duchowość i rozwój osobisty

Gdy pełnia chce się kochać z drugą pełnią

pexels-photo-2917357.jpeg

Photo by Jonathan Borba on Pexels.com

Rozwój osobisty uczy nas samodzielności i dojrzałości w kontaktach międzyludzkich, ale nie jest dosłownym dążeniem do samowystarczalności. Samowystarczalność oparta jest na potrzebie kontrolowania wszystkich aspektów swojego życia, a więc jest ucieczką od miłości, która pragnie bliskości – dzielenia się sobą, tworząc przestrzeń na ekspresję drugiego „ja”. Czymś nieco innym jest niezależność osobista – ta jest gruntem dla satysfakcjonującej wymiany. Istotnym w jej budowaniu okaże się odkrycie w sobie tych potencjałów, których zazwyczaj poszukujemy w partnerach i partnerkach, wchodząc w relacje zależne. W takich relacjach nie karmi się serce, ale pustka i w efekcie, prędzej czy później pochłonie wszystko.

Miłość wiąże się z wolnością w relacji, w której wciąż pozostajemy sobą, ale jesteśmy gotowi komunikować swoje potrzeby i otwieramy się na zdrową wymianę z drugim „ja”. To stan, w którym jedna pełnia pragnie kochać się z drugą pełnią, nie mając potrzeby rywalizacji z nią, ani jej zmiany podług swoich potrzeb <3 Jeśli chcemy zmieniać drugiego człowieka wbrew jego woli, to tak, jakbyśmy narcystycznie kochali tylko swoje wyobrażenia, a nie prawdziwą istotę, z jej prawem do niedoskonałości.

Miłość akceptuje indywidualność człowieka i  dąży do jego spełnienia w materii. Człowiek, który kocha siebie, chce być szczęśliwy, dlatego szuka odpowiedniej osoby, przed którą może otworzyć swój umysł, serce i ciało. Jeśli zdegradujemy którąś z tych sfer jestestwa, możemy czuć pustkę, którą będziemy próbowali zrekompensować metodami zastępczymi, a nie o to przecież chodzi, by iluzją wypełniać realny brak. Jesteśmy tu na Ziemi mając to jedno, najważniejsze dla naszej duszy życie. Wykorzystajmy je dobrze do tego, by nie zadowalać się namiastkami i umartwiać w związku z osobą, która po prostu do nas nie pasuje i która nas głęboko unieszczęśliwia i paraliżuje. Nie musimy z tego powodu szukać w sobie winy, obciążeń karmicznych, demonów i przyczyn dla których wciąż jesteśmy zatruwani. „Przepracowanie karmy” nie spowoduje, że ta osoba nagle stanie się inna.

Nie posiadamy kontroli nad człowiekiem, który ma przecież swoją samoświadomość i wolną wolę. Ale razem z nią możemy zdecydować np. o wspólnej rozmowie na temat przyszłości, podjęciu terapii, określeniu celów na nowo. Jak również o rozstaniu, jeśli uznamy to za najlepsze rozwiązanie związku, w którym jest brak porozumienia, obojętność emocjonalna i seksualna.

Pamiętajmy o tym, że nie jesteśmy bezwolnymi marionetkami okoliczności, tylko posiadamy wolny wybór i możliwość jego realizacji, także w miłości.  Sfera cienia jest kluczowa do tego, by poznać swoje ciemne, wyparte potencjały, właśnie po to, by zadbać o siebie w lepszy sposób, a nie po to, by cokolwiek w sobie odkrajać. Wykorzystajmy dany nam czas do tego, by dobrze poznać oraz pokochać siebie. I na tej mocnej bazie kochać innych. Nie na odwrót, bo wtedy brak miłości własnej projektujemy na drugą osobę. W tym stanie nie widzimy tego, jaka ona jest naprawdę, tylko nakładamy na nią swoje pragnienie dowartościowania i kompleksy, tworząc niepotrzebne emocjonalne gry.

Stworzone z Miłości i dla Miłości, życie jest nauką duszy, która chce poznawać boskość w sobie. Po śmierci „wraca” do Boga, poznawać miłość jeszcze większą, niż ta, której doświadczyła na Ziemi. Bez doświadczenia różnorodności, odcieni Miłości na Ziemi, nie byłaby gotowa pojąć Jedności w sobie i w świecie – Boga, swoją słoneczną przyszłość. Życie, które posiadamy jest w tym ujęciu przygotowaniem do relacji Miłości, na którą brak słów,  wykraczającą poza wszystko co dotychczas poznane.

Ta tajemnica Obecności czasem przenika nasze życie, na przykład wtedy, gdy otaczająca nas energia podsyła genialne rozwiązania, gdy przemawia do nas przez ludzi i niesamowite zbiegi okoliczności, gdy wypełnia nasze ciało w ekstazie i otwieramy się na Istotę większą niż my sami. Kochając siebie i innych odkrywamy Boga, i w sprzężeniu zwrotnym boskość budzi się w naszych relacjach pomagając odróżnić Miłość od jej zniekształceń, prawdę od iluzji i programów podświadomości, potrzebę z  dziecięcym odreagowaniem. Jakże często te ostatnie mylimy z pragnieniem duszy, popełniając kolejny błąd – wchodząc w związki, które są uzależnieniem od drugiego człowieka (np. potrzeba matki, potrzeba ojca), nie zostawiając już miejsca na współpracę i partnerstwo na dobre i na złe.


46925607_124136928487548_242617123388522496_n33erffffffdfafFINISH

Farida Sorana

Jestem trenerką rozwoju osobistego i duchowości, pomagam w pracy z podświadomością i jej programami, obszarem cienia, snami, odnajdywaniem wewnętrznej nawigacji, osiąganiem celów życiowych. Więcej 

Chcesz umówić się na sesję telefoniczną ze mną? Napisz: farida.sorana@gmail.com 🙂

1 odpowiedź »

  1. „…Różnorodność, odcienie miłości na ziemi… „.
    Ciekawe określenie, ja to trochę obrócę na „miłość od cienia” – złudna, lecz potrzebna by doświadczać.
    Tą nie wysławialną Miłość, nazwałbym „Świetlaną Miłością” – Ognistą, nieprzygotowani po zetknięciu spłoną i dlatego jest „bariera, ograniczenie” – niedostępna dla „zwykłych ludzi”.

Leave a Reply