcy miast ukazać jego miłosny blask. Oczywiście zdarza się, że niszczymy rzeczy dla nas dobre, które mają potencjał, ale z różnych powodów nie dajemy im szansy. A układy bolesne i niereformowalne, bądź też sprawy od dawna już niepotrzebne w naszym życiu – karmimy energią i uwagą, nie potrafiąc się z nimi rozstać.

Sztuką w swym rozwoju osobistym jest rozróżnić, co na dzień dzisiejszy warto pielęgnować i niestrudzenie kreować, pomimo iż owoce tegoż nie są jeszcze satysfakcjonujące, a kiedy podjąć trudną decyzję i zdemontować ów blokujące nas składniki przestrzeni życiowej, dając tym samym miejsce na coś nowego, co jeszcze nie mieści się w głowie. Dusza, na podobieństwo Stwórcy, posiada zdolność konstrukcji bądź dekonstrukcji, bo tylko tak może „rzeźbić” świat dla którego się wcieliła, zgodnie z obrazem Źródła, którego jest nosicielką. Idei, dla której ożyła.

AKCEPTACJA CZŁOWIECZEŃSTWA

Jeśli nie poznaliśmy i nie zaakceptowaliśmy siebie ze swoimi zaletami i wadami, innymi słowy – jeśli wewnętrzne anioły nie wyciągnęły rąk do naszych diabłów – nie pokochamy drugiego człowieka bezwarunkowo. A tylko taka miłość jest bramą do uzdrowienia duchowego. Poznanie swojego cienia otwiera na bezgraniczność w relacjach międzyludzkich. Ktoś może mierzyć wysoko w wibracjach serca, ale gdy nie pochylił się nad otchłanią w sobie, nie zrobi tego samego w stosunku do bliźniego, tylko ta otchłań będzie go drażnić i prowokować, zgodnie z zasadą projekcji.

Dlatego „oświeceni” prorocy i mistrzowie – często walczyli z czymś niewidzialnym w człowieku – na przykład z szatanem, upadłymi duchami, niskimi wibracjami, diabłami, reptilianami etc., nie pojmując iż to ich własna iluzja, niewykorzystana moc, która wraca do nich w negatywie, domagając się integracji.

POTĘGA MIŁOŚCI

Wielu z nas doświadczyło potęgi Miłości, polegającej na tym, że im większą akceptacją obdarzyliśmy siebie, tym większą czujemy gotowość do zaakceptowania drugiego człowieka – z jego blaskami i mrokami. Już nie obrażamy się jak dziecko, ani nie ulegamy poczuciu zranienia, że ten oto człowiek jest nieidealny, bo nie spełnił oczekiwań w nim pokładanych. Mówiąc inaczej – nie traktujemy jego wad jako ciosów wymierzonych w nasze jestestwo.

Dodatkowo, nie przywiązujemy już aż takiej wagi do dosłownej wzajemności,  bo przecież to, co komuś dajemy jest tylko naszą odpowiedzialnością. Nie bierzemy odpowiedzialności za to, czego druga osoba nie jest w stanie nam dać, dlatego odpuszczamy złość. Otwieramy się za to na wymianę i formę bliskości, która wykracza poza nasze wyobrażenia.

DOCENIENIE BLIŹNIEGO

Obdarzając siebie wolnością dawania tego, co jest dla nas naturalne i co posiadamy w nadmiarze, doceniamy również dary, które otrzymujemy od ludzi. Czasem jednak odbywa się to w innych sferach życia, niż byśmy chcieli. Tak właśnie otwieramy się na różnorodność w relacjach, nie zawsze równą, ani sprawiedliwą, bo przecież każdy jest oryginalnym wycinkiem zbiorowej świadomości.  Ale każda ze stron może się rozwinąć o te właśnie cechy, których oczekuje od bliźniego. W taki sposób wzrastamy – dzięki ograniczeniom w relacji, ku coraz obfitszej komunikacji Miłości.

Obfitość nie polega jednak na tym, że znajdziemy WSZYSTKO w jednym człowieku, o czym zazwyczaj marzymy.

PRAGNIENIE TOTALNOŚCI

Pragnienie totalności i znalezienia jedynego swego odbicia – jest marzeniem małego dziecka, dla którego rodzic jest centrum wszechświata. Potem tej całkowitości szukamy w partnerze/partnerce, nierzadko się rozczarowując.

Im bardziej dorastamy emocjonalnie i duchowo, tym więcej nitek jesteśmy zdolni stworzyć ze światem. Stan Jaźni przypomina słońce, zdolne rozświetlić każdego, kto stanie twarzą ku światłu. Dusza wie, iż to światło odnajdzie nie tylko w miłosnym i seksualnym związku z jedną osobą, ale też w pozostałych relacjach przyjacielskich, zawodowych, twórczych.

OBFITOŚĆ 

Ego – umysł poblokowany i dziecięcy – szuka doskonałej Jedni, albowiem samo jest rozbite, dlatego fiksuje się na ograniczaniu kontaktów. Może być dla niego bezpieczniej i oszczędnie energetycznie, gdy zawierzy jednej relacji z nadzieją, że odnajdzie w niej wszystko. Natomiast świadomość duszy jest zdolna do zanurzenia w wielości.

Jest też cierpliwa w oswajaniu dziecięcego „ja”, ponieważ boską obfitość odnajduje, dopiero gdy przekroczy bariery własnych oraz cudzych projekcji i lęków. Najpierw – jako naczynie dla boskości – uczyła się ogarniać wieloświaty ducha, otwierając granice osobistych piekieł i niebios. Potem to samo czyni w komunikacji z otoczeniem. Uczy się rozbrajać emocje i nie przejmuje skaczącymi iskrami. Zagląda głębiej – w serce człowieczeństwa i nie spocznie, aż nie utoruje doń drogi.

❤


46925607_124136928487548_242617123388522496_n33erffffffdfafFINISH

Farida Sorana

Jestem trenerką rozwoju osobistego i duchowości, pomagam w pracy z podświadomością i jej programami, obszarem cienia, snami, odnajdywaniem wewnętrznej nawigacji, osiąganiem celów życiowych. Więcej 

Chcesz umówić się na sesję telefoniczną ze mną? Napisz: farida.sorana@gmail.com 🙂

Skomentuj

Proszę zalogować się jedną z tych metod aby dodawać swoje komentarze:

Logo WordPress.com

Komentujesz korzystając z konta WordPress.com. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie z Twittera

Komentujesz korzystając z konta Twitter. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie na Facebooku

Komentujesz korzystając z konta Facebook. Wyloguj /  Zmień )

Połączenie z %s